Niemedyczne forum zdrowia
28-03-2024, 22:08 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1] 2   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Dejmon - konsekwencje braku konsekwencji  (Przeczytany 25090 razy)
Dejmon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 29
MO: nie stosuję
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 40

« : 15-01-2018, 21:22 »

Trafiłem na Biosłone mając 17 lat, borykając się z trądzikiem i kołatającym sercem (lekarze na to, że nie wiedzą, co mi jest). Chciałem raz na zawsze się z nim rozprawić. Właściwie to nie udało mi się, ale wiedziałem, jaka jest jego przyczyna i nie przejmowałem się nim. Przy okazji poznałem, że mam wiele innych objawów. Dzięki Biosłone udało mi się pozbyć się migren, polepszyć samopoczucie, schudnąć i właściwie nie pamiętam, co jeszcze zyskałem. Nie mówię o świadomości, bo to chyba największe, co osiągnąłem.

7-letnia profilaktyka biosłonejska na barkach. Nigdy nie obrałem do końca właściwej drogi - nie poświęciłem się w pełni. Zawsze półśrodki były stosowane. Miksturę piłem mniej więcej 2/3 tego czasu, nigdy nie dotrwałem do ostatniego oleju, głównie na oliwie i później oleju kukurydzianym, wachlując środkiem gojącym pomiędzy aloesem i citroseptem. Koktajle również. DP tylko 1 etap i to 2 lub 3 razy w życiu i to tylko w 1 roku mojej przygody z Biosłone, bo kończyło się niesamowitymi zaparciami (ratowałem się wtedy lewatywami). 2 razy GBG (w 2014 i 2015 roku). Kuracje slow-magiem (regularnie),  mieszanka na drogi oddechowe (w 2015 roku latem) oraz na drogi moczowe przełom 2016/2017.

Przez ten czas zero zbędnych badań, marudzenia etc., chodzenia po lekarzach, zero leków, naprawdę zero (a także suplementów).

Grypy, przeziębienia przechodziłem normalnie. Nie miałem spektakularnych jelitówek. Za to miałem raz przypadek, że obudziłem się w nocy z bólem epickim brzucha, nie do wytrzymania i z którym musiałem po prostu przeżyć z godzinę, po czym zasnąłem  (lato 2015 lub 2016).

W sumie przez ok 2 lata (z przerwami przez te 7 lat) jadłem totalnie bezglutenowo. Totalnie, bo podejrzewałem, że przez gluten leje mi się z nosa. Dosłownie lało mi się z nosa i do tej pory nie zidentyfikowałem powodu. Teraz mi się już nie leje, ale o "teraz" to za chwilę.

Piłem również ocet jabłkowy, własnej roboty. Cały czas go mam i od czasu do czasu sobie wypiję z wodą.

I tak to sobie żyłem, razem z dziewuchą, która również ze mną praktykowała Biosłone.

Jednak przez ostatni rok (2017) wyrządziłem krzywdę swojemu organizmowi...
Jedzenie wszystkiego, no prawie wszystkiego, picie kawy z mlekiem, masowe ilości czarnej herbaty z cukrem, którą uwielbiam. Popijanie alkoholu co jakiś czas (raz w miesiącu, w wakacje tydzień chlania na wyjeździe, gdzie jadło się co popadło). Jedzenie chipsów, tostów, gotowych garmażerek... Parówek z chlebem i masłem. Jedyne z czego nie zrezygnowałem to były jajka. Przez 7 lat codziennie jem na śniadanie jajka w różnej postaci, zwykle bezwęglowodanowo. No i koktajle, które, wraz zanikiem truskawek na rynku, również porzuciłem.

Nie czułem się jakoś źle, ale miałem problem z tym lejącym nosem, który w pewnym momencie przestał mi się "lać". W sierpniu przeżyłem ogromny stres. Groził mi rozpad związku, z czym nie mogłem się pogodzić. Zaniedbałem wiele spraw i zrozumiałem, co robiłem źle. To był tydzień takiego stresu, którego nikomu nie życzę. Telepałem się, miałem biegunki, ale... Walczyłem i udało mi się wywalczyć - dalej jesteśmy razem i kochamy się jak nigdy.

