Mistrzu, czytałam na forum posty o anemii. Natomiast mam pytanie, które dotyczy moich doświadczeń z anemią.
Kiedy urodziłam Syna, wypuszczono mnie ze szpitala w stanie, jako to określiła pani dochtór w przychodni, "galopującej anemii". Dała mi jakieś super wchłaniające się żelazo, po którym i ja, i Synek mieliśmy okropne objawy ze strony układu wydalniczego, a ja nadal chodziłam na rzęsach i miałam zawroty głowy oraz mdłości, jakich nigdy nie doświadczyłam. Pisałam kiedyś, że pomagała mi pani bioenergoterapeutka spod Kalisza. Tak więc w chwili rozpaczy zadzwoniłam do Niej i oto zalecenie:
Przez tydzień na czczo żółtko wiejskiego jajka z cukrem. Potem zrobić badania. Jeśli poziom żelaza się nie podniesie, to przerwa tygodniowa i znów kolejny tydzień tej kuracji.
Ja jadłam to żółtko tylko przez tydzień, a wyniki jakie miałam o mało nie wystrzeliły dochtórki z przychodni w kosmos.
Czytam, uczę się, ale nie mogę jednoznacznie dowiedzieć się w czym sukces.
Uprzejmie proszę o odpowiedź.