Niemedyczne forum zdrowia
25-04-2024, 22:47 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 [2] 3   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Gdzie brzuch ma rozum  (Przeczytany 47073 razy)
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #20 : 22-05-2007, 10:16 »

Co za niedorzeczne argumenty. Mógłby się Pan bardziej postarać. Gdyby dziecko zapytać, co woli: bawić się czy odrabiać lekcje – co wybierze? Dzieci mają rodziców po to, by ich wychowywali. A właśnie z domu rodzinnego wynosi się wszystkie nawyki – dobre i złe. Niektórzy rodzice robią jeszcze gorzej: nie tylko dają dzieciom do wyboru pomiędzy owocem a ciasteczkiem, ale wręcz stosują ciasteczka jako nagrodę, skrzywiając tym samym psychikę dziecka, gdyż w życiu dorosłym, gdy nikt go nie docenia – sam się nagradza ciasteczkiem, bo taki nawyk wyniósł z domu.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Eliza
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 1.12.2009
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 131

« Odpowiedz #21 : 22-05-2007, 10:44 »

Czytałam kiedyś artykuł o dzieciach "niskowęglowodanowych" rodziców, dzieciach, które nie znały smaku batoników, ciasteczek itp. Częstowane przez rówieśników takimi łakociami, po spróbowaniu wyrzucały je ze wstrętem.
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #22 : 22-05-2007, 11:19 »

Ja nie muszę o tym czytać – wiem o tym. Dzieci rodziców, którzy za moją radą nie podawali im tych wszystkich łakoci – po prostu ich nie potrzebują. Wszystko zależy od tego, czego się dziecko nauczy – wychowywane w rodzinie polskiej dziecko będzie mówić po polsku, a to same dziecko wychowywane w rodzinie angielskiej, będzie mówić po angielsku. Ergo: na rodziców spada odpowiedzialność za to, co wyrośnie z ich latorośli - dziarskie zuchy, czy chorowite cherlaki. Ale dla wielu jest to zbyt duży obowiązek, bowiem łatwiej dać dziecku chipsy i mieć go „z głowy”. A potem... alergie, wady postawy, grzybica, sepsa, brak odporności, a następnie: antybiotyki, testy uczuleniowe, autoszczepionki... Biedne te dzieci!
« Ostatnia zmiana: 15-12-2011, 17:50 wysłane przez Nieboraczek » Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Zibi
« Odpowiedz #23 : 22-05-2007, 11:27 »

Przychylam się do tego co pisze Mistrz i Eliza. Niegdyś, kiedy bawiłem się w Dietę optymalną, na spotkaniu z Optymalnymi była pewna matka z kilkuletnim dzieckiem, również żywiącym się optymalnie. Opowiadała ona - jak jej dziecko próbowano częstować w przedszkolu słodyczami. Po spróbowaniu przez nie lizaka, natychmiast dziecko wypluło go. W trakcie zebrania, w którym ja też uczestniczyłem -  widziałem jak ten chłopiec zajadał się mięskiem "optymalnym", trzymając w jednej ręce kawałek kiełbasy, a w drugiej kawałek boczku, a nie lizaka, czy ciastko - jak inne dzieci. Wówczas na zebraniu tym próbowano różnych wędlin wg receptury dra Kwaśniewskiego.
   Ja mogę tylko powiedzieć ze swojej strony tyle, że mam żal do rodziców swoich, że we wczesnej młodości wpychali mi na siłę mleko słodkie, od którego organizm się mocno wzbraniał. A niby w nagrodę, jeśli zjadłem (wmusiłem w siebie) nietolerowanie przeze mnie pokarmy, dostawałem słodycze, od których mnie po pewnym czasie uzależnili. Do chwili obecnej odczuwam skutki tego uzależnienia od tzw. pustych kalorii.
   W USA, gdy odkopano groby niektórych nieboszczyków, co najmniej po około 15 latach, po ich śmierci, to zauważono, że ciała ich są bardzo ładnie zakonserwowane. A od czego tak ładnie lśniła ich skóra? Ano od różnych konserwantów, takich odrdzewiaczy typu Cola i innych czipsowatych świństw, od których pouciekały nawet robaki. Tak się właśnie żywią ci wielce cywilizowani Amerykanie. Ale jak się ma sklejony mózg od cukru rafinowanego, to się ma patologiczną jego funkcję. Nie dość, że się truje siebie, to jeszcze sprzedaje się tę truciznę innym.
« Ostatnia zmiana: 14-09-2011, 16:05 wysłane przez Zibi » Zapisane
Eliza
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 1.12.2009
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 131

