Aktualności:

Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij

Pierwsza ciąża po czterdziestce

Zaczęty przez Gosiek, 17-04-2009, 10:58

Melinda

Gosiek!
Dziecko to cud!
A potem "światło naszych oczu" ja mam trójkę dzieci, wspaniałych ludzi już dorosłych.
Gratuluję i życzę zdrowia. Życzę wspaniałych dobrych przeżyć!
Przyjmuj z godnością co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się przymiotów młodości.

Gosiek

Pomyślałam, że trochę napiszę, co słychać u starej "ciężarówki" po siedmiu miesiącach ciąży. Z dzieciątkiem (podobno córeczka Julka) jest ok. Oczywiście na tyle, na ile może to pokazać usg. Moje badania wszystkie wychodzą w normie, więc pomyślałam o porodzie w wodzie. W naszym szpitalu jest taka możliwość nieodpłatnie, ale niewiele kobiet z niej korzysta.
W ciągu tych kilku miesięcy zaliczyłam mdłości, bóle pleców, kilkakrotne wymioty. Wieczorami bywam solidnie zmęczona, a rankiem śpię baaaardzo długo. Ale skoro mogę sobie na to pozwolić (cały czas jestem na wolnym), to dlaczego nie. Ciągle spaceruję, bo pogoda sprzyja. Mogę chodzić (chociaż raczej wolno i żylaki mi się bardziej uwidoczniły), siedzieć, leżeć, ale nie mogę stać. A u nas czasami bywają kolejki  :/
Teraz już o żadnej diecie nie ma u mnie mowy. Przechodzę kilkutygodniowe okresy zachcianek - był borówkowy, truskawkowy, śliwkowy, a teraz jest jabłkowy. Niestety, do warzyw mnie nie ciągnie, ale na bieżąco robię sobie ogórki ledwo podkiszone ( tylko mąż mi je często zjada) i marchewkę. A że mamy już kiszoną kapustę, to też ją wcinam. Zdarzają mi się też "okresy słodyczowe", ale staram się je eliminować (jeśli tylko potrafię  :mrgreen: ). Przytyłam 10 kg, co podobno też jest w normie. W ogóle cała byłabym "w normie", gdyby nie płaczliwość. Z byle powody ciekną mi łezki, co tak mnie złości, że...jeszcze bardziej płaczę. Ale skoro ciąża to odmienny stan, to może tak właśnie ma u mnie być.

Emisia

#22
Gosiek. Ja rodzilam w wodzie i jest to naprawde wspaniala sprawa. Doradzam!

Melinda

Pięknie napisałaś Gosiek!
Aż się wszystko przypomina! Wypoczywaj i czuj się dobrze - już trzymam kciuki!
A płaczliwość stosowna do stanu - nic się nie przejmuj, jest dobrze, a będzie świetnie.
Pozdrawiam serdecznie.
Przyjmuj z godnością co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się przymiotów młodości.

Antonio

Hmm... Moja żona też była "starą pierwiastką" :) i urodziła w wodzie małą gwiazdkę :) Zazdroszczę wam tego pięknego okresu oczekiwania i potem... odkrywania małego kosmity z archaicznych czasów, z naszej prehistorii.

Niestety także w tej części Służby Zdrowia zwanej położnictwem sporo jest ignorancji i braku poszanowania dla fizjologii i natury kobiet. Bywa i tak, że pewnej części personelu szpitalnego brak po prostu empatii dla noworodków. Podobno najlepiej rodzić we własnym domu :)
I'm going through changes

Iza38K

Cytat: Antonio w 07-10-2009, 20:20
Podobno najlepiej rodzić we własnym domu :)
Tak podobno...nie dane mi było tego doświadczyć za to znieczulicy personelu medycznego oj tak. Za każdym razem. Życzę każdej rodzącej aby rodziła w domu, aby za rękę trzymała ją jej własna matka lub siostra. Nie wiem czy obecność mężczyzny to taka pociecha. Raczej chyba jednak druga kobieta, która wie o co chodzi, wie co to za ból, co za niepewność. Ale może to tylko takie moje subiektywne odczucie :) .

Antonio

Może nie dla każdej kobiety jej mężczyzna obok podczas porodu jest pociechą. W obecnych warunkach szpitalnych jest to raczej koniecznością --- we dwoje łatwiej oprzeć się szpitalnym rygorom i choćby pożartować z tego. Dla mnie poród mojego dziecka był bardzo wzruszającym momentem :-) Gdyby to odbyło się w domu, byłoby spokojniej, bez pośpiechu, bez ciągłego kontrolowania...
I'm going through changes

Grazyna

#27
Gosiek, pewnie już i tak nie pracujesz, to napisz nam od czasu takie budujące posty, jak to Ty potrafisz. Martwię się, jak dziewczyny mieszają w układzie hormonalnym (jak choćby Kasia), jak zdrowia i urody szukają w "Studiach Urody" i u kosmetyczek, które działają na ich młode buzie silnymi środkami złuszczającymi. A Ty zawsze potrafiłaś zaufać swojemu organizmowi i dlatego masz takie piękne efekty. Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę, aby wszystko układało się po Twojej myśli.

