Natura nie dała nam też mikstury oczyszczającej.Skoro nasz organizm jest tak doskonale przygotowany do oczyszczania,to nie dawajmy też mikstury.Dlaczego ingerować w coś co jest doskonałe?
Natura dała nam jednak hormezę.Powszechnie występuje w przyrodzie.
Mając nadzieję,że Grażyna nie poczyta mi tego za uzurpatorstwo,pozwolę sobie i ja zamieścić opisy z własnej praktyki.I nie ma dla mnie znaczenia,czy Mistrz nazwie to leczeniem.Dla mnie leczeniem jest także podawanie mikstury.Niektórzy z uczestników forum piją ją już ponad rok.
homełopatyczne leczenie kolagenozy i reumatoidalnego zapalenia stawów 13 października 2005 roku zgłosiła się do mnie 32 letnia pacjentka. Historia choroby, którą mi przedstawiła była następująca:
Mam 32 lata. Wszystko zaczęło się na studiach.W okresach wakacyjnych.
zaczynało "paraliżować "mi jeden palec. Ortopedzi niezmiennie twierdzili, że
musiałam mieć jakiś uraz i że jest to zapalenie pochewki ścięgnistej. Tak mi
wmawiali ten uraz, że sama zaczynałam w to wierzyć. Tylko ja nigdy się nie
uderzyłam. Dostawałam solux, jontoferezy, diadynamic .potem wszystko wracało do normy. I za rok to samo.
Było to dokuczliwe, zwłaszcza ,że jestem pianistką i w wakacje jeździłam na
stypendia podnosić swoje umiejętności. A ze "sparaliżowanym "palcem grać jest
raczej trudno.
Na dobre mnie dopadło rok po urodzeniu pierwszej córki(czyli 6 lat
temu).Wtedy zaczęło się od chodzących bólów mięśniowych. Myślałam, że to zakwasy , ale to nie ustępowało i przeszło w ostry ból stawowy. Dodatkowo wyrosły mi
olbrzymie obręcze nad kolanami i w przegubach dłoni. Z czasem przestałam otwierać dłonie. Miałam takie przykurcze ścięgien, że nie mogłam wyprostować palców. Ból przy tym był straszny. Jakby naciągało się gumę, która zaraz pęknie, bo jest u kresu swoich możliwości.
Chodziłam też z wielkim bólem. Najgorzej było na schodach. Bolały mnie też barki, nie mogłam nic podnosić. Nie mogłam nawet kręcić kierownicą w samochodzie.
Zaczęłam chodzić po lekarzach. Wylądowałam w W-wie w instytucie reumatologii
na Spartańskiej. Stwierdzili tam, że taki przypadek mieli ponad 40 lat temu i zalecili encorton w końskich dawkach. Oczywiście wszystko przeszło, ale zniekształcenia, które dokonały się w okresie 2 miesięcy zostały .Lekarka była zaskoczona szybkością postępowania choroby. Encorton pomagał jedynie doraźnie. Po odstawieniu-wszystko wracało. A na dodatek zaczęła siadać mi odporność.
Lekarze kazali mi zmieniać zawód i kiwali głową ,że w niedalekiej przyszłości to powinnam sobie kupić wózek inwalidzki.
Dodam-że wszystkie wyniki badań mogące wskazywać na choroby reumatoidalne były ok. Neurologicznie- też.
W końcu orzekli, że to chyba kolagenoza i reumatoidalne zapalenie stawów.
Zmieniłam lekarza. Zamienił encorton na sulfasalezyny. Po tym leku dolegliwości były do wytrzymania, za to zaczął wysiadać żołądek i wątroba. I znów po kilku tygodniach sama podjęłam decyzję, że tak nie można. Że albo się wyleczę, albo nie. Odstawiłam leki(sama-ale wiedziałam jak to zrobić).Znalazłam bioenergoterapeutę-takiego prostego człeka, którego polecała znajoma(ani Nowak ani Cegliński mi nie pomogli, co zresztą było do przewidzenia, ale tonący chwyta się brzytwy)i po kilku seansach na których czułam dziwne rzeczy, wszystko ustąpiło!!!!! Zniknęły guzki na ścięgnach po wewnętrznej stronie dłoni i małe szpiczki, które wyrosły na kości w okolicach nadgarstka.
