Niemedyczne forum zdrowia
28-04-2024, 00:52 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 [2]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Nałogi, uzależnienia...  (Przeczytany 19638 razy)
Margoled
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 66
MO: 01.01.2008
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 170

« Odpowiedz #20 : 21-02-2009, 10:39 »

Widzę, że wszyscy jesteście pesymistami...A jest w życiu publicznym parę osób, które przyznają się do bycia alkoholikami jak np.prof.Osiatyński, reżyser Marek Koterski, aktor Janusz Gajos..można by wymieniać.Dają swoim życiem przykład, że można wyjść z nałogu i mimo, że alkoholikiem jest się do końca życia, to życie może być bardzo wartościowe .
Z poprzednich wątków wydaje mi się bardzo ważne, żeby umieć postępować z alkoholikiem i mu "nie pomagać",więc wszystkie terapie dla współuzaleznionych są świetne.
Zapisane
Loret
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 2007-2008. Obecnie nie stosuję.
Wiadomości: 415

« Odpowiedz #21 : 21-02-2009, 11:21 »

Cytat
np.prof.Osiatyński, reżyser Marek Koterski, aktor Janusz Gajos..
Tak... tylko nie jest to za dobry przykład, który chcesz przekazać innym, są to akurat osoby medialne, zarabiające ogromne pieniądze i niekiedy same wolą się przyznać do nałogu, oszczędzając sobie w ten sposób wiele pomówień i wstydu. Poza tym wiadomo, że alkoholik sprzeda "ostatnią koszulę" na kupienie alkoholu, a co się z tym wiąże to nie trzeba nikomu tłumaczyć, bo dużo już na ten temat zostało na forum powiedziane.
« Ostatnia zmiana: 21-02-2009, 11:24 wysłane przez Loret » Zapisane

Zdrowie to nie egoizm, tylko mądrość.
katee
« Odpowiedz #22 : 21-02-2009, 11:28 »

Polecam książkę Beaty Pawlikowskiej "W dżungli miłości", wiele poświęca problemowi uzależnienia i współuzależnienia. Myślę że może być pomocna...
Zapisane
hajdi
« Odpowiedz #23 : 21-02-2009, 13:02 »

Możecie mi wytłumaczyć, po co pchać się w związek z człowiekiem, który nie ma nad swoim życiem żadnej kontroli? Nie ma na świecie ludzi, z którymi można by prowadzić normalne zycie? Czy mamy aż tak niskie poczucie własnej wartości, że bierzemy wszystko co się rusza w myśl zasady "niech by był nawet alkoholikiem, byle mnie wziął"?
Zapisane
MohSETH
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 40
MO: 21-10-2008
Skąd: Legnica
Wiadomości: 215

« Odpowiedz #24 : 21-02-2009, 19:02 »

Widzę, że wszyscy jesteście pesymistami...A jest w życiu publicznym parę osób, które przyznają się do bycia alkoholikami jak np.prof.Osiatyński, reżyser Marek Koterski, aktor Janusz Gajos..można by wymieniać.Dają swoim życiem przykład, że można wyjść z nałogu i mimo, że alkoholikiem jest się do końca życia, to życie może być bardzo wartościowe .
Z poprzednich wątków wydaje mi się bardzo ważne, żeby umieć postępować z alkoholikiem i mu "nie pomagać",więc wszystkie terapie dla współuzaleznionych są świetne.
t
Co Ty piszesz jakie happy endy... Nie ma żadnego happy endu przy alkoholiku, który przez 20 lat zniszczył ludzi, którzy byli przy nim... ile lat przepłały dzieci i zony zanim oni się łaskawie przyznali bo to było modne i dodawało im popularności.
Nie ma szczęśliwego zakończenia w rodzinie która przez wieloletnie picie jest patologiczna i zniszczona.
Zapisane
Jerry
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 42
MO: 18-10-2008
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 209

« Odpowiedz #25 : 21-02-2009, 20:43 »

Szaaa nie wiem jaką decyzję podejmiesz, ale taki związek może sie przerodzić w toksyczny związek, z którego później ciężko się uwolnić. Więc jeśli jesteś pewna, że chcesz to zakończyć to lepiej to zrobić raz i dobrze.
Zapisane
Grażyna
« Odpowiedz #26 : 21-02-2009, 21:35 »