Do tego doszła dwukrotna zmiana pracy... Zmieniłem pracę we wrześniu i trafiłem do firmy, która okazała się bankrutem. Stres z tym związany był spory. W grudniu ponownie zmieniłem pracę, gdzie jest już w porządku i pracuję do dziś. Do tego dochodzi oddanie nowego mieszkania do wykończenia we wrześniu, które kończyliśmy do grudnia. Teraz przed świętami się wprowadziliśmy. Tym również bardzo się przejmowałem i odbiło się to na mojej kondycji, bo pracowałem fizycznie dużo na mieszkaniu, jadłem badziewie totalne, mało spałem i nie oszczędzałem kręgosłupa.

No i wyszło...
Od września mam problem z pulsującym lewym okiem. Pojawia się to na parę sekund i mija. Slow mag stosowałem i nie pomagało. Byłem u okulisty, mam ryzyko wystąpienia jaskry, ale wszystko jest w porządku, pole widzenia wręcz wzorowe, OCT również w normie, wada wzroku cały czas niezmienna od 2 lat. W połowie grudnia czułem dziwne strzelanie w jelitach po zjedzonych posiłkach.

W Wigilię u rodziców,  szczęśliwy już, że mam pracę, mam mieszkanie, mam kochającą mnie dziewczynę, z planami na dalsze życie... Usiadłem gwałtownie na łóżku. Poczułem niepokój a sekundę później dziwną prace serca. Dostałem ataku paniki, serce latało jak szalone, nie mogłem się uspokoić, chodziłem w kółko. Myślałem, że jestem na ostatniej drodze życia... poprosiłem o zadzwonienie na pogotowie. Tym razem nie byłem pewien, czy kołatanie serca mi przejdzie. Pogotowie nie przyjechało, dostałem zalecenie oddychania do papierowej torebki. To uspokoiło moje serce, ale niepokój pozostał. I byłem okropnie słaby, nie chciało mi się nic, nie miałem siły na nic, czułem ucisk w klatce piersiowej i totalnie rozbicie, miałem temp. ciała 37,5. Nazajutrz było podobnie, ten stan się utrzymywał i właściwie utrzymuje do dzisiaj - raz jest lepiej a raz gorzej.

Do tego doszło zesztywnienie mięśni na karku z prawej strony. Wtedy też przypomniało mi się, że na kilka dni przed tym incydentem, obudziłem się pokręcony w nocy, leżąc na wznak z ogromnym bólem w okolicach podstawy odcinka szyjnego kręgosłupa i barku - takie zdarzenie miałem już kilka razy w ciągu ostatnich 1,5 roku i bagatelizowałem je. Musiała mi pomóc moja dziewczyna się obrócić na bok i dopiero mogłem wstać bez bólu. Do tego zawsze w trakcie jazdy autem bolało mnie w krzyżu, z lewej strony. Leżąc na boku miewałem często bóle odcinka lędźwiowego kręgosłupa (mówię teraz w przestrzeni ostatnich lat) oraz w trakcie tego wykończenia mieszkania dowaliłem sobie, malując sufit (piekło mnie wtedy u podstawy kręgosłupa szyjnego niebotycznie, mając zadartą w górę głowę).

Nie wytrzymałem, poszedłem do lekarza za namową najbliższych - bałem się najgorszego. Zrobili mi morfologie, na której wyszło nieznacznie, że mam podwyżoszną objętościowo ilość limfocytów (o 4% powyżej normy dop.) i obniżoną neutrofili (bodajże o 2%). Miałem zmierzone ciśnienie oraz zrobione EKG. Wszystko w porządku. Lekarka stwierdziła, że mam nerwicę, ale zleciła jeszcze USG jamy brzusznej, leki na rozluźnienie mięsni (Sirdalud) i na uspokojenie (Hydroxyzinum). Zakupiłem te leki, i brałem. Po Hydroxizinum było mi lepiej, ale byłem przytłumiony, dostałem kilka dni zwolnienia i trochę mi się poprawiło, ale stany lękowe dalej były i dalej są.