I miałam względny spokój aż do teraz, kiedy to 3 miesiące temu urodziłam synka. Znów wszystko wraca, tylko objawy są trochę inne. Na razie zaatakowane są same dłonie. Budzę się ze zdrętwiałymi palcami, z zaburzonym czuciem w opuszkach. Kolana na razie są ok., a stawy barkowe delikatnie sobie pobolewają, ale tak jest cały czas. Dodam, że zauważam różnice, w zależności od zmian pogodowych. Raz rano boli, a raz nie.
Jak to się zaczęło-(6 lat temu) mój homełopata nie poradził sobie z tym
problemem. Teraz chodzę do homełopatki mojej córci . Zaordynowała takie leczenie:
Najpierw przez tydzień sepia 200ch po 5 granulek dziennie.
Potem citrokehl 2 razy dziennie po 30 kropli przez 2 mies. równolegle-
10 dni rano fortakehl 1 tabletka .
Potem cykle tygodniowe-5 dni sankombi 8 kropli rano2 dni fortakehl 1 tabletka rano i 1 raz w tygodniu latensin D6
I to wszystko przez 8 do 12 tygodni.
Moim zdaniem "to" siedzi gdzieś w psychice i wyłazi jak jestem
umęczona.
Opis dolegliwości przedstawiłem jej słowami. Uważam bowiem, że pozwala to na lepsze poznanie pacjenta.
Zapytana o charakter bóli, pacjentka odpowiedziała:
-Te moje bóle są różnorakie: dłonie -ból ścięgien jakby się rozciągało gumę, która pęknie lada moment a rano do tego dochodzi drętwienie dłoni do nadgarstka. Palec wskazujący jest jakby gęściejszy w środku cały czas, przez co trudniej go zgiąć. Przy ruchu delikatnie boli w stawie. Gorsza jest lewa ręka. Staw barkowy-ból przy ruchu-punktowy, czasami przez dłuższą chwilę "chodzący"- jakby ktoś okrężnymi ruchami boleśnie masował ramię(ból mięśniowy, podobny do zakwasów, ale bardziejpowierzchowny).Kolana-najgorzej po zastaniu, ciężko wstać z klęczek itp, potem wmiarę. Generalnie wszystko odczuwam przy ruchu. Jak się nie ruszam –z reguły nic mnie nie boli, nie ciągnie i po mnie nie "łazi". Specyfika tej dziwnej choroby polega na tym, że każdego dnia rano sama jestem zaskakiwana co dziś boli, a co "śpi"(te bóle się nie przemieszczają tylko stale są w tych samych miejscach raz aktywne, a raz nie).Tak to czuję. Potwór bawi się ze mną. Dziś uszczypnie w kolano, jutro w prawą dłoń bardziej itp. Pierwszy o ile pamiętam był palec wskazujący lewej ręki. Potem nadgarstek(za rok),potem chyba czwarty palec, już niestety nie pamiętam, bo dużo tego było. Ulgę przynosi gorąca kąpiel, sauna i gorąca plaża(tak ze 40 stopni).Ja w ogóle uwielbiam upały i jesienią -jak pada deszcz izimą jestem bardzo nieszczęśliwa i zgrabiała. Wszystko mam sztywne(mam na myśli te moje dłonie, kolana itp.). Pamiętam, miałam półroczną rehabilitację na ręce. W szpitalu mieli maszynę -przeszklona skrzynka z gorącym piaskiem w środku. Do środka wkładało się dłonie i włączało silnik. Taki rodzaj starej pralki wirnikowej na gorący piasek. Rewelacja!!!! Zwłaszcza zimą.) Na ścięgnach dłoni miałam guzki, czasem wyrastały takie szpiczaste na przedramieniu w okolicach nadgarstka. Jak choroba ustąpiła- wszystkie zniknęły. Teraz znów jeden się pojawił. Właśnie na przedramieniu. Jest malutki i szpiczasty ,i złośliwie się uśmiecha. Pacjentka jest szczupłą osobą. Ma 175cm wzrostu i teraz,3 mies. po porodzie, waży 66kg (zawsze ważyła 56kg).Nigdy nie stosowała żadnych diet. Uważa, że dobrą przemianę materii ma po ojcu. Nigdy na nic nie chorowała .Czasem bolały ją zatoki, ale poparówce z rumianku i spaniu, ból ustępował(„-sama byłam sobie winna, bo nie słuchałam mamy i w trzaskające mrozy chodziłam bez czapki”).Teraz gdy ją przewieje, boli ją głowa, ale po natarciu amolem jest lepiej. Była szczepiona na wszystko co się dało i przechorowała wszystkie zakaźne choroby wieku