Niemedyczne forum zdrowia
29-03-2024, 06:32 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 2 [3] 4 5   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Mewa  (Przeczytany 81305 razy)
Nieboraczek
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 45
MO: 07.07.2011- kwiecień 2012
Wiedza:
Wiadomości: 716

« Odpowiedz #40 : 15-12-2014, 12:57 »

Czego oczekujesz teraz od Biosłone? To, o czym piszesz, miało miejsce dawno, wiele miesięcy temu. Poradziłaś sobie ze wszystkim. Masz kogoś z kim możesz porozmawiać?
Zapisane

Mewa
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 14.07.2013
Wiadomości: 61

« Odpowiedz #41 : 16-01-2015, 23:31 »

To było tak, że biorąc pod uwagę moją tamtą sytuację i wszystko, co się zdarzyło znalazłam się w pewnego rodzaju pułapce i nie było możliwości, żeby nie miało to tak negatywnego wpływu na mnie jak miało.
Nawet jak już było lepiej, pozostało wiele stresu. Ja nie mogłam dać sobie rady z tym wszystkim dopóki nie zajęłam się tym, tak jak chciałam na forum. A nie mogłam, nie mogę uczestniczyć w forum ani też tutaj za bardzo ze względu na silne negatywne emocje. Powstało błędne koło. Próbowałam zająć się tym tutaj pomimo negatywnych emocji i stresu i to nie zadziałało. Teraz zrobię inaczej. Dopóki nie pozbędę się urazu nie będę tu zaglądać. Bo co to za uczestnictwo, że nawet nie mogę poprzednich odpowiedzi przeczytać? Ogólnie jest dobrze. Stres dotyczy jedynie tego forum, ale wiadomo, że ma to reperkusje na inne sfery życia. Więc muszę się odciąć psychicznie i mentalnie.

Napisałam do Nieboraczek, ale myślę, że powinnam napisać i tutaj. Jestem już bardzo blisko pozbycia się stresu i negatywnych emocji, dlatego daję sobie całkowity spokój od myślenia o forum i zajmowania się tą sprawą. Jak już będzie na pewno dobrze, napiszę już tylko meritum, bo uważam, że moja sytuacja została niewłaściwie odebrana i chcę mieć możliwość napisać klarowniej, kiedy wreszcie będę miała na to siłę. To ważne też po to, aby nie przeciągać sprawy. Uznałam, że powinnam o tym poinformować. To może być i za miesiąc, ale nie wiem, nie potrafię przewidzieć kiedy. Teraz nie będę nic na ten temat pisać ani zaglądać na forum.
Zapisane

Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło. Prz 4.23
Mewa
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 14.07.2013
Wiadomości: 61

« Odpowiedz #42 : 15-02-2015, 17:03 »

To, o czym piszesz, miało miejsce dawno, wiele miesięcy temu.

Dawno, ale ten czas płynął zupełnie inaczej dla mnie i dla Ciebie. To że czas mija, wszystko toczy się tu normalnym rytmem, a ja nie mogłam nawet sobie czytać przez uraz psychiczny, to było dla mnie straszne. Wiem, że takie jest życie, ale tu chodziło o coś innego. I mnie nie można wypominać czy „wypominać”, że tak długo, jeszcze o tym będę chciała napisać. Teraz tak tylko krótko w odpowiedzi.

Poradziłaś sobie ze wszystkim.

To błędny wniosek. Napisałam, że nie mogę korzystać z forum, nawet tu zaglądać przez ten uraz. To nie był jeszcze etap poradzenia sobie. Teraz jest lepiej, więc piszę. Ale żeby czytać forum, to jeszcze nie. Jeden tylko temat się sam w oczy rzucił, a tak, to nie. Żeby wyjść z tego wszystkiego już tak niemal ostatecznie, musiałam jeszcze zrobić dwie rzeczy. Pożegnać się z czymś, co miało dla mnie znaczenie. A to nigdy nie jest łatwe. A po drugie zrozumieć, że wszystko ok, na moim miejscu każda inna osoba też by wpadła w taki zły stan psychiczny.

To na razie wszystko, co Tobie chciałam napisać. Teraz tak ogólnie.

Co do tego jednego tematu, co mi się rzucił w oczy, to nie będę więcej „wypominać”, że nie ta książka nie do tej okładki. Tzn. pisać o takich kwestiach. Może nie można takich tematów poruszać. Tzn. na temat grafiki. Przepraszam. Po prostu się zdziwiłam, bo widziałam to inaczej. Moment zaskoczenia. Zawsze kwestie związane z grafiką uważałam za swoją własność, choć to nie mój zawód. Tak piszę na usprawiedliwienie.

Jak napisałam, że chcę to wszystko jeszcze podsumować, to z uwagi na siebie. Bo wyszło na to, że pewnie byłam za słaba, jak na warunki tego forum. A to nieprawda. I jeszcze jedna będzie kwestia z ważnych, ta o tym, że długo. Mnie też zależy, by zamknąć wszystko w lutym. Najpóźniej w przyszłą niedzielę napiszę. I wtedy można sobie, jak ktoś będzie miał życzenie, dyskutować. Przed napisaniem tekstu nie zaglądam na forum. Muszę siebie tak delikatnie traktować, ponieważ nie chcę stracić tego, co już osiągnęłam.
« Ostatnia zmiana: 15-02-2015, 17:09 wysłane przez Mewa » Zapisane

Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło. Prz 4.23
Mewa
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 14.07.2013
Wiadomości: 61

« Odpowiedz #43 : 21-02-2015, 16:51 »

Pisałam już o tym, co mi się tu przytrafiło. Jak ktoś chce mieć dokładny obraz, niech przeczyta tamte teksty. Jak ktoś się zna, to po sposobie pisania zauważy, że nie żartowałam sobie, ale rzeczywiście było mi ciężko. Najpierw szok i załamanie, większe, kiedy nastąpiła powtórka toksyczności. O tym, jak to było ciężkie najlepiej powie fakt, że pojawienie się depresji uznałam za krok w dobrym kierunku. Wtedy napisałam po raz pierwszy na forum. Dobrze i potem nie było, bo mnóstwo stresu, bardzo bolesne myśli i emocje i uraz psychiczny. Dla kogoś chcącego wiedzieć jak najwięcej to, że wywaliły stąd osoby, w których tej pasji absolutnie nie widać wydawało się niesprawiedliwością. Nie podoba mi się podejście, że może byłam za słaba jak na standardy tego forum. Rozchorowałam się, bo w chwili kiedy zadałam swoje pytania byłam pełna stresu, niepokoju i w związku z jedną rzeczą odczuwałam ogromny lęk. Kwestia, co robić dalej była dla mnie bardzo, bardzo ważna. W takiej sytuacji nie trzeba dużo, a tutaj spotkało mnie bardzo wiele. To był wręcz popis złośliwości, a nie zwykła niegrzeczność. Spłycono mój problem i wyszydzono. Nie zostałam potraktowana podmiotowo. Zabawę sobie uczyniono. Tam nie było mowy o mojej sytuacji, jakieś ogólniki w tym przypadku niepasujące. Nie dość, że żadnego zainteresowania, to od razu musiałam stawić czoła złośliwościom. Już po pierwszej wypowiedzi się rozchorowałam, ale się podniosłam i chciałam dalej kontynuować, zależało mi bardzo, to kolejna osoba musiała się przyłączyć. Tłumacząc pierwszą i zachowując się w taki sam sposób. A że potem przyłączył się pan Słonecki, co dla wielu osób byłoby raczej motywem, by ułagodzić sprawę, a nie dalej, to poczułam się osaczona, nie miałam siły temu się przeciwstawić. To było jak atak ciemności, która korzysta z tego, że człowiek jest osłabiony, a ja nie mogłam, nie miałam siły się temu przeciwstawić. A to oni nie mieli racji. A z kolej jak bardzo nieadekwatne to było, to pokazuje najlepiej to, co się ze mną dalej stało. To było nie tylko wredne, tam było mnóstwo niekompetencji i braku wiedzy albo rozumienia, co na jedno wychodzi, a wywyższanie się moim kosztem. Najgorsze było dla mnie to pouczanie przez osobę, która sama mogłaby mieć do siebie sporo zastrzeżeń. Bo to nie jest w porządku, że przy błahym problemie dziewczyna nie przeczytała tematu i zapytała. A kiedy ja mam problem ważny i przeczytałam wcześniej, co można, także ten długi temat, to ta sama osoba mnie pisze o czytaniu, jeszcze dokraszając to szyderstwem. Poza tym to mnie mnie wtedy trzeba było o myśleniu pisać, jak się samej czyniło coś bardzo bezmyślnie, czyli szydziło z kogoś, kto już bronił się przed szyderstwem. To wszystko, ta cała niekompetencja i złośliwość w połączeniu z moim stresem i lękiem, to że jak się podniosłam, to kolejny ciężar, dlatego się załamałam całkowicie. A nie dlatego, że byłam słaba, zbyt przejmująca się etc. Później byłam, teraz nadal trochę jestem, ale to ze względu na to, co mnie tutaj spotkało. Czy mnie jest miło, że pozwoliłam się tak osłabić? Ale wtedy nie mogło stać się inaczej. Zbyt duża siła złego na jedną.

