Niemedyczne forum zdrowia
29-03-2024, 00:34 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1] 2 3 ... 7   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Germańska Nowa Medycyna  (Przeczytany 119645 razy)
Amdea
Stały bywalec
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 21-03-2008
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 217

« : 03-04-2009, 17:10 »

A także wirusy, które postawiłbym na pierwszym miejscu. To one rozbijają komórki, a bakterie i grzyby dzielą się materią pozostałą po zniszczonych komórkach. Mamy tutaj do czynienia z powszechnym w naturze współdziałaniem drobnoustrojów w podziale "łupu" zwanym synergizmem.

W GNM podział mikrobów opiera się na przyporządkowaniu ich do różnych części  zarodkowych narządów ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Listki_zarodkowe ) :
Grzyby i mykobakterie działają w narządach endodermalnych, sterowanych przez pień mózgu.
Mykobakterie i bakterie działają w narządach mezodermalnych, sterowanych przez móżdżek.
Bakterie działają w narządach mezodermalnych, sterowanych przez łożysko nowego mózgu.
Wirusy działają wyłącznie w narządach ektodermalnych, sterowanych przez korę mózgu.
http://www.germanska-nowa-medycyna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=60&Itemid=57

Ponieważ błona śluzowa macicy jest narządem endodermalnym - pracują tu wyłącznie grzyby, grzybobakterie i bakterie.  (Wirusy znajdziemy natomiast np. w szyjce macicy, która jest pochodzenia ektodermalnego)
Grzyby i mykobakterie moglibyśmy określić mianem "sprzątaczy", gdyż usuwają one endodermalne nowotwory sterowane przez pień mózgu (gruczolako-raki) oraz mezodermalne nowotwory sterowane przez móżdżek (nowotwory adenoidowe). Przebiega to w ten sposób, że  powodują one zserowacenie nowotworów w narządych sterowanych przez pień mózgu (naturalnie dopiero po rozwiązaniu konfliktu).

« Ostatnia zmiana: 07-04-2009, 06:23 wysłane przez Pablo » Zapisane
iwona 77
« Odpowiedz #1 : 04-04-2009, 10:20 »

Mi się w GNM nie zgadza jedno - jak to możliwe, że to co je człowiek tak mało oddziaływuje na niego... A zgadza się to, że człowiek jak rozwiązuje swoje problemy zaczyna się lepiej czuć i... zdrowieje.  Konflikt to stres. Wydaje mi się że GNM patrzy na człowieka jak na maszynę, tworzy szablony zachowań i reakcji. A człowiek jest bardziej skomplikowany, każdy inny (inne reakcje) i wkomponowany w łańcuch życia.
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #2 : 04-04-2009, 11:50 »

Mnie GNM kojarzy się bardziej ze współczesną magią: - O północy wyjdź na rozstaja dróg, zabij czarnego koguta, a jego krew nabierz do naczynia. Pamiętaj, że musisz wtenczas być sam i wracając - nie możesz się oglądnąć za siebie, bo wtedy złe moce wejdą do onej krwi. Potem przyrządź z onej krwi miksturę (tutaj następował skomplikowany opis pozostałych składników oraz wykonania mikstury). Jakby to dziwnie nie brzmiało, taka magia była niezwykle skuteczna. Dzisiaj wiemy, że średniowieczny człowiek poświęcający się do wykonania tej mikstury, święcie wierzący w istnienie złych mocy, czujący na plecach ich oddech, skupiony na niesionej przez siebie krwi (a wszystko to robił w intencji ukochanej osoby), przekazywał tej krwi olbrzymią porcję bioenergii wyzwolonej niecodzienna sytuacją, w której się znalazł.

Toteż w świetle dzisiejszej wiedzy o bioenergoterapii, średniowieczne zabiegi zdrowotne, takie jak zaklinanie, odczynianie uroków, zamawianie chorób, czy przyrządzanie mikstur - były niezwykle skuteczne, do tego stopnia, że medycyna wydała im bezpardonową walkę jako groźnej konkurencji dla swoich, równie magicznych, a na dodatek szkodliwych mikstur zwanych pigułkami (ostatnio suplementami). Tutaj na uwagę zasługuje typowa w magii asekuracja: warunek, że wykonujący zalecenie znachora nie miał prawa oglądnąć się za siebie choćby nie wiadomo co się działo (tutaj następowała litania strasznych rzeczy, które mogą się dziać, gdyby się odwrócił). To nie były tylko czcze słowa, gdyż jeśli mikstura nie zadziałała i chory jednak umarł, to wniosek mógł być tylko jeden - oglądnął się za siebie! A że nie było przy tym żadnych świadków - nie było tłumaczenia. Identyczną magią posługuje się współczesna medycyna zwalając na pacjenta brak skutków mikstur zalecanych przez znachorów w białych kitlach - rasy panującej nad pacjentami. I tak wmawia się choremu, że to jego wina, bo:
# jadł wysoki indeks glikemiczny,
# łączył białka z węglowodanami,
# nie przestrzegał niepicia płynów godzinę przed posiłkiem, w trakcie posiłku i godzinę po posiłku też,
# nie jadł chleba "żytnio-razowego na naturalnym zakwasie z pierwszego przemiału",
# zjadł łyżeczkę cukru wywołując tym "przerost organizmu grzybem w ciągu godziny" (kuriozum, bowiem grzyby są pasożytami, a nie saprofitami, więc nie żywią się cukrem), przez co zostało zniweczone dotychczasowe leczenie,
# zażywał suplementy firmy Vision, a powinny być Calvita, albo na odwrót.
Takich przykładów asekuracji można by wymienić bez liku.

W tej sytuacji GNM odkurzyła dawne metody leczenia chorób, nadała im otoczkę naukową jako element magii... i to działa - czemu nie... Lepsze to w każdym razie, niż te wygłupy medycyny opartej na teorii niedoboru leków jako przyczynie choroby, albo złego funkcjonowania systemu odpornościowego, który (o zgrozo!) daje objawowy chorobowe, gdy jest ku temu powód.
« Ostatnia zmiana: 07-04-2009, 06:17 wysłane przez Pablo » Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Lady
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 12-12-2007
Skąd: mazowieckie
Wiadomości: 374

« Odpowiedz #3 : 05-04-2009, 16:20 »

Jeśli chodzi o nadwagę i wpływ na nowotwór to potwierdzam, teściowa ma dość dużą nadwagę.
Jeśli chodzi o wpływ psychiki na wystąpienie choroby to też coś w tym jest. Może w stresie inaczej zachowuje się organizm i bardziej narażony jest na kumulacje toksyn? Może to wiek ma wpływ, że robi się coraz gorzej?
Jeśli chodzi o GNM to na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że zaczęłam chorować po wypadku mojej mamy. Może na skutek stresu obniżyła się odporność, rozrosła się candida i pojawiły objawy ze strony układu nerwowego , pokarmowego i krążenia? Sama nie wiem. Przyczyna już przeszła, mama wyszła z bardzo ciężkiego stanu i jest na chodzie, a ja padłam i już 5 lat próbuję dojść do stanu sprzed wypadku i nie mogę.  confused Na pewno toksyn mam w nadmiarze i to chyba one są przyczyną problemów. Pewnie wcześniej miałam też ich sporo, ale dopiero silny stres pokazał co się dzieje z organizmem i pokazały sie objawy. I wszystko wyszło jakby na wierzch.

