Nawet obejrzałem przy piwie i o ile zrozumiałem, to w filmie nie chodzi o błąd lekarza co o śmierć naturalną dziecka. Co prawda postawa lekarza nieciekawa. W filmie raczej widać brak jakiejkolwiek odpowiedzialności nie tyle przez lekarzy (bo jakby było trzeba to jego też by poświęcili) co przez system medyczny (szpital) jak i przez system prawny (prokuratura).
Profesor przyczynił się do skazania pielęgniarki ? m.in. był po medycynie ?
na podstawie własnych badań statystycznych. To był główny dowód, ponieważ w czasie kiedy dochodziło do zgonów dzieci, dyżurowała pielęgniarka. Pan psor (jak czytam na innych stronach prof. dr. Henk Elffers) zeznał, że szansa na to, że nie jest to jej wina i jest to zbieg okoliczności, jest jedna na 342 miliony.
Kiedy adwokat broniący pielęgniarkę udowadniał błędny, ogólny opis, wyjaśniający śmierć jednego z dzieci, zrobiony przez panią doktor, sprawę oddalano. Sprawę oddalano również, kiedy dowiedziono, że jedno z dzieci zmarło, a pielęgniarki nie było w pracy.
Co do naturalnej śmierci dziecka, o której pieszesz, w filmie jedna z pielęgniarek wyjaśnia, że dziecko po operacji serca było w takim stanie, że jego śmierć była kwestią czasu.
A co do całej tej ekipy sądowej z Holandii, która prowadziła proces, kobieta trafiła na takich partaczy, że przez nich prawie 7 lat spędziła w więzieniu. Kariery były ważniejsze, niż przyznanie się do błędów prowadzonej sprawy. Oczywiście po uniewinnieniu pielęgniarki nikogo winnego nie ukarano.