Wymieniony przez Ciebie skład kremu, może właśnie tak działać jak opisałaś. Najbardziej zbliżony do tłuszczu podskórnego jest tłuszcz w skrzydełkach z kurczaka duszonych z dodatkiem smalcu wzbogacony jednak witaminą E z wybranych tłuszczy roślinnych, akurat w kokosowym jej nie ma.
Inspiruję więc do kompleksowego działania alternatywnego.
Jak to zwykle bywa normalnie skóra zaopatrywana jest przez usta, jelita, krew i niech tak pozostanie, zaopatrywanie skóry przez smarowanie to trochę jednak jak odżywianie się lewatywą.Więc:
W dni parzyste 50ml oliwy z oliwek(Lidl Primadonna).
W dni nieparzyste 50ml oleju słonecznikowego(marka Lidl Promienna)
Mogę polecić, zanieczyszczenia mają duże znaczenie, mogą wręcz zanegować działanie,
więc radzę zacząć od sprawdzonego produktu).
Jako dodatek do obiadu lub kolacji (gdzie bardziej akurat pasuje).
Łyczek oliwy czy oleju słonecznikowego
robi u mnie za przekąskę więc uważam się za smakosza
i byle czego nie łykam.
14 kropli dziennie przez 14 dni, witaminy E (300mg/ml)
tyle akurat jest w opakowaniu:
http://www.doz.pl/apteka/p1761-Vitaminum_E_krople_doustne_300_mg__ml_10_mlJeśli już jest obszar, który różni się od pozostałej skóry na ciele
i chcemy go ożywić, pobudzić do regeneracji to zjawiskowo działa następujący krem:
www.allegro.pl/listing/listing.php?order=qd&string=kur+a+sanMożna dajmy na to posmarować wieczorem kurze łapki za prawym okiem, a za lewym nie i rano zobaczyć różnicę. No dobra, skąd wziąć kurze łapki, więc może przed snem rozsmarować na lewej dłoni jednym palcem prawej ręki.
Krem ten działa i na zmarszczki i na spękane usta, skaleczenia, nawet na odleżyny, dziwne, że jest legalny skoro aż tak skuteczny. Oczywiście nadal substancje użyte do regeneracji pochodzą z jedzenia, a krem ten tylko stwarza sprzyjający klimat.
Woda spożywcza bez chloru i fluoru także daje szybko zauważalne efekty, niestety nawet w butelkach jest fluorowana, więc pozostaje
przekapać kranówę przez porządny filtr węglowy.
www.allegro.pl/listing/listing.php?order=qd&string=wegiel+aktywny+fantomWspomniałbym jeszcze byś zrobiła sobie tydzień bez jaj na podobnej zasadzie jak tydzień bez kawy, czyli by sprawdzić czy do danego produktu chorobliwie nie ciągnie i przy okazji zmienić klimat w organizmie, ale nie chcę Cię przeciążać jednym wielkim postem o wszystkim, choć czytałem Twoje posty i podobają mi się Twoje spostrzeżenia więc wykładam na ławę co wiem bez delikatnych podchodów, żeby nie spłoszyć, no i Ślązaczki czy mieszkanki Śląska konkretne są.
EDIT:
Doczytałem więcej Twoich postów, czytam, że z mężem zetknęliście się z DO, witam w klubie, stąd pewnie zanim to przeczytałem tknęło mnie by wspomnieć o jajach niecodziennie, jak tam u Was zboża i mleczne, znaczy na jakim etapie jesteście co bym nie pisał oczywistości.