Izunia 3ch
|
|
« : 06-11-2008, 20:48 » |
|
Witajcie! Po moich dzisiejszych przeżyciach zawodowych zastanawiam się ile można w sobie nagromadzić toksyn (chyba wynikających ze stresu), że w wieku 12 lat chce się popełnić samobójstwo....
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Boja
|
|
« Odpowiedz #1 : 07-11-2008, 09:43 » |
|
Nie zgadzam się, że samobójstwa małoletnich to tylko toksyny w organizmie. To jest zbyt proste, a nawet użyje określenia : prostackie stwierdzenie. Wiem, że to "niepoprawność polityczna" na Forum. Czy wiesz ile dzieci popełnia samobójstwa przez fakt wykorzystywania seksualnego? A ile w wyniku całkowitego odrzucenia emocjonalnego przez rodziców i znęcania się? Takiemu człowiekowi po prostu świat wali się na głowę i nie jest w stanie poradzić sobie z ogromem swojego osamotnienia w świecie i nieszczęścia.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
taszczyk
|
|
« Odpowiedz #2 : 07-11-2008, 10:48 » |
|
Dzięki Boja, nareszcie jakiś glos rozsądku. Samobójstwa to przede wszystkim brak akceptacji ze strony otoczenia i niskie poczucie wartości, tzw. bardzo niska wibracja, do ktorej w dużej części niestety przyczynia się też złe odżywianie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Lady
Offline
Płeć:
MO: 12-12-2007
Skąd: mazowieckie
Wiadomości: 374
|
|
« Odpowiedz #3 : 07-11-2008, 11:05 » |
|
Myśli samobójcze, obniżony nastrój, brak chęci do życia może wywoływać wirus EB.Wiem coś o tym, bo od paru lat walczę z obniżonym nastrojem mojego syna. Jako dziecko przeszedł ostrą mononukleozę i w wieku dorastania stał się okropny. Nie wierzy w medycynę naturalną, Miksturę, ale dla świętego spokoju pije MO chociaż czasami potrafi popić wodą, bo ma "paskudny smak". Wirusa EB zwalczamy metodą Salvia, ale to uparte stworzenie i syn ma tego mnóstwo w układzie nerwowym. Według medycyny konwencjonalnej, ma już mieć to świństwo do końca życia. Zobaczymy kto wygra ja czy wirus
|
|
|
Zapisane
|
pozdrawiam Ania
|
|
|
Izunia 3ch
|
|
« Odpowiedz #4 : 07-11-2008, 12:18 » |
|
Czy wiesz ile dzieci popełnia samobójstwa przez fakt wykorzystywania seksualnego? A ile w wyniku całkowitego odrzucenia emocjonalnego przez rodziców i znęcania się? Takiemu człowiekowi po prostu świat wali się na głowę i nie jest w stanie poradzić sobie z ogromem swojego osamotnienia w świecie i nieszczęścia. Boja nie tak ostro! Wiem doskonale, bo to mój zawód! Ale na tym forum bardzo często wszystko zwala się na toksemię...specjalnie to napisałam i czekałam jak rozwinie się dialog... Znam to także z mojego podwórka.... Dzięki Boja, nareszcie jakiś glos rozsądku. Taszczyk uwierz, że też go mam... Zobaczymy kto wygra ja czy wirus Lady mam nadzieję, ze TY...