To było traumatyczne, ponieważ

Ja byłam w cięższym stanie, tamci w dobrym sądząc po aktywności, ale pozwolili sobie na takie zachowania. Wcześniej kilka lat złego zdrowia, rok 2013 to czas ogromnego osłabienia, więc i zaniedbania pewnych ważnych kwestii życiowych, problemów finansowych. Przecież problemem było nawet zejście z góry na dół. W kwestii zdrowia zrobiłam tylko trochę, ale to trochę dało wspaniałe efekty. Gdzieś w okolicach lutego i marca wreszcie zaczęłam normalnie funkcjonować. Byłam szczęśliwa, że wreszcie zacznę odbudowywać swoje życie, poprawię kwestie finansowe, zrobię coś więcej dla swojego zdrowia i wrócę na forum. Ten nastrój szczęścia, to pozytywne podejście do życia, pasja w zestawieniu z tym, co mnie spotkało, to jak uderzyć o beton. A jakie zmiany nastąpiły w osobowości. To było wszystko tak wspaniałe, że rok 2014 miał być najszczęśliwszym w moim życiu. Uczyniono go najczarniejszym. Po raz pierwszy w życiu czułam, że mogę sobie sama nie dać rady. Nigdy wcześniej mnie coś takiego nie spotkało – to załamanie i ta depresja. Stres, pewien problem budzący lęk w pewnym momencie i zapytałam się wkładając w to i czas i energię, bo nie było mi łatwo się zapytać (być może to było przeczucie zła) i ten drobny problem wynikający z zagubienia się przy takich standardach zachowań zachowań, że wpadłam w okropny stan na wiele miesięcy. Z drobnostki przez te dodatkowe ciężary zrobił się poważny problem. Ta odpowiedź pierwsza, którą otrzymałam, to była perfidna kradzież energii. A dalsze... Jeśli ktoś nie rozumie, że to wszystko było dla mnie przeżyciem traumatycznym, to może nie zna tego pojęcia. Najgorsze były miesiące letnie, największe osłabienie. W 2014 roku byłam pewna, że będzie dobrze. W końcu nie na darmo te wszystkie sukcesy. Ale z innego powodu było bardzo ciężko.

Dlaczego tak długo

To błędne koło, o którym wspomniałam we wcześniejszych, krótszych postach.
To że było to przeżycie traumatyczne, a te nigdy nie pozwalają uwolnić się szybko.
Trzeba było się jakoś uporać z tym, że coś takiego człowieka spotkało, a w moim stanie przeszkadzały silne negatywne emocje. Z tym, że zadałam pytanie, a zostałam zmuszona do walki o godność. Że tak niskie standardy w tym, co dla mnie najcenniejsze. Że przyzwolenie tak duże. I innymi rzeczami.

To że napisałam na forum, wtedy po raz pierwszy, mogło mi bardzo pomóc. Spodziewałam się czegoś innego, jak już to wszystko opisałam. Tego, że ktoś jednak zauważy, że przesadzono ze złośliwościami. Może zgodzi się z tym, że schemat nieczytania, pochopnej oceny i złośliwości może bardzo komuś zaszkodzić. Spodziewałam się, że ktoś się przejmie tym, co się stało. Bo i w pewnym sensie, to było z powodu takiego, a nie innego funkcjonowania, struktury tego systemu, wzmacniania tutaj złośliwości, więc spodziewałam się jakiejś pomocy, chociażby polegającej na tym, że ktoś zainteresuje się moim problemem. Jakichś po prostu jednoznacznie pozytywnych ludzkich zachowań. Zwykłego – To przykre, co Cię spotkało. Przynajmniej tego miałam prawo się spodziewać. A nie robienia wrażenia, że spotkało Cię coś złego, nie przeszkadzaj. Nikt się nie próbował nawet usprawiedliwiać. Stworzono wrażenie, że lepiej jakby mnie tu nie było.

Sytuacja na forum nie pomogła, uwikłała mnie jeszcze bardziej, bo bardzo się zawiodłam w swoich przypuszczeniach. Najpierw słowa, że chyba nie oczekiwałam, że tu wszyscy będą dla mnie milutcy. Między tym, co mnie spotkało, a byciem niemiłym jest przepaść. Ale ta wypowiedź nie zaszkodziła, bo była podmiotowa. Udana mnie przeprosiła, ale sprytnie sugerując, że to moja wina. Pisała, że Kafeteria, a przecież bezmyślne złośliwości to szczyt Kafeterii. Pisała, że jak się pisze za długo, to niezrozumiale. A przecież niezrozumienie nie usprawiedliwia złośliwości. I bym jeszcze raz napisała, jak wtedy napisałam nawet w punktach. Gdyby ktoś chciał mi wtedy pomóc, to by pomógł, dopytał się ewentualnie, tam wtedy chodziło o przyczepienie się do czyichś innych złośliwości. Cała wypowiedź wskazywała, że uważa swoje zachowanie za naturalne i poprawne. Ale i na to machnęłam ręką. Byłam blisko uwolnienia się. Bo jednak dwie napisały normalnie, z jedną się nie zgodziłam, ale to nieważne. Wreszcie ktoś po tym wszystkim potraktował mnie jak człowieka. To był drugi moment, kiedy wszystko mogło się zakończyć. Pierwszy to jak zakończyłam dialog ze Scorupionem. Gdyby nie to, że kolejna osoba musiała się wtrącić ze swoimi złośliwościami byłoby już dawno po sprawie. Więc to był drugi raz. Ale wtedy przychodzi Scorupion i jakby nigdy nic wciąga inną forumowiczkę w rozmowę o znaczeniu pojęć. Zupełnie nie widząc w tym nic złego. Nie rozumiałam, jak można zaszkodzić drugiemu człowiekowi, przecież nie niechcący i zachowywać się jakby nic się nie stało. Wniosek był dla mnie wtedy jeden, osoby z tej samej i innych grup rzeczywiście uznały, że nic się nie stało, bo inaczej trudno przypuszczać, że ktoś może tak się zachować. Coś takiego potrafi człowieka w takiej sytuacji jak moja znów ściągnąć w dół. Trzeci moment, kiedy byłam już bardzo blisko wyjścia z tego wszystkiego i powrotu na forum był jeszcze w tamtym roku. To było straszne, tyle przejść, tyle złego mnie spotkało, robiłam, co mogłam, by z tego wyjść, a ktoś to potraktował lekceważąco. Znów było widać nie wczytanie się, pochopną ocenię, przedmiotowe podejście i to sprowadzenie wszystkiego do pamiętliwości. Zapamiętałość w złośliwościach nie przeszkadzała. Te dwa linki. A co ja robiłam cały czas? Próbowałam się uwolnić. A stało się to, bo inni nie znali tego artykułu o stresie, pomimo swoich medali. Zaszkodziła mi ta wypowiedź. Już nie chcę pisać jak. Trochę szkoda, że Nieboraczek nie napisała swojej do mnie bezpośrednio. Bo to jednak inna wypowiedź, a łatwiej by mi było odczytać PW.

Tak więc to, że napisałam na forum też pogorszyło sprawę. A ja chciałam jak najszybciej to zamknąć. Przecież to było straszne. Czas mija, a idiotyczny wierszyk coraz bardziej staje się prawdą. Szczerze jednak wierzę, że w dalszej perspektywie będzie on dotyczył czego innego, tego, o czym już kiedyś pisałam.