Amdeo co mogło być takim konfliktem? Teściowa jest osobą nerwową i bardzo emocjonalną.
« Ostatnia zmiana: 25-07-2011, 22:11 wysłane przez Heniek » Zapisane

pozdrawiam Ania
Lucy
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 15-12-2006
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 299

« Odpowiedz #4 : 05-04-2009, 17:52 »

Prawda. U mnie problemy ze zdrowiem zaczęły sie po wypadku samochodowym.
Prawda jest również taka, że podczas pobytu w szpitalu po wypadku, lekarze zaczęli
" majstrować" przy moim zdrowiu, robiąc różnorodne badania. Wyszli z zalożenia, że nie ma ludzi zdrowych, są tylko źle przebadani.
Zapisane

Wyimaginowane dolegliwości są nieuleczalne.
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #5 : 05-04-2009, 18:26 »

Cytat
Jeśli chodzi o wpływ psychiki na wystąpienie choroby to też coś w tym jest.
Nie inaczej, ale pośrednio. To jest tak, jak ze spróchniałym drzewem - dopóki nie ma wichury, jakoś się trzyma, i tylko od stanu spróchnienia zależy, czy musi to być wicher, czy też byle podmuch go powali. A zdrowe drzewa przetrwają nawet nawałnice, co najwyżej stracą kilka liści.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Zbyszeik
Częsty gość
**

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 31.12.2005
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 98

« Odpowiedz #6 : 05-04-2009, 21:41 »

Trudno jest rozmawiać z osobą , która wyciąga wnioski nie do końca zapoznawszy sie z ideą i naturą jakiejś dyscypliny. Nie dlatego stworzono tu na tym forum blok dla początkujących i nieustannie odsyła się do książek aby nie tłumaczyć oczywistości. GNM jest nauką, która wymaga przynajmniej zapoznania się z elementarną wiedzą o naturze zdrowia i tzw choroby(  http://www.germanska-nowa-medycyna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=413&Itemid=395   )
 i 5 prawami natury   (    http://www.germanska-nowa-medycyna.pl/images/stories/GNM/zarys.pdf    ).
Doskonale sobie zdaję sprawę jak trudno jest osobie , która już znalazła swoją drogę, spojrzeć na drogę innego człowieka i spróbować ją zrozumieć. Wymaga to specjalnego gatunku człowieka - odkrywcy, który nie spocznie zanim nie odkryje prawdy, ale myślę, że na tym forum takich nie brak. thumbsup

krótki cytat

W GNM wraz ze zrozumieniem zależności istniejących pomiędzy psychiką i ciałem, pacjent zaczyna również ozumieć irracjonalność strachu wywołanego diagnozą i przewidywaniem „nieuniknionych” zagrożeń. Zaczyna rozumieć, że te domniemane niebezpieczeństwa, dopiero wskutek złej prognozy, zyskują swój zabójczy  potencjał, ponieważ w nie wierzy i zaczyna się ich bać,  co w konsekwencji  przyczynia się do kolejnych zmian na płaszczyźnie narządowej.     

Zakończy się również, raz na zawsze, władza lekarzy nad pacjentem,  którą  mają tylko dlatego, ponieważ pacjent, w dalszym ciągu jeszcze, boi się “wyniszczającego jego ciało - raka” ze “zżerającymi  ciało - przerzutami”.

Lekarze będą musieli oddać odpowiedzialność - której zresztą, tak naprawdę nigdy nie mieli, bo z naturalnych przyczyn, mieć jej nie mogli - z powrotem w ręce pacjenta. Germańska Nowa Medycyna może oznaczać prawdziwą wolność, ale tylko dla tych, którzy ją naprawdę zrozumieją!

Wierze, ze wiele zagadnień możne się tu uzupełnić, GNM z wiedzą z tego forum. GNM jest młodą nauką  i wiele zagadnień wymaga jeszcze szczegółowego zbadania i ostatecznego potwierdzenia. Dlatego warto ją poznać jeszcze będąc jeszcze zdrowym i uwolnić się od strachu przed tzw chorobą, uzyskując przekonanie, że matka natura najlepiej sobie poradzi z naszymi dysfunkcjami.
Pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: 07-04-2009, 06:19 wysłane przez Pablo » Zapisane

Natura sama, jeśli jej pozwolisz, usunie chorobę. To właśnie nasza niecierpliwość i zmartwienie psują wszystko. I niemal wszyscy umierają przez lekarstwa, a nie przez choroby.  - Moliere;Chory z urojenia
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #7 : 06-04-2009, 00:00 »

Cytat
Germańska Nowa Medycyna może oznaczać prawdziwą wolność, ale tylko dla tych, którzy ją naprawdę zrozumieją!
A moim zdaniem - tylko dla chorych. Chyba że, jak medycyna, z góry założymy, że nie ma ludzi zdrowych, tylko są źle zdiagnozowani, a więc alternatywą jest jedynie wybór nazwy medycyny. Tylko że to nie jest żadna alternatywa, a jedynie wybór jednego z niezliczonych wariantów tego samego - leczenia chorób. Alternatywą jest zdrowie.
« Ostatnia zmiana: 07-04-2009, 06:20 wysłane przez Pablo » Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Amdea
Stały bywalec
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 21-03-2008
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 217

« Odpowiedz #8 : 06-04-2009, 22:41 »

Amdeo co mogło być takim konfliktem? Teściowa jest osobą nerwową i bardzo emocjonalną.

Istnieją dwie możliwości przyczyny konfliktu:
1. Konflikt związany z utratą - szczególnie konflikt pomiędzy babcią i wnuczkiem (nie musi być to dosłowna utrata – lecz rozumiana w przenośni – np. wnuk zachował się zaskakująco obrzydliwie w stosunku do babci i tym samym babcia odczuła to tak jakby go utraciła, albo babcia dowiaduje się jakiś okropnych rzeczy o wnuku - nie spodziewała się , że on mógłby zrobić coś takiego).
albo
2. Obrzydliwy, wstrętny półgenitalny konflikt, związany przeważnie z osobą płci męskiej. Półgenitalny oznacza, że punkt ciężkości treści konfliktu nie jest związana tylko z czysto genitalnym obszarem (w realnym znaczeniu albo w przenośni), tylko tematyka genitaliów jest tłem (bardziej chodzi o pokrewieństwo czy powinowactwo), przy czym konflikt ten różni się całkowicie od konfliktu seksualnego.
« Ostatnia zmiana: 21-06-2011, 21:34 wysłane przez Heniek » Zapisane
Amdea
Stały bywalec
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 21-03-2008
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 217

« Odpowiedz #9 : 06-04-2009, 23:09 »

Według GNM Mistrz powinien ciągle chorować, bo ciągle ma konflikty z osobami, które starają się udowodnić, że przyczyną chorób jest coś innego niż toksemia organizmu. Nigdy się z nimi nie zgadza (broni swojego terytorium - to powinno wywołać chorobę), przez co nie powinien wyzdrowieć. A czy Mistrz choruje nie.
Ale te konflikty na naszym forum są przewidywalne i raczej przebiegają wg tego samego schematu (więc nie ma tu elementu zaskoczenia), a to co pana Józefa zaskoczyło i spowodowało konflikt biologiczny to odchorował:

Cytat od: Mistrz
No i dopadła mnie pierwsza od trzech lat grypa, a już sądziłem, że mam je z głowy. A jednak. Już w piątek wieczorem poczułem się jakoś nieswojo. Grypa? - pomyślałem - chyba nie, bo przecież mój organizm jest już oczyszczony...
Ale w sobotę rano nie było już wątpliwości - łamanie w kościach, lekki stan podgorączkowy, wodnisty katar, ogólne rozbicie niepozwalające na skupienie uwagi wskazywały wyraźnie na inkubację wirusów grypy. Zgodnie z zaleceniami, przestałem jeść, co zresztą nie sprawiło mi żadnych trudności, ponieważ nie miałem na jedzenie najmniejszej ochoty. Wieczorem pojawił się wodnisty, upierdliwy katar, który trwał 4 godziny, po czym minął.
W niedzielę rano pojawił się ropny katar zatykający na przemian to jedną dziurkę, to drugą. Ponieważ odzwyczaiłem się już od kataru, to było to dla mnie bardzo wkurzające. Całą niedzielę przeleżałem w łóżku pod kołdrą nakryty dodatkowo kocem, by zwiększyć temperaturę ciała. Wieczorem dostałem 39 stopni gorączki, co jak dla mnie jest bardzo wysoką temperaturą, bowiem nigdy nie miałem większej. Ciało miałem rozpalone, wprost wydawało mi się, że bucha od niego gorąco. Nie jest to sytuacja wygodna - leżeć tak i pocić się, ale chorowanie jest jeszcze mniej wygodne, więc postanowiłem wytrwać. Około północy pojawił się kaszel w wydalaniem gęstej, białej wydzieliny, co wskazywało wyraźnie na zawartość w niej fragmentów leukocytów, czyli że kryzys chorobowy mam już za sobą.
I rzeczywiście - dzisiaj, tj. w poniedziałek rano, jest już w zasadzie po chorobie. Temperatura 36,6 stopnie, żadnego kataru, trochę osłabienia, ale za to wilczy apetyt.
http://bioslone.pl/forum2/index.php?topic=3630.60


Dlatego według mnie GNM popełnia ten sam błąd, który popełnia medycyna akademicka. Bada aktywność mózgu w czasie występowania choroby albo w procesie inkubacji.
Medycyna akademicka stara się ustalić przyczynę badając objawy - czyli mają cechę wspólną.
To może pokazywać tyle, że człowiek zacznie zaraz chorować, mimo że jeszcze nie choruje. Proces inkubacji przebiega bezobjawowo, dlatego wydaje się że człowiek jest jeszcze zdrowy. Czyli bazuje na stanie, które daje objawy a nie przyczynę.
Skąd to porównanie? – GNM nie bada aktywności mózgu, lecz tylko posługuje się zdjęciami tomografii komputerowej mózgu w trudnych przypadkach – żeby mieć stu procentową pewność jakie programy ratunkowe są u danego człowieka w aktywności, a które przeszły już do fazy zdrowienia (bo to dokładnie widać na zdjęciach TK).
Chorobę (albo oczyszczanie albo fazę zdrowienia)  można rozpoznać wyłącznie po objawach – więc nie za bardzo rozumiem o co Ci dokładnie chodzi.
Ja na przykład przez 6 tygodni uważałam się za osobę zdrową – a po objawach, które nastąpiły potem mogłam z całą pewnością stwierdzić, że mam raka błony śluzowej macicy (m.in. dlatego wypowiedziałam się tym temacie). Dzięki wiedzy GNM spokojnie poszukałam przyczyny – udało mi się rozwiązać konflikt i wyjść z tego bez uciekania się do „pomocy” medycyny. To, że GNM „przewiduje” co będzie potem (czyli na co zachorujesz) nie można traktować jako czegoś złego - wręcz przeciwnie - to uspokaja, bo, dokładnie wiesz co cię czeka. Ponieważ każdy program ratunkowy (SBS) przebiega w sposób dwufazowy wiedziałam co będzie dalej – jeżeli nie rozwiążę konfliktu guz będzie rósł bez końca, a jak rozwiążę – to mózg pozwoli bakteriom i grzybom rozłożyć guz. I tak się w moim przypadku stało – pobolewało mnie podbrzusze i miałam przez ponad 2 tygodnie zółto-szarozielone dość obfite upławy, które potem stopniowo się zmniejszały aż w końcu ustały. Wróciła normalna miesiączka. Cały dwufazowy program trwał blisko 3 miesiące.
GNM nie odnosi się do kondycji organizmu wynikającej z kumulacji zanieczyszczeń, sposobu odżywiania, zażywania używek itd. To powoduje, że trudno jest uwierzyć w to, że te same konflikty u uszczelnionych i oczyszczanych osób wywołają tą samą chorobę co u osób z zanieczyszczonym organizmem. Jeżeli by tak było to organizm, który uważamy za doskonały twór stałby się dla nas prymitywnym, bo bazuje na prymitywnych instynktach.
A mnie jest trudno uwierzyć, że toksemia powoduje np. że boli tylko jedno ucho, albo spowodowała raka śluzówki macicy czy ubytki w kościach (np. szpiczak mnogi).
GNM nie zajmuje się zatruciami i wypadkami (tak więc GNM nie zaprzecza, że jakaś część chorób jest spowodowana toksemią) – zajmuje się tymi chorobami, które są wynikiem przeżycia DHS-u (szoku konfliktowego).

A jeżeli chodzi o prymitywne instynkty to może posłużę się takim porównaniem: który samochód uznamy za bardziej prymitywny – ten z ABS-em czy ten bez ABS-u? Odpowiedzi na to pytanie nie będą jednoznaczne – zawsze znajdzie się zwolennik auta bez ABS-u, który potrafi przedstawić rzeczowe argumenty przemawiające za autem bez ABS-u. Ale jak wszystkie auta na świecie mają już zamontowany ABS – to co przyjdzie z mówienia, że to prymitywne zdawać się na jakieś urządzenie, jak można samemu kierować autem.
Właśnie w taki zespół ABS-ów (właściwa nazwa to SBS - Sensowny Biologiczny Program) jest wyposażony nasz mózg i mózgi wszystkich ssaków – jeżeli mózg odbierze jakieś wydarzenie (nagłe, niespodziewane, zaskakujące, czasami dramatyczne) jako sytuację kryzysową to włącza program ratunkowy adekwatny do sytuacji. Kryzysowe warunki to nic innego jak sytuacje wymagające wzmożonego wysiłku fizycznego jak i psychicznego.
Nie można też porównywać konfliktu z przewlekłym stresem. Konflikt jest zdarzeniem niespodziewanym – dr Hamer nazwał ten moment uderzenia konfliktu – DHS (Dirk Hamer Syndrom). Ale DHS jest zwykle początkiem stresu  - bo w momencie uderzenia DHS-u jednocześnie następują zmiany w mózgu, zmiany w psychice i rozpoczynają się zmiany na narządzie.
Każdy kto kiedyś oglądał program typu „Ukryta kamera” – mógł zaobserwować jak nietypowa sytuacja zaskakuje ludzi, niektórzy stoją jak skamieniali. Zapewne u wielu z nich włączył się wtedy jakiś SBS – ale ponieważ szybko zostają poinformowani, że „są w ukrytej kamerze” to  konflikt im się automatycznie rozwiązuje. I tak to jest „zaprojektowane” – jak tylko sytuacja kryzysowa zostaje opanowana, mózg przełącza program na fazę zdrowienia, która jest tylko powrotem do stanu naturalnego, czyli tego, który istniał przed wystąpieniem konfliktu. Niestety, warunki w jakich żyjemy powodują, że SBS-y trwają zbyt długo, a czasami w ogóle się nie przełączają na fazę zdrowienia.

Zapisane
Lacky
« Odpowiedz #10 : 07-04-2009, 23:32 »

Cytat
Skąd to porównanie? – GNM nie bada aktywności mózgu, lecz tylko posługuje się zdjęciami tomografii komputerowej mózgu w trudnych przypadkach – żeby mieć stu procentową pewność jakie programy ratunkowe są u danego człowieka w aktywności, a które przeszły już do fazy zdrowienia (bo to dokładnie widać na zdjęciach TK).
Chorobę (albo oczyszczanie albo fazę zdrowienia)  można rozpoznać wyłącznie po objawach – więc nie za bardzo rozumiem o co Ci dokładnie chodzi.
Trochę to uprościłem i dlatego tak to nazwałem. Może nie powinienem upraszczać aby nie zniekształcać zasad GNM.

