hajdi
|
|
« Odpowiedz #20 : 13-05-2009, 12:01 » |
|
Za podanym przez Mistrza źródłem: Dietetyk zajmuje się prawidłowym i racjonalnym odżywianiem, zwłaszcza w czasie choroby i w specjalnych stanach organizmu ludzkiego. Wynika z niego, że diety mają zastosowanie w "chorobie i w specjalnych stanach organizmu" a nie na codzień.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Mistrz
Offline
Płeć:
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596
|
|
« Odpowiedz #21 : 13-05-2009, 13:40 » |
|
I jeszcze to, jako przejaw manieryzmu do naśladowania. Wkrótce zawód dietetyka zostanie uznany za profesję medyczną. Jego przyszłość na terytorium krajów Unii jest więc zagwarantowana, ponieważ stosowne przepisy przewidują obowiązkowe zatrudnienie dietetyków w określonych instytucjach.
W naszym kraju dietetycy znajdą też swoje miejsce jako osobiści konsultanci polityków czy gwiazd estrady. Taki model obowiązuje od dawna na Zachodzie.
Na razie dietetycy muszą stawić czoło przeciwnościom i opinii, że ich praca nie jest koniecznie potrzebna.
|
|
|
Zapisane
|
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
|
|
|
arek86
|
|
« Odpowiedz #22 : 13-05-2009, 22:14 » |
|
A powiedz mi taką rzecz Zibi :-)). Moja Mama zawsze mi powtarzała i nadal powtarza, że najlepsze jest proste jedzenie. Ostanio "chodzi" za mną takie danie. Powiedz mi czy jest bardzo grzeszne czy może być od biedy. Podam skład dla 5-osobowej rodziny - kasza gryczana 300 - 400 gram ( mam na myśli suche ziarno), 500 - 600 gram fajnego, swojskiego przerastanego boczku, 5 -6 dużych cebul. Boczek poddusić na smalcu z cebulą i wymieszać z ugotowaną kaszą, doprawić solą i pieprzem do smaku. Do tego kiedyś był kefirek a teraz podałabym z surowką z kiszonej kapusty. I co przegięcie czy może być? Potwierdzam jest to bardzo smaczne danie, które syci na wiele godzin. Osobiście używam kaszy gryczanej nie palonej bo jest po prostu dużo smaczniejsza od tej przypalanej. Do całości polecam jeszcze świeżo posiekany koperek (z 1/3 pęczka) i odrobinę masła. Całości uzupełniam surówką. Powyższy posiłek przyczynił się w dużej mierze do złapania przez mnie kilku cennych kilogramów. Polecam każdemu. 20 minut roboty i prawdziwa uczta przy stole.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
krynia
|
|
« Odpowiedz #23 : 15-05-2009, 16:44 » |
|
MO i picie koktajli miało nam pozwolić jeść to co jest w sprzedaży i przeznaczone do jedzenia, a tymczasem jest grzeszne jedzenie i nie? Chyba ponad pół roku poszło na marne i muszę zacząć od nowa. Jem dużo surówek, słodyczy nie jem w ogóle, nie słodzę. Na obiad jem mięso z dodatkiem dużej ilości surówki (lub zamiast mięsa ziemniaki - sporadycznie). Uwielbiam owoce. Nigdy nie brałam antybiotyków, lekarstw też nie, przeziębienia wolę przeleżeć w łóżku. Jak boli mnie głowa idę się po prostu położyć. Ale wygląda na to, że to chyba za mało? Zacznę od nowa tylko od czego mam zacząć? Są jakieś etapy? proszę mi pomóc. Przeczytałam książki, ale może się nie doczytałam?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Gosiek
Offline
Płeć:
MO: 10.11.2006
Skąd: Beskidy
Wiadomości: 243
|
|
« Odpowiedz #24 : 15-05-2009, 17:17 » |
|
Krynia, nie bardzo rozumiem, w czym rzecz. Jeśli nie masz dolegliwości, to Twoje postępowanie jest jak najbardziej "zdrowotne". MO, koktajle i w miarę zdrowe jedzenie, to jest właśnie to. A grzeszne jedzenie? Moim zdaniem to chyba tylko to przetworzone do tego stopnia, że staje się dla nas trucizną (chociażby to napromieniowane). No, ja na przykład od czasu do czasu grzeszę słodyczami, Ale Ty? Inna jest sprawa, kiedy czujesz się źle. Wtedy rzeczywiście na jakiś czas bywa potrzebna dieta.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
krynia
|
|
« Odpowiedz #25 : 15-05-2009, 18:08 » |
|