dziecięcego. Robią się jej siniaki. Samoistnie. Raz duże ,raz małe. W czasie wizyty miała ich na udzie około 12.A jak twierdziła nigdzie się nie uderzyła. Wchłaniają się też samoistnie, po jakimś, raczej dłuższym, czasie. Kiedyś zasugerowano boreliozę, ale nigdy nie ugryzł ją kleszcz. -I jeszcze jedno- dodała-Mam taki mały uraz psychiczny z dzieciństwa, raczejz młodości. Wiem , że głupi, ale nie potrafiłam się z tego otrząsnąć ito trochę sobie obrosło. Nie chciała jednak o tym opowiedzieć. Z tej ogromnej ilości informacji wynikającej z tego, że pacjentka mając doświadczenie w kontaktach z innymi homełopatami wiedziała jak siebie obserwować i na co zwrócić uwagę, najistotniejsze wydały mi się następujące fakty:-pogorszenie jej stanu następowało po kolejnych porodach, co sugerowałoby podawanie Arnica /następstwa wysiłku fizycznego, powtarzających się mikrourazów/-pogorszenie jej stanu następowało w ruchu a poprawę przynosił spoczynek i bezruch, co z kolei kierowało mnie w kierunku Bryonia-najbardziej martwiło ją to, że nie mogła grać na fortepianie bo choroba zaatakowała małe stawy palców u rąk. Pomyślałem o Colchicum i Calcarea fluorica ze względu na zniekształcenia i zniszczenia tkanki kostnej;-ponieważ pacjentka wspominała o tym, że w rodzinie występowały choroby nowotworowe postanowiłem zasugerować Thuya./jeden z głównych leków sykozy, wskazany w chorobie zwyrodnieniowej/. Po pierwszej wizycie pacjentka otrzymała więc: Thuya D30 co tydzień 10 kulek Bryonia 9CH dwa razy dziennie po 3 kulki Calcarea fluorica 9CH dwa razy dziennie po 3 kulki Colchicum D6 trzy razy dziennie po 5 kulek Lek Calcarea fluorica/a nie Sepia/ wydawał mi się być także jej lekiem konstytucyjnym . Calcarea fluorica to lek dla osób mających zniekształcenia kostne, niesymetryczną budowę ciała, giętkie ręce, przeprosty, wyrośla kostne itp. Działa na tkankę kostną, włókna elastyczne, nacieczenia i stwardnienia tkanki limfatycznej i gruczołów wydzielania wewnętrznego, na skórę i przydatki skóry. Ten opis jest skrótowy i nie oddaje wszystkich możliwości zastosowania tego leku.19 października pacjentka dodała jeszcze kilka innych dolegliwości, które wywołują jej zaniepokojenie:
Od jakiegoś czasu mam kłopoty z pamięcią(mój mąż twierdzi, że z koncentracja).Przejawia się to,głównie w rozmowach, bo uciekają mi słowa. Zawsze gdzieś mam dane słówko na końcu języka, ale nie mogę go znaleźć. Strasznie mnie to denerwuje, bo nie mogę dokończyć zdania. I jakby nasiliło się teraz, po porodzie.
Mówiła też o wstręcie do mężczyzn, który, jak dodawała, nie miał podłoża religijnego, a związany był z pewnym przeżyciem z dzieciństwa.
21 październik-żadnej poprawy. Chwytać mogła tylko kciukiem i palcem wskazującym. Reszta palców była zwinięta przez godzinę. Otworzyły się dopiero później. Jednakże do tego momentu nie rozpoczęła kuracji tłumacząc to kompletowaniem leków.
8 listopada dowiedziałem się, że kuracja została rozpoczęta kilka dni wcześniej. Pacjentka stwierdziła, że do tego czasu nie było lepiej, ale też nie było gorzej, co już wydawało się być pewnym sukcesem.
9 listopad-Usłyszałem: Wczoraj wydawało mi się ,że jest lepiej, bo rano było przywoicie. A
dziś znów kiepsko. Lewa ręka ciągnie (wewnątrz dłoni) przy otwieraniu (dłoni oczywiście).Prawa była lekko zdrętwiała ,ale już przeszło(po2 godzinach)-to jej słowa-
Poza tym mam już małe obrzęki na przegubach(z wierzchu),i na zgięciu stóp. Na razie są widoczne tylko jak zegnę kończynę.
Nie wiem od czego to zależy, ale jednego ranka jest lepiej, a na
drugi dzień rano ręce są zdrętwiałe do nadgarstka i lewa ciągnie.
