Mikkanen
Offline
Płeć:
Wiek: 51
MO: 17.06.2017
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 11
|
|
« : 20-03-2018, 12:14 » |
|
Chciałbym opisać swój przypadek i przy okazji dopytać się. Pierwsze moje spostrzeżenie jest takie, że to działa, tylko trzeba cierpliwie czekać na efekty. Z Biosłone jestem od czerwca. Cały czas MO+KB(raz dziennie) + DP + napar na drogi moczowe + zakraplanie. Przez ten cały czas nic spektakularnego się nie działo, ot jakieś osłabienia, wypryski, czy duże zbieranie się śliny i odpluwanie taką białą pianą. Napar na drogi moczowe nie powodował żadnej reakcji, przeszedłem 4 sesje, zakraplanie też bez widocznych efektów, szczypie, ale poza tym nic. I tak minęło 9 miesięcy. Pod koniec lutego się zaczęło 1. Grypa – trwała jakieś 7 dni. Przez pierwsze dni 3-4 dni temperatura ok.38-38,5. Potem coraz mniejsza, po tygodniu byłem zdrowy. Przechorowałem bez leków, luzik. Odstawiłem MO. 2. Po kolejnych dwóch dniach zachorowałem na anginę. Ropa na gardle, przez pierwsze 4 dni temperatura 39,5-40 stopni, brak apetytu. Potem temperatura spadała, jeszcze do 10 dnia utrzymywał się lekki ból gardła, stany podgorączkowe. Przechorowałem bez antybiotyków, raz tylko przy 40,5 stopniach wziąłem Ibuprom. 3. Jak zakończyła się angina to zachorowałem na zapalenie pęcherza. Sikanie stało się koszmarem, z bólu robiło mi się ciemno przed oczami, mocz leciał kropelkami, opróżnienie pęcherza trwało 5-7 minut. Przez pierwsze dni biegałem do toalety po 20 razy dziennie. Normalnie to tu upatrywałbym oczyszczania, przez zmianę stanu przewlekłego na ostry, ale w tym całym cyklu zdarzeń to sam nie wiem. Piłem napar na drogi moczowe i nic z tym więcej nie robiłem. 4. Po dwóch dniach chorowania na pęcherz znów zachorowałem na anginę. I tu już pojawił się problem, ponieważ poprzednie choroby kosztowały mnie 3 tygodnie nieobecności w pracy. Niestety nie mogłem sobie pozwolić na następny tydzień czy 10 dni nieobecności w pracy( to znaczyłoby de facto utratę pracy), aby odchorować bez leków następną anginę( z pęcherzem bym sobie jakoś poradził). Z ciężkim sercem, mając wrażenie że zaprzepaszczam trochę to co osiągnąłem, wziąłem antybiotyk, nie widziałem innego rozwiązania. Mam wrażenie bezsensowności całej sytuacji, bo włożyłem dużo wysiłku aby właściwie przeprowadzić oczyszczanie, ale 4 choroby jedna po drugiej okazały się trudne do ogarnięcia „życiowo”….. trochę się podłamałem. Jak myślicie, czy to wszystko to oczyszczanie czy jakaś „patologia”? Jak interpretować te poszczególne, następujące jedna po drugiej choroby, nie za dużo szczęścia na raz? Powiem szczerze, że rodzina nie pomaga, nie rozumie i zewsząd byłem bombardowany wyrzutami dotyczącymi braku leczenia, antybiotyków, powikłań, swojej nieodpowiedzialności, upierania się bez sensu, przedłużania choroby, osłabiania organizmu, odkładania się w organizmie patogenów. itp., itd. trzymałem się jednak spokojnie swojego, chociaż tak między nami chciałbym dopytać czy ta druga angina na przestrzeni dwóch tygodni to coś niepokojącego? Czy antybiotyk bardzo mnie cofnął czy zaprzepaścił oczyszczanie a może to nie było oczyszczanie?Ciekaw jestem Waszej opinii. Za dwa dni kończę antybiotyk i wracam na szlak, czyli powoli będę wprowadzał MO, KB, napar i zakraplanie i czekał na kolejne oczyszczanie, mając nadzieję, że poukłada się lepiej logistycznie.
|