|
|
« Ostatnia zmiana: 07-11-2008, 12:20 wysłane przez Izunia 3ch »
|
Zapisane
|
|
|
|
hajdi
|
|
« Odpowiedz #5 : 07-11-2008, 13:13 » |
|
A ja się dziwię, że tak mało osób chce popełniać samobójstwa. Dzieci nazywają jeszcze rzeczy po imieniu. Dorośli, niestety, już nie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Izunia 3ch
|
|
« Odpowiedz #6 : 07-11-2008, 13:28 » |
|
Dziewczynka, o której piszę była świadkiem naprawdę strasznych wydarzeń w jej rodzinie...gdy jeden z jej braci wyskoczył przez okno z 4-go piętra to jej tatuś zabrał ją (miała wtedy 6 lat) ze sobą na miejsce wypadku...widziała brata w kałuży krwi...była jeszcze świadkiem dwóch prób samobójczych w swojej rodzinie...aż włos się jeży na głowie.... Ale nikomu nie przyszło do głowy, ani mamie, ani tacie jaki to wpływ miało na nią... Dzieci nazywają jeszcze rzeczy po imieniu. Dorośli, niestety, już nie. Całe szczęście, że zaczęła się przede mną otwierać...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Boja
|
|
« Odpowiedz #7 : 07-11-2008, 18:23 » |
|
No, no, no, a Ty tak podpuszczasz? Izunia 3ch A ja myślałam, że Ty tak naprawdę. Boja nie tak ostro!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Izunia 3ch
|
|
« Odpowiedz #8 : 07-11-2008, 20:51 » |
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Mimik
Offline
Płeć:
Wiek: 53
MO: 01-03-2008, PMO 04-09-2008, MO 15-10-2008
Skąd: Małopolska
Wiadomości: 59
|
|
« Odpowiedz #9 : 10-11-2008, 15:03 » |
|
W mojej miejscowości był taki przypadek, zresztą nagłośniony przez media. Dziewczynka, lat 12, wyskoczyła z 2 piętra w szkole, nie pierwszy raz próbowała popełnić samobójstwo. Wzorowa uczennica, w domu spokój bezpieczeństwo, więc skąd u niej takie próby samobójcze?
|
|
« Ostatnia zmiana: 14-03-2010, 12:51 wysłane przez Solan »
|
Zapisane
|
|
|
|
Izunia 3ch
|
|
« Odpowiedz #10 : 10-11-2008, 16:20 » |
|
No właśnie, na pewno jakaś przyczyna jest... może nią być także grupa rówieśnicza...
|
|
« Ostatnia zmiana: 14-03-2010, 12:51 wysłane przez Solan »
|
Zapisane
|
|
|
|
Laokoon
Offline
Płeć:
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510
|
|
« Odpowiedz #11 : 11-11-2008, 00:19 » |
|
Nie zgadzam się, że samobójstwa małoletnich to tylko toksyny w organizmie. To jest zbyt proste, a nawet użyję określenia: prostackie stwierdzenie. Wiem, że to "niepoprawność polityczna" na Forum. Czy wiesz, ile dzieci popełnia samobójstwa przez fakt wykorzystywania seksualnego? A ile w wyniku całkowitego odrzucenia emocjonalnego przez rodziców i znęcania się? Takiemu człowiekowi po prostu świat wali się na głowę i nie jest w stanie poradzić sobie z ogromem swojego osamotnienia w świecie i nieszczęścia.
A moim zdaniem Boja po prostu opisała przyczynę. Początek problemu. Więc stres jest, tak, u nich tak wielki, że organizm nie daje sobie rady. Na skutek nadużycia (ubezwłasnowolnienia), osoba nie daje sobie rady z toksynami. Bardzo skrótowo, ale myślę, że takie podejście jest jak najbardziej uprawnione. Dodano
W mojej miejscowości był taki przypadek, zresztą nagłośniony przez media. Dziewczynka, lat 12, wyskoczyła z 2 piętra w szkole, nie pierwszy raz próbowała popełnić samobójstwo. Wzorowa uczennica, w domu spokój i bezpieczeństwo, więc skąd u niej takie próby samobójcze?
A znałaś jej sytuację rodzinną, relacje miedzy rodzicami? Jedna z moich koleżanek w podstawowej szkole miała wzorowe oceny, była bardzo sympatyczna, z dobrego domu. Wszystkim wydawało się, że była na drugim biegunie w klasie - jeżeli chodzi o sprawianie problemów, to zazwyczaj dzieci z patologicznych rodzin dostarczały takich emocji. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się (w 7 czy 8 klasie), że ona ucieka z domu. Wyszło tak, że nie skończyła nawet średniej szkoły i generalnie zepsuła sobie życie. Na dzieci bardzo mocny wpływ mają nie tyle rodzice, co wewnętrzne relacje - to, czego nie jest w stanie dostrzec obca osoba; stąd dochodzi do wielu zaburzeń w osobowościach. Nie łudźmy się, to dotyczy (w mniejszym stopniu) bardzo wielu.
