Miażdżyca

Zaczęty przez Mistrz, 08-12-2014, 02:41

Mistrz

Na portalu ukazał się nowy artykuł: http://portal.bioslone.pl/miazdzyca
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko

Helusia

#1
Dziękuję za ten artykuł. Miażdżyca od wieków trapiła ludzkość, dzisiaj wydaje się dużo wcześniej i mocniej dotyka. Czyli nasz koktajlik cytrynowy jest superowy, pewnie też i nasz ocet jabłkowy musi dobrze działać przeciw miażdżycy.
Widzę, zamiast spać w nocy, Pan pracuje.
Najcenniejsze, co możesz podarować innym, to mądrość

Magdamagdalena

"Według moich ustaleń, koktajl cytrynowy w leczeniu miażdżycy należy pić jeden raz dziennie na godzinę przed zaśnięciem i co najmniej godzinę po kolacji."

Czy ten sam koktajl, spożywany rano jako pierwszy posiłek nie będzie skuteczny przy leczeniu miażdżycy?

BożenaDe

Ma Pan niesłychany talent przedstawiania w prosty sposób skomplikowanych procesów. Wiem, że jest to wynikiem żmudnej pracy. Chcę zastosować koktajl cytrynowy, lecz niestety z powodu przerwy w stosowaniu MO trzeba odczekać.
"Nic nie robić, jest czasem dobrym lekarstwem." Hipokrates.

VVV

#4
Podobało mi się.

Chcę, jeśli można, zainspirować co do kierunku gdzie Ci co chcą poczytać więcej mogą znaleźć coś potencjalnie interesującego.

Cytat:  http://portal.bioslone.pl/miazdzyca
(...)
Równie dobrze można by przypisać straży pożarnej udział w powstawaniu pożarów, bo gdzie pożar, tam straż pożarna.
(...)
wzrostem stężenia białek c-reaktywnych (CRP)
(...)

Pewne przesłanki Pan wskazał, wskazujące na możliwość traktowania miażdżycy jako rozwoju stanu zapalnego. Jeśliby się dopatrzeć w tym auto-immunologii, to tym bardziej warto rozpocząć od uszczelnienia/wygojenia jelit by we krwi było to co być powinno, a nie nadmiernie przenikające przypadkowe cząstki powodujące nietolerancje/reakcje autoimmunologiczne/stany zapalne. Zwłaszcza znamienne jest dostrzeżenie podobieństwa miażdżycy do RZS, a RZS jak wiadomo? jest do opanowania drogą gojenia jelit wspomaganego może także skrupulatnym czasowym unikaniem nietolerowanych białek zwłaszcza zbożowych i mlecznych i innych dotychczas nadużywanych (codziennie?) oraz chemii spożywczej i NLZP jako substancji poważnie uniemożliwiających gojenie.

Cytat:  http://allegro.cartelcolor.com/sites/default/files/pamw_03_jawien_pogl_pl.pdf (...) koncepcja miażdżycy jako choroby autoimmunizacyjnej jest dość mocno ugruntowana [34,43,44]. Badacze podkreślają także duże podobieństwo patogenetyczne miażdżycy do reumatoidalnego zapalenia stawów [45]. (...)

Kwaśne generalnie postrzegam jako sprzyjające łagodzeniu i wspomagające gojenie wszelakich stanów zapalnych.

Misiek

CytatMa Pan niesłychany talent przedstawiania w prosty sposób skomplikowanych procesów

Dokładnie jest tak, jak piszesz. Strasznie żałuję, że nie mogę tknąć nic kwaśnego, bo od razu mam atak bóli w nadbrzuszu. Tak, jakby ktoś rozlał  kwas solny na ranę. I nie pomaga tu zmniejszenie dawki. Nie ma jakiejś alternatywy dla wrzodowców, aby nie dochrapali się miażdżycy?
Szukaj wyjaśnienia w przyczynie, organizm sam jest najlepszym lekarzem - Platon

Mistrz

CytatPewne przesłanki Pan wskazał, wskazujące na możliwość traktowania miażdżycy jako rozwoju stanu zapalnego.
Chodzi o analogię do pożaru?

A tak na poważnie, to w omawianym artykule wspomniałem, że medycyna stwarza nieskrępowaną swobodę autorom chcącym uwiarygodnić swoje tezy, dając im do dyspozycji wyniki badań wzajemnie zaprzeczających sobie. Nawet w bajkopisarstwie jest większy reżim rzetelności, ponieważ dzieci w każdą bajkę nie uwierzą.
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko

Misiek

Cytatmedycyna stwarza nieskrępowaną swobodę autorom chcącym uwiarygodnić swoje tezy, dając im do dyspozycji wyniki badań wzajemnie zaprzeczających sobie. Nawet w bajkopisarstwie jest większy reżim rzetelności, ponieważ dzieci w każdą bajkę nie uwierzą.

Zgadzam się w 100% i jeszcze dodam, że medycyna wycwaniła się na maxa, aby uniknąć odpowiedzialności za  popełnione błędy. Kilka dni temu musiałam mieć operację woreczka żółciowego, gdyż miałam ropniaka pęcherzyka i wysięk ropy, a więc stan zagrażający życiu. Przed operacją gość w białym fartuchu podsunął mi pod nos pismo o ewentualnych powikłaniach pooperacyjnych - od uszkodzenia jelit, po ryzyko zgonu. Przyznam, że mina mina mi nieco zrzedła. Oczywiście, że musiałam podpisać zgodę na operację, a jakby się nie udała - to byłaby to wyłącznie moja wina, bo miałam świadomość jej skutków  ubocznych.

Ciekawe co by się stało, gdyby na taki pomysł wpadli architekci i wysmarowali pisma do klienta - co może się stać, gdyby źle zaprojektowali budynek. I wtedy, gdyby np  budynek się zawalił to przecież wina klienta, bo wiedział i podpisał odpowiedni formularz, więc wziął to na własną odpowiedzialność...

O ile wiem w cywilizowanych krajach wygląda to inaczej, pacjent dostaje wykaz dolegliwości, jakie może mieć po nieudanej operacji i to jest podstawa ubiegania się o odszkodowanie. To co dzieje się w Polsce, to zwyczajny skandal i paranoja!  
 
Szukaj wyjaśnienia w przyczynie, organizm sam jest najlepszym lekarzem - Platon