Niemedyczne forum zdrowia
27-04-2024, 14:30 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 [2] 3   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: MO i autyzm?  (Przeczytany 35611 razy)
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #20 : 21-08-2009, 21:50 »

No tak, popełniła Pani mnóstwo błędów "lecząc" czyli blokując objawy zwane chorobowymi, a świadczące właśnie o determinacji organizmu w konieczności pozbycia się toksyn. Tutaj bez solidnej wiedzy pozostanie jedynie leczenie, ale chyba to nie jest najlepsze wyjście. My zamiast tego proponujemy postawić na zdrowie i owym zdrowiem wyprzeć chorobę z organizmu. Ale, jak powiadam, do tego potrzebna jest odpowiednia wiedza o zdrowiu, a tej ci na naszym forum nie brakuje. Niemniej jednak nie od tego forum powinna Pani zacząć, lecz od książek - "Zdrowie na własne życzenie" oraz "Niezbędnik zdrowia". W następnej kolejności polecam Forum profilaktyczne: http://bioslone.pl/forum/?qs=forum
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Zosia_
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: nie stosuję ze względu na reakcje
Wiedza:
Wiadomości: 1.049

« Odpowiedz #21 : 21-08-2009, 23:19 »

Cytat
Może łatwiej byłoby, gdzybyś zadał mi jakies konktetne pytanie, łatwiej byłoby mi to wszystko uporządkować w odpowiedzi.

U mnie pytania rodzą się po przeczytaniu historii problemu.

Opisz takie rzeczy:

1. Od kiedy zaczęły się oznaki autyzmu i jaki element życia mógł mieć na to wpływ? np. jakaś choroba, podróż, czy samo się zaczęło?

2. Jakie lekarstwa używałaś i na co syn chorował?

3. Czy mieszkacie na wsi, w mieście i jak wygląda dzień dziecka teraz i wcześniej gdy nie było objawu autyzmu?

4. Jaki ty masz problemy ze zdrowiem i na co chorowałaś w życiu?

5 Jak się odżywiacie?

6. Czy miał kontakt z jakimiś poważnie chorymi ludzmi lub z substancjami trującymi?

7. Opisz jeszcze to co może mieć znaczenie.

8. Opisz jakie objawy autystyczne ma dziecko i jak się zachowuje.

Ad 1
To jest bardzo trudne pytanie.
Rozwój małego od poczatku mnie niepokoił. Moją uwagę zwróciła to, że nie zaciska piąstek jak mu się poda palec, nie chwyta. Bardzo sybko zaczął podnosić główkę. Zbyt szybko.
Jak lezał był wygiety troche na bok, jak mały bananek. ( Corka też była taka wygięta, ćwiczyłam  z nią i przeszło).
Był też bardzo kontaktowy, o wiele za bardzo na swój wiek. Zauważuła to nawet neurolog, która go badała jak miał 3 miesiące.
Do neurologa  wysłała nas nasza lekarka rodzinna (chyba jedyny pozytywny lekarz jakiego spotkałam, bardzo rzadko się widujemy). Powiedziała, że mały ma problemy z napięciem mięśniowym, naurolog po badaniu równiez postawiła taką diagnozę.
Był rechabilitowany metoda Vojty przez kilka tygodni. Była znaczna poprawa jednak z przyczyn osobistych zrezygnowaliśmy  z dalszej terapii. Ćwiczyłam z  nim nadal w domu.
Jedną  zprzyczyn mógł być też poród. Po czasie, cięzki, zakończony błyskawiczną cesarką ratującą życie moje i dziecka (pełna narkoza).
Obciążające mogło być tez to, że po porodzie dostawałam dożylnie antybiotyki i jednocześnie karmiłam małego. Dopiero jak przypadkowo złapałam ulotke od tego antybiotyku i przeczytałam, ze nie wolno przy tym karmić - przestałam. Mały przeszedł na butelkę. Od razu tez wyszło, ze nie toleruje zwykłego mleka i dostał hudrolizat białkowy.
Ucieklismy ze szpitala tak szybko, jak tylko się dało.
Mało wiem o przyczynach cesarki, karte miałam w rękach tylko kilka minut i byłam po narkozie, nie mogłam czytac, byłam strasnie skołowana. Pamiętam tylko jakieś strzepy rozmów lekarzy. Wiem, że mały był podduszony bo dostał 8 punktów APGAR - własnie zpowodu oddechu. Miał tez pępowine okręconą wokół szyji. (Córka też była podduszona przez pepowinę chociaz z nia poród był naturalny).
Widać - problemy jakies były od poczatku , jednak wiele dzieci ma takie i gorsze problemy a jednak autyzmu nie mają. Nie wiem więc czy to była przyczyna, może jedna z wielu.
Wydaje mi się, że pewnym przełomem po którym mały zaczął "uciekać w autyzm" był pewien wyjazd w góry i "rotawirus" (takie były objawy i tak to lekarz nazwał ale nie było badań), którym się tam zarazilismy wszyscy. U na sto trwało po kilka dni, u małego ponad dwa tygodnie i bardzo go wyniszczyło. Na koniec musiał (?) dostać antybiotyk bo zaczynało się zapalenie płuc.
Do tego momentu mówiliśmy na małego "Pudzian" msn-wink Tak wyglądał, był masywny (ale nie gruby), bardzo silny i wesoły. W czasie choroby bardzo schudł, zmarniał i własciwie pod tym względem do dziś nie wrócił do formy, jest szczuplutki, może nawet chudy, drobny, dość szybko się męczy.
To była pierwsza poważna choroba małego.
Jeśli chodzi o rozwój ruchowy był a miarę ok. Raczkował, pełzał, siedział i zaczął chodzić mniej więcej o czasie. Może tylko czasem trochę dziwnie chodził, tak "sztywno" i szeroko. Czasem chodzi tak i teraz, ta sztywność chodu wraca i znika.
Po jakims czasie, znowu po pobycie w górach w tym samym miejscu - znowu zachorował. Niby jakies zatrucie czy wirus, nie wiadomo, wymioty, biegunka, znowu schudł i znowu skończyło się zapaleniem płuc. Dostał antybiotyk, bałam się nie podać w takiej sytuacji.
Po tym stałos ie coś bardzo dziwnego. Małemu zablokowały się jelita (!)
Miał ogromny, twardy brzuch, strasznei płakał. Nie pomagały masaże ani ziółka. Wezwaliśmy pogotowie, wyladowaliśmyw  szpitalu. Tam go odgazowali taką rurką i zrobili prześwietlenie bo myśleli, że połknął coś , co go zablokowało.
Na prześwietleniu wyrażnie było widać zapchane jelita. To wyglądało, jakby najadł się splatanego igliwia. Lekarka rozmawiała cicho z pielęgniarką o pasozytach ale mi nic takiego nie powiedzieli. Mały po odgazowaniu czuł się dobrze, wysłano nas do domu z zaleceniem lewatyw. Pomogły.
Synek chyba od poczatku miał problemy zjelitami. On prawie nigdy w swoim zyciu (wyjątek to kilka dni po podaniu leku homeo) nie zrobił normalnej kupy. Zawsze były zbyt małe, lużne i jasne. Teraz (po lekach homeopatycznych bywają ciemniejsze) ale zawsze zbyt małe.
Wypróżnia sie regularnie.
Już sobie powiedzieliśmy, ze chyba te góry, to miejsce mu szkodzi (chociaż nie mamy zastrzeżeń do higieny tam panującej) i że już tam nie pojedziemy z dziećmi.