Cytat
Ja na przykład przez 6 tygodni uważałam się za osobę zdrową – a po objawach, które nastąpiły potem mogłam z całą pewnością stwierdzić, że mam raka błony śluzowej macicy (m.in. dlatego wypowiedziałam się tym temacie). Dzięki wiedzy GNM spokojnie poszukałam przyczyny – udało mi się rozwiązać konflikt i wyjść z tego bez uciekania się do „pomocy” medycyny. To, że GNM „przewiduje” co będzie potem (czyli na co zachorujesz) nie można traktować jako czegoś złego - wręcz przeciwnie - to uspokaja, bo, dokładnie wiesz co cię czeka. Ponieważ każdy program ratunkowy (SBS) przebiega w sposób dwufazowy wiedziałam co będzie dalej – jeżeli nie rozwiążę konfliktu guz będzie rósł bez końca, a jak rozwiążę – to mózg pozwoli bakteriom i grzybom rozłożyć guz. I tak się w moim przypadku stało – pobolewało mnie podbrzusze i miałam przez ponad 2 tygodnie zółto-szarozielone dość obfite upławy, które potem stopniowo się zmniejszały aż w końcu ustały. Wróciła normalna miesiączka. Cały dwufazowy program trwał blisko 3 miesiące.
Dla mnie to brzmi jak leczenie stresem.
Ja Ciągle uważam, że choroba rozwija się u człowieka w wyniku zaburzeń związanych z toksemią organizmu. W człowieku rozwija się choroba, która nie daje objawów. Człowiek myśli, że jest zdrowy i nie ma żadnych objawów choroby pomimo tego, że choroba się w nim rozwija. I tego GNM nie potrafi wykryć, bo dla GNM taki człowiek jest zdrowy. Choroba nie postępuje szybko, bo jest blokowana przez organizm. Pod wpływem konfliktu, który normalnie nazywa się stresem następuje okres, w którym organizm całą swoją energie poświęca na walkę z działaniem stresu, przez co rezygnuje z blokowania rozwoju choroby. W tym okresie pojawia się choroba, która rozwijała się od dawna. Dopiero w tym okresie GNM widzi to, co my widzimy dużo wcześniej.  W okresie stresu organizm produkuje dużo hormonów „stresu”, które mają ratować organizm przed zagładą. Jeżeli minie stres to organizm ma duże możliwości do walki z chorobą, która się wytworzyła wykorzystując do tego celu wyprodukowane w czasie stresu hormony. Zaczyna się dopuszczanie do infekcji i odbudowywanie i rekonstrukcja tkanki. Można by to nazwać krioterapią narządów wewnętrznych.
Można by wysnuć z tego wniosek że na zdrowienie nie ma wpływ rozwiązanie konfliktu tylko wywołanie stresu. Czyli odwrotnie niż zakłada GNM. Jeżeli nie znajdziemy sobie konfliktu i nie wywołamy sztucznego stresu to godzenie nie ma sensu, bo organizm nie wytworzy odpowiednich substancji które pozwolą mu zacząć proces zdrowienie.
GNM nie robiło badań nad sztucznym wywoływaniem stresu po to, aby zwalczyć jakąś chorobę. I tu jest cały problem. W przypadku raka diagnoza powoduje stres i to jest element powodujący że człowiek może wyzdrowieć. Jeżeli człowiek przy diagnozie nie doznałby stresu to nie wyzdrowieje, bo nie ma się, z czym godzić.
Wszystkie przypadki zachorowań na schorzenia opisane w GNM pasują do tego, że konflikt pokazał chorobę, która się rozwijała w organizmie a nie ją spowodował. Ten słynny rak jądra i rak piersi to idealne przykłady.
Można nawet powiedzieć, że można się nauczyć rozpoznawać, na co człowiek zachoruje znając jego styl życia, to co je i to co go boli w przypadku gdy zostanie poddany stresowi. Dlaczego można przewidzieć, bo te choroby się w nim już rozwijają a objawy pokażą się dopiero w momencie stresu.  A jak stresu nie będzie to jak stan choroby będzie bardzo zaawansowany.
Z rakiem macicy jest tak, że większość kobiet ma go rozpoznany jak zaczynają się upławy, czyli proces zdrowienia a u większości nie ma procesu godzenia.
Z ciekawości sam sobie zrobiłem test ze stresem. Wiem, co mi dolega i wiem, jakie objawy chorobowe powinny wystąpić jak popadnę w sytuacje stresową. Więc wprowadziłem się w stres związany z pracą – zawaliłem termin i czekając na rozwiązanie sprawy wystąpiły dokładnie objawy, których się spodziewałem. Bóle w klatce piersiowej związane z uszczelnianiem błon, które robię po przebytych grypach. Kiedy rozwiązałem problem i stres minął widzę, że proces łatania tych dziur się przyśpieszył.  I to cały efekt działania stresu czy konfliktu jak to nazywa GNM.
Czyli wywołujemy stres żeby sprawdzić, na co nasz organizm choruje, co powoduje, że organizm zaczyna z tym walczyć jak poradzimy sobie ze stresem.

Cytat
A mnie jest trudno uwierzyć, że toksemia powoduje np. że boli tylko jedno ucho, albo spowodowała raka śluzówki macicy czy ubytki w kościach (np. szpiczak mnogi).
Boli ucho to, które jest zainfekowane bakteriami tu nie ma większej logiki.
Ubytki w kościach można również tłumaczyć pozbyciem się wadliwej tkanki związanej z jej wyminą na nową. Tu też nie ma większej logiki.
« Ostatnia zmiana: 07-04-2009, 23:34 wysłane przez Lacky » Zapisane
Zbyszeik
Częsty gość
**

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 31.12.2005
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 98

« Odpowiedz #11 : 08-04-2009, 00:04 »

Cytat
Germańska Nowa Medycyna może oznaczać prawdziwą wolność, ale tylko dla tych, którzy ją naprawdę zrozumieją!
A moim zdaniem - tylko dla chorych.
W GNM pojęcie choroby jest inaczej postrzegane niż w tradycyjnej medycynie, która fazę zdrowienia najczęściej określa jako stan chorobowy. W GNM "chorobą" najprędzej można by nazwać stan człowieka , który przezywa dramatyczny konflikt o podłożu psychicznym, z którym nie może sobie poradzić.
 I wtedy jest bardzo trudno studiować nową naukę, bo nie ma się do tego głowy, gdyż absorbują ją lęki i strachy związane z przezywanymi trudnościami.
 Dlatego  w stanie zdrowia, bez obciążeń, najlepiej zapoznać sie z jej filozofią, mówiącą, że Natura wspomaga nas w procesie dochodzenia do harmonii psyche i somy.
A w momencie gdy odkrywamy w sobie brak równowagi, już się nie boimy o nasze zdrowie, a zaczynamy współpracować z naszym ciałem i jego mądrościa, już świadomie rozwiązujemy konflikt i spokojnie czekamy aż proces zdrowienia ( czyni to Natura) zakończy się. Przykład wyżej Amdey i "wtedy to rzeczywiście może oznaczać prawdziwą wolność, ale tylko dla tych, którzy ją naprawdę zrozumieją!" thumbup