|
|
« Ostatnia zmiana: 14-03-2010, 12:51 wysłane przez Solan »
|
Zapisane
|
|
|
|
Izunia 3ch
|
|
« Odpowiedz #12 : 11-11-2008, 13:58 » |
|
na dzieci bardzo mocny wplyw maja nie tyle rodzice co wewnetrzne relacje, to czego nie jest w stanie dostrzec obca osoba, stad dochodzi do wielu zaburzen w osobowosciach. nie ludzmy sie to doyczy w mniejszym stopniu bardzo wielu A ja uważam, że obca osoba z zewnątrz czasami może dostrzeć więcej niż rodzice... Kiedyś mój wychowanek w krótkim czasie bardzo się zmienił i w wyglądzie i w zachowaniu, poinformowałam o tym jego rodziców, którzy się trochę oburzyli, że zwracam im uwagę i proszę, by z dzieckiem poszli do lekarza i co się okazało....po paru godzinach jego matka do mnie zadzwoniła i poinformowała, że ma cukrzycę w zaawansowanym stanie...była mi wdzięczna... Dodam, że rodzina bardzo porządna, matka opiekuńcza...a jednak nie zauważyła pewnych symptonów... Zawsze się też boję, że coś mi umknie jeżeli chodzi o moje dzieci...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Laokoon
Offline
Płeć:
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510
|
|
« Odpowiedz #13 : 11-11-2008, 16:59 » |
|
Izunia.
Ja wcale nie uważam, że obce osoby nie mogą pomagać, to tylko zależy jak bardzo są świadome i jakie mają podejście do drugich. Natomiast tych subtelności w relacjach czasami, a nawet w ogromnej większości, przeważnie nie jesteśmy w stanie dostrzec. Co wcale nie wyklucza tego, że pomogłaś jakiemuś dziecku. Chwali się.
Pozwól jednak, że przytoczę (trochę z własnego podwórka) przykłady z życia wzięte, może lepiej zobrazują sytuację. Ja ze swoją kandydozą zmagam się od końca podstawówki. Wybacz, ale w średniej szkole z powodu moich problemów miałem ciężkie przeprawy z nauczycielami, szczególnie z tymi, którzy mnie lepiej znali - to znaczy wychowawca i kilku innych. Mimo że błyszczałem na tle klasy i to nie dlatego, że bylem kujonem, pomimo zebrania się w sobie, lepszych dni i zrobienia czegoś wyjątkowego na skalę szkoły, a czasem, jak się okazywało i miasta, byli w stosunku do mnie nieufni. Nikt z nich nie kierował mnie nigdzie, nie obchodziło ich to, natomiast kiedy otrzymywali ode mnie pracę, którą byli zachwyceni, robili duże oczy, w których był ogromny znak zapytania. I tak np. po okazaniu niecodziennego zachwytu i stwierdzeniu, że moja praca nadaje się do jakichś szerszych i wyższych celów dydaktycznych, następowało pytanie "A powiedz, kto ci to napisał?". Wyobraź sobie, jak się wtedy czułem - tym bardziej, że mimo problemów przez chwilę miałem odczucie, że jednak jestem coś wart. I to tylko jeden z przypadków, a wielokrotnie widziałem, jak inni uczniowie są lepiej traktowani i oceniani mimo tego, że ewidentnie prace swoje przepisywali, a mnie np. zarzucano podkładanie prac, kiedy zawsze do wszystkiego podchodziłem uczciwie. Piszę o średniej szkole, ale w trakcie pisania przypomniało mi się, że tak samo było w podstawówce.
Skąd wiec brało się ich takie podejście? To trochę retoryczne pytanie i również może wydawać się bezzasadne, jednak moim zdaniem oni mnie postrzegali jako bardzo miernego ucznia o małych umiejętnościach. Przeważnie bowiem byłem zmęczony i nie miałem energii, co więcej - byłem nierówny; bywało, że udawało mi się coś zrobić na swoim poziomie, ale przeważnie nie miałem energii. Byłem dla nich zagadką, a jak mi się coś udawało, to pierwsze co im przychodziło na myśl, to moja nieuczciwość. Nikt nigdy nie zapytał o zdrowie, o problemy, itd.
