Beast
Offline
Płeć:
Wiek: 26
MO: V.2013-2014, X.2017—
Miejsce pobytu: Warszawa
wiadomości: 51
|
|
« : 18-12-2023, 00:04 » |
|
Prawie dwa tygodnie temu spadłam z konia na prawy talerz biodrowy. Miałam robione RTG, ale nie wykazało żadnego złamania ani zmian, więc to zwykłe stłuczenie, ale na tyle mocne, że od tamtego czasu lekko utykam. Lekarz kazał mi po prostu mało się ruszać. Ból jest niewielki, ale jest opuchlizna, to miejsce smaruję żelem z nagietkiem na urazy, czasami końską maścią. Problem jest taki, że poza bólem od samego początku pojawiło się drętwienie i mrowienie całej nogi od pośladka do stopy, nasilające się przy dłuższym chodzeniu. Przyznaję, że nie zrobiłam sobie przerwy od treningów sportowych, ale chyba już będę musiała. Dzisiaj przeszłam się z kilometr i potem bolała mnie cała noga, a także zaczęły boleć okolice dolnego kręgosłupa oraz pojawiło się mrowienie w kręgosłupie promieniujące aż do szyi, czego wcześniej nie było. Pytanie czy mam zacząć się niepokoić? Prawdę mówiąc, nie stać mnie w tej chwili na rezonans, a na NFZ będę czekać na niego pewnie kilka miesięcy. Jestem umówiona na masaż. Czy ktoś tutaj może miał podobny problem? Zastanawiam się czy może niepotrzebnie panikuję i wystarczy, że posiedzę parę tygodni w domu. Nie spadłam na kręgosłup i po upadku mnie nie bolał, więc to drętwienie mnie bardzo dziwi i jedynie przychodzi mi do głowy podrażnienie nerwu kulszowego. Zakres ruchu mam pełen, tak jak wspominałam, objawy nasilają się tylko przy długim wysiłku. Czy polecacie coś w tej sytuacji poza unieruchomieniem i Ketonalem (do tej pory go nie stosowałam, bo staram się unikać mocnych leków)?
|