O rany, pisząc to dopiero zdałam sobie z czegoś sprawę !!! Może to głupie i bez sensu ale jest w tym jakas logika.
Własnie mamy znowu wymioty, biegunki i cały ten cyrk. JUż nie jest tak nerwowo, jestesmy pod opieka dobrego homeopaty, nie ma mowy o żadnych antybiotykach czy innych lekach.
Ale jest coś charakterystycznego.
Własnie wróciliśmy z gór, z tego samego miejsca !!! Pojechaliśmy tam jednak bo mieszkają tam nasi przyjaciele i obiecaliśmy corce, ż eją zbirzemy, bardzo chciała. Mały oczywiście pojechałz  nami.
Byliśmy 3 dni. On wymiotował już  w drodze powrotnej. I co dziwne, wymiotował ale humor i apetyt nadal miał dobry. Wymiotował przez trzy dni ale co ciekawe tylko w  nocy. Biegunkę ma nadal, nagorzej jest codziennie rano, z upływem dnia wypróżnienia są coraz rzadsze i niej obfite.
Córka zaczęła wymiotować nastęonego dnia, również miała kilka lużnych stolców ale przeszło jej szybko.
Czyli - małego tzryma już 5 dni ale tylko biegunki, już bez wymiotów. Małej dzisiaj wróciły trochę bóle brzucha ale nie wymiotowała. Po ciepłej, przegotowanej wodzie i masażach - przeszło.
My z mężem jeżdzimy często do tego meijsca od wielu już lat.. Przypominam sobie, że ja też na poczatku kilka razy miałam biegunki i problemy zołądkowe, teraz juz raczej nie.

Zarażamy się tam czymś ? tak to wygląda Smutny
A może nie ? Może "winna" jest woda ?
Woda jest tam wyjątkowa. Na pewno nie jest skażona żadnymi bakteriami, jest pod stałą kontrolą naukowców z Wrocławia. Napisano na jej temat wiele prac naukowych nawet mam gdzieś całkiem grubą książkę o tym żródle, dość dawno wydaną ale chyba przeczytam teraz tą "cegłę".
Woda jest czerpana z głębi gór. Zainteresowałam się nią, kiedy okazało się, ze znajomy wozi ją sobie do Szczecina bo bardzo mu pomaga na problemy z żołądkiem. Wtedy dostałam tą książkę (parę lat temu, kurcze, może nic nie dzieje się przypadkiem ? )

Moze to strasznie głupie... Czy jest możliwe, że ta woda jest po prostu bardzo zdrowa i wywołuje u dzieci procesy oczyszczające tak szybkie i silne, ze bierzemy to za chorobę albo silne zatrucie pokarmowe ??

Ad 2
Mały miał ospę (wątpliwą, chyba się zaraził od córki ale miał tylko trochę kropek).
Miał taką dziwną chorobę, która wyglądała prawie identycznie jak szkarlatyna, tyle, że skóra mu sie schodziła. Nie pamiętam jakie leki dostał, chyba tylko czopki przeciwgorączkowe jak temp ptrzekraczała 40 stopni. antybiotyku nie było.
Oprucz tego opisane wyżej problemy załądkowo - jelitowe.
Kiedy był malutki miał spore problemy skórne. Wychodziły ma takie dziwne placki, zmieniały się, czasem były trochę pomarańczowe i miały skorupe jak ciemieniucha, czasem tylko czerwone i suche, miewały taką dziwną obwódką. Nic  z tym nei robiłam, kapałam tylko w fiolecie, soli, smarowałam olejem kokosowym.