I napotykałam na ślady bardzo trudnego poprzedniego roku i wtedy cała sytuacja stawała się bardziej przykra. Np. pewne rzeczy, których nie miałam siły sprzątnąć w tamtym roku przed świętami. Miałam w 2014, ale wtedy walczyłam o siebie. Pojawiały się gorzkie myśli, nie tylko myśli zresztą, że oni ośmielili się kogoś takiego jak ja, tak potraktować.

I startowałam z niskiego pułapu tzn. silnego załamania. A zawsze dłużej trwa wyjście z czegoś cięższego. To były bardzo silne emocje.

I spadły też na mnie w związku z tym silnym stresem problemy zdrowotne. Coś, co zawsze działało u mnie perfekcyjnie nagle się zepsuło. I każdy kolejny przejaw tego podsycał rozpacz.

I trudniej zapomnieć, kiedy zostało to tak zlekceważone.

Dlatego tak długo. A dlaczego pisałam. Bo wydawało mi się, że już jestem silna i mogę wszystko zamknąć. Dla kogoś to było dawno. Dla mnie konsekwencje ciągnęły się długo, więc wszystko było ciągle realne.

Emocje mijają, ból mija, pozostają myśli gorzkie i gniewne. Wtedy powinnam była od razu wyrazić swój gniew. Jednak nie mogłam, trochę to kwestia zdrowia. Trochę się sama zablokowałam, bo choć byłby to gniew słuszny, to wyrzuciłoby mnie to z forum. Chciałabym, żeby ktoś zwrócił uwagę, w jakiej sytuacji takie rzeczy stawiają człowieka. Ta kwestia zdrowotna. Tamte zdarzenia na forum tylko ten problem pogorszyły.

Czego oczekujesz teraz od Biosłone?

Nie zgadzam się na dorabianie ideologii do rzeczy złych. Za wiele zła wynikło z tego powodu. Zła pod płaszczykiem dobra. To sytuacje, kiedy w imieniu idei mogą się bezkarnie wyładowywać najgorsze instynkty. Wystarczy chociażby sięgnąć do historii, jak wiele zła z tego było. Dorabiano ideologię, by można było czynić źle i jeszcze czuć się kimś wyższym z tego tytułu.
Protestuję przeciwko takiemu podejściu. Tym bardziej, że najchętniejsi do pouczania innych, do uczenia innych myśleć, to wiadomo kto, ci, co sami czynią najwięcej zła, najbardziej błądzą, najmniej myślą. Dla sprawiedliwości dodam, że wtedy nie kupiłam tego tłumaczenia jako zbyt obraźliwe dla tamtej osoby. To odnośnie poniższego cytatu.

Czasem Scorupion specjalnie prowokuje abyśmy niekoniecznie się z Nim zgadzali ale myśleli.

I dalej, tak luźniej do tego poprzedniego cytatu.

Cios był duży. Tym bardziej, że jak się podniosłam, to znowu. Nawet jak na Biosłone. To jak z wątków, gdzie ktoś kwestionuje doktrynę czy personalnie kogoś stąd zaatakuje, czyli destrukcyjnych. A tu był wątek zdrowotny. Pomylono się. Uderza się nie tylko czynem, ale i słowem, a nawet energią. I wszystko tak samo szkodzi. To było nie tylko niskie, ale i niesprawiedliwe. Ja osłabiona zdrowotnie, z zablokowaną możliwością stawienia temu czoła, przerażona, że tak można potraktować człowieka. No i znalazłam się w pułapce, bo łatwo by było to zapomnieć, gdyby nie stało się w wątku zdrowotnym i przy takim moim osłabieniu. I gdybym się potem nie rozchorowała. Silne emocje przeszkadzały się z tego wyplątać. Chciałabym, żeby patrzeć na całość tego, a nie czepiać się tego czy tamtego, bo wszystko na raz sprawiło, że to było dla mnie takie trudne. Tak naprawdę to było klasyczne. Trudne doświadczenie, osłabienie, zablokowanie obrony, rozchorowanie się, nie spotkanie się ze zrozumieniem, czasem rozdrażnianiem ran. Upór, by zostać utrudnił sprawę. Bez tego odcinam się od środowiska i wszystko mija szybciej.

Ja miałam za sobą trudne przejścia. Ten rok 2013. Ogromne osłabienie, później bardzo silne objawy oczyszczania, a do tego różne dziwne reakcje typu ogromna senność po każdym posiłku albo że coś się stało z przełykiem i miałam wrażenie duszenia się. Po czymś takim, kiedy miałam egzamin praktyczny w skrajnie trudnych warunkach nikt nie ma prawa pouczać mnie o konieczności myślenia. Przez ten cały czas zadałam tylko dwa pytania. Tutaj było drugie. Nikt nie miał prawa robić wrażenia, że brakuje mi samodzielności. Więcej od siebie napisałam niż pytałam.  I Udana do mnie takim tonem, a wcale nie była lepiej wyedukowana ode mnie. Teraz ma rok przewagi. Co do Scorupiona, to nie napiszę, że mamy taką samą wiedzę, co do Biosłone (spora przewaga czasowa), ale wiedzę ogólną mam wyższą. Ludzie powinni sobie pomagać, a nie szydzić wykorzystując, że ktoś miał jakiś dylemat.  To było niskie, to było złe, to było niesprawiedliwe. I ktoś moim kosztem się wywyższał. Proszę o zwrócenie uwagi, przez co sama przeszłam, a jakie wyższościowe pouczenia otrzymałam, jakie banalne i nieadekwatne rady, a wszystko polane złośliwością, kpiną, szyderstwem. Chodzi mi o zwykłe wyrównanie tej nierówności. To nie było podejście podmiotowe do drugiego człowieka i profesjonalne do tematu.


Poproszę o przeczytanie całości, jeśli ktoś chce wyrabiać sobie opinię. Jednak skanowanie to co innego. Nie zawsze można stosować metodę szybkiego czytania.

Chciałabym wrócić na forum, ale nie wiem, czy się da. Zastanawiałam się, w nawiązaniu do słów Nieboraczki, jak ludzie stąd mogliby mi pomóc, ale nie znalazłam nic, co mogłabym napisać. Przez to wszystko nie mogę czytać, nie wspominając już o pytaniu się o coś. Zastanawiałam się, czy nie napisać, że może znalazłby się ktoś, kogo w razie czego mogłabym się o coś zapytać. I skoro to napisałam, to niech to zostanie. Bardzo możliwe, że wrócę szybko. Bo jak zdrowieje się metodą skoków kwantowych, to przy końcu zawsze jest szybciej. Ale możliwe, że znów się to przedłuży.

Może jeszcze coś napiszę, ale już nie tak, ani nie tak długo, ani nie przywracając dokładnie tamte wydarzenia. Bo wreszcie, z mniejszymi emocjami, więc wyraziłam, co chciałam. Pewne kwestie wynikły później, więc chciałam też napisać. Teraz, jeśli już, to raczej o swojej sytuacji czy ogólnie. Na razie zaczekam na jakieś odpowiedzi.

Gdybym teraz napisał: "Biosłone nie dla idiotów", to pewnie by się Pani obraziła, ale proszę nie brać tego do siebie, jak wszystkiego innego, i się nie obrażać

Jeśli ja mam tutaj zostać, to muszę coś do Pana napisać. Tzn. to jest dla mnie ważne, bo to mnie na tym przecież zależy. Mogłabym cytatem, że „to nie jest początek bardzo pięknej przyjaźni”. I może to wystarczy. Teraz tylko krótko uzasadnienie. Bardzo patrzy Pan na pozory, a nie zwraca uwagi na to, co ważne, więc Pana słowa aż tak bardzo mnie nie zraniły. Były jednak dokuczliwe i pisanie, „gdybym napisał” nie ma sensu, bo Pan napisał. Ale w tym wszystkim najgorsze było co innego. Ja miałam prawo protestować w tej sytuacji, a takimi słowami mi to Pan uniemożliwił. To nie mnie powinien Pan zwracać uwagę, ale Udanej, choć oczywiście nie w taki sposób. Jakby Pan tak zrobił, to i jej odpowiedź kolejna byłaby zupełnie inna. A tak, poczułam się osaczona. I były to słowa bardzo niesprawiedliwe. Nie ja wtedy nie pomyślałam. Sam ma Pan całe forum do obrony, a mnie obronę Pan utrudnił. A to było takie samo podejście do człowieka, jak to, jakie bywało czasem przeciwko Panu. Broniłam się, jak i Pan się broni w takich sytuacjach.
Zapisane

Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło. Prz 4.23
Domi5
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 16-06-2011
Wiedza:
Wiadomości: 1.414

« Odpowiedz #44 : 21-02-2015, 21:47 »

Mewa, dobrze, że wyrzuciłaś z siebie, to co tak Cię bolało. Teraz najważniejsza jesteś Ty i Twoje zdrowie, więc spróbuj czytać forum, bo dużo tu ciekawych rzeczy można się dowiedzieć na temat dbania o zdrowie.
Zapisane
Mewa
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 14.07.2013
Wiadomości: 61

« Odpowiedz #45 : 25-02-2015, 03:09 »

Pisałam, że ogólnie będę chciała jeszcze napisać.

