Niemedyczne forum zdrowia
18-04-2024, 01:36 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 2 3 [4] 5   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Mewa  (Przeczytany 81958 razy)
Mewa
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 14.07.2013
Wiadomości: 61

« Odpowiedz #60 : 27-02-2015, 22:10 »

Domi5. Napisałam, że teraz robię sobie takie podsumowanie i zakończenie, było się wstrzymać z takim pisaniem. Ja się Ciebie przecież nie czepiam. Nie robię Ci psychoanalizy. Chodziło mi tylko o ten jeden aspekt Twojej wypowiedzi.
Relacje z Nieboraczek i z Mistrzem to przecież moja sprawa. Nie mieszaj mi tu do swojej wypowiedzi innych. Z tych kilku innych osób, to była tylko Misiek. Ale to nieważne, tylko po co tak pisać? Kto powiedział, że chciałabym, by wszystko było po mojej myśli? Chyba Cię coś uraziło w mojej wypowiedzi. Zwróciłam po prostu uwagę na pewien aspekt. Gdybym uważała tu wszystkich za wrogów to już by mnie nie było. A skąd Ty wiesz, czy ja nie myślę o ludziach? Może dlatego nie lubię przyzwolenia na pewne rzeczy. Nie spodobał Ci się jakiś aspekt mojej wypowiedzi i bierzesz się za psychoanalizę. W pewnym sensie też pisząc tak pomniejszasz znów wszystko. Pewne rzeczy po prostu są złe, a pomniejszając je dajemy na nie zgodę. Uważam, że moja sytuacja stała się trudna i to przez właśnie takie przyzwolenie. Ja tylko napisałam, że prawdziwym przyjacielem ten, kto umie zaprotestować. I tyle.
W tej sytuacji musiałam stanąć po swojej stronie, to nie ma nic wspólnego ze skupieniem na sobie. Coś Cię uraziło, a ja musiałam zwrócić uwagę, bo to ważne, i lecisz z psychoanalizą. W dodatku nietrafnie. Przecież ja tak o Tobie nie piszę. Musiałabym teraz od nowa napisać wszystko, bo jakbyś nie była świadkiem wszystkiego. Ale nie będę. To co się stało było wynikiem czyjegoś zachowania i mojego chwilowego osłabienia i później pojawiły się poważne konsekwencje, czego nie można było zatrzymać, z których wychodziłam długo. To wszystko miało realną przyczynę, a Ty to wszystko pomijasz. Ktoś rzeczywiście życzliwy przecież tak nie robi.
I to Twoje pytanie na zakończenie. Uparłaś się znaleźć przyczynę we mnie, a jednak ludzie postąpili źle i w jakim ja wtedy byłam stanie pisałam, co potem, też pisałam. O to mi chodziło, Ty się jasno określiłaś.
Zapisane

Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło. Prz 4.23
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #61 : 28-02-2015, 01:59 »

Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem. Pani bezustannie obrzuca nas kamieniami. Jest Pani bez winy? Zły stan psychiczny zezwala na wszystko?
« Ostatnia zmiana: 28-02-2015, 09:29 wysłane przez Mistrz » Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Mewa
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 14.07.2013
Wiadomości: 61

« Odpowiedz #62 : 28-02-2015, 09:22 »

Fajnie Pani pisze. Czy nie zechciałaby Pani zająć się adiustacją książki, nad którą aktualnie się mozolę?

Ta propozycja to był żart? Przynajmniej ja tak to odebrałam. Bo może to była poważna propozycja. To było raczej nieoczekiwane, uznałam, że może Pan jakoś tak dowcipniej nawiązuje do mojego zainteresowania swoimi książkami. Gdybym wiedziała, że to propozycja, to odpowiedziałabym w innej formie. Bo jednak konkretna propozycja, to konkretna propozycja. To by tłumaczyło, dlaczego zaraz tak Pan napisał później. A ja się dziwiłam, zaczyna Pan żartobliwie, a po mojej odpowiedzi zmienia ton, dlatego napisałam o wpuszczaniu w maliny. Nie wiem, czy to była prawdziwa propozycja. Jeśli tak, to tym bardziej szkoda, że tak się to wszystko potoczyło. Ale konkretna propozycja zawsze jest miła. Tym bardziej, że zdaję sobie sprawę, ile ja bym na takiej współpracy skorzystała. Niektórzy ludzie sami są jak książki i jak się jest gdzieś w pobliżu, to samo to jest korzyścią. W każdym bądź razie, ja wtedy nie uznałam tego za propozycję.

