"W biochirurgii wykorzystuje się pijawki, kultury pasożytniczych robaków i larwy much. Klaus Waßmann od kilkudziesięciu lat choruje na cukrzycę. Na skutek choroby jego stopy ogarnęła postępująca gangrena. Chirurdzy usuwali mu kolejne palce. Przed następną amputacją, gdy stracił już nadzieję na wyleczenie, trafił do gabinetu doktora Wima Fleischmanna, ordynatora oddziału chirurgii urazowej szpitala w Bietgheim, który zaproponował mu dziwną terapię.
Chory miał pozwolić, by jego rany na kilkanaście dni stały się domem dla larw lśniącej zielonkawej muchy z gatunku Lucilia sericata. Z tym, z czym nie mogą się uporać lekarze mający do dyspozycji leki najnowszej generacji, bez trudu radzą sobie bowiem małe białe robaki.
Żerując w ranie, oczyszczają ją dokładnie z martwych komórek, przy okazji unieszkodliwiając miliony bakterii, które traktują gnijące ciało jak doskonałą restaurację. Miniaturowi "biochirurdzy" pracują z prawdziwie chirurgiczną precyzją. Gdy doktor Fleischmann po zdjęciu opatrunku wypłukał z rany ostatnie larwy, na jej powierzchni pozostała wyłącznie zdrowa tkanka."
http://www.wprost.pl/ar/?O=9459&C=57Porównajmy to z działalnością glisty ludzkiej -
pasożyt ten żywi się martwymi komórkami nabłonka jelitowego oraz substancjami zawartymi w treści pokarmowej.
http://www.bryk.pl/teksty/liceum/biologia/zoologia/11918-robaki_pasozytnicze_i_ich_unikanie.htmlMoże glista ludzka robi wewnątrz dokładnie to samo co larwy much na zewnątrz. Może naszemu organizmowi łatwiej kontrolować glistę w kilkumetrowym jelicie niż grzyby (które czasem potrafią rozrosnąć się na zniszczonej powierzchni jelita w sposób niekontrolowany).