Z tym drętwieniem, wrażenie jest jakby ktoś związał sznurkiem (mocno) nadgarstki i nawet jak poruszam palcami ,czuję blokady na nerwach, uczucie jest takie samo jak zbyt głęboko wbita igła, przeszywa prąd, tyle ,że nie taki mocny jak przy igłach.
Mam już wyniki badań. Wszystko jest ok. Lamblii nie mam, morfologia w normie(hemoglobina w dolnej normie-po porodzie hemoglobinę miałam 6,6,więc ten wynik
jest dobry),krzepnięcie ok., odczyny reumatoidalne w porządku. Tylko białko ostrej fazy ---5,60mg/l(norma-powyżej 5 wynik dodatni).
Z powodów, o których pisałem wcześniej dołożyłem Arnica 9CH raz dziennie po trzy kulki.
16 listopad-Nie wiem jak długo będzie Pani brać leki brać leki. Aż będzie Pani zdrowa-To moja odpowiedź na jej pytanie o czas trwania kuracji-Jak rozumiem
jest z Panią trochę lepiej. Być może trzeba będzie zmieniać leki. Skoro
ruch pomaga Pani palcom to chyba lepszy będzie Rhus toxicodendron niż
Bryonia.
20 listopad- zmieniamy Bryonia na Rhus toxicodendron -też 3 razy po 3
granulki. Poza tym leki przeciwgrzybicze od jej homełopatki.
Dalsze informacje od pacjentki:
Bez leków też zawsze jak rozruszałam paluchy, to potem było w miarę.
Zastanawiam się jeszcze nad jednym: prawa ręka drętwieje w
nocy. Głównie 3 i 4 palec. Drętwienie jest bolesne , ulgę przynosi
silny masaż. Dodatkowo ten ból promieniuje po ramieniu do któregoś dysku. Nie mam tego codziennie, ale jak już jest, to dokucza bardzo.
30 listopad- ostatnia informacja od pacjentki: Ja mam dużą wytrzymałość na ból. Na razie to początek TEGO rzutu choroby, czyli do wytrzymania.
Poza tym wychodzę z założenia, że zawsze może być gorzej i nie należy się przejmować "drobnymi"- jak na razie-przeciwnościami.
Po tym dniu moja pacjentka nie pokazała się więcej i prawdę mówiąc myślałem, że zarzuciła kurację, bo albo brak czasu, jak nieraz mówiła, albo moja kuracja okazała się być nieskuteczna.
Ale niespodziewanie pojawiła się 6 lutego 2006 roku: Na razie wszystko ustąpiło i trwa tak już kolejny miesiąc. A zapowiadało się tragicznie.
Żadnych terapii więcej nie stosowałam, bo nie miałam ani
sił, ani czasu.
I tak jest do dziś.I nie bierze żadnych leków.
MAREK ZWIERZ
DodanoDziś jestem bardzo odważny.Zamieszczę więc jeszcze jeden opis.Ostatni.Więcej nie będę.
Przypadek psa wygryzającego sobie łapy
25 października 2005 roku poprosiła mnie o pomoc pewna kobieta. Jednakże pomóc miałem nie jej, a jej piecioletniemu psu. Pytała mnie czy homełopatia może coś zrobić by jej Sara przestała wygryzać sobie łapy.
Nie byłby to pierwszy przypadek kiedy miałbym pomagać nie człowiekowi a psu, ale chodziło o to by poradzić coś na odległość, widząc psa jedynie na zdjęciu i polegając na informacjach od właścicielki. Właścicielki psa też nie widziałem, albowiem skontaktowała się ze mną za pośrednictwem internetu. Wiedziałem natomiast, ze pies jest pod stałą opieką weterynarza. Przedstawiłem jej swoje wątpliwości. Powiedziałem:
Muszę się zastrzec, że taka pomoc na odległość może być nieskuteczna, nie widać pacjenta, czasem nie wszystko się powie, albo przekazywane przez Panią informacje okażą się nieścisłe.
Okazało się, że jest ona jednak zdecydowana by spróbować takiej formy pomocy. Obiecała jeszcze, że pies będzie stale pod opieką weterynarza.
Oto historia tej nietypowej kuracji.
Na początek dowiedziałem się, że :
Sara ma ok. 5 lat, jest mieszańcem. Od jakiegoś czasu wygryza sobie łapy
(jedną przednią i jedną tylną) między poduszkami palców.
