Zwykle chodzę, jednak wczoraj musiałem przebiec kawałek drogi z pracy.
Po powrocie do domu wszystko było ok.
Minęło parę godzin, było około 23.
Oglądałem telewizor i w pewnym momencie, bez powodu poczułem ból w zaznaczonym miejscu.
Był on tak silny, że myślałem, że zwariuję.
Całe moje ubranie w ciągu kilku chwil stało się mokre.
Zrobiło mi się zimno jakbym stał nagi na mrozie.
Nie mogłem zamknąć ust, telepało mną tak, że myślałem, że połamią mi się i że wypadną mi zęby.
3/4 nocy przewyłem z bólu, nie mam żadnych rzeczy przeciwbólowych, niczego nie brałem.
Każdy ruch nogą, dotknięcie jej, ruszenie palcami, było niewykonalne.
Nad ranem ból zelżał, zasnąłem na kilka godzin, obudziłem się i mogę normalnie chodzić, jak dotykam w tym miejscu to jedynie lekko boli, ale mogę nawet skakać biegać, wszystko jest ok.
Żadnych widocznych zmian, opuchlizny nie było i nie ma.
Jak? Czemu tak się stało i co to w ogóle było?
Ten ból był gorszy niż wszystko, co do tej pory przeżyłem, samo przypominanie sobie tego jest dla mnie trudne.