Ad 3
Mieszkamy na obrzeżach dużego miasta. Mały jest dużo na dworze, mamy ogród, sporo drzew owocowych ole równiez taki "mini lasek", jest sporo zieleni ale powietrze juz niestety nie jest czyste. Miasto nas wchłonęło kilka lat temu ze wszystkimi tego konsekwencjami Smutny
Korki, niedaleko autostrada, wiele firm, zakładów produkcyjnych.
dzień synka się specjalnie nei zmienił wraz z objawami autyzmu. To wszystko postępowało tak subtelnie, delikatnie, płynnie, że może nawet zmian w rytmie dnia nie zauważyłam.
Budzi się dość wcześnie ok 7.20 Sniadanie je około 9. Potem był czas na zabawę, ogród itd. (teraz chodzi do przedszkola koło 10-11 do ok 16). Około południa spał ze dwie godziny i tak jest nadal. Przed snem posiłek, coś w rodzaju obiadu. Zawsze budził się sam, bez płacz. Po prostu wychodzi z łózeczka i przychodzi do nas, najczęściej w dobrym humorze.
Potem jedzenie, zabawa, ogród itd. ok 18 znowu posiłek w typie obiadowym. Zabawa tak mnie więcej do 21, kapiel i do łóżeczka. Włóżku wypija Nutramigen a kaszka kukurydzianą, potem najczęściej jeszcze zioloną herbatke lub wodę i spi do rana.
Bywaja okresy, kiedy przesypa całe noce ale też takie, kiedy regularnie budzi się między 12 a 3  w nocy. Wtedy płacze trochę, przewijam go, daję pic i znowu zasypia.

Ad 4
To też trudne pytanie. Najuczciwiej powiedziec chyba - nie wiem. Rzadko chodziłam do lekarzy, teraz to już właściwie wcale.
W czasie ostatniej ciąży małam cukrzycę i anemię.
Pomporodzie jak lekarze zobaczyli moje wyniki to chcieli mi natychmiast krew przetaczać. Podobno nie powinnam chodzić, pewnie żyć też nie msn-wink a ja czułam się dobrze i nie pozwoliłam sobie nic przetoczyć.
Zawsze wygladałam anemicznie, kiedy była dzieckiem czy nastolatka, każdy lekarz od razu wysyłał mnie na badania będac pewnym, ż emam anemię. Jednak zawsze okazywało się, ż epoziom hemoglobiny jest ponad normę. Niedawno wynikneło podejrzenie pewnej powaznej choproby dziedzicznej związanej z krwią ale jeśli to ważne, wolałabym napisać o tym na priv.
Poza tym mam delitaktny zołądek, jem dużo i lubię jeść, jednak jestem wybredna.
Mam duże problemy z kręgosłupem, szczególnie szyjnym.
Raczej nie pamiętam, zeby się na cos leczyła.
Wiele lat temu zdiagnozowano u mnie problemy hormonalne, przedwczesną menopauzę i nie pamiętam co jeszcze ale przyczyny nie znaleziono. Zresztą to chyba już bez znaczenia bo od tego czasu urodziłam dwójkę dzieci msn-wink
Jestem drobna i szczupła, dość aktywna. Palę papierosy od 14 roku zycia (moje przekleństwo)

Ad 5
Odzywiamy się mam nadzieję dość zdrowo. Warzywa, miesa , kasze, owoce, dobre tłuszcze, sporo błonnika, przyprawiam tylko ziołami, raczej żadnej chemii. Żadnego białego cukru.
Stam się tak kombinowac, żeby na główny posiłek było mięso z warzywami albo kasze czy ziemnaki z warzywami. Dobrze się czuję po takim jedzeniu.
Pijemy głównie wode lub zieloną herbatę. Żadnego mleka ani nic, co mogłoby mieć z  nim coś wspólnego (poza dobrej jakości masłem)
Prze lata w domu nie było wogóle glutenu (ze wzgledu na córke). Teraz od roku sama piekę chleb z maki zpełnego przemiału  z dużą ilością siemienia lnianego, kminku, czarnuszki, odrobiną miodu i smalcu lub oleju palmowego. Chleb nadal jemy rzadko.
Uzywamy soli kłodawskiej do jedzenia i do kąpieli.
Dzieci uwielbiają kasze jaglaną, gryczaną, soczewicę, wszelkie fasole, brokuły, szpinak i wiele innych, którymi się najczęscie dzieci straszy msn-wink Z mięs jemy głównie wołowinę i kaczki, kupne niestey. Kiedyś mielismy dostep do wiejskiego mięsa i było fajnie. Wtedy też jadalismy czasem mięso królika, kozie. Czasem bywa dziczyzna (wedliny).

Ad 6
Mam nadzieję, ze nie ale nie wiem. W duzym mieście trudno się ustrzec, nie da się tego chyba całkiem kontrolować Smutny

Ad 7
Tu zupełnie nie wiem co napisać.