Miałem i mam dziwne pieczenie w klatce piersiowej, pojawił się ból w karku. Zapisaliśmy mnie do fizjoterapeuty, po drodze również miałem RTG szyi i wizytę u ortopedy. Ortopeda stwierdził, po opisie zdjęcia, ze wszystko ok. Wymacał mnie i stwierdził, że mam Radikulopatię szyjną i kazał zakupić poduszkę ortopedyczną a także ćwiczyć - wg. niego po kilku miesiącach przejdzie mi. Wówczas dostrzegłem jakie błędy popełniłem wobec mojego kręgosłupa - noszenie torby z laptopem na prawym ramieniu, leżenie na prawym boku przy komputerze, oglądając tv etc. noga założona na nogę, nie pozbyłem się nigdy płaskostopia.

No i u fizjoterapeuty, któremu nie udało mi się jeszcze pokazać zdjęcia, bo nie chciało się wczytać, okazało się, że mam klocki Lego z kręgosłupa. Mam skrzywioną miednicę, przez co mam jedną nogę wyżej, drugą niżej i do tego skoliozę. Rozmasował mnie we czwartek i od tamtej pory poczułem wszystkie te miejsca, która kiedyś mnie bolały na plecach i szyi. Do tego to miejsce, w którym zawsze miałem ból i zesztywnienie w nocy. Ale do tego doszły uderzenia gorąca, stan podgorączkowy, pieczenie rąk, drętwienie palców, ataki niepokoju i paniki, swędzenie skóry (chociaż sam nie wiem, czy to nie siła sugestii po lekturze dot. chłoniaka...), bóle głowy w tylnej części, rwący ból w barku oraz ramionach, szyi z przodu (mięśnie) oraz w pachach czasem mnie pobolewa. Generalnie czuję się słabo, nie mam siły do działania.

Wróciłem do pracy po Nowym Roku, ale tam mam ataki paniki, lęki i jak najszybciej chciałbym wracać do domu, gdzie czuję się najlepiej. A jak mam ten stan, to mam też biegunki. Potrafię 3 razy się załatwić w ciągu 10 minut.

Byłem dzisiaj na kolejnym masażu. Pokazałem też zdjęcie RTG. Pokazał mi, że mam zbyt dużą przestrzeń pomiędzy 1 a 2 dyskiem. I któryś tam ma rotację. Zastosował masaż i powiedział, że te dolegliwości mogły wystąpić po 1 masażu i że skoro tak gwałtownie reaguje, to mnie nie będzie za bardzo męczył w trakcie dzisiejszego masażu. Generalnie ponoć potrzebuję kilku zabiegów, żeby rozluźnić mięśnie, które są bardzo zbite. Uspokoił mnie odnośnie pach i tych rąk, pokazał, że to od nerwów, które tamtędy idą a zaczynają się w okolicach barku - tego miejsca, gdzie mam jakieś ognisko.

Tak to obecnie wygląda, nie wiem, co mam robić. Pogubiłem się i boję się, że mój organizm prowadzi mnie w jedną stronę... Boję się również tego USG. Naciskają mnie najbliżsi.