Nie tyle chodziło o wyrzucenie z siebie, ile o sprawiedliwość. Bo wygodnie było uznać mnie za jakąś niemyślącą osobę i wykorzystać to jako pretekst do szyderstw, a tak naprawdę działając bardzo bezrefleksyjnie. A musiałam sobie radzić w trudniejszych warunkach niż tamte dwie osoby. To widać było po sposobie odniesienia się do drugiego człowieka i po innych wypowiedziach. Nie chodziło tylko o szyderstwo, a raczej popis złośliwości, ale o wyniesienie się moim kosztem, a przecież oni nie mieli racji. I o nieadekwatne albo i niezgodne z prawdą wypowiedzi, które przy złośliwościach są dodatkowym obciążeniem, a tu były jednocześnie pokazaniem swojej wyższości.

Gdyby Scorupion wtedy tak nie napisał, być może odpisałby ktoś inny, kto by zrozumiał. Taka odpowiedź jak Daniela też była w porządku. A tamta zabrała trochę nerwów. Nie pomogła, a stworzyła klimat, który zniechęcał innych do merytorycznego wypowiedzenia się. Ponawiam czyjąś prośbę z przeszłości, by tego typu rzeczy usuwać, przynajmniej w wątkach zdrowotnych. Ktoś mógł się mnie dopytać, a nie od razu żarty sobie zrobiono. Ja musiałam na nią zareagować, bo za wiele mnie kosztowała i rok wcześniej tylko to wywaliłoby mnie z forum, no i się dalej potoczyło. Pan Słonecki swoim wtrąceniem wyizolował mnie i nieświadomie naraził na niebezpieczeństwo, chociażby ze względu na stres. I trudno pogodzić się z tym, że dziewczyna, która otrzymała tak wiele w tak krótkim czasie tutaj jeszcze musiała dodatkowo sobie dodawać znaczenia sprowadzaniem mnie do parteru, chociaż ja otrzymałam równie wiele, ale ze znakiem przeciwnym. To było służenie sobie.

Jest tu pewna nierównowaga. Od zawsze był klimat czepiania się pytań, często niesłusznie. I doprowadziło to do sytuacji, że nawet nie trzeba było spróbować zrozumieć człowieka czy wczytać się, ale od razu można zacząć szydzić i to siląc się na maksimum swoich możliwości. Nie ma pilnowania odpowiedzi, a do przesady pilnuje się pytania. A co może bardziej zaszkodzić?

Wyczuwa się tutaj klimat wspierania złośliwości, a nie ma temu przeciwwagi. Mało się zwraca uwagi na netykietę, a to nie chodzi tylko o uprzejmości, ale o dobry klimat do dyskusji i zdrowienia. Nigdy nie widziałam, by ktoś z zarządu stanął kiedykolwiek w obronie zaczepionej, źle potraktowanej osoby. Tylko jeden raz, ale to dotyczyło dyskusji między osobami z rangą VIP, a nie o zwykłych forumowiczów, o jakich mało kto się tam troszczy. Czasem tylko zwykły użytkownik stawał w czyjejś obronie.

Chciałam też zwiększyć swoją szansę, że ktoś może zauważy, że znalazłam się w trudnej sytuacji, i że to nie była jakaś tam zapamiętałość przecież. Większość ludzi się nie zna, a nikt nie sprostował, więc ja musiałam. Poza tym zdaję sobie sprawę, że ta sprawa mogła postawić mnie w fałszywym świetle, a że zaczęło się od tego, że ktoś czegoś nie zrozumiał i zrobił mi opinię, to tym bardziej było mi przykro.


Tu poproszę o coś, na czym mi bardzo zależy. Nie wiem, czy ktoś zwrócił uwagę, ale obie osoby należą do osób funkcyjnych. Generalnie to nie ma znaczenia, ale dla mnie jest przykre biorąc pod uwagę, że takie osoby mają oddzielne forum. Skąd mogę mieć pewność, że biorąc pod uwagę, że ta sytuacja jest kłopotliwa ktoś nie założył tam tematu, w którym mogły się i te osoby wypowiadać. Nie jest to sprawiedliwe i dodatkowo zwiększa nierównowagę. Poza tym ja zaczynałam ten temat tu, nie chcę by ktoś publicznie wypowiadał się na mój temat gdzieś, gdzie nie mam dostępu. Tak naprawdę, to kto by to nie był. Jeśli wynikła kwestia porządkowa, to jedynie do szybkiego obgadania przez dwie czy trzy osoby, nie wiem, kto najbardziej angażuje się w sprawy forumowe. Poza ta cała sytuacja zaczęła zmierzać w niezamierzonym przeze mnie kierunku z powodu czegoś na co zostałam narażona. Tym bardziej więc to byłoby dla mnie przykre. Akceptuje się szyderstwa i nie zawsze wypowiadają się osoby, które się znają, a nikt nie prostuje. Jak tu, to pewnie i tam. Jeśli by taki temat był, chciałabym kiedyś zobaczyć, co zostało napisane. Uważam, że mam do tego prawo. Ale proszę tego nie upubliczniać, bo musiałabym tracić energię na prostowanie różnych rzeczy, a wolałabym jednak tego uniknąć. Jeśli tak nie można, to poproszę o zamknięcie takiego tematu w najbliższym czasie. Bardzo mi na tym zależy. Bo możliwość publicznego omawiania mojej sytuacji przez osoby z tego samego forum, ale tam, gdzie mnie nie ma też dodawała ciężaru.

Jest trudno wrócić tutaj, bo masę złych skojarzeń z tym wszystkim, ale  raczej warto. Ale warto,  to jeśli chodzi o rzeczy ważniejsze. Bo jeśli chodzi o system, to straciłam tu wiele. I pozostawiono mnie samą sobie, czyli jak sobie poradzi, to dobrze, jak nie, to jeszcze lepiej. W tej sytuacji jednak miałam prawo oczekiwać pomocy, realnego wsparcia, jakiegoś zainteresowania, chęci pomocy. Wiadomo przecież było, że ciężko mi tu wrócić. Zrobiono tylko tyle, by nie zaszkodzić. Można by powiedzieć, że dobre i to, ale biorąc pod uwagę, że kiedyś nie było nawet tego, to mogłam liczyć na jakąś pomoc w celu wyrównania niesprawiedliwości i pomożenia człowiekowi, który się znalazł w trudnej sytuacji. Dałoby mi to obraz, że jednak liczą się idee i ludzie, ale nie. Za to niskim zachowaniom to się tutaj sprzyja, daje temu poparcie, chroni, nagradza. Klimat lekceważenia, jaki tu odczuwam nie pomaga. Bardzo szkodzi.

Trudno to zrozumieć. Prawda? Trudno zrozumieć człowieka, który został wytrącony z równowagi i tak długo nie mógł sobie poradzić? Pisałam dlaczego. Bo zachowania były bardzo niskie, odpowiedzi niezgodne z prawdą, bo byłam w silnym stresie, i w efekcie jeszcze takich zachowań się rozchorowałam. A że umyśliłam sobie coś bardzo trudnego, że zostanę na forum, to już w ogóle było trudne. Dlaczego jednak takim zrozumieniem cieszą się zachowania, które szkodzą ludziom?

Nie Domi5, nie mogłaś oczekiwać, że jeszcze paru gorzkich słów nie napiszę. Nie mogę znów zablokować gniewu, bo wtedy nigdy nie wyjdę. To wszystko wiąże się ze stresem, ale już dam radę, bo jest trochę lepiej i muszę to załatwić teraz. I trzeba przez to przejść, aby całkowicie dojść do zdrowia, nawet za cenę odejścia. Bo zdrowie jest najważniejsze. A jeśli zostanie to potraktowane na zasadzie, a niech się wygada, to całkiem zanikł tu pierwiastek tego, co najlepsze w ludzkości.