« Odpowiedz #24 : 22-05-2007, 13:13 »

Zibi-myślę, że nie ma co winić rodziców, jestem pewna, że oni chcieli dla nas jak najlepiej. Tylko niestety taka była i jest nadal wiedza (ogólnie dostępna) na ten temat. Przecież ogromna ilość ludzi żywi się tak do tej pory, wystarczy popatrzeć co wkładają do koszyków na zakupy.
Kiedyś nie było internetu, forum tak wspaniałego jak to, na którym jesteśmy...skąd mieli czerpać wiedzę o prawidłowym żywieniu.
Ja też rozpoczęłam przygodę ze zdrowym stylem życia od diety optymalnej i dopiero dzięki niej trafiłam do wielu niepublikowanych nigdzie cennych informacji, książek, czasopism.
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #25 : 22-05-2007, 13:59 »

Nie zgadzam się z Panią, Pani Elizo. To kogo winić za zdrowie dziecka - reklamy, lekarzy, sprzedawców, że zachwalają towar, producentów, że tak ładnie go zapakowali, niewiedzę? To do mnie nie przemawia! Odpowiedzialność to odpowiedzialność, a brak wiedzy to tylko wykręt! I słusznie ci chorowici mają pretensje do rodziców. Całkiem słusznie!
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Elowen
« Odpowiedz #26 : 22-05-2007, 20:55 »

Cytat od: "marsiu"
Czy zgodzimy się, że dzieci nie kierują się rozumem (bo jeszcze nie mają odpowiedniej wiedzy), tylko właśnie zachciankami organizmu??


Zachcianki dzieci, to jeszcze nie zachcianki ich organizmu, które rozumiem jako FIZJOLOGICZNA potrzebę. Dzieci pragną słodyczy, tak samo jak wszystkich innych przyjemności. Dopiero gdy zbyt często spożywają cukier, a w skrajnych przypadkach np. zamiast posiłków, pragnienie przyjemności zaczyna już nabierać cech fizjologicznego zapotrzebowania, czyli organizm domaga się cukru tak jak np. wody.
Jednak zanim dojdzie do uzależnienia, dziecko, czy dorosły, jeśli ma ochotę na słodkie, to tylko na zasadzie takiej samej ochoty, jak np. na obejrzenie filmu czy pogranie w karty. jeśli nie zje- nic się nie stanie. Natomiast człowiek uzależniony, będzie niczym narkoman na głodzie: tak więc owszem, jego organizm będzie domagał się narkotyku, ale wyłącznie dlatego, iż się od niego uzależnił, czyli zaburzył prawidłowe funkcjonowanie swego ciała.


Dodam jeszcze, iż piszę z własnego doświadczenia: byłam nałogowym pożeraczem słodyczy. Dopiero dieta przeciwgrzybiczna pozwoliła mi uwolnić się od nałogu: i tak jak kiedyś nie potrafiłam wyobrazić sobie dnia bez ciastek, tak teraz wcale nie mam na nie ochoty. Wręcz przeciwnie: niedawno całkiem kilka razy próbowałam coś słodkiego i po prostu było to dla mnie obrzydliwe! Za słodkie. Dokładnie te same słodycze, którymi zajadałam się przez wiele lat, obecnie są dla mnie paskudne w smaku. Jednak owszem, bywa, że mam ochotę na coś słodkiego, ale wtedy w zupełności wystarczą mi ziarna, migdały lub jakiś owoc.