Rano dostaje do jedzenia biały chudy ser, po południu ryż/makaron/płatki jęczmienne + warzywa gotowane + gotowane mięso (kurczak, wołowina)albo gotowy pokarm z puszki . Sara jest bardzo przyjacielska. Pozwala dotykać łap. Czasem czuje ból podczas smarowania cicadermą. Nie jest żarłoczna, nie ma wzdęć. Często się drapie. Z tego powodu
latem w dwóch miejscach na tułowiu zdarła sobie naskórek. Weterynarz stwierdził, że Sara
jest alergiczką. Dostała jakieś sterydy na trzy dni i natychmiast przeszło.
Jest też problem z zatokami wokół odbytu - jak tylko zbierze się
tam więcej płynu, strasznie jej to przeszkadza, saneczkuje i intensywnie
stara się sama oczyścić. Co dwa tygodnie sami jej to wyciskamy i na jaki czas
jest spokój.
Jeszcze tego samego dnia wysłałem jej swoje sugestie i pytania
25.10.05, 13:13
Proszę nie dawać jedzenia z puszek. Odstawić trzeba też ryż, makaron i płatki jęczmienne. Sara powinna jeść surowe mięso razem z kośćmi. Groźne dla psa są tylko gotowane kości z kurczaka/mogą przebić jelita/.Kurczaki są wogóle dziś dość niebezpieczne ze względu na różne dodatki antybiotyków i hormonów stosowane na fermach. Bezpieczniejszy jest chyba indyk/też na surowo/.Zmiany trzeba zrobić z dnia na dzień. Przedtem jednak warto zrobić jej ze dwa dni głodówki/ale wody tyle ile chce/.Proszę oddać jej kał do badania na pasożyty i grzyby/kilka razy/.Czy uszy wewnątrz też są czerwone? Kiedy była odrobaczana? Jaki zapach wydziela pies? Czy skóra pomiędzy palcami, poza tym, że jest czerwona, to jest sucha czy wilgotna? Czy pogorszenie/poprawa/zależy od pogody, wilgoci, czegoś innego? Czy łatwo się męczy?
Proponuję podawać Berberis D6 trzy razy dziennie po pięć kulek prosto do pyska. Do tego jednorazowo 10 kulek Sulfur C30/do pyska/. I Poumon histamine 15CH przez tydzień codziennie jednorazowo pięć kulek.
Na początku Sara może nie chcieć jeść surowego mięsa, wtedy można sparzyć je wrzątkiem. Pies w tym wieku nie potrzebuje już tak dużo mięsa. Można dawać też jogurt i twaróg. Czasem surowe żółtko i ścięte białko/z patelni/. Wtedy można nie dawać mięsa.
Berberis miał za zadanie oczyścić nerki i wątrobę. Poumon histamine to lek antyalergiczny działający w obrębie dróg oddechowych i przewodu pokarmowego. Zasugerowałem podanie Sulfur, gdyż wydawało mi się,że dolegliwości psa związane są ze skazą psoryczną.
Sugerowane przeze mnie jedzenie dla Sary,to tzw dieta BARF,która pomogła już wielu moim czworonożnym pacjentom. W ten sam sposób karmię też swoje psy i koty.
I to proponowana właśnie dieta była tematem następnych pytań właścicielki psa. Jeszcze tego samego dnia pytała:
Czy samo mięso (surowe lubi) z warzywami? I twaróg, jogurty, ścięte jajka? A
suchą karmę można? Odrobaczana była wiosną, mam wrażenie, że saneczkuje
niezależnie od odrobaczania. Ale badanie kału zrobię - u weta, czy można
w "ludzkim" laboratorium:)? Skóra między palcami jest raczej sucha. Wydaje mi
się, że pora roku, pogoda nie ma znaczenia: wygryzała się zimą, wiosną było
lepiej, a pod koniec lata znów gorzej i tak trwa do teraz. Zapach - trudno
zdefiniować, nie jest nieprzyjemny ani szczególnie intensywny - taki "psi". Nie
męczy się, lubi długie spacery i bieganie przy rowerze, uwielbia pływać.
Uszy miewa w środku czerwone, czasem pojawia się brązowa wydzielina i swędzą ją. Stosuję wtedy maść od weta, nie pamiętam w tej chwili nazwy, i szybko pomaga. Sara jest wysterylizowana.
25.10.05, 14:14
ja:
Proszę dawać surowe mięso z kośćmi a osobno zmiksowane podroby z
warzywami/bez cebuli/.Osobno jogurt, twaróg, surowe żółtko i ścięte białko. Suchą
karmę odradzam. Kał można badać w ludzkim laboratorium.
