Co do medycznej strony to byliśmy u lekarza z myślą o prześwietleniu, ten stwierdził, że z żebrami i tak się nic nie robi, można tylko coś przeciw bólowego brać, to mąż poprosił o ibuprofen, a dostał paracetamol.
Okłady na zatokę robiliśmy i rozgrzewającą maść, typu „kocia”, stosowaliśmy.
Co do żeber, to dokładnie nie wiem co się stało, bo nie widziałam. Wiem, że biegali „chłopcy” za piłką i nadział się na łokieć przeciwnika. Musiało być mocno, ponieważ nie mógł się ani śmiać, ani kaszlnąć, a nawet do końca się wyprostować; o masowaniu i uciskaniu nie wspomnę.
Po dwóch tygodniach jest lepiej, ale nie na tyle żeby mocniej dotykać.