Ja po każdym z porodów miałam rzekomą nadżerkę, leczoną (?) Solcogynem. Pani ginekolog, jak pewnie cała reszta specjalistów z tej dziedziny medycyny uważała, że ten stan należy leczyć. Czyżby ci wielcy ginekolodzy byli w błędzie i nadżerka w rzeczywistości nie jest stanem patologicznym, wymagającym leczenia?
Cóż za zadziwiająca wybiórczość
Jeśli każe leczyć nadżerki, to jest OK, ale jeśli wypisuje receptę na leki, to już nie jest OK... Są specjaliści, którzy twierdzą, że nie wszystkie objawy sa z powodu grzybicy układowej. Albo tacy, co to uważają raka za pomyłke genetyczną...
Wracając do wspomnianych ginekologów- jeśli to Twoje zdrowie, to zapewne jesteś pewna, że "leczenie" nadżerek jest zgodne z tym, czego uczą na studiach i specjalizacjach ginekologów, z wiedzą aktualna, popartą nauką? W związku z tym na pewno wskażesz, w którym podręczniku do ginekologii w tym duchu wspomina sie o nadżerce. No i zapewne zaniepokoić Cię powinien brak wzmianki o niej, o jej leczeniu, w rekomendacjach dotyczących profilaktyki nowotworów szyjki macicy ... Ech, ci wszyscy członkowie Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, to muszą być dopiero jakies nieuki, skoro nie wymienili nadżerki jako czynnika ryzyka!
Jeśli ginekolog proponuje leczenie nadżerki ( w swoim prywatnym gabinecie, bo akurat ma zakupiony nowiutki, super dobry sprzęcik do tego celu), to albo wyciąga z Ciebie łatwo kasę, albo robi to z niewiedzy- tak, jak wytyczne nakazywały to 30 lat temu,kiedy każdą zmianę wycinano, niszczono. A, że potem na tej zbliznowaciałej tkance rozwijał się nowotwór, to już jest zupełnie inna sprawa...
Skoro to taka normalna sprawa, po co nagłaśniają w tv, że należy regularnie zgłaszać się do ginekologa i robić cytologię? (Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze)
Nooo i wyszło szydło z worka! Kolejna osoba (po MistrzU i HAJDI), która nie wie, po co się robi cytologię i jeszcze w jakiś niewytłumaczalny sposób wiąże ją z nadżerką .
Post Pani Naty niczym nie zaskakuje, można wywnioskować z niego, że: macica to odrębna część ciała kobiety, która wymaga odpowiedniego pH, stałej profilaktyki doświadczonego lekarza, który wykona szereg badań, posiew i inne, w przypadku wykrycia nieproszonego gościa, zostaną podjęte próby walki z nim.
Doprawdy, zadziwiają mnie Twoje wnioski z tego, co napisałam
Macica to taka sama odrębna część ciała, jak jelita, o które tak tu dbacie. Jeśli dbasz o całość, to z macicą (a w zasadzie z jej szyjką czy raczej pochwą) też problemów nie bedzie. Cytologia to ten "cały szereg badań", o których wspominasz? A kiedy stosujecie tamponowanie ? Nie wtedy, kiedy coś się dzieje, czyli jest nieproszony gość?
I jeszcze nie należy używać tamponów, podpasek, stringów, a najlepiej to biegać po mieście z gołym tyłkiem, żeby zapewnić pani macicy odpowiednią wentylacje :] To jakaś przesada, bez urazy.
Jeśli to przesada, to proponuję eksperyment- założ sobie tampona do odbytu, a jedną dziurkę w nosie zaklej czymś a'la wkładki (albo odwrotnie) - i zdaj relację za kilka dni
Te śluzówki sa takie same, jak w pochwie
Jesteś za tamponowaniem i stringami, czyli czyms, czego w naturze nie ma i dziwisz się, że ja jestem przeciw. Nawet ginekolodzy są przeciwni stringom na codzień- ale pewnie to zalecenie dla Ciebie traktujesz tak samo, jak niewykupioną receptę.
Co do podpasek- a gdzie ja coś o nich napisałam?? Wspomniałam o wkładkach higienicznych, a nie podpaskach- dla mnie to różnica zasadnicza.
Wracając do latania z gołym tyłkiem- nic nie ma bardziej naturalnego- zapytaj swoją babcię czy prababcię, czy nosiła gatki i czy miała kiedykolwiek problemy z pochwą. A co Mistrz na to?
Zwracam uwage, że nie chodzi o wentylację macicy, bo do tego potrzebna byłaby specjalna rurka, która wtłaczałaby do niej powietrze Coś mi się zdaje, że nie odróżniasz pochwy od macicy
U mnie rok po drugim porodzie wystąpiły plamienia, czasem trwały cały miesiąc, a czasem nie pojawiały się.
Nic szczególnego po porodzie,kiedy organizm wraca do stanu hormonalnego sprzed ciąży.
O wiele lepiej działa na mnie alocit, ewentualnie smarowanie maścią witaminową jeśli wystąpi jakieś swędzenie, czy zaczerwnienie, niż cała ta chemia i głupkowate porady niedouczonych, choć poważanych ginekologów.
A te rady dotyczące leczenia nadżerki, nie były z tego kręgu?
A słyszałam od nich naprawdę śmieszne porady w sprawie wyleczenia stanów zapalnych: picie jogurtów,
A co w tym smiesznego? W jogurtach są pałeczki kwasu mlekowego.
smarowanie sobie "tych miejsc" jogurtem (taki zimny z lodówki nie działa odprężająco
)
J.w.- niektórzy zalecają nawet wstrzykiwanie do pochwy 1-2 ml takiego jogurtu lub nałożenie na podpaskę. Zimny nie musi być- skoro kefiry są niby zdrowe, bo dostarczają dobrych bakterii, to chyba muszą one przeżyć w naszych organizmach, przy wyższej temperaturze. Śmieszy Cię zalecenie stosowania jogurtu na tę okolice, a już tamponowanie- nie.
, clotrimazolum czy jak tam to się zwie do końca życia,
Twój wybór- możesz zrezygnować ze stringów, wkładek higienicznych, tamponów czy antykoncepcji i bedzie po sprawie. Ale to takie nieżyciowe, czyż nie?
I to jest leczenie! Śmiechu warte
!
Śmiechu warte to jest Twoje wybiórcze podejście do tematu- od tego, co Ci pasuje w ginekologach (leczyc czy nie), poprzez wybór stringów czy tamponowania, zamiast brać przykład z natury. Żadna samica z pochwą i macicą nie tamponuje się, ale tez nie biega w stringach!