"Słuchanie" swojego organizmu musi byc oparte na odpowiedniej wiedzy tak, by móc odróżnić stan prawidłowy od zaburzeń pokarmowych. Tak więc, jeśli przez dwa tygodnie dzień w dzień mam ochotę na pietruszkę, to wiem, iż jest to oznaka, iż organizm domaga się czegoś istotnego i wartościowego... zwłaszcza, że po tych dwóch tygodniach owa zachcianka mija (to też z autopsji biggrin ). Nic groźnego również jeśli raz na jakiś czas odczuwa się ochotę na cukier. Ale jeśli dzień w dzień, potem miesiąc w miesiąc, rok w rok, zjada się cukierki, i to w coraz większych ilościach... to chyba oczywiste, że coś tu jest nie tak...



... Cukier powinien być na tej samej liście używek co alkohol czy kawa.
Zapisane
marsiu
« Odpowiedz #27 : 23-05-2007, 01:47 »

Cytat od: Mistrz
Co za niedorzeczne argumenty. Mógłby się Pan bardziej postarać. Gdyby dziecko zapytać, co woli: bawić się czy odrabiać lekcje – co wybierze? Dzieci mają rodziców po to, by ich wychowywali. A właśnie z domu rodzinnego wynosi się wszystkie nawyki – dobre i złe. Niektórzy rodzice robią jeszcze gorzej: nie tylko dają dzieciom do wyboru pomiędzy owocem a ciasteczkiem, ale wręcz stosują ciasteczka jako nagrodę, skrzywiając tym samym psychikę dziecka, gdyż w życiu dorosłym, gdy nikt go nie docenia – sam się nagradza ciasteczkiem, bo taki nawyk wyniósł z domu.

Mistrzu, przepraszam ale niedorzeczne i mało logiczne to są Twoje wywody. Popierasz autora, który mówi o tym, że powinniśmy się kierować potrzebami własnego organizmu, bez starania się zrozumienia tych potrzeb, a gdy ja jako przykład - zaprzeczenie tej teorii podaję Ci dzieci, które w naturalny sposób postępuję zgodnie potrzebami organizmu i z zaleceniami autora artykułu, który polecasz, to mi odpowiadasz, że rodzice powinni wychować dzieci. - no więc jak to jest - popierasz wypowiedź autora artykułu, czy jednak uważasz, że niektóre rzeczy powinny być rozumnie wychowane?
Mistrzu rozumiem, że Twoje pociechy są dobrze wychowane i nic nie stoji na przeszkodzie, żebyś kupił trochę słodyczy i położył obok jabłek?
Zapisane
Elowen
« Odpowiedz #28 : 23-05-2007, 08:00 »

Cytat od: "marsiu"
Mistrzu, przepraszam ale niedorzeczne i mało logiczne to są Twoje wywody. Popierasz autora, który mówi o tym, że powinniśmy się kierować potrzebami własnego organizmu, bez starania się zrozumienia tych potrzeb, a gdy ja jako przykład - zaprzeczenie tej teorii podaję Ci dzieci, które w naturalny sposób postępuję zgodnie potrzebami organizmu i z zaleceniami autora artykułu, który polecasz, to mi odpowiadasz, że rodzice powinni wychować dzieci. - no więc jak to jest - popierasz wypowiedź autora artykułu, czy jednak uważasz, że niektóre rzeczy powinny być rozumnie wychowane?
Mistrzu rozumiem, że Twoje pociechy są dobrze wychowane i nic nie stoji na przeszkodzie, żebyś kupił trochę słodyczy i położył obok jabłek?


