No, zgadzam się całkowicie. Tyle antybiotyków, ile ja wzięłam, od kiedy z 5 lat temu zaczęłam chorować na pęcherz, to i konia by zabiło, a nie tylko zniszczyło szkliwo.
Faktem jest też, że moja mama kochała i kocha wszelkie słodycze i nas z siostrą też w tą diabelską karuzelę wciągnęła. Ale już nie jem słodyczy i nie używam sacharozy w żadnej postaci od 11 lat. Sama doszłam do tego, że cukier, to biała śmierć. Tyle, że parę lat za późno.
Staram się odżywiać racjonalnie i zdrowo, uczę tego samego mojego przyszłego męża (nawet już nad pokrzywą nie wydziwia).
Co do stresu, to niestety, taki typ.... Nie potrafię się po prostu tak ot - zmienić. Z równowagi potrafi mnie wytrącić dosłownie wszystko.
Wszystko biorę do siebie i przejmuję się za pół świata, a potem zdrówko leci. Starałam się odreagować m.in. na Aikido, przez wdychanie olejków eterycznych, Tai Chi, medytację, bieganie, rękodzieło artystyczne ale jak mam naprawdę ciężki dzień, to i tak kończy się to klapą.
Nie, Grażynko, stewardessą nie jestem, ale w chwili obecnej ciągnę 4 etaty (z czego 2 mam na papierze) i jeszcze we wrześniu mam ślub, który organizujemy zupełnie sami (i finansowo, i organizacyjnie). Trochę mnie to zżera. Generalnie przypominam cień samej siebie z przed 3, 4 lat. Jestem za chuda, mam dziwne bóle głowy i brzucha, oczy podkrążone. I jeszcze te zęby.
Dlatego biorę się za siebie. Z tego powodu tu się znalazłam. I naprawdę cenię każdą dobrą radę. Począwszy od PASTY DO ZĘBÓW bez chemikaliów