Pod wpływem konfliktu, który normalnie nazywa się stresem następuje okres, w którym organizm całą swoją energie poświęca na walkę z działaniem stresu
w czasie pisania pojawił się post Lacky, który poruszył ważny problem stresu i jego wpływu na organizm. Przyznam trochę się pogubiłem w jego hipotezach  ( już późno), ale stres nam zawsze towarzyszy w życiu i najczęściej jesteśmy zdrowi.
W GNM konflikt to coś więcej niż zwykły stres, pojawia się  w rozumieniu GNM, gdy zdarzenie jest nagłe, dramatyczne i aż nas zatyka tak że nie możemy mówić a cały świat przez ułamek sekundy wali się nam na głowę. Gdy nie rozwiążemy tego konfliktu może spotkać nas najgorsze. Dopiero gdy jest on rozwiązany albo złagodzony możliwe jest przywrócenie równowagi ciału. Ludzie często odchodzą, bo nie mogą poradzić sobie ze smutkiem , nienawiścią itp. i naprawdę metody oczyszczania niewiele tu mogą pomóc.
« Ostatnia zmiana: 08-04-2009, 00:10 wysłane przez Zbyszeik » Zapisane

Natura sama, jeśli jej pozwolisz, usunie chorobę. To właśnie nasza niecierpliwość i zmartwienie psują wszystko. I niemal wszyscy umierają przez lekarstwa, a nie przez choroby.  - Moliere;Chory z urojenia
Laokoon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510

« Odpowiedz #12 : 08-04-2009, 10:41 »

Zbyszek, jeszcze jeden problem polega na tym ze choroby sa rożne, chociaż mówi się ze maja wspólne podłoże. Dlatego tez Mistrz określa GNM jako szarlatanerie bo stara się wymyślać choroby chociaż z drugiej strony w zasadzie nie rozróżnia chorób i chorób. Poza tym nie przypominam sobie aby cokolwiek wspominała o chorobach przewlekłych. A jeżęli się mylę to chciałbym wiedzieć jak leczyć ludzi z łuszczycy? To znaczy co każdy z nich ma takie samo przeżycie (konflikt) czy zupełnie inne i jeżeli chorują przez większość życia to np. po 50 latach w końcu rozwiązują konflikt, przypominają sobie co było przyczyną?
Zapisane
Zbyszeik
Częsty gość
**

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 31.12.2005
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 98

« Odpowiedz #13 : 08-04-2009, 22:24 »

Laokoon GNM jest nauką, która jeszcze nie ma w Polsce ogólnie dostępnych specjalistów profesjonalnie zajmujących się  nią . Jesteśmy skazani na naszą determinację w jej poznawaniu. Jest to jednak chyba zaleta, gdyż świadomy tej nauki człowiek lepiej sobie poradzi z dysfunkcją swego ciała i psychiki. Dlatego nauczony już własnym doświadczeniem odsyłam ludzi do samodzielnego studiowania jej. Naprawdę warto.
Aby nie zostawiać cię zupełnie bez odpowiedzi  podaję ci link do strony gdzie jest informacja na temat łuszczycy.
http://www.germanska-nowa-medycyna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=325&Itemid=219

Łuszczyca jest diagnozowana wówczas, gdy pacjent znajduje się jednocześnie z jednym konfliktem typu „rozłąka” w aktywności  oraz drugim konfliktem typu „rozłąka” w rozwiązaniu. Objawy mogą być widoczne tylko w jednym miejscu, albo na kilku różnych obszarach skóry. Obydwa procesy “nachodzą” na siebie. Wskutek tego występuje łuszczenie się skóry (faza ca) na zaczerwienionym podłożu (faza pcl).

GNM jest wspaniałą przygodą, w której dowiadujemy się jak funkcjonuje oraz czym jest nasze ciało i  przez to nasza świadomość i jakość życia bardzo się podnosi.
 Jak zwykle w życiu jest coś za coś. Jeśli zainwestujesz swój czas to ona odwdzięczy ci się wiedzą,  którą, nawet nie przypuszczałeś, że istnieje.
Zapisane

Natura sama, jeśli jej pozwolisz, usunie chorobę. To właśnie nasza niecierpliwość i zmartwienie psują wszystko. I niemal wszyscy umierają przez lekarstwa, a nie przez choroby.  - Moliere;Chory z urojenia
Laokoon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510

« Odpowiedz #14 : 08-04-2009, 22:39 »

Dobrze, w zasadzie zamiast poczytać to poszedłem na łatwiznę. Próbuje wskazać moje wątpliwości co do GNM, pewnie trzeba by jak wszystko najpierw dobrze poznać aby się wypowiadać ale kilka kwestii nie daje mi spokoju.

Przyjmujemy że jest jak mówi GNM, skąd w takim razie wiadomo czy dana osoba uświadomiła sobie konflikt, przerobiła go tak aby być zdrową? No bo skoro GNM zakłada że choroby to konflikty to jasne jest że każdej z chorób odpowiada jakiś program.

Ja rozumiem że najprostszą odpowiedzią jest tu ta że dzieje się to wtedy kiedy problem znika.

No właśnie nie ma tutaj punktu zaczepienia, przynajmniej ja nie potrafię go złapać. Mówiąc prościej jak leczyć się przy pomocy GNM?
Zapisane
Lacky
« Odpowiedz #15 : 08-04-2009, 23:11 »

Cytat
W GNM konflikt to coś więcej niż zwykły stres, pojawia się  w rozumieniu GNM, gdy zdarzenie jest nagłe, dramatyczne i aż nas zatyka tak że nie możemy mówić a cały świat przez ułamek sekundy wali się nam na głowę. Gdy nie rozwiążemy tego konfliktu może spotkać nas najgorsze. Dopiero gdy jest on rozwiązany albo złagodzony możliwe jest przywrócenie równowagi ciału. Ludzie często odchodzą, bo nie mogą poradzić sobie ze smutkiem , nienawiścią itp. i naprawdę metody oczyszczania niewiele tu mogą pomóc.
A jakie to ma znaczenie jak ktoś traktuje konflikt. Dla innych konflikt może być sensem istnienia a i tak to nie zmienia tego, że jest to objaw stresu.
Medycyna akademicka upodobała sobie tworzenie nazewnictwa do tej samej przyczyny, która wywołuje różne objawy.
Znaczenie ma to jak organizm reaguje na konflikt i stres pod względem procesów zachodzących wewnątrz. I to ma cały wpływ na działanie organizmu a obraz mózgu może dawać tylko pogląd, w którym kierunku to idzie.
Konflikt w wydaniu GNM
„W momencie DHS®-u (Dirk-Hamer-Syndrom, nazwa pochodzi od imienia mojego zmarłego syna Dirka) u osobnika dotkniętego tym przeżyciem, unerwienie zostaje przełączone na fazę aktywną.   
Zewnętrzne objawy tej fazy to:
- słaby apetyt, albo całkowity jego brak
- stała utrata na wadze
- zimne ręce
- bezsenność
- myśli zajęte są nieustannie wydarzeniem konfliktowym
- niemożność podzielenia się z drugą osobą tym, co się przeżywa”
To są czyste objawy stresu a nie przeżycia konfliktu. Dlaczego GNM nie tłumaczy, dlaczego w organizmie człowieka zachodzą takie procesy. Albo ich nie zna albo stworzyła sobie teorie do tego, co da się prosto wytłumaczyć.
Ktoś usunął mój post na temat stresu, dlatego musze jeszcze raz temat omówić:
Stres powoduje, że układ pokarmowy przestaje prawidłowo funkcjonować. Przestają się wydzielać soki trawienne i pokarm nie jest trawiony. To zwiększa toksemie organizmu, która ma wpływ na bezsenność i myśli zajęte są nieustannie wydarzeniem konfliktowym oraz niemożność podzielenia się z drugą osobą tym, co się przeżywa. Następnie organizm zwalnia metabolizm, aby całą energię poświęcić na walkę ze stresem. Zwolnienie metabolizmu powoduje zwężenie naczyń krwionośnych w kończynach. Zwężenie naczyń krwionośnych powoduje, że nie ma prawidłowego obiegu krwi i to daje efekt zimnych rąk i nóg. Jeżeli układ pokarmowy nie działa to oczywiście człowiek nie ma apetytu i traci na wadze, bo nie dostarcza pokarmu (żadnej filozofii).  Zaburzenia w układzie pokarmowym i krwionośnym powoduje, że człowiek ma zaburzony sen. Pozbycie się stresu powoduje odciążanie całego układu i większe ukrwienie powłok zewnętrznych, co ma takie sam wpływy jak zimne kąpiele (Morsów) – to jest cały proces leczniczy. Zaczyna likwidacja objawów chorobowych.
I tu nie trzeba wymyślać żadnej filozofii tylko trzeba popatrzeć na procesy, które zachodzą w organizmie.
Idąc dalej, jeżeli GNM rozpoznaje chorobę w momencie wystąpienia objawu, bo jak nie ma objawu to nie widzi przyczyn niszczenia organizmu, to tak naprawdę niczego nie leczy tylko powoduje, że choroba jest maskowana. Bo likwidując objaw uważa, że problem został rozwiązany. Czyli coś jak działanie aparatem mora.
W taki sposób można przeżyć całe życie maskując objawy leczone wywoływaniem stresu. Tylko że po pewnym czasie ilość zablokowanych objawów może przekroczyć granice tej metody.
Sami widzicie po sobie że pijecie MO które ma uszczelnić organizm. Jeżeli GNM działałaby tak jak piszecie to żadne uszczelnianie nie byłoby wam potrzebne.