Mieć pytanie, drugie po długim czasie, ktoś coś nie zrozumiał, szydzi, ja protestuję, potem dalsze negatywne rzeczy. I te osoby wiedzą, że tutaj tak można, że to się ceni. Ja byłam wtedy osłabiona. Potem jeszcze wzmocnienie dla takich zachowań z góry, to ktoś inny dalej musi się popisywać. W końcu nie dałam już rady, bo to się ciągnęło maj-lipiec, dla mnie to było duże obciążenie, i się rozchorowałam. Wiedziałam, że muszę tu wyczyścić sytuację, a jednocześnie chciałam zostać. To było trudne do pogodzenia. I świadomość, że obydwie osoby mają wsparcie wynikające z licznych znajomości, dostępu do zamkniętych miejsc. I obie wiedziały dobrze, na co się naraża tutaj człowiek, który staje do walki z systemem. Komuś, kto tego nie wie można to bardziej darować. I wpędziły mnie w konflikt nie biorąc pod uwagę, że pytanie było zdrowotne. Było mi ciężko. Próbowałam tu wyczyścić sytuację. Fakt, że jak widać pozwolono mi tu pisać, co sobie chciałam. Ale skąd mam wiedzieć, czy nie naraziłam się na coś gorszego niż sprzeczki? Tak naprawdę zlekceważono to wszystko. A skoro zlekceważono, to ja muszę być wobec siebie lojalna do końca. Tyle krzywdy w wyniku szyderstwa i niekompetencji, tyle złego dla mnie, ale w żaden sposób nie spróbowano nawet mi pomóc. Przecież to kolejna wersja człowiek kontra system. Jednostka kontra złe rzeczy. Nie jest miło być wyizolowaną. Tym bardziej, że to z powodu zachowań innych. To nie jest system, w którym ktoś pokrzywdzony przez beneficjentów systemu może czuć się bezpiecznie i poczuć wsparcie, liczyć na pomoc, w którym miałby świadomość, że zostanie uważnie wysłuchany i może liczyć na szacunek. Broni się tego systemu. A co jeśli pewne zaniedbania i cechy systemu krzywdzą? Przecież mnie pozostał uraz nie pozwalający zwyczajnie korzystać z tego forum. Można było pomóc. A tak, to najpierw zaszkodzą szyderstwem, a potem system zlekceważy.

Teraz wrócę do mojego tamtego pytania z początku tematu. Jeśli zostało zaplątane, to trzeba odplątać. Potem nie wiem. Nawet jak zostanę, to wobec ludzi odpowiedzialnych za ten system mam wiele żalu. I tę sprawę chcę postawić jasno. Bo ja od początku byłam na gorszej pozycji w tej całej sprawie. Nie ma mechanizmów, które by takie rzeczy wyrównywały.
« Ostatnia zmiana: 25-02-2015, 03:15 wysłane przez Mewa » Zapisane

Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło. Prz 4.23
Mewa
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 14.07.2013
Wiadomości: 61

« Odpowiedz #46 : 27-02-2015, 01:17 »

Nieszczęście jest samotną wyspą.

Idziesz do ludzi, kosztuje Cię to trochę, bo wymagało wysiłku, ale masz problem, niby wszystko jasne, ale zależy Ci, by mieć 101 procent pewności. Sprawa się mocno skomplikowała i potrzebujesz dobrej rady. Jesteś w tym momencie w mocnym osłabieniu i to że idziesz wymaga masę wysiłku.

Idziesz. Ktoś nie zrozumiał Twojej wypowiedzi i rzucił kamieniem. Nie z naturalnej słabości, ale z chwilowego osłabienia upadasz i leżysz długo. Zostawić to? Gdyby to było wcześniej, to wiesz, że już nie mogłabyś wrócić. Więc protestujesz. Pewnych rzeczy nie można pomijać milczeniem. Podnosisz się. Reagujesz i chcesz iść dalej.

Pojawia się kolejna osoba, w równie zabawowym nastroju, co i pierwsza. Znów rzuca kamieniem. Nawet nie było szansy, by zrobić więcej kroków, od razu ktoś się przyłącza, bo ktoś inny stworzył taką atmosferę. A ludzie chętnie to podłapują. Pojawia się nadzorca tej grupy i też rzuca kamieniem, więc tamta osoba tym bardziej.

Nie było kiedy porozmawiać o tym, o czym się chciało. Nie wrodzona słabość, ale osłabienie z powodu zdrowotnego w tym momencie, kiedy się pytało po raz pierwszy, następnie po podniesieniu znów trzeba było stawić czoła rzucaniu kamieniami. Najsilniejsza osoba nie dałaby rady. A jeśli komuś bliska sprawiedliwość, to i uznał, że mało to było ludzkie. Osłabienie początkowe, cios, który zwalił z nóg. Można było nie wiedzieć o moim początkowym osłabieniu, ale kamieniami się nie rzuca w ludzi, którzy chcą się o coś zapytać. Osłabienie po podniesieniu się z ziemi zawsze jest większe. Więc to, co się wtedy stało sprawiło, że upadło się i tym razem dłużej to trwało. W dużym stopniu też dlatego, że rzucali kamieniami, kiedy nie było siły się obronić. I dla Ciebie to było ważne, a ludzie robią sobie żarty i rzucają kamieniami. „Nie, źle się bawicie. Dla Was to była zabawa, nam idzie o życie”.

Podnosisz się i po tym i idziesz, i mówisz, ile Cię to wszystko kosztowało. I co słyszysz w odpowiedzi? Daj spokój. Po prostu byłeś zbyt wrażliwy na ból. Lepiej pominąć milczeniem i te okoliczności, które sprawiły, że cios był bardziej dotkliwy i to że rzucano kamieniami, kiedy ktoś chciał się o coś zapytać, że to był zły czyn, złe skłonności ludzi. Miało się poczucie, że ktoś się zreflektuje, a inni zechcą pomóc. Stało się inaczej. Okazano lekceważenie i za wszelką cenę starano się ukazać rzucanie kamieniami w lepszym świetle. Teraz, dopiero po tej całej sytuacji ma się zbyt dużą wrażliwość na ból, dopiero teraz, przez konsekwencje, które się pojawiły w wyniku rzucania kamieniami, a były wynikiem różnych okoliczności, przez zachowania, jakich doświadczyło się później, jak wszystko opisało się po raz pierwszy. Nie można było przewidzieć czegoś takiego. Jedni rzucają kamieniami. Wmawia się wszystkim, że to w porządku. Ciebie spotka krzywda, a szukają przyczyny w Tobie. I opisywało się to wszystko, wiele razy na wielu stronach. Pewnie nie warto czytać. A przecież. Czy trzeba było aż pisać, by inni zrozumieli? I trwało to długo. Wracasz, ktoś Ci jeszcze lekceważąco zarzuca, że tak długo. Ledwo wstajesz na nogi, zaczyna się okres przesilenia, ale to podejście, jak u osób rzucających kamieniem. Wszystko się przedłuża. I jak wrócić - jak jedni rzucali kamieniami, a inni zamiast spojrzeć na rękę, która rzuca, patrzą na Ciebie? Nie wiedzą, że to wybielanie rzucających kamieniami i wsparcie. Nie rozumieją, że mogli się znaleźć na tym samym miejscu. Osoby rzucające kamieniem należą do systemu. Trzeba więc mówić, że wszystko było ok. I jak w takiej sytuacji sobie poradzić? Ten cały tekst to protest, który w związku z czymś musiałam wyrazić.

I jeszcze wiesz, że gdzieś tam mogą sobie coś mówić na Twój temat, a Ty nie możesz nawet zareagować. A wiesz, jak łatwo wmówić coś ludziom i kiedy nie ma głosu przeciwnego, chętnie uwierzą. I tu nikt nawet nie pomyśli, że to nie jest w porządku. A przecież widzisz, jak tu ludzie są niechętni, aby coś prostować w imieniu tych, którzy sami nie mogą albo nie mają siły.