Obecnie (od trzech dni) wróciłem do jedzenia niskowęglowodanowego, właściwie to takie DP I etapu, odpaliłem miksturę z połowy dawki, koktajle warzywne i kończę kurację Slow Magiem, którą zacząłem w Święta. Umówiłem się również na wizytę u Mistrza. Czuję, że to odpowiedni (ostatni) moment, by wziąć w garść wszystko.
« Ostatnia zmiana: 15-01-2018, 22:54 wysłane przez Dejmon » Zapisane
scorupion
« Odpowiedz #1 : 15-01-2018, 22:29 »

Cytat
Rozmasował mnie we czwartek i od tamtej pory poczułem wszystkie te miejsca, która kiedyś mnie bolały na plecach i szyi. Do tego to miejsce, w którym zawsze miałem ból i zesztywnienie w nocy. Ale do tego doszły uderzenia gorąca, stan podgorączkowy, pieczenie rąk, drętwienie palców, ataki niepokoju i paniki, swędzenie skóry (chociaż sam nie wiem, czy to nie siła sugestii po lekturze dot. chłoniaka...), bóle głowy w tylnej części, rwący ból w barku oraz ramionach, szyi z przodu (mięśnie) oraz w pachach czasem mnie pobolewa. Generalnie czuję się słabo, nie mam siły do działania.

Cytat
Zastosował masaż i powiedział, że te dolegliwości mogły wystąpić po 1 masażu

Młotem pneumatycznym cię masował?
Poczytaj moje wypociny z ostatnich kilku miesięcy.
Zapisane
Dejmon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 29
MO: nie stosuję
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 40

« Odpowiedz #2 : 15-01-2018, 22:53 »

Młotem pneumatycznym cię masował?
Poczytaj moje wypociny z ostatnich kilku miesięcy.
Młot to to nie był, ale sprawne ręce raczej miał.

W ostatnim czasie sporo pisałeś o Boreliozie. O to Ci chodziło?
Zapisane
scorupion
« Odpowiedz #3 : 16-01-2018, 09:51 »

Dejmonie drogi, nie chodzi o młot, ani nawet o ręce, tylko o zestaw reakcji po masażu. Jak żyję z takim się nie spotkałem, ale być może twój masażysta wie więcej.
Zapisane
Dejmon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 29
MO: nie stosuję
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 40

« Odpowiedz #4 : 16-01-2018, 10:05 »

Masażysta sam był w szoku, że tak zareagowałem. Generalnie pracuję przy komputerze, na siedząco, mam bardzo mało ruchu, nigdy nie miałem masażu na plecach z prawdziwego zdarzenia. Może się nagromadziło tam sporo "syfu".

Natomiast nie odpisałeś mi, czy o Boreliozę Ci chodziło.

Dzisiaj, dzień po drugim masażu znowu czuję miejsca - ogniska - na plecach, takie piekące obszary, w których gdy naciskam, czuję większy ból.

Dzisiaj stany lękowe ciut mniejsze.

W nocy obudziłem się o 2 i nie mogłem zasnąć. Spociłem się. O 3 udało mi się zasnąć, byłem generalnie niespokojny, miałem lęki i dziwną pracę serca.

Do tego dochodzi swędzenie, które mam na różnych partiach ciał - pojawia się i znika. Obecnie również, w ciągu dnia, podwyższyła mi się temperatura, rano była w normie. I zaczerwienione dziąsła (na dole) z jednej strony (lewej), jakby jakieś zapalenie. Wędrujące bóle w klatce piersiowej i rękach. Czasem coś w brzuchu zakłuje (po stronie żołądka, jakby pod).

Dzisiaj zacząłem zakraplać nos, jedna dziurka rano, druga wieczorem.

Rano na śniadanie jajecznica na boczku + ogórek kiszony. Na obiad żeberka pieczone + surówka domowej roboty z kapusty. Na kolacje potrawka z kaczki. W międzyczasie koktajl z siemienia, słonecznika, dyni, ostropestu oraz warzyw (pietruszka, burak, jarmuż, ogórek kiszony, czasem szpinak). Tak wygląda mój jadłospis przykładowy (akurat z dzisiaj).
« Ostatnia zmiana: 16-01-2018, 11:03 wysłane przez Dejmon » Zapisane
scorupion
« Odpowiedz #5 : 16-01-2018, 11:34 »

Aha, następny niełatwy przypadek się szykuje. Od kilku miesięcy piszę o boreliozie i polityce. Który temat byś wybrał?

