Reszta to krzewienie wiary mieczem.
Nie tłukę Cię młotkiem po głowie, byś robił tak czy tak.
Chyba o to chodzi w tym wątku, żeby pozostawić w pamięci ślad, że są jakieś opcje gdyby się okazało, że na horyzoncie rysuje się kolejna ściana, powiedzmy z kamieni, czy z cukrzycy.
To jest oczywista oczywistość, że namawianie działa dokładnie odwrotnie, zresztą jest pozbawione jakiegokolwiek sensu, gdyż jakiekolwiek wpływanie presją na wybór, tylko opóźnia właściwy wybór;
czyli taki w zgodzie z wewnętrznym przekonaniem i prowadzący do zamierzonego celu.
Jak dla mnie to przepis na samobójstwo.
Poniekąd rozumiem ten skrót myślowy. Zwłaszcza, że sam jadam mięsa/podroby ze dwa dni w tygodniu, a jaja ze dwa dni w miesiącu. Są różne stany i sprawności metabolizmu, mają też one swoje uwarunkowania i konsekwencje.