Podsumowując GNM traktuje wszystkich ludzi jak pacjentów zakładając, że wszyscy będą chorować i nie ma na to wpływu stan organizmu tylko konflikty. Traktując ludzi jak pacjentów zachowuje się tak samo jak medycyna akademicka, jak leczenie aparatem mora lub innymi metodami tj Samoleczenie metodą B.S.M., Czyli mamy następną metodę, która potrafi dać poczucie zdrowia komuś, kto się nazywa pacjent. Dla takiego zastosowania ta metoda jest super i lepsza od innych, bo oprócz maskowania objawów tłumaczy, co się dzieje w organizmie ludzkim.

A do czego my dążymy na tym forum.
Dążymy do tego, aby proces chorobowy którego nie rozpoznaje GNM nie występował albo było ukierunkowany tylko na oczyszczanie a nie wywoływanie schorzeń typu rak itd.


« Ostatnia zmiana: 08-04-2009, 23:15 wysłane przez Lacky » Zapisane
Laokoon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510

« Odpowiedz #16 : 08-04-2009, 23:26 »

To właśnie starałem się między innymi wskazać że GNM o ile jest prawdziwa to dbanie o zdrowie i utrzymywanie organizmu w zdrowiu zapobiega tym chorobom a więc GNM jest jakby niepotrzebny.

Aczkolwiek jeżeli mówimy o osobach chorych GNM może rzeczywiście być sensowne. Nie stawiałbym zarzutu o traktowaniu wszystkich jak pacjentów ale chętnie widziałbym również w GNM wzmiankę właśnie o tym że dotyczy to osób chorych.

Ostatecznie wg. mnie jest to również w jakimś stopniu wróg medycyny "pacjenckiej" i zwolenniki zdrowia.
Zapisane
Zbyszeik
Częsty gość
**

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 31.12.2005
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 98

« Odpowiedz #17 : 09-04-2009, 01:13 »

Chciałbym przytoczyć tu b. osobistą relację człowieka, który od lat męczył się ze swoją dolegliwością. Jest ona co prawda trochę długa ale wg mnie na tyle reprezentatywna i wyjaśniająca mechanizm powstawania „choroby” i  rozwiązania konfliktu - jednostkowego zdarzenia (nawroty choroby nazywane są szynami), że się zdecydowałem ją w całości zacytować. Mechanizm powstania choroby i wyzdrowienia jest skomentowany przez specjalistę. Może to da wyobrażenie jak GNM pomaga ludziom i wyjaśni wiele wątpliwości.

http://www.germanska-nowa-medycyna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=455&Itemid=193

"Witam, Panie Pilhar!

Zgodnie z umową (nasza rozmowa w Karlsbad) przesyłam Panu opis własnego doświadczenia z Germańską Nową Medycyną i proszę o umieszczenie go na Pana portalu.

Mam 49 lat i jestem ojcem dwojga dzieci. Mniej więcej 5 miesiący temu zetknąłem się z GNM. Przeczytałem prawie wszystko, co tylko można było uzyskać w powiązaniu z doktorem Hamerem.

W wieku 6 lat po raz pierwszy przeżyłem rozłąkę z moimi rodzicami, kiedy to wysłali mnie na wypoczynek. 6 letnie dziecko nie jest w stanie wyobrazić sobie, co to oznacza być wsadzonym do pociągu i wysłanym na 4 tygodnie do jakiegoś obcego, oddalonego 600 km od domu rodzinnego, miejsca. Dziecko realizuje wydarzenie dopiero w momencie, jak zostanie z nim konfrontowane. Pewnego dnia wsadzono mnie do pociągu i nagle rodziców nie było. Tylko jakaś obca kobieta mi towarzyszyła.
Pierwsze dwa tygodnie były dla mnie koszmarem, po raz pierwszy w życiu musiałem pić mleko. Z całej mocy się temu sprzeciwiałem, ale bez rezultatu. Przez jakiś czas odmawiałem nawet jedzenia, ale również ta taktyka mi nie pomogła.
To wydarzenie żyło w mojej pamięci jeszcze przed 4 tygodniami... w tym czasie połączyłem je z moją nietolerancją laktozy ...  gdyż uświadomiłem sobie, że od tamtego czasu działała u mnie szyna "mleko".

Moja żona kupowała dla mnie tylko mleko bez   laktozy,  albo śmietankę. Od czasu do czasu próbowałem wypić mleko, albo kabę, ale rezultaty tego były zawsze opłakane: w przeciągu 5 do 10 min. dostawałem po tym zawsze  rozwolnienie. Rozwolnieniem reagowałem również po zjedzeniu gotowych sosów, w skład których wchodziło mleko w proszku.

Kiedykolwiek byliśmy w gościach, czy w restauracji, to zawsze musiałem liczyć się z tym, że 10 min. po jedzeniu, na pewno będę musiał pójść do toalety. Taki stan rzeczy trwał, jak już wspomniałem, jeszcze 4 tygodnie temu. Właśnie w tym czasie uświadomiłem sobie wydarzenie, które ciągle w myślach mi towarzyszyło, związane z krowami na pastwisku w górach oraz mlekiem, którego nie chciałem pić, jak i  niespodziewaną  rozłąkę z rodzicami. Nagle przyczyna mojej „choroby” stała się dla mnie jasna.
Poszedłem do kuchni, otworzyłem lodówkę, wyjąłem z niej zupełnie normalne mleko z zawartością 3,5% tłuszczu i w dwóch łykach  wypiłem całą szklankę z jego zawartością. Po czym odczekałem co się stanie. Ale nic się nie działo. A więc wypiłem następną szklankę i następną, w dalszym ciągu czekając na reakcję, ale nic się nie działo.
Aby zdobyć pewność, że sprawa jest rzeczywiście "załatwiona", pojechałem z żoną na zakupy i kupiłem 2 L kaby(napój z mlekiem). Moje żona myślała, że żartuję.
W ciągu następnych dwóch dni piłem  o różnych porach kupioną przeze mnie kabę, czasami przed, a czasami po jedzeniu – i nic się nie działo! Do dzisiejszego dnia (12.12.2008) nie miałem żadnego rozwolnienia!