|
|
« Ostatnia zmiana: 14-03-2010, 12:46 wysłane przez Solan »
|
Zapisane
|
|
|
|
Izunia 3ch
|
|
« Odpowiedz #14 : 11-11-2008, 18:26 » |
|
Laokoon... współczucia, trafiłeś na "złych" nauczycieli, ale niestety w dzisiejszych czasach takich belfrów jest naprawdę dużo! I to dla mnie jest przerażające! Jestem belfrem, ale nie lubię niektórych na-li i uważam, że nie powinni wykonywać takiego zawodu... Moje dzieci też chodzą już do szkoły i chociaż często nie zgadzam się z tym, co robią nauczyciele ich uczący, zawsze ich bronię przy moich synkach... i nie wiem, czy robię dobrze... Dobry nauczyciel lubi wszystkie dzieci, te zdolne i te mniej zdolne... Ja osobiście mam sentyment do uczniów słabszych. Ale muszę oczywiście widzieć ich chęci... I to mi wystarcza. Słowem - miałeś pecha, i na pewno dużo ludzi ma podobne szkolne wspomnienia. I to jest właśnie przykre... Nauczyciel czasami zamiast pomagać, rozwijać skrzydła, niestety je łamie... Nigdy wcześniej nie myślałam o tym w taki sposób, dopóki do szkoły nie poszły moje własne dzieci. Ale troszkę optymistycznie, mam też wiele wspaniałych kolegów i koleżanek wykonujących zawód nauczyciela...
|
|
« Ostatnia zmiana: 14-03-2010, 12:49 wysłane przez Solan »
|
Zapisane
|
|
|
|
Mimik
Offline
Płeć:
Wiek: 53
MO: 01-03-2008, PMO 04-09-2008, MO 15-10-2008
Skąd: Małopolska
Wiadomości: 59
|
|
« Odpowiedz #15 : 12-11-2008, 09:58 » |
|
A znałaś jej sytuację rodzinną, relacje między rodzicami? No więc właśnie, znam ich jako sąsiadów - znajomych, ale przecież nie mieszkam z nimi, żeby widzieć te prawdziwe relacje. Dziewczynka urodziła się jako trzecie dziecko, raczej nieplanowane, ale bardzo chciane. Miała już dwóch dużo starszych braci. Stała się oczkiem w głowie rodziców, dziadków, rozpieszczana bardzo. A tu, po 7 latach, niespodzianka: na świat przyszła kolejna dziewczynka i wszystkie oczy skierowały się na nią. W dodatku mama po raz pierwszy karmiła piersią (bo wcześniejsze dzieci od 2 miesiąca na sztucznym pokarmie) i to aż 3 lata... Ja psychologiem nie jestem, ale może tu należy szukać przyczyny?
|
|
« Ostatnia zmiana: 14-03-2010, 12:50 wysłane przez Solan »
|
Zapisane
|
|
|
|
Laokoon
Offline
Płeć:
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510
|
|
« Odpowiedz #16 : 12-11-2008, 11:40 » |
|
Każda taka sytuacja jest wyjątkowa i nie da się powiedzieć niczego na pewno, bez uprzedniego poznania sytuacji dziewczynki. Najpewniej trzeba by z nią porozmawiać. Nie można wykluczyć zaburzeń "na ciele", nie ma się co łudzić - wszelkie problemy psychiczne mają związek z ciałem. Chociaż ta relacja niekoniecznie musi być uwarunkowana przez grzybicę. Czasami rodzice nadmiernie hołubią dziecko, które przyzwyczaja się do tego, że jest skrajnie wyjątkowe, rzec można - na poziomie cielesnym czuje wielką więź emocjonalną. Później okazuje się, że na świat przychodzi następne i cała uwaga rodziców nagle zostaje zabrana. Takie traktowanie może być ogromnym szokiem. Jeżeli rodzice w takiej sytuacji nagle zmieniają front bez zwracania uwagi na emocje starszego dziecka, traktując je wręcz jak niechcianą zabawkę, to może to silnie odbić się na psychice.
|
|
« Ostatnia zmiana: 14-03-2010, 12:47 wysłane przez Solan »
|
Zapisane
|
|
|
|
|