Cytat
Do tego dochodzi swędzenie, które mam na różnych partiach ciał - pojawia się i znika. Obecnie również, w ciągu dnia, podwyższyła mi się temperatura, rano była w normie. I zaczerwienione dziąsła (na dole) z jednej strony (lewej), jakby jakieś zapalenie. Wędrujące bóle w klatce piersiowej i rękach. Czasem coś w brzuchu zakłuje (po stronie żołądka, jakby pod).
Takie objawy i im podobne występują przy zakażeniu krętkiem. Ale go nie determinują. Ale czytając całą twoją epistołę prawdopodobieństwo rośnie.
Zapisane
Dejmon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 29
MO: nie stosuję
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 40

« Odpowiedz #6 : 16-01-2018, 12:15 »

To chyba wynika z tego, że próbuję nie dopuścić do siebie tej myśli.

Nie pamiętam nigdy ukąszenia kleszcza, być może jak miałem kilka lat...
Zapisane
Elizka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: nie stosuję
Skąd: Śląsk
Wiadomości: 202

« Odpowiedz #7 : 16-01-2018, 12:23 »

Bo boreliozę przenoszą również: komary, pchły, muchy końskie, meszki, a komar ugryzł cię na pewno nie jeden raz. Obyś nie miał tej paskudnej choroby, bo daje popalić, naprawdę.
Zapisane
Dejmon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 29
MO: nie stosuję
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 40

« Odpowiedz #8 : 16-01-2018, 14:38 »

Córka sąsiadów moich rodziców w tym samym wieku dostała diagnozę boreliozy... Ale ona nigdy zdrowego stylu życia nie prowadziła i na domiar ciągle bytowała u lekarzy.

A wtedy ich namawiałem, żeby wprowadzili biosłonejskie praktyki, że to ją wzmocni etc. Zresztą, tylu osobom próbowałem wpoić te zasady, mało kto się zdecydował. Wszyscy szukają natychmiastowej poprawy, półśrodków.

Elizka czytałem Twój wątek, oczywiście nie cały... Da się w ogóle z tego wyjść cało?
Zapisane
scorupion
« Odpowiedz #9 : 16-01-2018, 14:48 »

Przestań panikować, jeszcze nie wiesz czy wszedłeś. Widać, że w ogóle jakiś strachliwy jesteś.
Zapisane
Dejmon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 29
MO: nie stosuję
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 40

« Odpowiedz #10 : 16-01-2018, 14:56 »

To prawda, ostatnio moja psychika siadła, zacząłem się przejmować zdrowiem, bo z kolei innymi pierdołami, którymi miałem w zwyczaju przez CAŁE życie się martwić, przestałem.

Zaczynam wręcz lekturę tematów i postów dot. boreliozy. Nie poddam się bez walki. smile
Zapisane
Luciano
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 35
MO: Listopad 2013
Wiedza:
Wiadomości: 767

« Odpowiedz #11 : 16-01-2018, 21:32 »

Cytat
Aha, następny niełatwy przypadek się szykuje.
A który przypadek tu jest łatwy? Takich tu nie ma. Objawy Dejmona to nic nadzwyczajnego i nie ma co chłopaka straszyć. Zdaje się, że aby borelioza się rozhulała potrzebny jest skrajnie upośledzony układ odpornościowy, co w przypadku Elizki rzeczywiście mogło mieć miejsce, bowiem miała ogromny problem z trawieniem i wchłanianiem. I nawet jeśli jakimś dziwnym trafem Dejmon miałby przechodzić przez to co Elizka to zdążyła już trochę przetrzeć szlaki i pokazać, że można ruszyć naprzód, byleby się nie poddawać.

Ale wracając do tematu. Jak wspomniałem na początku, według mnie masz typowe objawy grzybicy, czy ogólnoustrojowej czy konkretnego narządu to już nie jest tak istotne. Największe znaczenie w leczeniu, które polega na przywróceniu homeostazy, którą osiągamy pozbywając się niepełnowartościowych komórek i toksyn (a zatem i grzybicy) ma mikstura oczyszczająca oraz koktajle błonnikowe. Jeśli dasz radę to zakraplanie nosa może pomóc coś ruszyć z grzybicą twarzoczaszki/mózgu.

