Po dwóch latach z Biosłone miałem wrażenie, że popadam w stagnację zdrowotną. Nie mogłem przeskoczyć granicy 1/2 dawki MO na oleju lnianym oraz ciągle mi doskwierały problemy z ciężko ustępującymi bólami głowy i okresowym nieradzeniem sobie z własną psychiką.
Kiedyś na te dolegliwości próbowałem stosować krople do nosa, ale to potęgowało objawy ze strony psychiki i nie byłem w stanie normalnie funkcjonować. Postanowiłem za to spróbować ssania oleju. Zacząłem z cztery miesiące temu, z czego w trakcie miałem miesiąc przerwy. Efekty mnie zaskoczyły
. Po miesiącu nalot na języku zmniejszył się o połowę i dalej stopniowo maleje. Zniknęły bóle głowy. Jednak żeby się o tym przekonać musiałem sobie zrobić tę miesięczną przerwę. Nie doceniałem ssania oleju i teraz trochę tego żałuję, bo mogłem wcześniej sobie pomóc.
Ruszyłem także z miksturą - jestem na pełnej dawce i normalnie funkcjonuję, bez żadnych uporczywych stanów psychicznych. Nie wiem na ile to zasługa ssania oleju, a na ile picia powerdrinków z rana, które wdrożyłem w tym samym czasie. W każdym bądź razie przynosi to efekty i wróciło przeświadczenie, że dalej zdrowieje
. Chociażby jelita - lepiej tolerują nabiał, np. zjedzenie sera żółtego przestało dla nich stanowić problem.