Ad 8
Jego objawy są dość łagodne, stonowane. Ma ponad 2,5 roku.
Nie mówi (nawet mama, tata). Jedyne słowo uzywane z sensem to DAJ. Kiedyś, jak miał ok rok - próbował mówić, było kilka słów, które pózniej zniknęły. Mówi cały czas ale coś po swojemu.
Nie rozumie poleceń. Raczej nie reaguje na imię. Nie pozwala sobie czytac książeczek, opowiadać bajek. Jedyna forma tego typu przekazu jaką akceptuje to sa bajki w TV czy na komputerze (ale to tez nie zawsze go interesuje). Wydaje się, że wogóle nie rozumie sensu bajek, historyjek.
Nie naladuje. Raczej nie bawi się zabawkami zgodnie z ich przeznaczeniem. Część zabawek manipulacyjnych nawet dla przeznaczonych dla rocznego dziecka - jest dla niego za trudna do wykonania i do zrozumienia zasady działania.
Jedyne co go naprawde ineteruje - to samochody i wszelkie inne pojazdy. Ale też nie bawi się nimi mormalnie. Głównie ustawia  w rzędy, jeżdzi po krawędziach, kręci kółkami, rozbiera na częsci (złozyć raczej nie potrafi).
Jesli chce coś wziąć to uzywa naszej ręki. Barzo się broni przed wszelka aktywnością plastyczną.
Nie jest w  stanie pojąć zasad nawet najprostszej zabawy typu - teraz ty, teraz ja. W zabawie równiez nie wykonuje poleceń, nawet prostych.
Słyszy dobrze ale czasem zachowuje się jak głuchy.
Nie nasladuje zadnych odgłosów zwierzątek, rzadko pokaże na obrazku coś, co nie jest samochodem czy innym pojazdem. Żadne zabawy "udawane" nie mają racji bytu. Ani ch nie inicjuje ani nie beirze udziału.
Raczej sie nie stumuluje w sposób typowy dla dzieci autystycznych. Nie kręci się w kółko, nie uderza głową, nie zasłania uszu, oczu.
Nie potrafi się ubrać, załozyć butów. Nie sygnalizuje potrzeb typu kupa, siusiu. Nie jestemw  stanie nauczuć go siadania na nocnik ani wołania za potrzebą. Chetnie siada na ubikacji, spuszcza wodę ale nic więcej z tego nie wynika.
Naprzemienny wzorzec pełzania i raczkowania ma prawidłowy.
Wydaje mi się, że ma problemy z przetwarzaniem słuchowym. To znaczy, słyszy doskonale ale inaczej niż my. Inaczej też słyszy samego siebie.
Czesto mówi coś po swojemu i strasznie sie wkurza, ze go nie rozumiemy. Jest pewien, ze powinnismy.

Czasem ma lepsze dni i wtedy wydaje się, że wszystko rozumie. Czasem bywają dni, że wykonuje polecenia albo pozwoli sobie przeczytac coś czy wspólnie pooglądac książeczkę.Są lepsze i gorsze dni ale nie wiem od czego to zalezy.
Raczej nie od jedzenia bo próbowałam sledzić w  tym kierunku i nic mi  ztego sledztwa nie wyniknęło.

Od kilku miesięcy leczymy małego u homeopaty klasycznego. Mały po kulkach zaczął chorować i to mnie bardzo cieszy, chociaz może dla zwykłych matek to brzmi dziwnie.
Była już choroba trwająca 2 tygodnie z wysoka temperaturą, kaszlem, katarem i okropnym ropieniem oczu. Po tym mały zrobił się bardziej kontaktowy, nauczył się kilku rzeczy, zaczał bardziej zwracać na  nas uwagę. Jednak przełomu żadnego nie było.
Zapisane
Zosia_
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: nie stosuję ze względu na reakcje
Wiedza:
Wiadomości: 1.049

« Odpowiedz #22 : 21-08-2009, 23:27 »

No tak, popełniła Pani mnóstwo błędów "lecząc" czyli blokując objawy zwane chorobowymi, a świadczące właśnie o determinacji organizmu w konieczności pozbycia się toksyn. Tutaj bez solidnej wiedzy pozostanie jedynie leczenie, ale chyba to nie jest najlepsze wyjście. My zamiast tego proponujemy postawić na zdrowie i owym zdrowiem wyprzeć chorobę z organizmu. Ale, jak powiadam, do tego potrzebna jest odpowiednia wiedza o zdrowiu, a tej ci na naszym forum nie brakuje. Niemniej jednak nie od tego forum powinna Pani zacząć, lecz od książek - "Zdrowie na własne życzenie" oraz "Niezbędnik zdrowia". W następnej kolejności polecam Forum profilaktyczne: http://bioslone.pl/forum/?qs=forum

Dziękuję za odpowiedż smile Forum profilaktyczne pzreczytałam, do książek sie przymierzam, przeczytałam tez sporą część wątków na tym forum. Do zakupu ksiązek się przymierzam.
Popełniłam mase błędów i na pewno nadal wiele popełniam. Uczę się na ile to jest mozliwe i w sumie im więcej wiem, tym wiecej nie wiem (dość to pokręcone ale mam nadzieję, że rozumie Pan co mam na mysli)

Pozwoli Pan, że zapytam.
Czy uważa Pan, że autyzm nie jest żadnycm przeciwskazaniem do stosowania MO ?
Czy mogą sie po niej ujawnić problemy, które będą niemozliwe do opanowania ?
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #23 : 21-08-2009, 23:43 »

Cytat
Czy uważa Pan, że autyzm nie jest żadnym przeciwwskazaniem do stosowania MO?
Widzi Pani, trudno jest podjąć dyskusję o zdrowiu z kimś nieposiadającym o nim dostatecznej wiedzy, więc zaczekajmy, aż ją Pani nabędzie. Wówczas podyskutujemy.