Ogólnie ja tu się trudzę coś sensownego napisać, ale ty to chłopie wszystko wiesz. Twoja sytuacja wcale nie jest taka zła. Jedyne co musisz zrobić to zrozumieć, że potrzebny będzie czas, po drodze będą takie przeboje, że ho ho, ale w końcu będzie już tylko lepiej. I czytać książki lub artykuły na portalu po kilka razy; tam wszystko jest, co wiedzieć trzeba, aby zdrowie odzyskać. Warto też przesłuchać archiwum Radia Biosłone.

Bardzo dobra decyzja odnośnie wizyty u Mistrza, która dużo zmieni. Na problemy z psychiką, czyli nerwicą i wszelkimi innymi przebojami możesz doraźnie poratować się Deprimem Forte (dziurawiec) oraz moczeniem nóg w wodzie z chlorkiem magnezu.
Zapisane

Lepiej się z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć.
Dejmon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 29
MO: nie stosuję
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 40

« Odpowiedz #12 : 16-01-2018, 21:58 »

Grzybicy górnych dróg oddechowych nigdy się nie wyzbyłem. Wiecznie zawalone zatoki jeszcze w poprzednim roku dawały o sobie znać. Toteż dzisiaj zacząłem zakraplać nos, a miksturę stosuję z połowy dawki. Do tego koktajle warzywne.

Właśnie czytałem o dziurawcu i zamierzam się nim poważniej zainteresować. W jakiej formie go przyjmować? W formie tabletek (Deprim Forte) czy naparów?

Odnośnie moczenia nóg w wodzie - czy zabieg ten można zastosować po świeżej kuracji Slow-magiem? Wydaje mi się, że mój organizm nie tolerował Slow-magu, bo ciągle miałem biegunki. Nie do końca wiedziałem, czy to była wina tego preparatu, czy może stresu i napadów paniki. W takim stanie nie odważyłem się odstawić Slow-magu... Szkoda, że dopiero teraz dowiedziałem się o tak dobrej alternatywie.

Czy polecacie jakieś techniki relaksacyjne (w sytuacjach kryzysowych, gdy atak paniki daje się we znaki)? Zacząłem stosować pozytywne myślenie i trochę to potrwa, nim przestawię swoje czarnowidztwo, które uprawiałem przez ostatnie 24 lata (już w tym stwierdzeniu się tym odznaczam).

To dopiero 4 dzień zmiany diet (powrotu do ZZO -> wariant DP1). Na efekty trzeba poczekać.

Czy grzybica spowodowałaby aż takie reakcje? Sama w sobie? Bo w remont organizmu nie wierzę, nie trwałby przede wszystkim chyba aż tak długo - już 3,5 tygodnia, oraz nie stworzyłem mu do tego warunków.
« Ostatnia zmiana: 16-01-2018, 22:16 wysłane przez Dejmon » Zapisane
scorupion
« Odpowiedz #13 : 16-01-2018, 23:07 »

Cytat
A który przypadek tu jest łatwy?
Chodzi o sposób myślenia, nie o chorobę.

Cytat
że aby borelioza się rozhulała potrzebny jest skrajnie upośledzony układodpornościowy
Bzdura.

Cytat
przypadku Elizki rzeczywiście mogło mieć miejsce, bowiem miała ogromny problem z trawieniem i wchłanianiem.
Odwrotna kolejność - krętek spowodował uszkodzenie jelit.

Cytat
że można ruszyć naprzód, byleby się nie poddawać
I mieć wiedzę.

Cytat
według mnie masz typowe objawy grzybicy, czy ogólnoustrojowej czy konkretnego narządu to już nie jest tak istotne.
Ogólnoustrojowa czy miejscowa stanowi sporą różnicę. Oprócz tego grzybica nie wyklucza boreliozy.

