http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/z-jajek-zrobili-iphony-jak-farmio-zdobylo,13,0,1982477.htmlTo właśnie za jego sprawą - chyba jako pierwsze w Polsce - Farmio zaczęło najzwyczajniejszy produkt na świecie, jakim jest kurze jajko, sprzedawać z metką premium. Dorabiając do niego całą ideologię. Z reklam i opakowań produktów krzyczało hasło "wolne od GMO". A nazwa firmy sugerowała, że to dodatkowo produkt ekologiczny. W rzeczywistości były to zwykłe jajka klatkowe, czyli tzw. trójki. Tylko cena była oczywiście inna.
Sympatyczna babcia Halinka, zaciągając po podlasku, straszyła:
"Patrzcie: wszczepiają soi obcy gen bakterii, a potem takie zmielone ziarno GMO dodają do paszy. Po mojemu to wbrew naturze. Ja bym tego swoim kurkom nie dała" - wyjaśniała trzymając w objęciach piękną dorodną nioskę. W rzeczywistości kury od jaj Farmio trzymane są w klatkach wielkości kartki papieru.
Drobiarze nie wytrzymali i pozwali Farmio - słowom babci Halinki przyjrzeć musiał się sąd. Ten uznał, że w reklamie nie można mówić o jajach wolnych od GMO, bo żadne jajko sprzedawane w Polsce nie jest modyfikowane genetycznie.
Dziś faktycznie jest tak, że niemal wszystkie polskie kury karmione są paszą z soją modyfikowaną genetycznie. Zadzwoniliśmy do trzech paszowni. Nigdzie od ręki nie było możliwości zakupu produktów bez GMO. Powód? Taka pasza jest o kilka procent droższa. A w tym biznesie liczą się najmniejsze szczegóły, bo w negocjacjach z Biedronką, Lidlem czy Tesco ważne jest tylko jedno: cena.
- Ja tam nic do przepisów unijnych nie mam. Muszę ich przestrzegać i przestrzegam. Najmniejsza afera i jestem poza rynkiem - mówi nam jeden z producentów drobiu. - Proszę mi jednak uwierzyć, że dla mnie liczy się nawet to, czy kury dużo chodzą po kurniku czy nie. Każdy ruch to energia i spalone mięśnie, czyli mniej mięsa. A ja za to muszę zapłacić większą ilością paszy – dodaje.
- Badania potwierdziły, że transgeniczne DNA ulegają rozpadowi w żołądku zwierzęcia pod wpływem niskiego odczynu pH (1-2), dzięki czemu nawet śladowa ilość zmodyfikowanego DNA nie występuje w narządach i tkankach zwierząt hodowlanych, w tym mięsie drobiowym i jajach. Tym bardziej więc nie przedostaje się do organizmu konsumenta - tłumaczy nam Łukasz Dominik, dyrektor z Krajowej Rady Drobiarstwa.
Polecam cały artykuł. Zastanawia mnie tylko jedno: czy da się jednocześnie być kapitalistą i nie być kur*ą?