Cytat
Czy mogą się po niej ujawnić problemy, które będą niemożliwe do opanowania?
Rzecz w tym, że wskutek wzmocnienia systemu odpornościowego, na co Pani słusznie zwróciła uwagę we wcześniejszym poście, organizm rozpoczyna samonaprawę z użyciem zarazków, a organizmy dzieci są do tego szczególnie skore. Ludzi nieposiadający wiedzy o zdrowiu (wiedza o chorobach to nie to samo) zaczynają te prawidłowe reakcje organizmu leczyć, a nic tak nie szkodzi zdrowiu, jak leczenie chorób. W takiej sytuacji już lepiej nie podawać dzieciom MO, by nie narażać ich na ten medyczny szwindel, jakim jest blokowanie objawów, zwany leczeniem. 
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Zosia_
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: nie stosuję ze względu na reakcje
Wiedza:
Wiadomości: 1.049

« Odpowiedz #24 : 22-08-2009, 00:01 »

Dzieki za odpowiedż. Postaram się douczyć, może wtedy uda mi się zadac jakieś madrzejsze pytanie smile
Prawdę mówiąc trochę się podziewałam tego typu odpowiedzi, jednak strach, brak czasu (nie mojego, dziecka czasu) ośmielił mnie popchnął do zadawania pytań, które mogą być dla kogoś posiadającego wiedzę po prostu niedorzeczne.
Chciałam pójśc troche na łatwiznę, na skróty (nie przez lenistwo, prze ten piekielny czas), tak, żeby mi ktoś pokazał palcem co jest wazne a  co nie i na co uwazać szczególnie przy zaburzonym dziecku.

Na razie pytania i watpliwości zachowam dla siebie, przeczytam książki Mistrza, całe forum.
Może uda mi się to wszystko ogarnąć i zrozumieć. Może zdążę.
Zapisane
Lacky
« Odpowiedz #25 : 22-08-2009, 00:46 »

U dziecka nie występuje typowy autyzm, bo jego organizm choruje na choroby infekcyjne a tego nie ma u dzieci autystycznych. Wszystko wskazuje na uszkodzenia powstałe w czasie porodu, kumulacje toksyn, które mu przekazałaś. Masz słabą tkankę to on również ma słabą z słabymi zdolnościami pozbywania się toksyn. Aby mógł tego się pozbyć musi odchorować n chorób infekcyjnych. Każda infekcja odchorowana będzie go odblokowywała. Moje dziecko przeszło około 20 chorób infekcyjnych zanim całkowicie się oczyścił.
Stan jelit będzie bardzo zły z tego, co widać, dlatego infekcje, rotawiusowe są takie ciężkie. Każda infekcja to krok do zdrowia tylko trzeba ją dobrze przejść, aby wyszła na zdrowie. Najlepiej się do niej przygotować z odpowiednim odżywianiem i zabezpieczeniem, jeżeli oczyszczanie będzie ciężkie. (tu ci coś poradzi Zybi i Grażyna)
Zły stan jelit powoduje, że duża ilość zanieczyszczeń trafia do krwioobiegu a to upośledza pracę narządów.  W miarę jak jelita będą naprawiane stan będzie się poprawiał a dziecko będzie się odblokowywało.
Środek na wyzdrowienie już znalazłaś to wyjazdy w góry. Tam organizm dostaje siły i podejmuje akcje samooczyszczania. Czyści jelita bo tam jest cały problem zatruwania całego organizmu i upośledzania rozwoju dziecka.
Poczytaj książki, zacznij wzmacniać dziecko zdrowym odżywianiem, koktajlami i w góry.

Do 4 roku życia powinien się odblokować.
« Ostatnia zmiana: 22-08-2009, 00:48 wysłane przez Lacky » Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #26 : 22-08-2009, 00:57 »

Może uda mi się to wszystko ogarnąć i zrozumieć. Może zdążę.
Wiedza o zdrowiu jest prosta i logiczna, więc nie jest trudna do zrozumienia. Trudno jest wyrzucić z głowy to, co nakładła tam propaganda medyczna. To jest poważny problem, z którym przyjdzie się Pani zmierzyć.
Tylko pytanie, do czego chce Pani zdążyć? Do zdrowia? Tutaj nikt nie będzie Pani oszukiwał, że to nastąpi szybko. Proces zdrowienia, by był dogłębny i skuteczny, musi trwać tyle, ile potrzeba do wyzdrowienia. Więc niech się Pani nie da zwieść, że można go przyspieszyć. To rzekome przyspieszanie to nie tylko zamaskowanie rzeczywistej kondycji organizmu, to także stracony czas, który można było wykorzystać na zdrowienie. Niech się Pani nie da zwieść.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Zosia_
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: nie stosuję ze względu na reakcje
Wiedza:
Wiadomości: 1.049

« Odpowiedz #27 : 22-08-2009, 01:00 »

Lacky, dziękuję za te słowa smile
Dzięki pytanio, które mi zadałeś zapaliła mi się lampka i skojarzyłam te góry, wodę i choroby smile
Dzięki Twojej ostatniej odpowiedzi uporządkowało mi się wiele spraw smile
Bardzo, bardzo dziękuję smile
Odżywianie mam nadzieję jest dobre a będzie lepsze. Możesz mi cos powiedzieć o zabezpieczeniach ze swojego doświadczenia ?