To było tak samo jak kamieniem. Może człowiek w danej chwili być osłabiony. Osłabiony jest zawsze bardziej, jak się podniesie po ataku. A sprowadzono całą sprawę do Twojej wrażliwości na ból. Może gdyby wiedzieli jak dodatkowym ciosem jest jeszcze coś takiego, to by tak nie czynili. Kiedy czujesz przyzwolenie na zło, które Ci tak bardzo zaszkodziło, to jakby drugi raz obrywać kamieniem. Więc można być i mocarzem, ale przy osłabieniu kamień zawsze uderza silniej. A tutaj w niektórych wypowiedziach to tych kamieni było więcej. I ludzie byli zadowoleni ze swojej błyskotliwości. I czemu nie patrzy się na rzucających kamieniem.

A przecież tego nawet człowiek nie oczekiwał. Co go obchodzą ludzie rzucający kamieniem? Ale nie było chęci pomocy. A wiadomo, że wrócić jest trudniej. Raczej wrażenie sprawiano, że idź, bo my chcemy udawać, że nic się nie stało.
A jak się współtworzy system pozwalający rzucać kamieniami, to nie ma się obowiązku naprawiać, jeśli ktoś za bardzo z tego skorzystał, stała się duża niesprawiedliwość i krzywda? Leżałam po tym rzucaniu kamieniami długo, później długo próbowałam tłumaczyć, że to było złe. Jakby to trzeba było tłumaczyć? Wystarczyło się zapytać tylko, w jaki sposób można pomóc albo chociażby nie próbować wybielać zła. Gdyby pomóc się rzeczywiście chciało.

I w tej sytuacji znalezienie wyjścia jest trudne. Można było zaszkodzić i to systemowo. A potem robić wrażenie, że skończ już gadać, bo my chcemy udawać, że nic się nie stało. Im więcej będzie się pisać, tym bardziej ludzie będą wypierać ze swojej świadomości. Jakby depresja i inne rzeczy to były potoczne pojęcia. Może tu nieznane. Nie masz przekonania, że tu w ogóle chodzi o jakąkolwiek wiedzę. Wiesz jednak, więc i rozumiesz, że to jest naturalna ochrona człowieka, że nie dopuszcza do siebie, że stało się coś złego. Ale inni. Ignorują Cię, bo wiedzą, że w ten sposób najpewniej odejdziesz. Bo przecież spróbować pomóc, to być nielojalnym wobec innych osób. Bo przecież powiedzieli, że nic złego się nie stało. Można to było zatrzymać bardzo szybko i pomóc mi w momencie, jak to wszystko po raz pierwszy opisałam. A zlekceważono wtedy. Trudno zrozumieć, że w takiej sytuacji, kiedy ktoś coś sobie zawyrokował gdzieś tam i teraz nie ma znaczenia, co piszesz, że to wszystko, co się teraz dzieje to utrudnia bardzo powrót. Nie wyzdrowienie, ale powrót. Zrobiono tylko minimum, by nie było złego wrażenia. Ale kiedy można mi było realnie pomóc, nawet tu na forum np. zwracając uwagę innym, którzy nie rozumieją. I życzenia zdrowia. Przecież to tylko kwestia tej sytuacji na forum. A jak tu wrócić? Po tym wszystkim?

I jest Ci przykro, bo chodziło tylko o to, by znaleźć odpowiedź na jedno pytanie. A zdarzył się dramat. Gdyby nie przyjść tutaj, jak by było inaczej, lepiej. Ale nic. Ignorują Cię. Stworzyli klimat sprzyjający złośliwości, a teraz ignorują.

Tak, nieszczęście jest samotną wyspą. A czemu pisałam w drugiej osobie? Bo każdy mógł się znaleźć w takiej sytuacji. Łatwiej zrozumieć pewne rzeczy, jak ktoś sobie wyobrazi siebie i wtedy bardziej angażuje się w czytanie. Może ktoś to przeczyta w ten sposób. Mnie dotknęło bardziej to wszystko, bo nie chciałam odejść z miejsca, gdzie rzucają kamieniami. I uważam, że pan nadzorca bardzo źle robi tak ceniąc rzucających kamieniami. A jak zaczną rzucać w niego? I znów się zaczną obrzucać stąd tam i odwrotnie i znów umiejętność rzucania pójdzie tutaj w górę. A kiedy nie będzie w kogo rzucać, porzucają sobie w ludzi. I jak zawsze oberwą najmniej winni. A kogo obchodzą zwykli ludzie?


First they came for the Jews and I did not speak out because I was not a Jew.
Then they came for the Communists and I did not speak out
  because I was not a Communist.
Then they came for the trade unionists and I did not speak out
  because I was not a trade unionist.
Then they came for me and there was no one left to speak out for me.

Można było łatwym kosztem mi pomóc i zamknąć sprawę wtedy jak napisałam po raz pierwszy. Bo ja wiele nie oczekiwałam po tym wszystkim i chciałam tu być, tylko symbolicznych działań. Wystarczyłyby słowa współczucia i jakaś realna chęć pomocy albo przynajmniej zainteresowanie. Pisałam, jakie to dla mnie trudne nie móc tu uczestniczyć. A stały się rzeczy, że trudno jest wrócić. I trudno się z tego wyplątać. Chyba naprawdę nie było już nikogo. Nie tylko nie było chęci bodaj w części naprawienia tego, ale były rzeczy, które utrudniły mi, bym sama wyszła. Udawanie wtedy, że nic się nie stało. Szukanie przyczyny we mnie, kiedy to nie ja zrobiłam coś złego. Ale kładzie się na to nacisk, bo trzeba innych wybielić. Nie musicie innych oskarżać, ale nie wybielać moim kosztem. Nie odwracać tego. W pierwszej i drugiej kolejności patrzy się na rzucających kamieniami, dopiero potem można na człowieka. Lekceważenie. I inne rzeczy, o których pisałam. A wiem, że są ludzie, także w systemie, którzy mają wiedzę, ale że wsiąkli w tutejsze standardy to nie mogą nic dla mnie zrobić. Bo atak był spowodowany funkcjonowaniem systemu i za przyczyną osób przyjętych do systemu. Trzeba było na samym początku pogadać ze mną, potraktować po ludzku, a nie spychać na margines.
Zapisane

Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło. Prz 4.23
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #47 : 27-02-2015, 06:10 »

Fajnie Pani pisze. Czy nie zechciałaby Pani zająć się adiustacją książki, nad którą aktualnie się mozolę?
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Mewa
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 14.07.2013
Wiadomości: 61

« Odpowiedz #48 : 27-02-2015, 06:47 »

To nie będzie początek bardzo pięknej współpracy. Przykro mi. I nie z mojej decyzji. A napisałam, co uznałam za słuszne.
Zapisane

Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło. Prz 4.23
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #49 : 27-02-2015, 08:42 »

Nigdy Pani nikomu nie odpuszcza?
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Mewa
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 14.07.2013
Wiadomości: 61

« Odpowiedz #50 : 27-02-2015, 14:17 »

Jak Pan może pisać w taki sposób? Może gdybyście Wy nie pozwalali sobie i sobie nawzajem na zbyt wiele kosztem innych, to by to wszystko się nie stało. Jak to wszystko opisałam po raz pierwszy nie tylko że nikt nie poczuł się do odpowiedzialności, to jeszcze próbowano to, co się stało pomniejszać. A pisałam, dlaczego to mi tak zaszkodziło i lepiej było zlekceważyć, że stała się wielka niesprawiedliwość. I w takiej sytuacji, jak byłam to była to krzywda. Wzmacnia Pan, co złe, lekceważy kogoś, kto przez to znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Nie próbowano zmniejszyć tej niesprawiedliwości, co się stała. Kiedyś chciałam Panu napisać takie słowa. Napiszę je teraz. To się zawsze sprawdza. "Kto występnym zbyt łatwo wybacza, ten niewinnych karać będzie". A Pan swoim zachowaniem mnie wtedy jakby ukarał. Choć tam kto inny na to zasłużył. I kiedy wróciłam, tzn.  próbowałam, to nie jest łatwe, to nie stało się nic, co by tamto wynagrodziło, ale inne złe rzeczy.