- A przeczytałeś to, co ja napisałam? post z wczoraj, czyli 22.05.07 z godz 20.55 ... Pewnie było to jeszcze bardziej niedorzeczne niż argumenty Mistrza ... co? msn-wink
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #29 : 23-05-2007, 10:50 »

Marsiu! To dlaczego nie pójść dalej? Dzieci wolą bawić się, zamiast uczyć – sprawdzone. To po co posyłać je do szkoły? Niech się bawią.
A w ogóle, to dlaczego Pan jako przykład racjonalnego działania przytacza akurat postępowanie dziecka? Nie ma Pan lepszych przykładów? To co, mamy naśladować dzieci? Co z Panem?
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Einstein
« Odpowiedz #30 : 23-05-2007, 11:55 »

Cytat
ochotę dzieci na słodycze można tylko i wyłącznie sprawdzić dając dziecku do wyboru - proponuję, żebyś tak jak owoce wystawił na stole batoniki, ciastka, chipsy i colę.

Taa, to wg Twojej logiki: wystawiaj dzieciom na stole też wódę, fajki, ścierwo, koks i heroinę. Zobaczymy, co wybiorą naughty.
« Ostatnia zmiana: 23-12-2011, 20:15 wysłane przez Solan » Zapisane
Beata M.
« Odpowiedz #31 : 23-05-2007, 14:41 »

A ja mam zamiar zrobić eksperyment od iluś tam lat ciagle jestem na warzywkach,owocach,chude mięsko,zero chleba itd itd za to apetyt na słodkie nie do opanowania.Oczywiście moja figura nie jest idealna ,za to trzęsą mi się ręce itd itd.
Co prawda mój choresterol wynosi 150 przy normie do 240 ,ale to chyba jedyna pociecha.
Mam zamiar spróbować jeść własnie tak jak się powinno,chleb z masłem i wędliną ,warzywka,mięso i najadać się oczywiscie nie do przesady.I za trzy miesiace zrobie sobie badanie krwi na choresterol i oczywiscie mam nadzieję ,ze moja waga nie wzrośnie.
Bo co zauważyłam gdy zjadam normalne sniadanie ,obiad i lekką kolację nie mam ochoty na słodycze.Zjadając wszystkie lekkostrawne potrawy wprost nie mogę opanować chęci na słodkie.Wobec tego badania empiryczne górą.
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #32 : 23-05-2007, 14:44 »

Cytat od: marsiu
Popierasz autora, który mówi o tym, że powinniśmy się kierować potrzebami własnego organizmu, bez starania się zrozumienia tych potrzeb
Ja z tej wypowiedzi zrozumiałem, że człowiek powinien kierować się sygnałami płynacymi z organizmu, a nie owymi kretyńskimi wytycznymi - dietami, indeksem masy ciała, indeksem glikemicznym, liczeniem kalorii, dzienną normą witamin, minerałów, biełek, tłuszczów, błonnika i wody, czy śledzić zmiany w opracowywaniu najnowszych norm żywieniowych, które zresztą często się zmieniają, jakby - jak mówi Udo Pollmer - gatunek ludzki mutował co jakieś pięć lat. Nie rozumie Pan, że to wszystko to nie tylko zwyczajne bzdury, ale - po zastosowaniu - szkodliwe bzdury? A wiedza? Ta jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a nie jednemu pomogła. Ale wiedza, a nie dawanie posłuchu "naukowym" bzdurom. Ale teraz Pan już zapewne nie zajmie stanowiska, bo jeśli temat wykracza poza mantalność dziecka, to już nie ma Pan argumentów...
« Ostatnia zmiana: 15-12-2011, 17:54 wysłane przez Nieboraczek » Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
marsiu
« Odpowiedz #33 : 23-05-2007, 18:19 »

Mistrzu, zgoda, że powinniśmy się kierować zachciankami naszych organizmów, tylko że to działało dziesiątki jak nie setki lat temu - kiedy nasz organizm mógł wybierać pomiędzy upolowaniem królika, wydojeniem krowy, zerwaniem jabłka z drzewa, czy wyrwaniem marchewki z ziemi. W obecnych czasach, gdy mamy bardzo ograniczony dostęp do takich produktów nie jesteśmy w stanie tak postępować, tylko musimy robić tak jak Ty ze swoimi dziećmi - kupować rozumnie tylko to co uważamy za zdrowe. I jak w naszych lodówkach są tylko zdrowe rzeczy dla nas, to możemy wówczas kierować się zachciankami organizmu.
Zapisane
marsiu
« Odpowiedz #34 : 23-05-2007, 18:26 »