Czerwone uszy/wewnątrz/świadczą często o grzybicy. Nie smarowałbym ich maścią, zwłaszcza, że z tego co Pani pisze, rozumiem, że pomaga tylko chwilowo. Na odetkanie zatok przyodbytowych spróbujcie Hepar sulfur D6 pięć razy dziennie po pięć kulek do pyska, aż do otwarcia się zatok/ropnia/.Może trochę krwawić.
Po tygodniu pewnie trzeba będzie trochę pozmieniać leki, albo sposób ich dawkowania.
Właścicielka psa była chyba trochę przerażona rewolucją żywieniową jaką chciałem wprowadzić dla jej psa, bo napisała:
25.10.05, 16:50
ona:
Podroby surowe? Warzywa też? Kurcze, i żadnych "zapychaczy" typu kasza, ryż,
itp? Ta maść do uszu to Oridermyl. Problemy z uszami faktycznie pojawiają się co
kilka miesięcy. A co do tych zatok, to weterynarz mi tłumaczył, że niektóre psy
tak po prostu mają, taka ich uroda, że przeszkadza im gromadzący się płyn i
często należy im opróżniać zatoki. Nie znam się i nie wiem, czy tak faktycznie
jest. Poprzedni mój pies, którego miałam przez 14 lat nie miał takich
dolegliwości, w ogóle nie wiedziałam, że istnieje takie coś, jak zatoki przy
odbycie.Czy po Heparze jakoś przetkają się i nie będzie już problemu? Czy
uważa Pan, że kłopoty Sary są na tle alergicznym?
25.10.05, 19:19
Podroby i warzywa surowe. Jako zapychacza można użyć płatki owsiane zalane
wrzątkiem/razem z wodą/.Co do zatok okołoodbytowych: niektóre psy tak mają
rzeczywiście, szczególnie pudle, cocker-spaniele i boksery. Hepar pomaga pozbyć się
ropy. Weterynarz jest jednak tu często potrzebny. homełopatia nie wie co to
alergia. Interesują ją objawy i wyniki badań laboratoryjnych.
25.10.05, 20:40
Jeszcze jedno pytanie: mam w domu Poumon Histamine 9CH i 30CH
oraz Hepar Sulfuris Calcareum 4CH i 30CH; czy mogę któregoś używać, czy lepiej
kupić wskazane przez Pana potencje?
25.10.05, 22:20
Poumon histamine powinien być 15CH.Można dawać Hepar sulfuris calcareum 4CH.Jeżeli nie ma ropnia a tylko zaczerwienienie i podrażnienie odbytu i jego okolic to warto podawać Aesculus D4 pięć razy dziennie po pięć kulek. Przewlekłe stany zapalne tych zatok bez
ropni/a wymagające ciągłego wyciskania/ wymagają podania Causticum D12 po pięć
kulek, trzy razy dziennie w pierwszym tygodniu i dwa razy dziennie w drugim tygodniu.
Ponieważ nie widzę psa, dlatego sugeruję leki na różne możliwe sytuacje.
26.10.05, 08:48
Sulfur dostała już wczoraj, Hepar też. Dziś kupię Berberis, Poumon Histamine i
Causticum - ponieważ okolice odbytu nie są podrażnione i zaczerwienione, tylko
ciągle trzeba wyciskać. Wydaje mi się, że ten preparat będzie trafiony.
Prosiłabym jeszcze o kilka porad dotyczących jedzenia: ile razy dziennie
powinien jeść taki pies (waży ok. 23 kg)? Dwa? Np. rano biały ser (20 dag
wystarczy?, po południu surowe mięso z kośćmi (ile, czy powinna być to
wołowina, czy niezbyt tłuste?), albo podroby z warzywami (czy mogą być każde
podroby i ile?). Wyczytałam, że płatki owsiane mogą powodować odwapnienie
kości. Przepraszam, że tak męczę, ale do tej pory karmiłam Sarę zupełnie inaczej i najwyraźniej nie było to dla niej korzystne, więc teraz chciałabym robić to dobrze:)W dodatku jestem wegetarianką i zupełnie nie znam się na mięsie...
28.10.05, 08:49
Mam jeszcze jedno pytanie: Berberis D6 i Causticum D12 mam w płynie,
czy mogłabym zamienić to D na jakieś CH? Kulki CH na pewno kupię, a z tymi D są
trudności. Podaję Sarze krople, ale wyraźnie jej nie smakują, a kulki zjada
chętnie. To niesamowite, ale stan jej łap już wyraźnie się poprawił!!! Nie są
już tak rozognione, widać, że przestała wygryzać, czasem tylko liże po
wierzchu.