Mmagmma

Gosiek, mnie się łezka w oku zakręciła czytając ten wątek. Dawniej byłam "twardzielką" a po ciąży reaguję bardziej emocjonalnie na pewne sprawy i cieszę się, że tak jest. Najpiękniejsze chwile przed Tobą! Pisz co słychać :)

Gosiek

To już 39. tydzień ciąży! Niestety, nici z porodu rodzinnego (podobno epidemia grypy) i w wodzie. Moja pani ginekolog ustaliła cięcie cesarskie na poniedziałek. Przestraszyłam się, ponieważ przez całą ciążę była mowa o porodzie naturalnym. Jednak ona twierdzi, że tak będzie lepiej dla mnie i dziecka. Mam już umówioną znajomą pielęgniarkę z "noworodków", która będzie ze mną podczas operacji i po - tyle, ile będzie trzeba. Powiedziała, abym zażyczyła sobie znieczulenie ogólne, gdyż "blokada" może być niebezpieczna. To wszystko działo się dzisiaj, więc jeszcze muszę to przemyśleć.
A ogólnie czuję się bardzo dobrze. Tylko spadł mi poziom żelaza, więc podciągnęłam go sposobem Editho (utarte żółtko na czczo). Ciągle spaceruję, bo pogoda sprzyja, chociaż szybko się męczę. Nie mam też problemu z prowadzeniem samochodu.Julka tak się zabawnie wierci w moim brzuchu, że czasami to mi żal, że tego już nie będzie.

CytatA Ty zawsze potrafiłaś zaufać swojemu organizmowi 
Grażynka, muszę Cię rozczarować. Popełniałam te same błędy, co te dziewczyny, a może i więcej  :bash:. Ale od trzech lat bardzo staram się  nie być "pacjentem".

Emisia

Gosiek, sorry ale nie rozumiem. Czy tobie zalecane jest ciecie cesarskie z powodu panujacej grypy?  :eek:

Gosiek

Cha, cha, Emisia:
Cytatnici z porodu rodzinnego (podobno epidemia grypy)
A cc: pierwiastka po czterdziestce, duża wada wzroku, żylaki podudzi.
Ale wszystko to było też na początku ciąży, a o cc nie było mowy. Dlatego jest mi trudno zaakceptować decyzję ginekologa.

Grawo

A ja uważam, że decyzja lekarza słuszna, szkoda że ja nie miałam takiego lekarza, kiedy rodziłam moje trzecie dziecko mając 40 lat. Jak sobie dziś przypominam, to od razu mi się podnosi ciśnienie, to był horror, mdlałam dawali mi tlen a potem kazali pchać, oczywiście nic z tego nie wychodziło, więc lekarz go ze mnie wycisnął. Byłam cała porozrywana, przez miesiąc chodziłam zgięta wpół/ potworny ból krzyża/. Chłopak urodził się duży 4,5 kg. długi 60 cm.Dzisiejsze moje dolegliwości to pewnikiem skutek tamtego porodu.
Uważam, że decyzja słuszna. Będzie dobrze, trzymam kciuki za Ciebie.

Helusia

#33
Ja również uważam tę decyzję za słuszną. Przynajmniej nie musisz się obawiać przez to dzisiejsze "wyciskanie" dzieci na siłę o porażenie mózgowe, jakieś tam uszkodzenia główki, złamania barku itp. Przy blokadzie będziesz uczestniczyła w całym porodzie.  :P
Najcenniejsze, co możesz podarować innym, to mądrość

Bromba

CytatPrzy blokadzie będziesz uczestniczyła w całym porodzie.
Ja zrozumiałam, że będzie znieczulenie ogólne
CytatPowiedziała, abym zażyczyła sobie znieczulenie ogólne, gdyż "blokada" może być niebezpieczna.
Też trzymam kciuki za ten poród, bardzo Ci życzę Gosiek, aby wszystko poszło prawidłowo.
Ja osobiście nie mam przekonania co do cięć cesarskich, ale rozumiem, że w Twoim przypadku jest to konieczne. Życzę wszystkiego dobrego!
PS. Przeczytałam jeszcze raz post Gosiek i wynika z niego, że Dzidziuś jest już na świecie!
Czekamy na nowinki...
Bo rzeczywiście, jak się dobrze pomyśli, to każda awantura, walka, pojedynek okazują się zajęciem ponurym, dość monotonnym, a nawet wręcz nudnym dla umysłu naprawdę dociekliwego.

Gosiek

Jesteśmy już w domu. Juleczka jest zdrowa. Resztę "nowinek", kiedy i ja wydobrzeję.

Zuza

Super Gosiaczku! Gratuluję!  :clap:

Antonio

Cesarskie cięcie jest chirurgiczną operacją... i powinno być chyba ostatecznością? Myślę, że wielu problemów i powikłań przy porodzie dałoby się uniknąć, unikając szpitalnych procedur i niepotrzebnego stresu? Poród we własnym domu jest czymś naturalnym, oczywistym --- nie wiadomo dlaczego został jakiś czas temu wynaturzony? Moja mama i całe jej rodzeństwo urodziło się w domu --- ja niestety nie miałem już takiego szczęścia i urodziłem się w komunistycznym szpitalu :-) Kto wie czy nie było to najbardziej kruchym elementem w fundamentach mojego życia? ;-)

Personel szpitalny wciąż ingeruje w intymność matki... Sam byłem tego świadkiem. Myślę, że organizm matki najlepiej wie czego chce i urodzi wtedy, kiedy urodzi, gdy się go nie pogania, nie przeszkadza. Tymczasem przeciągający się około północy poród mojej córki wciąż był dość złośliwie komentowany przez sympatyczną na codzień pielęgniarkę. Jaki to miało sens? Do czego w tych chwilach potrzebne były nam pielęgniarki i lekarze, badanie pulsu, etc.? Do tego, żeby zaburzyć nam naturalny rytm życia i doprowadzić do powikłań... żeby mieć w związku z tym dodatkową pracę, uzasadnienie swojej misji? ;-)
I'm going through changes

Zosia_


Emisia