Panie Słonecki. To przecież nie tak. Są rzeczy, które ranią człowieka bardziej niż jakieś złe czyny. To np. aprobata dla nich. Jak Pan znajdzie się kiedyś w takiej sytuacji, to Pan zrozumie. A pewne zachowania są formą aprobaty. Ja tylko na to zwróciłam uwagę, a w odpowiedzi uzyskałam odniesienie do mnie. Uznałam, że niepotrzebne. Większość osób nie znajdzie się w takiej sytuacji, dlatego można się dowiedzieć, co się wtedy odczuwa mocniej. Przecież mam prawo zaprotestować. To nie rzucanie kamieniami. Nie ja zaczęłam pisać, jaka jest Domi5. To trochę jest tak, jakby system się bronił przede mną.
Ja tylko zadałam kiedyś pytanie, pisałam już, że było mi ciężko, byłam pod silną presją, wiem, że te słowa nic nie znaczą, ale może kiedyś to wyjaśnię. I w odpowiedzi jednak kamienie. Ze względu na mój stan, to mocno mi zaszkodziło. Opisałam wszystko, ale nie było słów, że ktoś żałuje, że przykre forumowiczka, że to Cię spotkało, nie było pytania, co można dla Ciebie zrobić. Wie Pan, czegoś, co pozwoliłoby mi odczuć, że jednak potraktował ktoś moją sprawę poważnie. Przecież byłam wtedy w bardzo złym stanie. Później przez ten czas nikt się do mnie nie zgłosił, miało się wrażenie lekceważenia, braku próby zrozumienia. Sytuacja na forum na to wyglądała. To była bardzo trudna sytuacja. Pisałam dużo, bo chciałam, by ktoś ją spróbował zrozumieć. Nawet teraz Pan się nie stara. Wie Pan jak to jest, wejść do jakiegoś miejsca. W chwili słabości ktoś skrzywdzi, ma to złe konsekwencje i potem nikt nie żałuje, nikt nie próbuje tego naprawić. Zostałam sama. Sytuacja powodowała stres. Dlaczego wracałam na forum, to pisałam. Chciałam coś skrócić, a nie byłam na powrót gotowa. I tak naprawdę nie miałam realnej pomocy, a w takiej sytuacji jak moja, wrócić jest bardzo trudno. To że zło było nieco systemowe niestety wiele mi tu utrudniło, bo to forum jest bardzo zhierarchizowane. Myślałam jednak, że pomimo tego będzie inaczej. W takiej sytuacji, w jakiej się znalazłam zwykle robi się maksimum, aby komuś pomóc. A Pana zachowania mają tu największe znaczenie. Bardzo zabrakło mi zrozumienia. Czasem muszę odpisywać na rzeczy, kiedy już coś pisałam. System się przede mną broni, nie patrząc, że to ja potrzebuję obrony przed systemem smile. Bo ja jestem jednostką. Pisałam, czemu to tak długo trwa. Zresztą gdyby od razu ktoś przyznał, że się źle stało, że powinno się zwracać uwagę na to, że tu ktoś może mieć zły stan zdrowia, albo nie przyznawać nawet tego, ale po prostu zapytać się, jak pomóc. Sytuacja była trudna, a nie doświadczyłam zachowań, które pokazywałyby, że jestem kimś, komu chce się rzeczywiście pomóc. Wie Pan, to są słowa. Niech spróbuje się Pan wczuć po prostu w energię, która się za nimi kryje. To nie ja pierwsza rzuciłam kamieniem. Zostałam nimi obrzucona i nie było temu przeciwwagi. Nawet teraz, niesłusznie Pan to pisze, bo ja tylko zaprotestowałam, że napisałam, co mi się nie spodobało, a nie doszukiwałam się przecież przyczyn w osobowości innej osoby, bo to nie takie proste i uznałam, że to już przesada. Mogłam po prostu czegoś nie poruszać i tyle. W sensie, że zaoszczędziłoby to wszystkim energii. I Domi5 mogła się poczuć urażona, że może nie zauważyłam przyjaźniejszych słów. A przecież nie mam zamiaru się z nią kłócić. Ale zrozumcie tym bardziej, jak mnie pewne rzeczy dotknęły. Bo i Pana pewne drobiazgi urażają, a u mnie to drobiazg nie był. Są pewne rzeczy, które szkodzą. Gdyby ktoś wtedy na początku zwrócił Wam uwagę, nie miałabym kilku trudnych miesięcy. Gdyby potem okazał mi Pan życzliwość, też byłoby inaczej. A nawet teraz nie ma w Panu zrozumienia. To ja jestem w trudniejszej sytuacji. Naprawdę trudnej. I brakuje mi kogoś, kto by to zrozumiał. A mało jest osób, które nie byłby bardzo wsiąknięte w system, czyli niezależnych i takich, które potrafią zrozumieć, że jakieś miejsce dla kogoś może być ważne.
« Ostatnia zmiana: 28-02-2015, 09:35 wysłane przez Mistrz » Zapisane

Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło. Prz 4.23
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #63 : 28-02-2015, 09:33 »

Pani, widzę, ocenia mnie podług własnego widzimisię. U mnie nie ma miejsca na empatię, ponieważ ja jestem terapeutą. Z takimi przypadkami, jak Pani, mam na co dzień do czynienia.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Nieboraczek
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 45
MO: 07.07.2011- kwiecień 2012
Wiedza:
Wiadomości: 716

« Odpowiedz #64 : 28-02-2015, 11:52 »

Nieprawdą jest, że nikt nie zapytał, jak może pomóc:
Czego oczekujesz teraz od Biosłone?
Fajnie Pani pisze. Czy nie zechciałaby Pani zająć się adiustacją książki, nad którą aktualnie się mozolę?
Ta propozycja to był żart? Przynajmniej ja tak to odebrałam. Bo może to była poważna propozycja. To było raczej nieoczekiwane, uznałam, że może Pan jakoś tak dowcipniej nawiązuje do mojego zainteresowania swoimi książkami. Gdybym wiedziała, że to propozycja, to odpowiedziałabym w innej formie. Bo jednak konkretna propozycja, to konkretna propozycja. To by tłumaczyło, dlaczego zaraz tak Pan napisał później. A ja się dziwiłam, zaczyna Pan żartobliwie, a po mojej odpowiedzi zmienia ton, dlatego napisałam o wpuszczaniu w maliny. Nie wiem, czy to była prawdziwa propozycja. Jeśli tak, to tym bardziej szkoda, że tak się to wszystko potoczyło. Ale konkretna propozycja zawsze jest miła. Tym bardziej, że zdaję sobie sprawę, ile ja bym na takiej współpracy skorzystała. Niektórzy ludzie sami są jak książki i jak się jest gdzieś w pobliżu, to samo to jest korzyścią. W każdym bądź razie, ja wtedy nie uznałam tego za propozycję