Pozostaje mi tylko dołączyć się do walki doktora Hamera o sprawiedliwą medycynę. Jak tylko skończę swój kurs psychologicznego naturoterapeuty, będę dalej pomagał swoim pacjentom w oparciu o wiedzę odkrytą przez doktora Hamera. Będę wspierał walkę o Germańską Nową Medycynę, tak długo, aż wszyscy ją zrozumieją.
 
Łączę serdeczne pozdrowienia
H.J.H

***
Uwaga specjalisty:
Nasz przyjaciel zareagował dolną częścią jelita cienkiego (rozwolnienie).
Treść konfliktu: "nie móc strawić kęsa", "złość nie do strawienia" przeważnie połączona z szeroko rozumianym strachem z powodu wygłodzenia.
Rozwolnienie jest fazą zdrowienia. W fazie aktywnej występuje zaparcie.
Gdyby zareagowała również górna część jelita, to w fazie zdrowienia wystąpiły by wymioty z rozwolnieniem.
Z powyższej relacji widać wyraźnie konflikt:
przeżyty w izolacji - 6-letnie dziecko jest strasznie daleko w obcym dla niego otoczeniu (bez rodziny, matki).  Nasz przyjaciel opisuje, że odczuł to jako rozłąkę.
nieoczekiwany, jak grom z jasnego nieba – nigdy do tego momentu nie pił mleka
wysoka dramatyka – nie chciał pić mleka, przymus odczuł jako złość nie do strawienia. Jakiś czas nawet całkowicie odmawiał jedzenia (wygłodzenie).
 
Zauważcie: sam konflikt, DHS jest kwestią ułamka sekundy(!), w którym to muszą być spełnione wszystkie 3 kryteria.  W tym samym momencie konflikt zostaje z czymś skojarzony (asocjacja). W powyższym przypadku do „złości nie do strawienia z aspektem wygłodzenia” została „wprogramowana” również szyna. U naszego przyjaciela było to mleko.

Konflikt jest dopiero wówczas rozwiązany, jeżeli szyna staje się bezprzedmiotowa. Szyna staje się bezprzedmiotowa, jeżeli sytuacja, która ją wywołała jest również bezprzedmiotowa, tzn. nie może się już powtórzyć.
W momencie wytworzenia się szyny, nasz przyjaciel miał 6 lat, był dzieckiem.  Dzisiaj jest dorosłym, 49 letnim mężczyzną, ojcem dwojga dorosłych dzieci. To, co zdarzyło mu się przed laty, nie może mu się już zdarzyć. Konflikt ten stał się w związku z tym bezprzedmiotowym. Wystarczyło to sobie uświadomić!
43 lata cierpień i niewygód zostały zakończone dzięki rozpoznaniu i zrozumieniu tych zależności.

Germańska nic nie kosztuje i nie ma żadnych skutków ubocznych. Zgodnie z Germańską pacjent jest szefem samego siebie. Pomiędzy nim i jego zdrowiem nie stoi ani żaden lekarz, ani żadne lekarstwo.
Germańska Nowa Medycyna jest medycyną wolności!"
« Ostatnia zmiana: 09-04-2009, 01:21 wysłane przez Zbyszeik » Zapisane

Natura sama, jeśli jej pozwolisz, usunie chorobę. To właśnie nasza niecierpliwość i zmartwienie psują wszystko. I niemal wszyscy umierają przez lekarstwa, a nie przez choroby.  - Moliere;Chory z urojenia
Lacky
« Odpowiedz #18 : 09-04-2009, 20:29 »

Coraz gorzej. Dużo jest przykładów z GNM a wybrałeś najgorszy z możliwych.
Pominę kwestie przeżyć tej osoby, bo takie przeżycia ma, co 5 dziecko i jakoś z tego powodu nie chorują.

Cytat
To wydarzenie żyło w mojej pamięci jeszcze przed 4 tygodniami... w tym czasie połączyłem je z moją nietolerancją laktozy ...  gdyż uświadomiłem sobie, że od tamtego czasu działała u mnie szyna "mleko".
Moja żona kupowała dla mnie tylko mleko bez   laktozy,  albo śmietankę. Od czasu do czasu próbowałem wypić mleko, albo kabę, ale rezultaty tego były zawsze opłakane: w przeciągu 5 do 10 min. dostawałem po tym zawsze  rozwolnienie. Rozwolnieniem reagowałem również po zjedzeniu gotowych sosów, w skład których wchodziło mleko w proszku

Kto nie pije mleka i potrafi dobrze tolerować laktozę i białka kazeiny. On na siłę próbował wlać w siebie to, co u niego powoduje prawidłowe reakcje w organizmie. Czyli po wypiciu mleka i nieszczelnych jelitach białka zaczęły zaburzać prace jelit i przedostawać się do organizmu w postaci niestrawionej. Reakcja organizmu była idealna rozpoznanie alergenu mającego szkodliwy wpływ na organizm. Czyli po rozpoznaniu alergenu jest wysyłany sygnał do mózgu o występującym zagrożeniu. Mózg steruje nerwami jelit powodując reakcje biegunkowe.

I co on zrobił z wykorzystaniem GNM spowodował, że zatrzymał biegunkę. Zamaskował prawidłowy objaw organizmu. Czyli pod wpływem psychosugesti wyłączył działanie mózgu na reakcje z układu odpornościowego.

Takie działanie spowodowało to, że do organizmu są wpuszczane białka, które uszkadzają komórki przylepiając się do nich, co w przyszłości może spowodować jeszcze gorsze schorzenia. Brak reakcji ze strony organizmu spowodowało, że on tego „świństwa” dostarcza do organizmu jeszcze więcej, czyli szkodzi sobie podwójnie.  Czyli jego proces chorobowy postępuje a tego GNM nie widzi. GNM zobaczy skutki swojego działania jak wystąpi ponowy konflikt i zaczną się reakcje stresowe.  Czyli tak naprawdę nie pomagamy organizmowi tylko go niszczymy. Ale nie we wszystkich przypadkach, bo czytałem lepsze przykłady z GNM, które miały pozytywny powrót do zdrowia.

Przy ciągłym stresie wynikającym z reakcji na wymyślane przez nas zagrożenia powoduje, że organizm często wprowadzany jest w stan mobilizacji. Powoduje to przewrażliwienie systemu i każda sytuacja stresująca prowadzi do nadmiernej i uogólnionej reakcji obronnej skierowanej przeciwko otaczającym ludziom traktowanym, jako źródło potencjalnego zagrożenia; do szukania zagrożenia tam gdzie go nie ma. Aktywność hipokampa blokuje działanie kortyzolu. W warunkach przedłużającego się napięcia następuje negatywne sprzężenie zwrotne i nadmiar kortyzolu zaczyna niszczyć komórki hipokampa. Z kolei hipokamp przechowując wspomnienia umożliwia wybór właściwych reakcji poprzez konfrontację zapamiętanej przeszłości z zastaną sytuacją. Prawidłowe funkcjonowanie tej struktury zapewnia plastyczność i zmienność reagowania na bodźce. Nadmiar kortyzolu uruchamia głównie reakcje obronne niezależnie od poziomu realnego niebezpieczeństwa. Reakcje te cechuje sztywność, kompulsywność i schematyzm. Przewlekły stres to nie tylko sztywność i schematyzm myślenia, ale również konkretne negatywne skutki dla zdrowia fizycznego.”