Teraz przyszłam, żeby to wreszcie zakończyć. Wiedziałam, że złe emocje mogą się odnowić. Ale tak, jak Pan zaciemnia całą sytuację czy inne rzeczy, które się dowiedziałam. Nie spróbowaliście pomóc, a się ocenia.  Przecież takie pisanie jak Pana teraz tylko odnawia rany. Przecież nie piszę tego, bo mi się nudzi. I jakie nie odpuszcza? Po prostu jaka współpraca z kimś, kto zaszkodził kiedyś bardzo i samodzielnie i wzmacniając inne zachowania? Pan by się chętnie z kimś takim kontaktował?
Zapisane

Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło. Prz 4.23
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #51 : 27-02-2015, 14:31 »

Prawda jest taka, że wszyscy się boją już cokolwiek napisać, bo Pani zaraz wszystko przekabaci i odczyta jako atak na siebie. Wtedy wiadomo jak się to skończy - oskarżeniom nie będzie końca, bo Pani po prostu nigdy nikomu nie odpuszcza.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Mewa
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 14.07.2013
Wiadomości: 61

« Odpowiedz #52 : 27-02-2015, 15:48 »

Brak zrozumienia bardzo boli. Skąd Pan wie, że nigdy i nikomu. Mówimy o tej sprawie tylko. To, co się stało wtedy, to nie otrzymałam pomocy, a zaszkodzono mi. A później, jak to opisałam, czy Pan wie, jak ja bardzo chciałam wrócić. Nie rozumie Pan, jak się człowiek czuje po czymś takim, jak wtedy. Ale nie było wsparcia, zrozumienia, chęci naprawienia krzywdy. Nikt nie zapytał się, czy jakoś pomóc. Lekceważono, a i zachowania pewne miały prawo rozdrażniać rany, tym bardziej, że nie było dla nich przeciwwagi. Pisałam, czemu to wszystko tak długo trwało. I kiedy ma już być lepiej, stawia mi Pan jakieś pytanie i moją odpowiedź wykorzystuje do stawiania zarzutów.

Przyszłam tu po to, aby zakończyć sprawę i spróbować wrócić. Napisałam dwa teksty i chciałam kolejny już o tamtej sprawie, byłoby lepiej widać, jak nie tylko złośliwe, ale i nieadekwatne były tamte odpowiedzi. Póki nie rozwiążę sprawy na forum nie mogę do końca wyzdrowieć, więc czekałam na to, jak się trochę lepiej poczuję. Spodziewałam się, że to wszystko może się trochę odnowić, ale spotkał mnie taki cios, że teraz to dopiero jest źle. Odejść się nie chce, a zostać już niemal zablokowali. Po tym wszystkim, jak napisałam pierwszy raz spodziewałam się życzliwości, wsparcia i chęci pomocy. Ale nikt nie poczuł się do odpowiedzialności, a Domi5 zwaliła wtedy wszystko na to, ze ja się za bardzo przejmuję. W tamtej sytuacji, w jakiej byłam to mało adekwatne słowa, ale chodzi o co innego. To że się rozchorowałam, to dlatego, że byłam chwilowo pod bardzo silną presją i w silnym napięciu emocjonalnym związanym z czymś bardzo trudnym. Wtedy takie zachowania poniżej standardów to zaszkodziło. Przecież to jak i fizycznie, jeden osłabiony, drugi tym kamieniem rzuca mocniej i są konsekwencje. Napisałam jak było i że jak się podniosłam, to dalej. Napisałam dokładnie skąd taka reakcja. A zaprotestowałam, bo takie słowa jak wtedy to wybielają złe czyny, a przyczyny każą szukać w zaatakowanej osobie. I kiedy to opisałam, przecież nie raz, to teraz nadal ustalono sobie, że po prostu byłam zbyt wrażliwa. Ja pisałam, że byłam wtedy chwilowo w bardzo trudnej sytuacji. A z drugiej strony duże zapomnienie. I takie tłumaczenie, przecież to boli. Nie dość, że nikt mi nie pomógł, a ciężko się wraca po takich wydarzeniach. Nie tylko, że nikt nie próbował wyrównać niesprawiedliwości i nierówności sytuacji, w jakiej się znalazłam, to jeszcze ją zwiększono, bo szukając przyczyny we mnie, podczas gdy była obiektywna, próbuje się dodatkowo odebrać wagę moim słowom. Sprawia, że cała sytuacja jest bardziej lekceważona, a temu, co złe daje się ochronę. Właśnie tak sprawę stawiając, wzmacnia się innych, a można lekceważyć moją sytuację i moje słowa. Nic dziwnego, że przy takim podejściu nikt się nie poczuwał do odpowiedzialności. Pisałam coś i jakbym nic nie pisała. Wyszukało się wygodne wytłumaczenie, choć przecież podałam faktyczne. Ktoś inny odszedłby już po pierwszych słowach i czy to by było w porządku? Nie tylko że nie było pomocy, ale zostało wszystko ładnie zaszufladkowane, by wybielić sytuację i można było ją lekceważyć. A kiedy ktoś tak robi, to jakby przyłączać się do tamtych zachowań. Tak jakby nie było chęci pomocy komuś, komu zaszkodzono, ale naturalna wspierania szkodzącym, choćby wygodnym tłumaczeniem. Zwykle ludzie szukają przyczyn w szkodzących, a tu na odwrót. W sytuacji człowieka, któremu zaszkodzono jest to bardzo bolesne.

Nie chce się odejść, a po takim potraktowaniu przez system, to jak tu wracać? Pozostaje stan zawieszenia, czyli ogromny stres.

I Pan jeszcze takie rzeczy mi napisał. To w ogóle nie jest kryterium odpuszczania czy nie odpuszczania. Chodzi, by było dobrze i bym mogła wrócić. Ja się pomału podnoszę. Gdyby było wtedy ok, to od razu bym ostro odpisała i byłoby po sprawie. Ale nawet, to była kwestia zdrowotna, po co wciągać człowieka w takie rzeczy? Nawet teraz. Mógł mi Pan pomóc, a pisze o odpuszczaniu. Ja pisałam przecież, czemu tak się ciągnie. Teraz chce to zakończyć, a okazuje się, że nikt nie czyta. Czy Pan wie, jak w takiej sytuacji utrudnia wygrzebanie się lekceważenie i atmosfera pomniejszania tego, co się stało i brak chęci zrozumienia, nawet teraz. Nie wie Pan, jak wszystko tutaj utrudni sytuację człowieka, któremu coś się złego stało. I teraz, kiedy nawet Pan mógł zrobić tak wiele, widząc, że jestem blisko wyjścia, to nie pomógł, a jeszcze stara się dogryźć słowami, czyli utrudnia mi zakończenie tego. Nie doczekałam się nawet minimum sprawiedliwości. Co dokładnie przekabacam? Dla Pana to zwykła dyskusja, a dla mnie ogromny wysiłek energii. Przecież w Pana słowach nie ma chęci wsparcia. Jakie wszyscy się boją, krytykowałam to, z czym się nie zgadzałam i złośliwości. Nie, że wszystko. A Pan wie, jak się człowiek czuje w sytuacji osaczenia. A ja tak się wtedy poczułam. Lęk, by komuś pomóc, to przy tym nic. Ale ja mówię o pomocy. Bo próbę pomniejszenia zła zawsze w takiej sytuacji odbiera się mocno. Ludzie się raczej boją nieszczęścia. Pan się nie boi. Ale Pan woli wpuszczać mnie w maliny swoimi pytaniami. Jak Pan chce podyskutować, to nie teraz, bo nie mam wolnego czasu, ale bez uogólnień. To nadal jest temat zdrowotny, a ja jestem osłabiona, bardziej, bo chcę już tym się zająć.
Mógł Pan pomóc, a nie chce Pan zrozumieć i Pan spłyca problem. Kiedy ja potrzebuję wsparcia. To raczej po Pana takiej szorstkiej wypowiedzi inni mogą nie chcieć napisać. Albo przyciągnie Pan podobne. Czy my nie moglibyśmy się choć trochę szanować? Niech Pan przeczyta, co napisałam na koniec, na niebiesko. Zlekceważono mnie, pomniejszono problem, żadnej pomocy, a było wiadomo, że wrócić po czymś takim jest ciężko. Mnie wystarczyłoby niewiele. Teraz też nie robi Pan wrażenia, że chce pomóc wrócić, wręcz przeciwne.
O samego początku pomniejsza się problem, a mnie traktuje jak coś, co przeszkadza, nie jak kogoś, kogo spotkało coś złego i komu warto pomóc. Pomóc to nie pochopnie oceniać. Chodzi o nastawienie. I ja w tej izolacji znalazłam się z powodu złośliwości, a potem żadnego realnego wsparcia. A po czymś takim wrócić jest bardzo ciężko. Znalazłam się w trudnej sytuacji.
« Ostatnia zmiana: 27-02-2015, 15:59 wysłane przez Mewa » Zapisane

Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło. Prz 4.23
Mewa
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 14.07.2013
Wiadomości: 61

« Odpowiedz #53 : 27-02-2015, 17:18 »

Bo w tym wszystkim nie patrzy się, jaka jest moja sytuacja.
Zapisane

Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło. Prz 4.23
Misiek
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: nie stosuję
Wiadomości: 448

« Odpowiedz #54 : 27-02-2015, 17:46 »

Mewa, wiem, że czujesz się pokrzywdzona, bo nie wszyscy zachowali się względem Ciebie taktownie i zabrakło tu magicznego słowa przepraszam. Ale mimo tego staraj się o tym zapomnieć, choćby we własnym interesie.