Nie uznałaś, nie wiesz, nie zapytałaś. Propozycja była poważna. Mistrz nie składa takich propozycji lekką ręką, każdemu.

Nic się przecież nie potoczyło nieodwracalnie. Od Ciebie zależy, czy jednak skorzystasz.

Ponieważ prosiłaś o nieujawnianie treści wiadomości, resztę napiszę na PW.
« Ostatnia zmiana: 28-02-2015, 13:30 wysłane przez Nieboraczek » Zapisane

Mewa
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 14.07.2013
Wiadomości: 61

« Odpowiedz #65 : 05-03-2015, 23:40 »

Propozycja była po innym krótkim kontakcie, więc to mogłam uznać i za żart. Biorąc pod uwagę nasze relacje propozycja raczej byłaby zaskakująca.
Ten tekst, po którym się Pan odezwał, nie wiem, czy to coś zmienia, ale to nie była metafora, ale analogia. Bo Pan mi coś w związku z nim zarzucił, więc prostuję. To miała być obrazowa analogia.
Tak Panie Słonecki, ja wiem, że trudno od Pana pewnych rzeczy oczekiwać. Tak tylko napisałam, że to by sporo zmieniło. Ale to nie znaczy, że czegoś takiego od Pana oczekiwałam.

Pomieszało się na koniec bardzo. Tak naprawdę to tylko we mnie trafiło, bo będę chciała krótko pewne kwestie poruszyć. Więc się pewne rzeczy opóźnią. Później ten tekst, o którym wspomniałam, ale w końcu nie powstał. Później będę się chciała króciutko cofnąć do czegoś. Potem pójdzie ten temat właściwym torem, a później, jak inne, spadnie na dalekie pozycje.
Zapisane

Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło. Prz 4.23
Mewa
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 14.07.2013
Wiadomości: 61

« Odpowiedz #66 : 18-03-2015, 20:52 »

Jeżeli kogoś interesuje ta cała sytuacja, to proszę, aby przeczytał uważnie. Moja sytuacja była bardzo, bardzo ciężka. I nie ma w tym przesady. Obecnie jest już tylko bardzo trudna. Teraz chcę uniknąć kontaktów, które utrudniają wydostanie się z tego i spychają z pokładu, dlatego muszę to precyzyjnie wyjaśnić. Trudno, zaakceptowałam już fakt, że w tym temacie, to ja jestem ekspertką.

Są trzy rodzaje konfliktów psychicznych:
Konflikt między dążeniem a dążeniem
Konflikt między unikaniem a unikaniem
Konflikt między dążeniem a unikaniem

Ten trzeci jest najsilniejszy i najbardziej wyniszczający. Powoduje największy stres, a więc wyniszcza fizycznie, utrudnia, często uniemożliwia podjęcie decyzji, dokonanie wyboru, trudno podjąć działanie. W konflikcie tym coś jawi się jako atrakcyjne, ale z innego powodu jest odpychające.

Jest wersja agresywniejsza tego konfliktu, jak zresztą w przypadku jakiegokolwiek problemu jakiegokolwiek rodzaju. Uraz psychiczny w wyniku traumatycznego zdarzenia, kiedy łączy się z koniecznością powrotu do środowiska, którego ten uraz psychiczny dotyczy, to taka wersja agresywna. To co napisałam w powyższym akapicie jest wtedy jeszcze zwielokrotnione.

Uraz psychiczny to nie jest pojęcie z gazetkowej psychologii. To temat, na którym zna się niewielu ludzi. Często używa się pewnych pojęć potocznie i to spłyca ich znaczenie. I to niedobrze. Bo kiedy powstaje taki problem, jak w moim przypadku, to też jest to spłycane.

Cdn.

Panie Słonecki. Tak krótko tylko. Coś odeszło, nie wróci. Pana propozycja po prostu pokazała mi najlepszy układ zdarzeń, jaki mógł był zaistnieć. W tym sensie to było niesamowite. Może się Pan skontaktować ze mną przez PW, gdyby powody mojej decyzji nie były dla Pana jasne czy z innych powodów.
Zapisane

Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło. Prz 4.23
Mewa
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 14.07.2013
Wiadomości: 61

« Odpowiedz #67 : 21-03-2015, 02:19 »