Przy takim długim stażu picia MO ta wiedza powinna być Ci znajoma.

Cytat
Jak tylko skończę swój kurs psychologicznego naturoterapeuty, będę dalej pomagał swoim pacjentom w oparciu o wiedzę odkrytą przez doktora Hamera.

psychologicznego naturoterapeuty – co to jest za wymysł, to tylko świadczy negatywnie o metodzie GNM - takie twory.

Cytat
Germańska nic nie kosztuje i nie ma żadnych skutków ubocznych. Zgodnie z Germańską pacjent jest szefem samego siebie. Pomiędzy nim i jego zdrowiem nie stoi ani żaden lekarz, ani żadne lekarstwo.
Germańska Nowa Medycyna jest medycyną wolności!"

Bo GNM ich nie widzi a tego, czego nie widzi to nie uznaje za swoje działanie.

Cytat
Laokoon
Laokoon ty musisz mieć pewne zdanie na jakiś temat a nie dostosowywać się ciągle do osób, które piszą inaczej. Pływasz po tematach i przytakujesz zamiast podawać argumenty, jeżeli masz racje.
Potem idziesz na forum doktora i nie potrafisz ustosunkować się do prostych pytań, który były tu już dogłębnie wyjaśnione. Mała grupa potrafi zrozumieć te wyjaśnienia (nawet z naszego forum), ale ty już powinieneś je rozumieć. (i nie pytaj o co chodzi tylko pomyśl).
Dużo piszesz to powinieneś mieć już ugruntowaną wiedzę a nie grać jak inni sobie tego życzą.


Zapisane
Amdea
Stały bywalec
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 21-03-2008
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 217

« Odpowiedz #19 : 09-04-2009, 22:16 »

Idąc dalej, jeżeli GNM rozpoznaje chorobę w momencie wystąpienia objawu, bo jak nie ma objawu to nie widzi przyczyn niszczenia organizmu, to tak naprawdę niczego nie leczy tylko powoduje, że choroba jest maskowana. Bo likwidując objaw uważa, że problem został rozwiązany. Czyli coś jak działanie aparatem mora.
W taki sposób można przeżyć całe życie maskując objawy leczone wywoływaniem stresu. Tylko że po pew-nym czasie ilość zablokowanych objawów może przekroczyć granice tej metody.
Sami widzicie po sobie że pijecie MO które ma uszczelnić organizm. Jeżeli GNM działałaby tak jak piszecie to żadne uszczelnianie nie byłoby wam potrzebne.
Ale GNM nie zaprzecza, że istnieją choroby wynikające z toksemii – wskazuje tylko te, które są wynikiem konfliktu biologicznego. A może martwisz się, że jest jakaś choroba, która bardzo Ci pasowała do teorii toksemii, a została „zagarnięta” przez GNM.  msn-wink A tu link http://www.germanska-nowa-medycyna.pl/archiw_germanska_nowa_medycyna/tresc_konfliktu.htm do opisu jak rozumieć konflikt biologiczny.
I zgadzam się z Tobą w 100%, że GNM niczego nie leczy – bo jak można wyleczyć coś co jest programem natury – tak to zostało zaplanowane, że przebiega w sposób dwufazowy i samo się leczy – dzięki GNM  tylko możemy śledzić ten proces i ewentualnie przez uświadomienie sobie przyczyny konfliktu przyspieszyć jego rozwiązanie (albo unikać szyn alergicznych). A skoro GNM to w zasadzie świadome śledzenie procesu zdrowienia - to gdzie tu jest miejsce na maskowanie choroby?
A że pijemy MO – no właśnie dlatego, że niektóre choroby są spowodowane toksemią, a „trucizn ci u nas dostatek”.

I co on zrobił z wykorzystaniem GNM spowodował, że zatrzymał biegunkę. Zamaskował prawidłowy objaw organizmu. Czyli pod wpływem psychosugesti wyłączył działanie mózgu na reakcje z układu odpornościowego.
To spróbuj zatrzymać u siebie biegunkę "wyłączając działanie mózgu", ciekawe dlaczego chorzy z zespołem jelta drażliwego tego nie potrafią? Można by powiedzieć, że to szczęściarze - ciągle się oczyszczają.
W relacji jest napisane: "Właśnie w tym czasie uświadomiłem sobie wydarzenie, które ciągle w myślach mi towarzyszyło, związane z krowami na pastwisku w górach oraz mlekiem, którego nie chciałem pić, jak i  niespodziewaną  rozłąkę z rodzicami. Nagle przyczyna mojej „choroby” stała się dla mnie jasna." I to wszystko - on NIC nie zrobił - on sobie tylko skojarzył fakty i to wystarczyło żeby przestał wchodzić na szynę alergiczną.

Z rakiem macicy jest tak, że większość kobiet ma go rozpoznany jak zaczynają się upławy, czyli proces zdrowienia a u większości nie ma procesu godzenia.
Może zbyt skąpo opisałam jakie dokładnie miałam objawy raka błony śluzowej macicy – po 6 tygodniach od momentu uderzenia konfliktu – wystąpiły u mnie surowicze upławy (czyli wodniste z niewielką ilością krwi) i trwały do momentu kiedy znalazłam przyczynę konfliktu (ponad 10 dni) – 2 dni po rozwiązaniu konfliktu zaczęły się żółto-zielonoszare upławy, ale jakiś czas występowały na zmianę (jeden dzień upławy surowicze jeden dzień żółto-zielonoszare). Potem dostałam mocnego potylicznego bólu głowy, który trwał 2 dni i dopiero po tym, miałam już tylko żółto-zielonoszare upławy, których ilość z każdym dniem była trochę mniejsza, aż w końcu zanikły.

Więc możesz teraz, patrząc na wykres (http://www.germanska-nowa-medycyna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=58&Itemid=55) prześledzić mój SBS: od momentu uderzenia DHS rósł guz o właściwościach wydzielniczych, który po 6 tygodniach rozpoczął swoje funkcje wydzielnicze – stąd surowicze upławy. Jego aktywność trwała 10 dni i prawdopodobnie trwałaby dłużej gdybym nie znalazła przyczyny konfliktu. W momencie uświadomienia sobie co było przyczyną (a dla mnie było to zdarzenie nie tyle dramatyczne co zaskakujące) to nastąpiło rozwiązanie konfliktu (na wykresie - CL – konfliktoza). Wtedy do akcji wkroczyły mikroby i zaczęły rozkład guza, który jeszcze przez jakiś czas pełnił swoją rolę wydzielniczą.
W połowie fazy zdrowienia nastąpił kryzys epileptoiczny (EK) – jest to moment, w którym następuje zabliźnianie się ogniska Hamera (HH) w mózgu. Od momentu konfiktozy do momentu kryzysu w ognisku HH pęczniało i gromadziło wodę – stąd nasilający się ból głowy (czasami przecież wyraźnie czuć ból rozsadzający czaszkę) – moment kryzysu to po prostu moment wypierania tej wody z HH i zabliźniania tego miejsca.
Po EK (kryzysie epileptoicznym) jest tzw. okres zwiększonej diurezy, nazywany "fazą siusiania". Od momentu EK organizm chce się pozbyć nadmiernej ilości wody, jaką do tej pory nagromadził. W momencie gdy "faza siusiania" zostaje zakończona, organizm steruje znowu w kierunku renormalizacji i następuje druga część fazy zdrowienia – czyli zabliźnianie i powrót do normotonii.
« Ostatnia zmiana: 09-04-2009, 22:21 wysłane przez Amdea » Zapisane
Strony: [1] 2 3 ... 7   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!