Cytat
Zachcianki dzieci, to jeszcze nie zachcianki ich organizmu, które rozumiem jako FIZJOLOGICZNĄ potrzebę. Dzieci pragną słodyczy, tak samo jak wszystkich innych przyjemności.
Skoro zachcianki dzieci nie są ich fizjologicznymi potrzebami, to czyimi i jakimi potrzebami są te zachcianki? Może rozumnymi zachciankami zwierząt naszych dzieci?
« Ostatnia zmiana: 23-12-2011, 20:12 wysłane przez Solan » Zapisane
Elowen
« Odpowiedz #35 : 23-05-2007, 19:10 »

Są ich potrzebami, potrzebami dzieci nadal, tylko nie fizjologicznymi, a należącymi do odwiecznego ludzkiego dążenia do sprawiania sobie przyjemności
Zapisane
marsiu
« Odpowiedz #36 : 23-05-2007, 19:23 »

Elowen, wiesz może kto to Maslow?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Hierarchia_potrzeb
Widziałaś kiedyś taką piramidkę?
Zapisane
Elowen
« Odpowiedz #37 : 23-05-2007, 19:27 »

Nie. Mam obrzydzenie do piramidek. Wystarczyła mi jedna dot. żywienia, którą nam wpajano do głowy przez wiele lat, a teraz okazuje się, że to były wierutne bzdury...
« Ostatnia zmiana: 23-12-2011, 20:12 wysłane przez Solan » Zapisane
Nieboraczek
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 46
MO: 07.07.2011- kwiecień 2012
Wiedza:
Wiadomości: 716

« Odpowiedz #38 : 15-12-2011, 18:24 »

przestawienie się z diety węglowodanowej na normalne jedzenie, u podstaw którego leżą posiłki wysokoenergetyczne, uzupełnione surówkami zawierającymi odpowiednią ilość witamin i substancji mineralnych. Już samo przestawienie się na taki rodzaj jedzenia powoduje niechęć do słodyczy.
Tak właśnie stało się w moim przypadku. Słodycze mi nie smakują po prostu. Jeszcze niedawno wydawało mi się to zupełnie niemożliwe. Za lody dałabym się pokroić. Kiedyś princessę kokosową jadłam codziennie (jest obrzydliwie słodka). Stałam na przystanku, mówiłam sobie: - Dzisiaj nie kupię princessy. - po czym szłam ją kupić. Wtedy jadłam głównie jogurty i bułki.

Pół roku z Biosłone spowodowało, że nie mam ochoty na ciasto, które stoi na stole. Mało tego. Koktajl błonnikowy słodzę kilkoma daktylami i daję dużo cytryny, żeby nie był zbyt słodki. To naprawdę jest możliwe. Podobnie jak Mistrz, czasem zjem coś słodkiego, ale nie odczuwam takiej potrzeby.
Zapisane

Antonio
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 53
MO: 31-10-2009
Wiedza:
Skąd: Bergamuty
Wiadomości: 990

« Odpowiedz #39 : 16-12-2011, 07:35 »

Princessa i Prince Polo to faktycznie urzekająca para. Trudno się im oprzeć msn-wink. Kiedyś podobnie reagowałem na słodycze. Dzisiaj jestem prawie wolny od słodkiej żądzy. Codziennie głodny jestem jak wilk i codziennie mam ochotę na sól... jak owca msn-wink.

W niniejszym wątku widać, że Mistrz kiedyś cierpliwie i łagodnie tłumaczył swoje przesłanie.
Zapisane

I'm going through changes
Strony: 1 [2] 3   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!