Nie zgodze się tylko z tym , że dzieci autystyczne nie chorują na choroby infekcyjne. Chorują, chociaż rzadko. No ale to juz całkiem inny problem jak i dyskusja czym tak naprawdę jest autyzm.
Moje własne doświadczenia jak i wieloletnie obserwacje innych dzieci autystycznych ( a znam ich naprawdę sporo) podpowiadają mi pewną teorię ale to juz zupełnie nie na temat picia MO więc nie będe tu śmiecic.

Jeszcze raz dziekuję serdecznie smile
Zapisane
Zosia_
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: nie stosuję ze względu na reakcje
Wiedza:
Wiadomości: 1.049

« Odpowiedz #28 : 22-08-2009, 01:09 »

...
Tylko pytanie, do czego chce Pani zdążyć? Do zdrowia? Tutaj nikt nie będzie Pani oszukiwał, że to nastąpi szybko. Proces zdrowienia, by był dogłębny i skuteczny, musi trwać tyle, ile potrzeba do wyzdrowienia. Więc niech się Pani nie da zwieść, że można go przyspieszyć. To rzekome przyspieszanie to nie tylko zamaskowanie rzeczywistej kondycji organizmu, to także stracony czas, który można było wykorzystać na zdrowienie. Niech się Pani nie da zwieść.

Dziękuję Mistrzu za odpowiedż.
Owocna ta noc dla mnie smile
Do czego chce zdążyć ? DLaczego się spieszę ? Mój synek jest jeszcze mały, jest w wieku, kiedy człowiek uczy się najwięcej w  swoim zyciu, najszybciej, mózg jest najbardziej chłonny i plastyczny.
Teraz coś go blokuje.
Chciałabym zdążyć zdjąć te blokady, zanim nauka i oswajanie świata staną się dla niego o wiele trudniejsze.
Wiem, to musi trwac ile musi i już.
Boję się jednak, zeby w procesie zdrowienia nie powstały nowe blokady, które nawet jeśli będą konieczne dla powrotu do zdrowia, to jednak jeszcze bardziej ograniczą jego naturalny rozwój intelektualny.
Upraszczając bardzo to trochę jak zastanawiac się nad wyborem czy miec dziecko zdrowe fizycznie ale ograniczone intelektualnie, czy fizycznie chore ale inteligentne i błyskotliwe.
To oczywiście spekulacje bo nie mogę wiedziec , czy tak własnie może się stać. Nie wiem,za mało wiem ogólnie po prostu.
Zapisane
Lacky
« Odpowiedz #29 : 22-08-2009, 01:11 »


Dzięki pytanio, które mi zadałeś zapaliła mi się lampka i skojarzyłam te góry, wodę i choroby smile
Dzięki Twojej ostatniej odpowiedzi uporządkowało mi się wiele spraw smile
Bardzo, bardzo dziękuję smile
Odżywianie mam nadzieję jest dobre a będzie lepsze. Możesz mi cos powiedzieć o zabezpieczeniach ze swojego doświadczenia ?



Pytania były tak ułożone abyś sama zrozumiała jak to działa. Reszta później (idę już spać bo rano trzeba wcześnie wstać).

Nie zgodze się tylko z tym , że dzieci autystyczne nie chorują na choroby infekcyjne. Chorują, chociaż rzadko. No ale to juz całkiem inny problem jak i dyskusja czym tak naprawdę jest autyzm.

Moje własne doświadczenia jak i wieloletnie obserwacje innych dzieci autystycznych ( a znam ich naprawdę sporo) podpowiadają mi pewną teorię ale to juz zupełnie nie na temat picia MO więc nie będe tu śmiecic.

Jeżeli chorują to znaczy że ich autyzm jest sztuczny chwilowy i jakby odchorowywały infekcje to autyzm by mijał. A rodzice walczą z infekcjami pogłębiając autyzm.

Dlatego ja twierdze że dzieci z trwałym autyzmem nie chorują objawowo bo u nich infekcja przechodzi bez objawów oczyszczania.
Zapisane
Zosia_
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: nie stosuję ze względu na reakcje
Wiedza:
Wiadomości: 1.049

« Odpowiedz #30 : 22-08-2009, 01:28 »

Dziekuję za Wasz czas i cierpliwość smile

Częściowo zgadzam się  z Twoją teorią na temat autyzmu bo traktuję go poniekąd jako (tylko lub aż) zespół objawów częściowo wspólnych i tak właśnie nazwanych.
Mam swoją teorię na temat powstawania autyzmu. Moim zdaniem (bardzo upraszczając bo pózno już) ten "stan" to wybór organizmu, jego decyzja, pewnie słuszna. Łatwiej by nam było, gdybyśmy znali podłoze tej decyzji. Ale nie znamy. Najprawdopodobniej te podłoza mogą być bardzo rózne. Tak jak nie ma dwóch identycznych organizmów, tak nie ma dwóch dzieci autystycznych o takich samych problemach i takich samych metod do ich rozwiązania. Każdy "Autyzm" jest inny, choć bywają podobne.
Jutro wyjeżdżam, odezwę się jak wrócę. smile
Zapisane
tomurbanowicz
« Odpowiedz #31 : 22-08-2009, 06:24 »

