Mini62
|
|
« : 31-08-2008, 19:11 » |
|
Szanowny Panie Józefie i Biosłoni, Miksturę oczyszczającą piję bez przerwy od 20 stycznia 2007 r. Pragnę podzielić się moimi korzyściami uzyskanymi ze spotkania i wdrożenia w życie wiedzy zdobytej po przeczytaniu książek Pana Józefa Słoneckiego. Po przeczytaniu książki "Zdrowie na własne życzenie" (którą otrzymałem od znajomego przez zupełny przypadek, II-gie Wydanie) dowiedziałem się co mi dolega. Był to atak grzyba Candida na mój organizm. W skrócie opowiem o moich dolegliwościach przed piciem MO: Ciągłe przemęczenie pomimo długiego snu, po obudzeniu najchętniej spałbym dalej. Depresja, którą Mistrz nazywa męczliwością zamiarową, dokładnie opisana w książce na str.42. Zgagi i inne dolegliwości tzw. żołądkowe, nieregularne wypróżnienia, problemy z oddawaniem moczu (częste posikiwanie po kilka kropli). Wymienione tu objawy bardzo mi dokuczały, zwłaszcza psychicznie: tak jakbym był "struty". Teraz wiem, że tak na prawdę byłem podtruwany przez odpady grzyba Candida i inne toksyny zmagazynowane, a dostarczane z zewnątrz w nadmiarze do możliwości wydalenia ich z mojego organizmu. Nie wahałem się długo, nad rozpoczęciem picia Mikstury po tej lekturze, gdy przy moim łóżku stanęła ona pierwszy raz pewnego ranka, a było to 20 stycznia 2007 r. Tak rozpocząłem życie z MO i po niedługim czasie również z koktajlem błonnikowym. Objawy oczyszczania nastąpiły bardzo szybko. Juz po kilku dniach ustąpiły zgagi i wzdęcia oraz bulgotanie w brzuchu, a o gazach nie ma mowy. Stolec mam uregulowany, 1-2 razy dziennie, zazwyczaj godzinę po wypiciu Mikstury. Następnie po 2-3 tygodniach zauważyłem jakby włosy mi pociemniały, bo byłem już bardzo siwy (uważam, że bardzo przyspieszyło "odsiwianie", zastosowanie przeze mnie zakraplania nosa alocitem - które później przerwałem i efekt ten jakby się cofnął). Po MO bardzo wzmocniłem się psychicznie, jestem bardziej otwarty na spotkania z innymi, nie zawsze uprzejmymi ludźmi (wcześniej zdarzało się, że schowałbym się do mysiej dziury przed nimi). Następnie pojawiły mi się wykwity skórne na wewnętrznej stronie prawego uda i na podbiciu prawej stopy, które po pewnym czasie smarowania alocitem, ustąpiły (myślę, że były to kolonie grzyba, które wydostały się tą drogą z mojego organizmu). Takie wykwity pojawiły się raz jeszcze po zmianie nośnika w MO na inny, ale jaki już nie pamiętam. Trudnym okresem było przejście na olej kukurydziany, po którym miałem silne objawy reakcji Herxheimera. Pamiętam, że jeden dzień miałem wzmożone ogólne rozbicie, osłabienie, zawroty głowy, wewnętrzny niepokój, lekką gorączkę (przy mojej dotychczas stale obniżonej temperaturze - 35,5) i praktycznie cały dzień nie wychodziłem z domu. To chyba był najgorszy dzień. Potem już tylko z górki. Oczywiście, jak większość Forumowiczów, chciałem coś przyspieszyć: jakieś probiotyki, jakieś pomijanie kolejności oleju, ale teraz już wiem: wystarczy stosowanie się do zaleceń Mistrza: MO + koktajl błonnikowy + właściwe odżywianie. Dodam również, że zniknęła u mnie chęć do spożywania alkoholu. Teraz wypijam tylko czasami lampkę czerwonego wina ewentualnie piwo - ale właściwie już mi nie smakuje. Uważam okres picia MO za bardzo szczęśliwy, czuję się bardzo dobrze, śpię krócej, wstaję wypoczęty, nie robię żadnych badań krwi, moczu itp., nie mierzę cholesterolu. Myślę, że wczuwanie się i słuchanie własnego organizmu to podstawa. On sam wie, co ma zrobić, podpowiedzieć, a ja mam tego nie popsuć. Pomaga mi w tym MO. Zrozumiałem, że walka z samą Candidą nie ma sensu, gdyż pozbywając się jej za wszelką cenę mógłbym sprowadzić sobie w jej miejsce groźniejszych "lokatorów". Postawiłem na wzmacnianie odporności poprzez codzienne picie MO i w ten sposób mam zamiar wygoić nadżerki - "pozamykać" wrota dla wszelkich patogenów mogących wydostać się z układu pokarmowego i przeniknąć w głąb organizmu. Stosowałem również terapię Nefroseptem, po której zauważyłem znaczną poprawę. Kąpiele z dodatkiem oleju winogronowego, soli i olejku herbacianego to rewelacja dla dolegliwości skórnych, a także w ogóle dla skóry, która młodnieje z czasem. Nie stosuję innych smarowideł niż maść ochronna z wit.A oraz czasami olej lniany. O kremach zapomniałem. Mogę porównać szczelny układ trawienny do szczelnej łodzi, która płynie dookoła Świata. Nie trzeba codziennie wylewać z niej wody kubłami, wiadrami. Nie trzeba zawijać do portów (chodzić do lekarzy) i łatać jej deskami czy lepikami. Można delektować się samym żeglowaniem, a nie skupiać się na stanie łodzi, o której wiemy, że jest z nią coś nie w porządku. Dzięki Mistrzowi, za Hipokratesem, zrozumiałem, że wszelkie choroby pochodzą z toksemii organizmu, który jest jedną, nierozerwalną całością - nie zlepkiem organów, jak traktują go lekarze "specjaliści" od serca, żołądka, nerek czy innych części; że ludzkie ciało to nie samochód, w którym bezkarnie możemy wymieniać poszczególne podzespoły: silnik (serce), układ napędowy, wydechowy, wątrobę, czy nerki. Więc dbajmy o organizm, nasze zdrowie w całości - cytując Mistrza: "jak dbasz tak masz" i ahoj przygodo - cała naprzód! Systematyczność i cierpliwość popłaca! Dziękuję Mistrzowi za KOMPAS włożony w dłoń, a Kazof za co ranne 30 ml. MO w zasięgu ręki. Pozdrawiam, Brat Biosłoń - jak zwie Zibi
|