Krzywdę wyrządzono nam bez naszej winy, ale naszą własną odpowiedzialnością jest to, że ją utrwalamy.

Nie bierz tego osobiście, ja tak piszę z myślą, że są sytuacje, że dla własnego komfortu lepiej coś odpuścić, choćby po to, aby poczuć się lepiej psychicznie.

A poza tym nie jest tak źle, na pewno masz jakąś życzliwą duszę na tym forum. No weźmy choćby Domi. Głowa do góry!  smile
« Ostatnia zmiana: 27-02-2015, 17:53 wysłane przez Misiek » Zapisane

Szukaj wyjaśnienia w przyczynie, organizm sam jest najlepszym lekarzem - Platon
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #55 : 27-02-2015, 17:52 »

Niech Pani spróbuje zacząć od tego: http://portal.bioslone.pl/slownik/zasada-wybaczania
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Mewa
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 14.07.2013
Wiadomości: 61

« Odpowiedz #56 : 27-02-2015, 18:09 »

Nietaktownie to za mało powiedziane.

A Domi5 jest życzliwa innym osobom, bo szukała przyczyny we mnie za zachowanie innych. Dla osób w mojej sytuacji to trudno, jak się z czymś takim spotkać, bo to jest forma wzmacniania zła. Życzliwa dusza to taka, która nie umniejsza tego, co się stało i potrafi zwrócić uwagę temu, co złe. Odważna, życzliwa i niezależna dusza. Ale Domi5 ok.

Ta krzywda to nie był jeden moment. Później też nie bardzo się zachowano. I cały czas tak. Jakbym nie była osobą, która znalazła się w bardzo trudnej sytuacji, bo ktoś zaatakował w niewłaściwym momencie. Jakbym nie znalazła się w trudnej sytuacji zdrowotnej, bo ktoś sobie zabawę zrobił. To jednak było sponiewieranie godności człowieka. I jak sytuacja stała się dla mnie pułapką i ciężarem, to jeszcze ocenianie. Żeby te cholery jedne tak krytycznie oceniały złośliwców. Świat byłby piękniejszy. Ale nie przeszkadzaj smile. Bo właśnie coś piszę ważnego.
Zapisane

Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło. Prz 4.23
Mewa
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 14.07.2013
Wiadomości: 61

« Odpowiedz #57 : 27-02-2015, 18:42 »

Niech Pani spróbuje zacząć od tego: http://portal.bioslone.pl/slownik/zasada-wybaczania

Ja o niej wspomniałam już w pierwszym swoim poście. Znam tę zasadę. I nie czytał Pan tego, co pisałam o linkach danych mi przez kogoś. Ja pisałam dużo i bez dokładnego czytania tego trudno było mieć pełen obraz. Pisałam już, że robiłam, co mogłam, aby się uwolnić. Znalazłam się w trudnym stanie. Załamanie nerwowe, depresja, silny stres, to nie są słowa potoczne. I walczyłam o siebie. Bo że trzeba się uwolnić emocjonalnie, to ja wiem. To wie każdy, komu takie rzeczy, silny stres niszczą życie. I dlatego też mam żal do systemu, bo jakby już nawet po napisaniu przeze mnie tego wszystkiego inaczej zadziałać, to szybciej bym z tego wyszła. Można było chociażby nie pomniejszać tego i dać mi jakieś strategie radzenia sobie z bólem emocjonalnym. To byłaby jakaś forma realnej pomocy. Nawet jakby nie zadziałało, dla mnie liczyłoby to sie jako gest. W tej zasadzie, o której Pan pisze chodzi o to, by się uwolnić emocjonalnie, odciąć od sytuacji. Jeśli chodzi o ludzi, to się patrzy na to, jak przestrzegają innych zasad. Dałam Panu już jeden mądry cytat, dam drugi. Ale będzie o pomaganiu, nie o wybaczaniu. "Pomóż dobremu, a wzmocni się i wielu ludziom pomoże, pomóż złemu, a wzmocni się i innych krzywdzić będzie". Chodzi mi o to, że ze wszystkim umiar. Nawet z dobrem.

Teraz właśnie piszę sobie podsumowanie, protokół rozbieżności, aby można było to wszystko zakończyć.
Zapisane

Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło. Prz 4.23
Domi5
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 16-06-2011
Wiedza:
Wiadomości: 1.414

« Odpowiedz #58 : 27-02-2015, 20:35 »

Mewa, starałam się Ciebie zrozumieć i pomóc Tobie, ale widzę, że odczytałaś to po swojemu i nie doceniłaś, że próbowałam Tobie pomóc. Przykro mi, że pomoc odczytujesz jako atak. Nieboraczek też chciał pomóc i wszystko mało. Mistrz też wyciąga do Ciebie rękę i mało. Kilka innych osób też próbowało i nic. Chciałabyś, żeby wszystko było po Twojej myśli, ale w prawdziwym życiu tak nie jest. Każdy z nas ma problemy i każdego dnia każdy rozmawia z mnóstwem ludzi, i często słyszy się nie to czego się oczekuje, i ludzie często sprawiają nam przykrości i nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Na przeprosiny rzadko można liczyć, bo czasami to co dla jednych przykre, to dla innych błahostka czy żart i nie ma tematu. Albo zmieniesz tok myślenia, albo życie i myśli Cię wykończą. Zrozum też innych ludzi, bo na razie jesteś skupiona wyłącznie na SOBIE. Poświęć odrobinę czasu innym i staraj się postawić po drugiej stronie i nie traktuj ludzi jak wrogów, a życie stanie się przyjemnością.

Mewa, czy masz męża, dzieci, przyjaciół? Jak funkcjonujesz na co dzień? Jaka jesteś w życiu codziennym?
« Ostatnia zmiana: 27-02-2015, 22:04 wysłane przez Agata » Zapisane
Misiek
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: nie stosuję
Wiadomości: 448

« Odpowiedz #59 : 27-02-2015, 21:28 »

Cytat
Chciałabyś, żeby wszystko było po Twojej myśli, ale w prawdziwym życiu tak nie jest. Każdy z nas ma problemy i każdego dnia każdy rozmawia z mnóstwem ludzi i często słyszy się nie to czego się oczekuje i ludzie często sprawiają nam przykrości i nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Na przeprosiny rzadko można liczyć, bo czasami to co dla jednych przykre, to dla innych błachostka czy żart i nie ma tematu.

To niestety jest prawda życiowa, wiem że nieprzyjemna, ale takie są realia. Nie tylko ludzie nie zawsze postępują, tak jak oczekujemy od nich, ale my też wielokrotnie ich zawodzimy, raniąc ich swoim zachowaniem. I musimy to zaakceptować inaczej się wykończymy. Nie możemy oczekiwać doskonałości od niedoskonałych ludzi i to samemu będąc dalekim od ideału...

Tak wiem, że tu też trzeba uwzględnić Twój zły stan psychiczny, wymagający pewnej taryfy ulgowej. Ale na to w realnym życiu zdobywają się niestety tylko psychiatrzy, psycholodzy i osoby obdarzone wyjątkową wnikliwością i empatią. Dla własnego dobra warto się czasem znieczulić na zachowania innych ludzi, bo inaczej nie da się po prostu żyć!   
« Ostatnia zmiana: 27-02-2015, 22:03 wysłane przez Misiek » Zapisane

Szukaj wyjaśnienia w przyczynie, organizm sam jest najlepszym lekarzem - Platon
Strony: 1 2 [3] 4 5   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!