Cytat
Mam nadzieję, panie Tomku, że teraz to Pan skumał.
Tak, skumałem - patrzyłem trochę przez inny pryzmat smile
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #32 : 22-08-2009, 09:27 »

Tak jak nie ma dwóch identycznych organizmów, tak nie ma dwóch dzieci autystycznych o takich samych problemach i takich samych metod do ich rozwiązania. Każdy "Autyzm" jest inny, choć bywają podobne.
To ma znaczenie tylko dla spekulacji medycznych. My stoimy na stanowisku ugruntowanym przez Hipokratesa, że wszystkie choroby przyczynę mają tę samą, tylko inaczej się objawiają, a więc wszystkie leczymy tak samo. Wiem, to jest tak proste, że aż nie można uwierzyć, a jednak! Do takich właśnie wniosków dojdzie Pani, gdy usunie ze swej głowy wszystkie medyczne bzdety o "leczeniu" objawów chorobowych.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Zosia_
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: nie stosuję ze względu na reakcje
Wiedza:
Wiadomości: 1.049

« Odpowiedz #33 : 23-08-2009, 22:28 »

Miałam dwa dni pełne przemyśleń.
Od teraz  „autyzm” przestał być dla mnie chorobą (nawet w sensie nazwy dla zespołu zaburzeń rozwoju).
Autyzm, to po prostu stan, w który sam  wprowadza się bardzo obciążony/zatruty organizm.
Po co ? Żeby oszczędzać energię ? Dlaczego ? Bo przede wszystkim chce przeżyć.
Przypomniało mi się jak zachowuje się organizm podczas poważnej choroby, zatrucia, wypadku, urazu itd.  Wyłącza funkcje, które  nie służą  bezpośrednio przeżyciu lub samonaprawie, oszczędza energię  i przekazuje ją tam , gdzie jest bardziej potrzebna..

Dowiedziałam się jakiś czas temu o reakcji kilkunastoletniej dziewczynki  na szczepienie. Miała objawy „autyzmu”. Wydawało mi się niemożliwe. A jednak !

Może jeśli zatrucie /obciążenie  organizmu jest bardzo poważne, organizm nie robi nic widocznego dla nas. Tak bywa. Wielu rodziców dzieci autystycznych mówi, że ich pociechy są bardzo zdrowe fizycznie, w ogóle nie chorują, nie miewają temperatury.
A to organizm  skupia się wyłącznie na podtrzymaniu funkcji życiowych, nie ma energii na samonaprawę  podczas „choroby”.
Wielu też rodziców dzieci autystycznych  opisuje, że ich dzieci podczas „choroby” a  szczególnie podczas takiej z wysoką temperaturą – normalnieje. Jest z nimi dużo lepszy kontakt, czasem tak bardzo się w tym czasie zmieniają, że  wydaje się jakby „autyzm” zniknął.  Potem jednak, ponieważ troskliwi rodzice leczą swoje dzieci, wracają one do „zdrowia” ale i do autyzmu.
Kiedyś pamiętam, jedna z matek napisała, że chyba chciałaby, żeby jej dziecko ciągle miało temperaturę – bo wtedy wraca jej  normalny, zwykły synek.
Oczywiście nie u wszystkich tak jest, u większości nie widać tak drastycznej poprawy zachowania podczas „choroby”.

„Autyzm”  to taki „tryb awaryjny” pracy organizmu.
Być może, jeśli uszkodzenia / obciążenia mają naturę bardzo głęboką, to niewiele można zrobić  (nie wiem, tak się domyślam).  Na przykład jeśli organizm pracuje  w tym trybie, ponieważ uległ  bardzo poważnym uszkodzeniom fizycznym/ mechanicznym. Zostało uszkodzone coś (narząd, ośrodek w mózgu, cos równie ważnego i trudnego lub niemożliwego do naprawy), co jest niezbędne dla podtrzymywania podstawowych funkcji życiowych.
Może wtedy stara się to mimo wszystko naprawić, zastąpić, uzupełnić czy załatać i nie ma szans na wyjście  z tego trybu i normalną pracę. ?  Może wtedy taki już pozostanie,  najdłużej jak się da ?

Jeśli jednak uszkodzenia/ obciążenia  nie są aż tak drastyczne, jest szansa na pełne zdrowie a potem normalny rozwój ? 
Teraz myślę, że tak to właśnie wygląda.
Dlatego autyści   są tak różni. 
Ogóle nie można przewidzieć  jak to się rozwinie dalej. Czasem jest dziecko, które wygląda na tylko „muśnięte” autyzmem i wszyscy są pewni, że  szybko z tego wyjdzie a potem się okazuje, że nie reaguje na żadne „działania naprawcze”. Dziecko odlatuje coraz bardziej mimo stosowania wszelkich znanych metod.
Są też takie dzieci, które same z tego wychodzą.  Czasem bez fajerwerków, zwyczajnie, powoli.. Czasem mają jakieś okropne problemy skórne . Oczywiście rodzice smarują maściami, chodzą do dermatologów, robią wymazy itd. Wychodzi np. gronkowiec – czyli „leczą gronkowca” antybiotykiem. Stan skóry się poprawia, dziecka wręcz przeciwnie, oczyszczanie zablokowane..
Takich przykładów jest cała masa.
Bywa, że organizm jest silniejszy, niż niewiedza rodziców. Tak było z moją córeczką.
Przeszła na dietę, stan jelit się poprawił i okropnie się rozchorowała. Nawet antybiotyki nie dały rady tej „chorobie”.  Prawda, że ledwo z  tego wyszła ale dziś jest zdrowa ( w sensie – nie ma autyzmu)

