Re: "15.Cukier – bez obaw można go używać do słodzenia herbaty i kawy (nie dotyczy I etapu DP)."
Ale po co?
Według mnie człowiek, który zrozumiał już coś o zdrowiu, nie posiada w kuchni ani cukru, ani mąki, ani mleka, ani innych "zdobyczy" naszej cywilizacji. Kawa i herbata również nie służą zdrowiu, a już na pewno nie te zlane grubo pestycydami. Każda używka stosowana na stałe ogłupia organizm, osłabia go i rabuje z minerałów. Ja rozumiem, że Adam Zagajewski, który jako natchnienia potrzebuje oprócz muzyki również czarnej herbaty, no, może Pan Słonecki, jako jednostka wybitna i w pewnym sensie artysta, ale Biosłonejczyk, profilaktyk zdrowia?
Z herbatami, nawet tymi najlepszymi, jest tak, że są one zanieczyszczone "chwastami", pijąc każdą herbatę, prócz owocowych, przyjmuje się koloidy z tych "chwastów". Te bez jakichkolwiek objawów zatruwają wątrobę. Do picia najlepsza jest więc czysta woda.
To przemysł spożywczy spowodował u ludzi, że teraz wszystko musi być albo (bardzo) słodkie, albo słone, więc efekt jest taki, że ciągle chce się pić.
Re: "21.Godziny posiłków – jemy, kiedy jesteśmy głodni, bo głód jest oznaką, że pilnie potrzebujemy składników do właściwego przebiegu różnych procesów zachodzących w organizmie. Bez sensu jest jeść, kiedy organizm się tego nie domaga, bo układ trawienny nie jest wówczas na to przygotowany."
Ta uwaga dotyczy osób, które żywią się węglowodanami i mają niestabilne stężenia glukozy i insuliny we krwi. Żywienie niskowęglowodanowe powoduje, że człowiek nie odczuwa głodu. Ja spożywam 2 posiłki dziennie i głodny nigdy nie jestem.
Ja również jem 2 posiłki plus po 1 jabłku w międzyczasie. Jestem syty i mam świadomość, że trawienie potrzebuje czasu i energii więc nie pcham do pieca, kiedy tam jeszcze się nie spaliło.
Kiedyś było zupełnie inaczej. Ciągle było trzeba coś ciamkać. Miałem napady głodu. Co się w takim razie zmieniło?
Generalnie nie korzystam z wyrobów przemysłu spożywczego. Nie jadam przetworzonego i rafinowanego (wyjątkiem jest oczywiście olej do mikstury, ale chcę spróbować płynnego ghee w zamian), mrożonego, nie posiadam kuchenki mikrofalowej, nie zajadam się niedojrzałymi zagazowanymi "owocami" z tropików, nie gotuję "na zapas" tylko jednorazowo, czyli krótko mówiąc, nie pcham w siebie rzeczy bezwartościowych. Z używek również nie korzystam, bo nie mam już takiej potrzeby.
Co dają takie zmiany? Dobre sampoczucie, prawidłową wagę, powrót do normalności, czyli organizm sam precyzyjnie podpowiada, co i ile należy zjeść. Znikają uporczywe napady głodu (komórkowego?) i ciągłe myślenie o jedzeniu. Jak słyszę o "zbilansowanej" diecie, cholesterolach i kaloriach, to się uśmiecham, na myśl o własnej byłej głupocie.