Mój problem od dłuższego już czasu to tylko i wyłącznie ten uraz. Piszę, bo niektóre słowa tutaj wskazują, że nie jest to wiadome i jasne, że co innego ma się na myśli. Cały mój problem to ten uraz i leży on na linii ja i tutaj. Wszystkie emocje, całe obciążenie psychiczne, momenty załamania, stres, to miało związek z sytuacją tutaj. Problem jest silny, bo i silny uraz psychiczny, i silna chęć bycia. Była mowa o moim zadbaniu o zdrowie, o zdrowiu, ale to tylko kwestia tego urazu i relacji z tym miejscem. Nie jest to problem jakiś ogólny, który uwidacznia się tu, ale związany z tym miejscem i ten cały stres i problem, i ta cała kwestia wpływa i na inne obszary życia. Padły słowa, czy ja nie mam własnego życia, więc piszę, że to chodzi o to miejsce, z nim wiąże się mój problem. Wspominałam już, że stres związany z sytuacją tutaj wpływa negatywnie na wszystko inne. I to od wielu już miesięcy. I to też było dla mnie przykre. Słowa, że ja mam taką czy inną naturę, to ta sytuacja tutaj mnie zamęczała, i nie można czegoś pisać bez brania tego pod uwagę. Może z dalszej części tego tekstu stanie się to jaśniejsze.


Uraz psychiczny pojawił się w wyniku traumatycznej sytuacji. Pisałam skąd wzięła się ta traumatyczność. Powtórzę tylko, że kwestia, że zadałam pytanie na forum, a w efekcie zachowania, że wpadłam w załamanie nerwowe, potem w depresję, już samo to wystarczyłoby, aby uczynić sytuację traumatyczną. To nie była sytuacja, że komuś było przykro po jakiejś wypowiedzi, ale ja się rozchorowałam. A nie mogło być inaczej, ponieważ w tamtej chwili od tygodnia czy dwóch żyłam w silnym stresie związanym z tym pytaniem, bo była pewna sytuacja bardzo poważna, gdzie musiałam mieć odpowiedź, co robić w kwestii diety, by sobie z tym problemem poradzić. Byłam jak napięta struna, a w tej sytuacji wiele nie trzeba. A tam jednak było wiele. I biorąc wszystko pod uwagę wiele w tym było niesprawiedliwości, ale to też już pisałam. A jak się podniosłam, to kolejne działania. Kiedy ktoś przeciążony załamie się, dojdzie do siebie, a potem podobne zachowania się napotyka, to musi to mieć konsekwencje. Tu nie można nic wnioskować, czy ktoś się przejmuje w życiu wiele, czy nie, jaki jest. Bo w sytuacji nadwyrężenia i siłacz się załamie, jak spadnie na niego jakiś ciężar.
Na załamanie miało też wpływ, że nie mogłam tak odpowiedzieć ludziom, jak w takiej sytuacji, uważam, że powinnam. A nie mogłam, bo nie chciałam stąd odchodzić i ze względu zdrowotnego. Zablokowanie gniewu też bardzo szkodzi i walnie przyczyniło się do załamania. Sytuacja była i jest traumatyczna i dlatego, że jednak wcześniej, przed tą sprawą, kawał drogi przeszłam z Biosłone, choć nie było mnie tu widać, bo sił na uczestnictwo nie miałam, działałam samodzielnie, i dla mnie zostawić to wszystko to było za dużo. Poza tym kwestia wiedzy, na innym forum nie miałabym z kim wymieniać poglądów na temat tego wszystkiego, co jest tutaj. Odciąć się i nie byłoby żadnego problemu. By się uwolnić, musiałam jednak pogodzić się z tym, że wszystko zakończyć się może bardzo różnie.

Są dwie kwestie.
1. Jedna, że ja nie mogłam się wtedy nie załamać, bo nie miałam, na czym się oprzeć. Było chwilowe osłabienie. W kwestii patrzenia na różne zachowania każdy ma swoje zdanie, więc to zostawmy. Zresztą mi nigdy nie chodziło o to, by kogoś tak czy inaczej oceniać, ale o zwrócenie na coś uwagi. O siebie jednak mam prawo się upomnieć. Bo całą sprawę sprowadzono, że mam naturę za bardzo się przejmującą, pomijając ten bardzo ważny aspekt.
2. Miałam/mam bardzo silny w związku z tym uraz psychiczny wobec tego miejsca.

Nie można robić analiz, jak się nie bierze tych dwóch rzeczy pod uwagę. W ogóle nie można robić analiz psychologicznych, jak się nie ma wiedzy i empatii. Te dwa warunki muszą być spełnione łącznie, są konieczne, ale też jeszcze niewystarczające. Trzeba też np. wziąć pod uwagę unikalność tej sytuacji. Nie można nadawać etykietek, które nie są prawdziwe, bo to już z człowiekiem zostaje. I ja mam tego świadomość i jest to coś, co mnie oddzieliło od niektórych osób, a wprowadza dystans wobec innych. Tę pierwszą kwestię wyjaśniłam już na początku i okazuje się, że nie brano tego pod uwagę. O drugiej też pisałam.