Cytat
Największe znaczenie w leczeniu, które polega na przywróceniu homeostazy, którą osiągamy pozbywając się niepełnowartościowych komórek i toksyn (a zatem i grzybicy) ma mikstura oczyszczająca oraz koktajle błonnikowe.
Oczywiście, a co robił Dejmon do tej pory? Otóż to:

7-letnia profilaktyka biosłonejska na barkach.  


Cytat
Bardzo dobra decyzja odnośnie wizyty u Mistrza, która dużo zmieni
O ile borelioza zostanie wzięta pod uwagę. Grzybicę to po zapachu, bułka z masłem.


Cytat
od września mam problem z pulsującym lewym okiem. Pojawia się to na parę sekund i mija.
Usiadłem gwałtownie na łóżku. Poczułem niepokój a sekundę później dziwną prace serca. Dostałem ataku paniki, serce latało jak szalone, nie mogłem się uspokoić, chodziłem w kółko. Myślałem, że jestem na ostatniej drodze życia... I byłem okropnie słaby, nie chciało mi się nic, nie miałem siły na nic, czułem ucisk w klatce piersiowej i totalnie rozbicie, miałem temp. ciała 37,5.Do tego doszło zesztywnienie mięśni na karku z prawej strony obudziłem się pokręcony w nocy, leżąc na wznak z ogromnym bólem w okolicach podstawy odcinka szyjnego kręgosłupa i barku Miałem i mam dziwne pieczenie w klatce piersiowej, pojawił się ból w karku
.Ale do tego doszły uderzenia gorąca, stan podgorączkowy, pieczenie rąk, drętwienie palców, ataki niepokoju i paniki, swędzenie skóry (chociaż sam nie wiem, czy to nie siła sugestii po lekturze dot. chłoniaka...), bóle głowy w tylnej części, rwący ból w barku oraz ramionach, szyi z przodu (mięśnie) oraz w pachach czasem mnie pobolewa. Generalnie czuję się słabo, nie mam siły do działania.
Dla mnie te objawy wskazują na 90 procentową szansę na boreliozę i 10 procentową na nerwicę.

Objawy Dejmona to nic nadzwyczajnego i nie ma co chłopaka straszyć.
Widziałeś jak wyglądają ludzie, którzy przegapili boreliozę?
Zapisane
Dejmon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 29
MO: nie stosuję
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 40

« Odpowiedz #14 : 17-01-2018, 06:07 »

Wczoraj miałem dziwne podnoszenie się temperatury ciała do 37,3, wraz z "parzeniem" prawego kolana i jego zaczerwienieniem. Ustąpiło samoistnie po pół godziny.

Wyskoczyła mi swędząca krostka na lewym kolanie, rano już jest ropna i nie swędzi tak.

Moja luba wymasowała mi bolące miejsca na plecach, które pojawiły się po drugim masażu u fizjoterapeuty.

Wieczorem wprowadziłem się w śpiący stan oglądając seriale, wyciszyłem się, zmieniłem miejsce spania (pomieszczenie) i noc była spokojniejsza, obudziłem się o standardowej porze, lepiej wypoczęty.

Poranna toaleta zakończyła się podwójnym załatwianiem. Dzisiaj pierwszy dzień bez Slow-Magu (wczoraj wieczorem również nie brałem) i stolec pierwszy przypominał już całkiem prawidłowy, zaś drugi przypominał już biegunkowy (po pierwszym zakuło mnie w jelitach i musiałem wrócić do toalety).

Wypiłem miksturę, po jakiś kilku minutach poczułem, że serce zaczyna mocniej hukać. Miałem dziwne uczucie, jakby cała jama brzuszna pulsowała razem z sercem. Do tego doszedł lekki ból głowy i uczucie, jakbym był na kacu. Wydaje mi się, że mam zbyt silne objawy po MO... Jutro odstawię i zobaczę, jak zareaguję. Kontynuuję zakraplanie nosa.
« Ostatnia zmiana: 17-01-2018, 07:14 wysłane przez Dejmon » Zapisane
scorupion
« Odpowiedz #15 : 17-01-2018, 08:54 »

Cytat
Wczoraj miałem dziwne podnoszenie się temperatury ciała do 37,3, wraz z "parzeniem" prawego kolana i jego zaczerwienieniem. Ustąpiło samoistnie po pół godziny.