Na pw dostałam opinie osób, które nie chcą się angażować w dyskusję, ale ją mocno przeżywają. Ktoś odniósł wrażenie, że wszyscy ci nieuzależnieni nie dają szansy - przeznaczonym na odstrzał ... a chodzi o bezradność wobec choroby duszy i ciała ...oni są niepotrzebni, przeszkadzają w parciu do przodu ...
Tak, ludzie powinni sobie pomagać i wspierać się. Jednak należy zrozumieć, że nie udaje się pomóc osobom, które tego nie chcą, a przeważnie takim, które nie osiągnęły dna. Po prostu szanse są zerowe. Zauważcie, ze ci wszyscy znani i lubiani ocknęli się dopiero wtedy, gdy stracili pracę, przyjaciół, zdrowie. Wtedy, bojąc się o przyszłość, a także tęskniąc za popularnością, znaleźli w sobie tyle siły i motywacji, żeby ze swej słabości uczynić atut - wszystko to są ludzie w średnim wieku. Takiej motywacji nie znajdzie w sobie "przeciętny" człowiek, dopóki nie spadnie najniżej. Więc czy warto tracić młodość i możliwość przeżycia miłości, macierzyństwa itd., żeby na starość, po np. 20-u latach udręki móc sobie pogratulować, że się komuś pomogło. Gdy już nie zostało nic ani z młodości ani z miłości, tylko zrujnowane zdrowie i gorycz, w najlepszym razie - przyzwyczajenie.
Tak naprawdę człowiek może sobie pomóc tylko sam, gdy zechce.
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #27 : 21-02-2009, 21:39 »

Ja nie jestem w tym temacie obiektywny, ponieważ mam uczulenie na alkoholików. Dla mnie alkoholik to nie żaden tam chory, tylko debil. Ja rozumiem wyrozumiałość dzieci względem rodziców-debilów, bo rodziców się nie wybiera, ale gdy jest wybór, gdy można wybrać kogoś normalnego; nie-debila; odpowiedzialnego za swoje czyny, nie mówiąc już o odpowiedzialności za rodzinę, który, jako debil, już nigdy nie będzie normalnym człowiekiem, to słusznie ponosi się konsekwencje takiego wyboru. I wcale nie jest mi żal osób, które sobie taki los uszykowały, a jedynie dzieci, którym utraconego dzieciństwa już nic nie zwróci. Nigdy!
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Dusia53
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 75
MO: 01-04-2007
Skąd: lasy lubuskie
Wiadomości: 111

« Odpowiedz #28 : 24-02-2009, 22:09 »

 Wiele lat pracowałam z alkoholikami i ich rodzinami .Nic nie uda się zrobić, jak uzależniona osoba nie chce sama. Nie pomoże terapia , szpital , miłość , rodzina. Nadzieja jest czasem w grupowej , rodzinnej terapii .To jest piętno na całe życie . Piękne są felietony w Angorze - Spowiedź praktykującego alkoholika . Sedno sprawy . Ktoś jednak musi podać rękę temu , który leży ,tylko czy on ją weźmie ?

Dusiu, zwolnij, proszę, jak piszesz - spacje stawiamy po wyrazie lub znaku przestankowym, a nie przed.
« Ostatnia zmiana: 24-02-2009, 23:02 wysłane przez Grażyna » Zapisane

dusia53
Boże, pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.
Słońce
« Odpowiedz #29 : 26-02-2009, 01:54 »

Witajcie Kochani.
Poruszył mnie ten temat, mimo że ten który pił, jarał i brał co popadnie już nie żyje od 10 lat (o! to dopiero tyle? bo czuję się jakby to nigdy nie było mym udziałem). Dosięgłem swego dna... sam, jak przy umieraniu, i ten krzyk duszy ŻYĆ! ŻYĆ!... zapragnąłem w głębi mej duszy, nie wiedząc jak, jak? Nawet nie było- jak? Wokół: ruiny i zgliszcza i to- coś -, we mnie. Jedyne źródło siły, chęci,oparcia, pomocy.
A teraz? po prostu -zapomniałem-, no prawie, bo ten post. I to jest mój dla ciebie Szaaa happy end, potwierdzający tylko zdania mych poprzedników.
Ps. Alkoholikiem nie jestem ani nikim podobnym.
Takie postrzeganie mnie samego, czy odczucie, nie istnieje.
Jakiż byłby cel trudu, gdybym miał dalej taszczyć ten bagaż
i myśleć, że jestem uwolniony, choć nie na pewno?
Cieplutko pozdrawiam.
Zapisane
Strony: 1 [2]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!