Coś się popsuło i zniknęła moja odpowiedź, więc odpowiem jeszcze raz bardziej w skrócie. To mówisz Gosiek, że nie jest mi potrzebna dieta jak czuje się dobrze? Czuję się dobrze. Miałam okres kiedy spuchły mi oczy, miałam wokół liszaj i swędzenie. Nie wychodziłam z domu ale w końcu przeszło. Drastycznych innych skutków picia MO nie miałam, ale kiedy czytam te wszystkie rady dotyczące jedzenia to idzie ogłupieć. Fajnie oczywiście mieć nowe przepisy ale czuje się, że jeszcze wciąż robię za mało. Na przykład wiem że chleb też jemy nie taki, co prawda pisze razowy żytni skład: mąka żytnia 2000, sól, kwas naturalny, mieszanka wieloziarnista, drożdże, woda. Niestety nie znalazłam lepszego, piec sama nie będę bo nie mam na to czasu. Robię co mogę, ale czasem wydaje mi się że to ciągle mało. Czy większość forumowiczów tak skrupulatnie wszystkiego przestrzega? Wierzyć mi się nie chce... Jestem zdołowana taką ilością wszystkich informacji - chciałabym to wszystko wiedzieć, ale jest to niemożliwe. Może doradzicie mi jak to wszystko szybko ogarnąć?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Zbigniew Osiewała (Zibi)
|
|
« Odpowiedz #26 : 15-05-2009, 18:11 » |
|
No jasne, że jeśli nie ma żadnych objawów, to po co się uszczęśliwiać na siłę. Można wówczas osiągnąć odwrotne efekty niż zamierzone.
|
|
« Ostatnia zmiana: 20-11-2011, 15:21 wysłane przez Zibi »
|
Zapisane
|
|
|
|
krynia
|
|
« Odpowiedz #27 : 15-05-2009, 18:15 » |
|
Jeszcze jedno mnie interesuje. Znajoma też pije MO i był okres, że nie jadła owoców. Nie mogę tego nigdzie znaleźć, ale mówiła o etapach, w których nie powinno się czegoś tam jeść i pić. Gdzie mogę to znależć? Z góry dziękuje za pomoc.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Joker
|
|
« Odpowiedz #28 : 15-05-2009, 18:27 » |
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
krynia
|
|
« Odpowiedz #29 : 15-05-2009, 19:25 » |
|
Oto mi chodziło. Bardzo dziękuje!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Iza38K
|
|
« Odpowiedz #30 : 24-05-2009, 12:56 » |
|
Mam pytanie a nie wiem gdzie je wsadzić. Zibi a co z owocami ? Nigdy nie miałam "sensacji" ze strony przewodu pokarmowego i gdy zacznie się sezon owocowy mogę je jeść do syta? Owoce rozumiem, że są źródłem węglowodanów więc jak komponować jadłospis w sezonie letnim ? Ograniczyć kasze? Do moich ulubionych owoców należą: truskawki, maliny, morele, brzoskwinie, arbuzy i winogrona. Można je jeść bezkarnie ? No bo jak mam ochotę na np. truskawki to na luzie mogę zjeść kilogram podczas samego ich mycia :-). Potem oczywiście już mi się w ogóle jeść nie chce. I ogólnie latem ( podczas upalnych dni) to na mięso specjalnie mój organizm ochoty nie ma. Pewnie ma to jakiś związek z tym, że jem więcej warzyw i owoców. Czy to jest jakiś błąd? Mistrz pisze, że człowiek zdrowy może jeść wszystko co innym nie szkodzi w rozsądnych ilościach. Nie wiem czy jestem zdrowa. Chyba toksyny mam poupychane tu i ówdzie o czym świadczą pierwszy raz w życiu bolące mnie nadgarstki, kolana czy kręgosłup. No i co to są te "rozsądne ilości" w stosunku do owoców sezonowych? A może w tym względzie kierować się sygnałam płynącymi ze strony organizmu - więc kiedy najdzie ochota najeść się do syta? Ja tak zresztą mam. Gdy zaczyna się sezon truskawkowy to kilka pierwszych dni nasycami się ich smakiem do woli a potem mnie odrzuca.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Zbigniew Osiewała (Zibi)
|
|
« Odpowiedz #31 : 25-05-2009, 08:12 » |
|
Nie wiem czy jestem zdrowa. Chyba toksyny mam poupychane tu i ówdzie o czym świadczą pierwszy raz w życiu bolące mnie nadgarstki, kolana czy kręgosłup. No i co to są te "rozsądne ilości" w stosunku do owoców sezonowych? A może w tym względzie kierować się sygnałam płynącymi ze strony organizmu - więc kiedy najdzie ochota najeść się do syta? Ja tak zresztą mam. Gdy zaczyna się sezon truskawkowy to kilka pierwszych dni nasycami się ich smakiem do woli a potem mnie odrzuca. To dobry znak, że Cię boli w tych miejscach, co może oznaczać, że oraganizm zaczyna doprowadzać do ewakuacji toksyn w postaci starych depozytów kryształków soli kwasów organicznych i nieorganicznych, przy pomocy wyrapiania i miejscowych stanów zapalnych. Może rozważ to, aby mniej cierpieć: http://bioslone.pl/forum2/index.php?topic=6646.msg68348#new "Rozsądne ilości" - tj. zgodnie z formułą: "4 x s" Pana Jarmołowicza. Owoce sezonowe, a zwłaszcza truskawki są doskonałym źródłem pektyn i witaminy C, które wspomogą organizm w neutralizacji toksyn i odkwaszaniu; ale początkowo używałbym ich jedynie w koktajlach, a następnie poza koktajlami, w takich właśnie ilościach, w jakich Ci będzie sugerował organizm (pod warunkiem, że nie chorujesz na cukrzycę...). Wg mnie owoce jednak powinno się jeść pod kontrolą: http://bioslone.pl/forum2/index.php?topic=5443.0oraz post nr 8: http://www.ener-med.pl/forum/forum-ogolne/archiwum-odzywianie-i-suplementacja/cukrzyca-ciazowa Koktajle z błonnikiem na bazie arbuza, to wyśmienita kuracja alkalizująca, czyli odkwaszająca i oczyszczająca organizm.
|
|
« Ostatnia zmiana: 22-11-2011, 16:15 wysłane przez Zibi »
|
Zapisane
|
|
|
|
adelaida55
|
|
« Odpowiedz #32 : 24-07-2009, 14:23 » |
|
Iza38K I ogólnie latem ( podczas upalnych dni) to na mięso specjalnie mój organizm ochoty nie ma. Sposób odżywiania się zależy od pory roku i miejsca zamieszkania (szerokości geograficznej). Spójrzmy na ludność zamieszkującą wybrzeże Morza Śródziemnego, Europę północną, Syberię i np. Eskimosów. W zależności od miejsca zamieszkania, im bardziej na północ tym jedzenie musi być bardziej tłuste, więcej ryb (Eskimosi jedzą wyłącznie ryby – nie mają możliwości jedzenia warzyw i owoców, bo tam ich nie uprawiają, chyba, że obecnie są to owoce i warzywa przywiezione z innych miejsc), mięsa – Syberia. Im bardziej na południe tym pożywienie staje się lżejsze: więcej warzyw i owoców, tłuszcz zwierzęcy zamienia się na tłuszcz roślinny. Wynika to z zapotrzebowania energetycznego – nasz organizm musi mieć energię aby się ogrzać. Zimą więcej – potrawy zawierające mięso i tłuszcze zwierzęce, latem mniej – więcej warzyw i owoców (potrzeba płynów do uzupełnienia – pocenie się). W Mongolii na przykład je się mięso. Nawet „czaj” - to nasz rosół z uszkami i zieloną herbatą. Ponieważ Mongołowie są ludem koczowniczym, nigdy nie uprawiali ziemi i zajmowali się wyłącznie hodowlą bydła – taka też jest ich dieta. Nie spotyka się tam ludzi chorych na kamicę nerkową, podwyższony cholesterol, czy nadciśnienie tętnicze. Bardzo mało jest również osób chorych na cukrzycę. Czyli mieszkając w określonym miejscu, mając określone przez naturę geny i jedząc to co rośnie, pływa lub biega w danym regionie, mamy możliwość w miarę zdrowo żyć. „W miarę”, bo nigdy nie jesteśmy do końca pewni, czy natura nie uczyni nam jakiegoś psikusa. Nie mniej jednak powinniśmy robić wszystko co w naszej mocy, aby żyć zdrowo. Proszę zwrócić uwagę również na Murzynów w Afryce i w Stanach Zjednoczonych. Otyłych w Ameryce jest mnóstwo w Afryce ich nie ma. Ich organizm nie potrzebuje zbyt wiele tłuszczy zwierzęcych, ponieważ w gorącym klimacie trudno jest pracować, to nie ma możliwości zrzucenia zbędnych kilogramów i mieszkając w rozwiniętym gospodarczo kraju, mając dostęp do przetworzonego wysoko – tłuszczowego jedzenia - tyją. To samo dotyczy Indian. Musieli najeść się latem aby zimą przeżyć. Nabierali kilogramów latem i potem zimą, organizm ich spalał zmagazynowany wcześniej tłuszcz. Obecnie mając dostęp do pożywienia przez cały rok, nie polując i nie przenosząc się za pożywieniem, a zamieszkując rezerwaty zaczynają już w wieku młodzieńczym chorować. Jeżeli będziemy mieć świadomość skutków naszego postępowania to jestem pewna, że będziemy mogli je zweryfikować. Człowiek jest ssakiem – zwierzęciem (książka „Naga małpa” Desmonda Morrisa)- czyli postępowania zwierząt w kwestii odżywiania i leczenia się mogą być dla nas pewną wskazówką.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Mistrz
Offline
Płeć:
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596
|
|
« Odpowiedz #33 : 24-07-2009, 14:59 » |
|
Eskimosi jedzą wyłącznie ryby To są bajki. Eskimosi jedzą, a właściwie jedli głównie tłuste ssaki morskie. Mięso ryb nie jest zbyt dobrym pożywieniem dla człowieka, raczej namiastką, więc długo by nie pożyli.