W chwili, kiedy to się stało, ja znalazłam się w pułapce. A od początku było zwracania uwagi na moją reakcję, że przesadna, i że ja w ogóle za bardzo się przejmuję, więc wytłumaczyłam, że byłam wtedy jak napięta struna. I stale widziałam pomniejszanie wagi całego zdarzenia, uznawanie, że nic się nie stało. I niezrozumienie, pomijanie tych dwóch ważnych kwestii. Lekceważenie, które objawiało się tym, że to, co pisałam i pewne aspekty były pomijane. Jakieś orzeczenia z góry i krytyczne, a nie próba zrozumienia. A w sytuacji urazu, to wszystko to jest najgorsze, co można człowiekowi zrobić. I jak się zaczęło, tak jest do dziś. To zwiększało uraz i nie pozwalało się wydobyć. Bo przy urazie odbiera się mocno pomniejszanie i spłycanie tego, co człowieka spotkało, i brak próby zrozumienia aktualnej sytuacji. Szczególnie jak dzieje się to w środowisku, z którym ten uraz się wiąże. Pomijanie rzeczy, o których już pisałam nie świadczy o chęci zrozumienia. Nie da się bez tego wyrokować na czyjś temat. Było sporo takich momentów, kiedy już mogłam się wydobyć, ale pojawiała się jakaś wypowiedź spłycająca albo nie biorąca pod uwagę rzeczy, o których już wiele razy pisałam. To nie świadczyło o chęci zrozumienia, a to z kolei opóźniało zakończenie problemu. Bo tak jest przy urazach. A ja jeszcze podejmowałam ogromne wysiłki, by wrócić, a to wszystko utrudniało.

Nie miałam na tej drodze wsparcia. Jeśli ktoś myślał, że miałam, to jest w błędzie. Nie mogę mieć pretensji, bo ludzie zwykle omijają trudne sytuacje, to forma ochrony. Ale było spłycanie problemu, pomniejszanie pewnych rzeczy, orzekanie na mój temat bez brania pod uwagę kwestii zasadniczych. Jednak usłyszałam na koniec tu i w ogóle słowa, które świadczą o chęci orzekania, ale nie o braniu pod uwagę całości sytuacji, nie o chęci zrozumienia tej sytuacji, w jaką wpadłam. Agresywny/wojujący styl pisania też szkodzi. Okoliczności były tego rodzaju, że wciągnęło mnie jak w wir i zwaliło z nóg. Nie branie tego pod uwagę, pomijanie okoliczności, spłycanie, to spycha, utrudnia wydostanie się z problemu, a potem zarzuca się mi, że nie mogę się wydostać i wyciąga jakieś pochopne wnioski. I stwarzanie wrażenia, że nic się nie stało odbierałam negatywnie. To było za dużo nawet jak na to forum, a ja akurat byłam wtedy osłabiona. Pisałam to, pisałam wiele razy. A od początku jest zastanawianie się nade mną. Nie krytyka swoich, choć zasłużyli, nie zwrócenie uwagi jak to musiało być dla mnie straszne, że tak się stało w sytuacji, kiedy nie mogłam dać sobie z tym rady. To wszystko pomniejszało całe zdarzenie. Oni nic na tym nie zyskali, a mnie taka solidarność bardzo zaszkodziła. Bo robiono wrażenie, że nic się nie stało. A to nie była sytuacja błaha i konsekwencje nie były błahe. Ja się nie muszę przejmować tym, że ktoś coś zrobił, ale nie mogę udawać, że nic się nie stało. A po tym, co zaszło, jak wtedy wspomniałam o konsekwencjach, naprawdę spodziewałam się innej reakcji.

Takie postawy i takie podejście do tematu to utrudniało mi powrót. Było to dokładne przeciwieństwo tego, jak się traktuje kogoś, kto ma uraz psychiczny związany z jakimś miejscem, a chce wrócić. I się przedłużało, a robiono mi z tego zarzut. Gdybym wiedziała, trzymałabym się z dala od forum, aż do pełnego dojścia do siebie, bo to wszystko mi wyzdrowienie opóźniało. To była sytuacja wymagająca zrozumienia i wnikliwości, nie spłycania

Widziałam te słowa, czego oczekuję, ale to było później i ja przez silny uraz odczytałam jeszcze później, zresztą miałam na myśli coś innego. Już wiem, że to było niemożliwe. Po prostu każde miejsce funkcjonuje na swój własny sposób.

Pisałam już o kwestii rozmów na mój temat. Pisałam, że domyślałam się, ale nie było mi to przyjemne. Bo nigdy nie lubimy, jak ktoś gdzieś rozmawia na nasz temat. Nic o nas, bez nas. Szczególnie tutaj i w tej sytuacji. Szczególnie, że ja nie miałam wpływu na jej rozwój. Przecież o co innego chodziło na początku, a problem zszedł na zupełnie inny kierunek, ja tego nie planowałam. Tu inaczej być nie mogło, musiały być rozmowy, ale mnie było przykro biorąc pod uwagę jak to się zaczęło i jaka była na to reakcja. Ja mogę tylko napisać, że byłoby mi przyjemniej, gdyby ktoś wtedy na początku odezwał się bezpośrednio do mnie na PW i zapytał, jak pomóc. Zresztą bez tego, bez próby zrozumienia, dopytania się, nie da się komuś pomóc. To jakby próbować operować z zamkniętymi oczami. Można mieć dobre intencje, ale to nic nie da. Gdyby ktoś tak postąpił, a nie rozmawiał z innymi, byłoby to lepiej. Tym bardziej, że nie brano pod uwagę spraw istotnych dla sprawy. Jeszcze jedno jest w tym ważne, że cała ta sprawa postawiła mnie w opozycji, nie z mojej inicjatywy, a sytuacja była bardzo nierównorzędna, a nie było kogoś z systemu, kto byłby dla mnie w tym wszystkim wsparciem, czyli pilnował brania pod uwagę tych rzeczy, o których wspomniałam, kto mógłby się przeciwstawić grupie w jej orzeczeniach na mój temat i na temat całej sytuacji, ktoś bezkompromisowy wobec systemu i ludzi z systemu, wszystkich bez względu na funkcję. W takiej sytuacji ktoś taki jest bardzo potrzebny, to nie tylko ja bym skorzystała. Tu jest silna konsolidacja i to się wyczuwa. Wewnętrznie może być różnie, ale na zewnątrz jest. Nie twierdzę, że nikt nie chciał dobrze. A jednak jest przykre, że można było pisać czy mówić coś pod moim adresem pomijając fakt, że nie mogłam wtedy nie wpaść w załamanie, pomijając fakt, że słowa zdarzenie traumatyczne i silny uraz psychiczny to nie jest jakaś drobnostka, a ja nie mogłam zareagować.