28.10.05, 09:40
Potencja D jest tu lepsza niż CH. Można kupić strzykawkę, rozpuścić krople w
łyżeczce wody i strzykawką dawać do pyska/powoli, pies nie lubi za dużo wody na
raz/.Albo zadzwonić do apteki. Powinni mieć kulki. Jeśli nie od ręki, to niech zamówią.
30.10.05, 19:13
Wczoraj po południu dałam Sarze surowe mięso z kośćmi. Bardzo była zadowolona. Zjadła wszystko ze smakiem. Niestety, dziś ma problemy żołądkowe: na rannym
spacerze nie wypróżniła się, potem wyszłam z domu a po powrocie znalazłam
prezent w przedpokoju:( Na spacerze po południu i wieczorem załatwiała się kilka
razy i ma straszna biegunkę - prawie sama woda się z niej lała. Poza tym czuje
się zupełnie dobrze. Problemy żołądkowe wynikają pewnie z tego, że nie jest
przyzwyczajona do surowego mięsa? Może przez kilka dni powinna jeść mieszane
mięso - surowe i gotowane? Dać jej jakieś kulki na biegunkę, czy przeczekać?
31.10.05, 09:11
Zmiana jedzenia może spowodować takie kłopoty zarówno u ludzi jak i u zwierząt. Nie
jest to powód do niepokoju. Gdyby taki stan utrzymywał się u Sary dłużej, to można
mięso sparzyć wrzątkiem. Można też polać go olejem słonecznikowym lub dołożyć trochę tłuszczu gęsiego. Kulek na biegunkę proszę nie dawać. Gryzie się jeszcze?
31.10.05, 14:51
Już jest w porządku, dziś rano zrobiła normalną kupę. Łap nie gryzie, czasem jeszcze liże po wierzchu. Nie ma poprawy z zatokami okołoodbytowymi.
Dostaje teraz następujące leki:
Berberis D6 3 razy dziennie 5 kulek
Poumon Histamine 15CH 1 raz dziennie 5 kulek
Causticum C9 (miało być D12 ale nie dostałam-bardzo źle?) 3 razy dziennie 5 kulek
Hepar Sulfuris D6 5 razy dziennie 5 kulek
01.11.05, 20:25
Być może to jeszcze za krótki czas. Czy Sara miewała przedtem zaparcia?
01.11.05, 20:57
Raczej nie, zdarzało się czasem, ale incydentalnie - nigdy nie był to problem.
Ona teraz nie wygryza sobie łap, ale liże po wierzchu. Jest jeszcze jedna rzecz,
o której wcześniej nie pisałam: swędzi ją żuchwa, sama często mocno się po niej
drapie i lubi być drapana.
02.11.05, 10:49
Proszę więc odstawić Hepar sulfur, Causticum tylko raz dziennie. Proszę dołożyć Aesculus compose 3x10 kropli/nie ma w kulkach/ i Silicea D30 dwa razy dziennie po trzy kulki przez dwa tygodnie.
A co do żuchwy to muszę się zastanowić. Nic tam nie ma? Krosty, ropnie, zaczerwienienie itp.? Od dawna się tam drapie? Stale jest tak samo?
02.11.05, 17:20
Nic nie ma na tej żuchwie, zgłaszałam to już weterynarzowi, oglądał i tez nic
nie znalazł. Sama często się w nią drapie i bardzo lubi, kiedy, np. podczas
wycierania pyska, pocieram jej szczękę szmatką - aż porusza tylną łapą (taki
odruch drapania:) Zaraz sprawdzę, może mam te leki, jeśli nie - to kupię.
02.11.05, 19:35
Sara jest u mnie od prawie 3 lat i zawsze się drapie w żuchwę, czasem jest to
mniej zauważalne, ale jest.
02.11.05, 21:50
Moja Koga też drapie się po żuchwie, ale jakoś nigdy nie niepokoiło to mnie.
Może warto spróbować Calcium fluoricum 15CH raz dziennie po trzy kulki. Tylko, że
zaczyna się robić zbyt dużo leków, a to nie podoba mi się. A skoro żuchwa nie jest powodem niepokoju, to na razie nie zajmujmy się nią.
03.11.05, 06:34
Mnie to też zupełnie nie przeszkadza, napisałam o tym, żeby dopełnić "obraz" objawów występujących u Sary. Problemem są na pewno łapy, no i to jeżdżenie na siedzeniu - każdy od razu myśli, że Sara ma robaki:( właśnie mi się przypomniało, że miałam oddać jej kał do badania - dziś się tym zajmę).