Bardzo piękny i charakterystyczny, wręcz modelowy objaw.
Zapisane
Elizka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: nie stosuję
Skąd: Śląsk
Wiadomości: 202

« Odpowiedz #16 : 17-01-2018, 10:48 »

Luciano, Scorupion ma rację, ja przed wybuchem choroby nie miałam problemu z układem pokarmowym - jedynym problemem był dla mnie gluten, miałam po nim wzdęcia, gazy i czasami kończyło się to biegunką. Po odstawieniu glutenu w tym temacie było super, żadnych problemów z jelitami, mogłam jeść co chciałam i nic się nie działo - ale i tak trzymałam dietę Biosłonejską. Dopiero w okresie wakacyjnym w 2016 roku nagle był wybuch choroby i to dosłownie z dnia na dzień.

Dejmon, teraz mi się przypomniało, ja też swego czasu miałam takie parzenia nóg, tylko nad kolanami, ale przeszło to po pewnym czasie. Nie pisałam o tym, bo ja to już chyba się przyzwyczaiłam to moich dziwacznych objawów, a nie było to jakoś uciążliwe dla mnie i że tak powiem olałam to. Teraz za to mam i to zazwyczaj po posiłku swędzenia dłoni i stóp, ale to też czasami jest, czasami niema. 

Co do nerwicy to spróbuj NEUREXAN - lek homeopatyczny, który faktycznie działa i to zaraz po zażyciu. Dziurawiec, to podobno najlepszy w formie nalewki na alkoholu, lub DEPRIM FORTE. Jest też coś takiego jak SILEDIN - ale tego nie próbowałam. No i wszędzie chwalona ASHWAGANDA - tego też nie próbowałam, ale ponoć całkiem niezłe ziółko.
Zapisane
scorupion
« Odpowiedz #17 : 17-01-2018, 11:18 »

Cytat
Luciano, Scorupion ma rację,
Pewnie, że mam hehehe. Shadow i Lucjan, nasi dwaj dzielni muszkieterowie, mają delikatny problem z krytyczna oceną, wynikający prawdopodobnie z powodu euforii w jakiej się znaleźli po poprawie stanu zdrowia.

Tak wcześniej pisałem o objawie, który wczoraj dopadł Dejmona:
Na początku choroby najbardziej charakterystyczne jest pojawianie i znikanie objawów. Może być tak, że przedramię w ciągu minuty spuchnie, zaczerwieni się i znacznie podniesie temperaturę , a w dziesięć minut później wszystko wróci do normy.
Zapisane
Elizka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: nie stosuję
Skąd: Śląsk
Wiadomości: 202

« Odpowiedz #18 : 17-01-2018, 12:13 »

Cytat
Shadow i Lucjan, nasi dwaj dzielni muszkieterowie, mają delikatny problem z krytyczna oceną, wynikający prawdopodobnie z powodu euforii w jakiej się znaleźli po poprawie stanu zdrowia

To tylko pozazdrościć, też bym się chciała znaleźć w takim stanie.

Scorupion toje wypowiedzi to mnie rozbrajają, czasami to się tak uśmieje jak je czytam.

Oczywiście duży plus za wiedzę dla Ciebie.  
Zapisane
Piotr
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: nie stosuję
Wiedza:
Wiadomości: 1.354

« Odpowiedz #19 : 17-01-2018, 15:26 »


Cytat
że aby borelioza się rozhulała potrzebny jest skrajnie upośledzony układodpornościowy
Bzdura.

Czy twoim zadaniem sprawny układ odpornościowy nie poradzi sobie z tą bakterią?
Zapisane
Strony: [1] 2   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!