Mogę napisać z perspektywy, jakiej nikt tutaj może nie ma, gdyby ktoś kiedyś chciał coś zrobić w podobnej sytuacji. Z reguły jest nie wczytywanie się, bo się to lekceważy. Musiałam powtarzać pewne kwestie, więc wiem. Ale i nie tylko stąd wiem. A wtedy z drugiej strony chce się tym dokładniej przekazać pewne rzeczy i się pisze za dużo. I powstaje błędne koło. Bo im więcej piszesz, tym mniej się to bierze pod uwagę. A każdy taki tekst to masę włożonej energii. To nie było pisane, by się wygadać czy wywalić emocje.Smutny Chodziło o znalezienie zrozumienia.

Nie wydaje mi się, by wiele było takich osób, że dałyby sobie z tym wszystkim radę. Już początkowa sytuacja wymiotłaby większość. Już same słowa jednej z osób, by to zrobiły. A później w takiej sytuacji i późniejszych okolicznościach mało kto by wytrwał. Gdyby nie chęć pozostania, cały problem byłby o wiele mniejszy. I jeszcze, bo było i że się skupiam na sobie. Gdyby nie to, że w chwili największego załamania myślałam i o innych byłoby mi o wiele łatwiej. Np. te moje wnioski co do forum to dlatego.

Już nie chcę wracać, więc tylko trzy rzeczy krótko ad sytuacji początkowej. Czasem wydaje się pytanie bezsensowne komuś, ale to może być tylko dlatego, że osoba je zadająca jest w silnym stresie. Słowa o silnej woli były nieadekwatne, bo ja pisałam w czym problem. A pytanie zadałam, bo ludzie o to przecież pytali, różne padały odpowiedzi. Zresztą to oczywiste, że będą padać różne. Bo było, że skoro się nie udało, to przecież trzeba przerwać. Nie, odpowiedzi w zależności od sytuacji były różne.

Długo na coś czekałam. Teraz chcę to zakończyć, odciąć się. W dużym stopniu uwolniłam się z tego, ale niestety to było coś za coś. Cały ten problem zaczął się od zawyrokowania i spłycania bez próby zrozumienia i kiedy wpadłam przez to w bardzo przykrą sytuację, to nadal było to samo. Pomijało się nawet istotne szczegóły. Tam było wiele rzeczy, ja nie będę powtarzać. Ja zauważałam pewne rzeczy pozytywne, to nie jest tak, że nie. Doceniałam też pewne drobiazgi. Jest we mnie mniej krytyki, niż może wynika to ze stanowczości moich słów. Pewne rzeczy jednak mi zaszkodziły, a nie musiało ich być. Niektóre z nich to efekt niezrozumienia mojej sytuacji, dlatego ją wyjaśniłam. A opisałam to wszystko głównie ze względu na to, by wyjaśnić pewne kwestie w odniesieniu do mnie, a nie by krytykować innych. By wyjaśnić, że to nie pewne kwestie, ale uraz i zachowania nieadekwatne, by wspomnieć o tym, że nic nie mogłam zrobić na początku. By wyjaśnić, że pewne sformułowania w odniesieniu do mnie są niesłuszne i nie mogły być stawiane na podstawie takiej sytuacji. Jest w tej sprawie jednak wiele rzeczy dla mnie przykrych, o niektórych nie chcę już tutaj pisać. Nikt nie chciałby być w takiej sytuacji w centrum uwagi, a biorąc pod uwagę początek, gdzie ja naprawdę nie mogłam nic zrobić, to było kluczowe, a nie znalazło zrozumienia, to dla mnie za wiele. Jestem już blisko otrząśnięcia się i nie chcę tego zmarnować. Blisko, bo uraz nadal jest i nadal bardzo silny, ale widać szansę na zakończenie tego. Teraz nie chcę kontaktów, bo sama dałam sobie radę i dam lepiej niż z radami, które mogłyby nie być oparte na empatii (współodczuwanie, nie tylko współczucie), wiedzy zdrowotnej i wiedzy o tej sytuacji. Przy końcu zawsze jest najtrudniej, więc nie chcę. Z kimś z poza osób z centrum i z pobliża centrum mogę w przyszłości o tym porozmawiać. To ze względu na początek sytuacji takie zastrzeżenie. Z osobami z centrum to o innych kwestiach i w bardzo dalekiej przyszłości. I dalej tego ciągnąć nie ma co. To był bardzo trudny dla mnie czas i chcę go zakończyć. Odizolować się, odciąć – inaczej się tego nie zakończy. To była trudna droga i samotna. Sytuacja była nietypowa, a dla mnie osobiście bardzo przykra. I uważam, że zważywszy, jak silne coś było z początku i na inne rzeczy późniejsze, dobrze sobie poradziłam. Błędy popełniłam jedynie na końcu, to z przemęczenia sytuacją. I trochę mnie jednak kosztowały. Muszę to zostawić, bo kosztowało mnie wiele. I chcę uratować to, co się da. Może kiedyś będzie można pogadać z kimś, kto ma dużą wiedzę na takie tematy i wysoką inteligencję emocjonalną, a takich osób znowu nie ma tak bardzo dużo. I nie ma co brać tego za spłycanie swoich kompetencji odnośnie wiedzy zdrowotnej. Nie wszyscy są specjalistami w każdej dziedzinie i mają wszystkie uzdolnienia. Po prostu wiem, kto może to zrozumieć. Teraz chcę to zakończyć, przeciąć. Zakończyć nie oznacza, że odejść z forum. Będę sobie na peryferiach, innych kontaktów nie szukam. To wszystko, to było za dużo. Nie chodzi o to, by zacząć od nowa, bo się nie da. Coś się zakończyło. Potrzebuję ciszy i spokoju, by dojść do siebie i zająć się sprawami, które przez to wszystko zostały zaniedbane. Coś jak wewnętrzna emigracja. Teraz, jeśli ktoś mi dobrze życzy, niech zaprzestanie rozmów na mój temat, i zrozumie, że potrzebny mi odpoczynek. I niech nie patrzy z góry, że sam by sobie łatwo poradził. Bo nie, to nie była łatwa sytuacja. Odpoczynek jest mi potrzebny tym bardziej, że nadchodzi okres przypominający mi tamten czas. Najlepiej dla mnie by było, jakby zostawić już ten temat.
« Ostatnia zmiana: 21-03-2015, 03:03 wysłane przez Mewa » Zapisane

Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło. Prz 4.23
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #68 : 21-03-2015, 06:22 »

Ja z tego nic a nic nie rozumieć...
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Mewa
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 14.07.2013
Wiadomości: 61

« Odpowiedz #69 : 09-04-2015, 00:26 »

Pominęliście w tej całej sytuacji to, co było dla mnie najstraszniejsze, co czyniło mi tamte trudne miesiące jeszcze trudniejszymi. Tak było na początku, więc opisałam, jak było, ale jakbym nic nie pisała, bo nadal to było pomijane i tak jest do teraz. I to, że to było pomijane czyniło moją sytuację jeszcze trudniejszą, bo dodatkowo musiałam stawiać temu czoła. Po takiej sytuacji, jaka miała miejsce, i tym jak straszna była wtedy świadomość, że przyszłam sobie, zapytałam się o coś, a tak to się skończyło. I takie późniejsze unikanie tej informacji, tego, co było dla mnie w tym wszystkim najgorsze, że wtedy byłam osłabiona i tak musiało się to zakończyć, to było w tym wszystkim najstraszniejsze. I pomniejszanie wszystkiego, robienie wrażenia, że nic się nie stało, zrozumiałabym obronę swoich, ale tu od razu było nawet spychanie odpowiedzialności na mnie, nawet wtedy jak opisałam, w jakiej szczególnej byłam wtedy sytuacji. To wszystko nie pozwalało pozbyć się stresu i urazu, a zaogniało sytuację. Bo tylko tego dotyczył już później mój problem. Relacji z tym miejscem. Wystarczyłoby tylko, że nie byłoby tego wszystkiego i jakieś proste słowa typu – to przykre, co cię spotkało. A nie robienie wrażenia, że nic się nie stało i nikt nie postąpił źle. Bo to utrudniało mi powrót. Mogę tu zostać jedynie, jeśli się odetnę od wszystkich, którzy kojarzą mi się z tą sprawą, bo inaczej byłoby trudno. Odpowiem na jakieś pytania pana Słoneckiego, tu czy przez PW, ale to wszystko. Z reguły ludzie w takiej sytuacji odchodzą, bo jednak obciążenie jest zbyt silne. I nie jest to przeszłość. Cała sytuacja może zakończyć się teraz. Mnie zależy jedynie na kontakcie z osobami zainteresowanymi wiedzą, jaka jest tu podawana. A jakby się udało jeszcze coś, to by było fajnie. Tego czegoś nie łączę w żadnym wypadku z systemem, Biosłone to co innego.

To jeszcze muszę dopisać, bo napisałam wcześniej panu Słoneckiemu, że się do tego odniosę. Wtedy napisałam tę analogię o grupce i kamieniach, bo to miało być pokazanie obrazowe. Analogią najłatwiej coś wytłumaczyć. Chodziło, że można być w pewnym momencie z jakiegoś powodu osłabionym i wtedy jakieś zachowania zaszkodzą, nie można wnioskować nic ogólnie o tym, jaki ktoś jest, skoro był w szczególnej sytuacji. Tu nie ma znaczenia, fizycznie czy emocjonalnie, zasada jest ta sama. Więc, jeśli pisałam o panu Nadzorcy, to miałam na myśli hipotetycznego nadzorcę tej grupy. Tak najprościej było mi nazwać kogoś najważniejszego. To była analogia, nie metafora. Gdybym chciała wprost napisać o Panu, to nie użyłabym takiego terminu.
Zapisane

Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie ma tam swoje źródło. Prz 4.23
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #70 : 09-04-2015, 09:25 »

Tak się zastanawiam, czy tylko ja nic z tego nie rozumiem...
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
VVV
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 645

« Odpowiedz #71 : 09-04-2015, 10:02 »

Nigdy nie jechał Pan samochodem,
nie po to by gdzieś dojechać,
tylko by sobie pojeździć.