|
|
|
Zapisane
|
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
|
|
|
Mr. R
Stały bywalec
Offline
Płeć:
Wiek: 35
MO: 27.09.2007
Wiadomości: 295
|
|
« Odpowiedz #34 : 24-07-2009, 15:12 » |
|
Podstawą żywienia we Włoszech są węglowodany - pasty, pierożki,pieczywo.... a złym stanem zdrowia ich naród się nie wsławił, chyba jest wręcz odwrotnie. Jak to wytłumaczyć ?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Piotr
Offline
Płeć:
MO: nie stosuję
Wiedza:
Wiadomości: 1.357
|
|
« Odpowiedz #35 : 24-07-2009, 15:13 » |
|
Człowiek jest ssakiem – zwierzęciem (książka „Naga małpa” Desmonda Morrisa)- czyli postępowania zwierząt w kwestii odżywiania i leczenia się mogą być dla nas pewną wskazówką.
To skoczmy na drzewo i jedzmy banany
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Mistrz
Offline
Płeć:
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596
|
|
« Odpowiedz #36 : 24-07-2009, 15:21 » |
|
Człowiek jest ssakiem – zwierzęciem (książka „Naga małpa” Desmonda Morrisa)- czyli postępowania zwierząt w kwestii odżywiania i leczenia się mogą być dla nas pewną wskazówką.
To skoczmy na drzewo i jedzmy banany No tak. Sporo durnot można spotkać w literaturze.
|
|
|
Zapisane
|
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
|
|
|
Antonio
Offline
Płeć:
Wiek: 53
MO: 31-10-2009
Wiedza:
Skąd: Bergamuty
Wiadomości: 990
|
|
« Odpowiedz #37 : 01-12-2009, 22:00 » |
|
Podstawą żywienia we Włoszech są węglowodany - pasty, pierożki,pieczywo....
W Italii pasta e pane, czyli makaron i chleb stanowią ważny ale znikomy wśród różnorodnych potraw element. Pasta jest zaledwie pierwszym daniem i nigdy nie zastąpi drugiego dania --- mięsnego lub morskiego Wszechobecność sałat, warzyw, owoców, oliwy, oliwek, wina... Ravioli, penne i inne bywają piękne, ale są tylko na początek :-) a nigdy zamiast kompletnego posiłku. Nie należy Italii generalizować. Nie ma czegoś takiego jak kuchnia włoska. W każdym mieście, w każdej mieścince wygląda to inaczej. Na północy dostaniemy np. polentę z mięsem, a obok cudowną gałązkę rozmarynu... Co z tym polskim rozmarynem? :-) Na południu ryby i owoce morza. W wielu regionach hoduje się dzikie świnki, w naturalnych warunkach, w lasach, na wolnej przestrzeni... Italia jest kosmosem. Bzdurą jest wyobrażenie, że ludzie tam odżywiają się tylko makaronem. Włoska kuchnia jest niewyobrażalnie różnorodna. Bolesne jest to, że nigdzie w Polsce nie można jej zaszczepić. W niby-włoskich restauracjach w Polsce lepiej nie jadać...
|
|
|
Zapisane
|
I'm going through changes
|
|
|
|