04.11.05, 19:42
Pasożytów nie ma
04.11.05, 20:19
Takie badanie warto powtórzyć ze trzy razy, ale jeśli niedawno była odrobaczana to
chyba bym sobie darował. A jak skóra pomiędzy palcami?
06.11.05, 07:10
Nie wygryza sobie od spodu, miejsca między poduszkami nie są już rozognione i
rozpulchnione. Natomiast jeszcze czasem liże łapy od góry, między palcami - tam
jeszcze są czerwone. Wczoraj widziałam, że leżała sobie spokojnie i nagle
rzuciła sie do tej łapy, tak jakby ją zaswędziało? Lekarstwa podaję sumiennie,
podawanie kropli małą strzykawką jest faktycznie proste. Daję: Berberis D6 3x5
kulek, Causticum D12 1x5 kulek, Silicea 30CH 2x3 kulki, Aesculus 3x10 kropli.
Poumon Histamine miałam dawać przez tydzień, który właśnie mija - skończyć?
06.11.05, 08:03
Poumon tyle samo kulek, ale tylko raz w tygodniu. Co się dzieje z zatokami przy odbycie?
08.11.05, 08:27
Saneczkuje mniej jakby. Ale wciąż gryzie się w okolicach "podogonia" - swędzi ją chyba...
08.11.05, 10:11
Jeśli tak, to nieźle. Czekamy dalej. Dalej proszę podawać leki.
19.11.05, 05:50
Sytuacja wygląda tak: nie wygryza sobie łap, czasem liże z wierzchu same
"końcówki". Dużo rzadziej saneczkuje, ostatnio mąż wycisnął jej zatoki jakieś
10 dni temu (płyn był ciemny, a wcześniej bywał jasny i przezroczysty) i od
tamtej pory coraz rzadziej saneczkuje i nie ma potrzeby wyciskania. Uszy są w
porządku. Mam wrażenie, że zarówno nowy sposób żywienia, jak i kuracja homeo bardzo dobrze na nią podziałały. Sara jest szalenie zadowolona, bo nigdy nie
przepadała za puszkami i suchym. Daję jej cały czas: Berberis D6 3x5 kulek,
Causticum D12 1x5 kulek (skończyć, bo miało być przez tydzień?), Silicea 30CH
2x3 kulki, Aesculum 3x10 kropli,Poumon Histamine 15CH 5 kulek raz w tygodniu.
Pozdrawiam.
19.11.05, 08:07
No tak, tylko ja pochwaliłam, a przed chwilą przyłapałam ja na wygryzaniu sobie
łapy. Dziś na spacerze saneczkowała, ale to było w ramach higieny, tuz po
wypróżnieniu. Na nowej diecie ma czasem lekką obstrukcję, zdarza się, że kilka
razy "przymierza się" do wypróżnienia podczas jednego spaceru, produkując bobki.
22.11.05, 23:17
Czy Sara dostaje kefir lub maślankę?
23.11.05, 19:38
Nie...Daję jogurt naturalny, zapomniałam o kefirze i maślance. Będę dawać, na
pewno pomoże. Lekarstwa bez zmian?
23.11.05, 22:03
Leki bez zmian. Stale czekam na informacje .Nawet jeśli będzie pogorszenie.
28.11.05, 09:34
Saneczkowanie przeszło właściwie całkowicie, co cieszy mnie niezmiernie, bo
myślałam, że całe życie będziemy się tak męczyć. Łapy nieźle, czasem polizuje.
Jest w dobrej formie, wypróżnia się dużo rzadziej niż przy poprzednim jedzeniu,
kupy są malutkie, a po kefirze nie ma problemu z obstrukcją. Przestała się
drapać.
To był ostatni nasz kontakt w sprawie leczenia Sary.
Historia ta nauczyła mnie co najmniej dwóch rzeczy. Czasami, kiedy pacjent jest pod opieką innego lekarza, homełopatia może być przydatna nawet wtedy gdy homełopata widzi swojego pacjenta tylko na zdjęciu. A po drugie okazało się, o czym większość z nas stale zapomina, że nieodłączną częścią każdego leczenia jest właściwe odżywianie.
W żadnym wypadku nie oznacza to jednak, że w ten sposób można leczyć wszystko i wszystkich. Nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu terapeuty i pacjenta.
MAREK ZWIERZ