Analogicznie,

albo się gdzieś idzie,
albo po prostu spaceruje.

IMHO
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #72 : 09-04-2015, 10:29 »

Jeśli to miało coś rozjaśnić, to u mnie nie zadziałało. Ale nie dziwię się, że Was dwoje doskonale się rozumie...
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Nieboraczek
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 45
MO: 07.07.2011- kwiecień 2012
Wiedza:
Wiadomości: 716

« Odpowiedz #73 : 09-04-2015, 11:22 »

U nikogo nie zadziałało. Kalambury, rebusy, swoiste wszystko i nie dla m(n)as.
Zapisane

Misiek
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: nie stosuję
Wiadomości: 448

« Odpowiedz #74 : 09-04-2015, 11:53 »

Wydaje mi się, że tu chodzi o to, że nie zawsze robi się coś w określonym celu. Np. jedzie się dla samej przyjemności jechania, a niekoniecznie aby dojechać do sklepu, czy do pracy. Chodzi się, dla samego delektowania się spacerem, a nie po to aby np. wpaść do kolegówki.

A swoją drogą tajemniczy VVV, dlaczego piszesz takim szyfrem? Czy to test na inteligencję, czy też służyłeś w KBG, albo CIA? msn-wink

« Ostatnia zmiana: 09-04-2015, 12:11 wysłane przez Misiek » Zapisane

Szukaj wyjaśnienia w przyczynie, organizm sam jest najlepszym lekarzem - Platon
Melinda
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 76
MO: 16.11.2008 zakończyłam 12.2012
Skąd: Pomorze
Wiadomości: 376

« Odpowiedz #75 : 09-04-2015, 12:07 »

Czytam ten wątek i chętnie bym Ciebie Mewa pocieszyła; powiedziała, tak jak sugerujesz - przykro mi, że Ciebie to spotkało, nie martw się, napisz po prostu, ktoś Cię zrozumie.
Tak myślałam, że trafiłaś na forum, bo spotkało Cię w życiu coś niedobrego, z czym się nie możesz pogodzić, więc szukasz tu pociechy.
Myślę, że znalazłabyś, gdybyś to jasno napisała. Jest kilka zdarzeń w życiu, które wywołują taki stres.
Należą do nich:
-śmierć bliskiej osoby,
-zmiana miejsca zamieszkania,
-zmiana lub utrata pracy,
-gwałt /napad, kradzież/,
-rozwód.
Co spowodowało, że załamałaś się i szukasz pomocy?
Mam nadzieję, że odpowiesz szczerze o co chodzi, nie będziesz obwiniała mnie, że coś wypisałam i Ci sugeruję, bo tak nie jest. Być może nie spotkała Cię żadna z tych strasznych rzeczy, a tylko jakiś zawód. I żeby było jasne - nie musisz opowiadać o sobie jak nie chcesz, każdy człowiek ma wolna wolę i nic nie musi.
Jeszcze raz napiszę - przykro mi, że jest Ci ciężko w życiu i życzę, aby było lżej.
A może i Ty napiszesz do mnie "przykro mi, że masz w życiu ciężko, życzę ci, aby było ci lżej"?
 
Zapisane

Przyjmuj z godnością co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się przymiotów młodości.
Misiek
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: nie stosuję
Wiadomości: 448

« Odpowiedz #76 : 09-04-2015, 12:16 »

Brawo Melinda! Najważniejsze, aby poznać przyczynę smutku Mewy i może wspólnie będziemy mogły coś pomóc. Wydaje mi się, że czasem łatwiej zwierzyć się obcej osobie niż komuś bliskiemu...
Zapisane

Szukaj wyjaśnienia w przyczynie, organizm sam jest najlepszym lekarzem - Platon
Nieboraczek
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 45
MO: 07.07.2011- kwiecień 2012
Wiedza:
Wiadomości: 716

« Odpowiedz #77 : 09-04-2015, 12:19 »

Próbowałam, na PW też. Nie udało się a wręcz przeciwnie, raczej odzewem atak na forum.
Zapisane

Luciano
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 35
MO: Listopad 2013
Wiedza:
Wiadomości: 767

« Odpowiedz #78 : 09-04-2015, 12:22 »

I co, złapiecie się za ręce i będziecie tańczyć w kółko śpiewając piosenkę? To ma pomóc? Gdyby Mewa chciała to już dawno napisałaby w czym problem i szukała rozwiązania. A tak, woli tonąć w pretensjach do nie wiadomo kogo, nie wiadomo o co, i nie wiadomo po co.
Zapisane

Lepiej się z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć.
VVV
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 645

« Odpowiedz #79 : 09-04-2015, 12:34 »

Jeśli to miało coś rozjaśnić, to u mnie nie zadziałało. Ale nie dziwię się, że Was dwoje doskonale się rozumie...
Próbowałem kulturalnie zasugerować,

że można pisać dla samej czynności pisania,
przelewania myśli na ekran
,

nie żeby to miało osiągnąć jakiś konkretny cel w postaci reakcji, odpowiedzi.

 
Zapisane
Strony: 1 2 3 [4] 5   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!