W „chorobach” i samonaprawie cała nadzieja ?  Brzmi dziwnie.
Już teraz rodzina puka się czoło, kiedy się cieszę, że mały choruje po lekach homeo.
Kręcili głowami, kiedy ostatnio podczas długiej  „choroby” z wysoką temp nie podałam antybiotyku, nie pojechałam do szpitala. (bywały momenty, kiedy niewiele brakowało abym się złamała). I bardzo się cieszę, że tak się stało smile  Normalnie – szalona matka  naughty  Musze chyba przestać się tym chwalić, bo mi odpowiednie służby odbiorą prawa rodzicielskie  msn-wink


Już planuję następny wyjazd  z dziećmi  - W GÓRY !  thumbsup
Będą też pić koktajle, tylko musze dokładnie wszystkiego się nauczyć .
Zapisane
Lacky
« Odpowiedz #34 : 23-08-2009, 23:21 »

Nie do końca tak jest jak piszesz.

Autyzm to stan kiedy toksyny (a czasami bakterie lub wirusy w osłabionych organizmach) przełamują barierę krew - mózg. Wtedy organizm zostaje oszołomiony. (coś jak uderzenie boksera kiedy traci kontrole nad sobą). Po rozłożeniu toksyn organizm zaczyna się ratować chorobami które mają na celu usunięcie toksyn i zniszczonych komórek. W pierwszej kolejności próbuje załatać jelita aby nowe toksyny nie wnikały do krwioobiegu i nie trafiały do mózgu. Potem zaczyna czyścić to co się zaległo dalej.

Dopóki dziecko się rozwija taki stan da się naprawić bo uszkodzone komórki można zastąpić nowymi. Jak rozwój się zwalnia wtedy uszkodzenia stają się trudne do usunięcia.

Dobrze myślisz o tym że zwalczanie infekcji pogłębia autyzm. Dlatego ważne jest to że do takich infekcji trzeba być przygotowanym a nie zastanawiać się w czasie infekcji co ma się robić.

Przypadek z twoim dzieckiem kiedy zablokowały się gazy w jelitach pokazuje że tak wcześniej postępowałaś.

Taki problem rozwiązuje się w 5 minut wsadzając dziecko do wany z ciepłą wodą i prysznicem polewając jego brzuch. Blokada schodzi momentalnie j dziecko pozbywa się gazów.

Ja kiedyś w podróży miałem taki problem to użyłem zasilacza od laptopa który był nagrzany i dziecku jeździłem po brzuchu i go odgazowało.

Każda odchorowana infekcja powoduje że następna infekcja jest słabsza.

Musisz się przygotować na to jak postępować w czasie infekcji rotawirusowej.

Jeżeli występuje przebiegła biegunka to

http://bioslone.pl/forum/index.php?topic=5285.0


Same leki homełopatyczne tylko wymuszają chorobę a słaby organizm nie wyczyści się dobrze. Dlatego musisz wzmacniać organizm.



Różnica między lekami homełopatycznymi a wzmacnianiem organizmu jest taka że leki wymuszają reakcje które powodują choroby a organizm jest słaby.

Przeczytaj o kąpielach z tego wątku bo to będzie miało duży wpływ na twoje dziecko.

http://bioslone.pl/forum/index.php?topic=6838.msg68199#msg68199

Pamiętaj że przegrzana głowa lub przegrzany organizm szkodzi twojemu dziecku. Krew doprowadza toksyny do mózgu i ich nie odprowadza ich.

Dlatego ważne jest abyś dziecko kąpała w letniej wodzie (zakaz długich ciepłych kąpieli i gorących czapek). Dziecko nie może być przegrzewane bo to ma wpływ na jego autyzm.
« Ostatnia zmiana: 02-06-2012, 18:40 wysłane przez Mistrz » Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #35 : 23-08-2009, 23:45 »

Cytat
Być może, jeśli uszkodzenia / obciążenia mają naturę bardzo głęboką, to niewiele można zrobić  (nie wiem, tak się domyślam).
Toksyny uszkadzają komórki, a więc komórki te przestają pełnić swoją funkcję. Masywne uszkodzenie komórek tkanki może spowodować zwyrodnienie tej tkanki, a to z kolei mogą być zmiany nieodwracalne. Ale tego nie wiemy. Niemniej jednak jedynym racjonalnym wyjściem jest pozwolić organizmowi na samooczyszczenie z toksyn, a także niepełnosprawnych komórek. Dotycz to każdego organizmu, zarówno z objawami chorobowymi, jak i bez takowych objawów. To jest to, w co tak trudno uwierzyć, że zdrowie jest w zasadzie bardzo proste, a największym jego wrogiem jest kłamliwa ze swej natury medycyna; im bardziej naturalna, tym bardziej zakłamana.

Choroby są procesem pozbywania się toksyn z organizmu. Objawy są naturalną ochroną organizmu. Nazywamy je chorobami, lecz one w rzeczywistości leczą choroby. Hipokrates
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Zosia_
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: nie stosuję ze względu na reakcje
Wiedza:
Wiadomości: 1.049

« Odpowiedz #36 : 24-08-2009, 01:25 »

Bardzo dziękuję za rady smile

Kleik ryżowy znam ale nie stosuję. Jakoś tak jest, ze ja żle się czuję po ryzu, zawsze tak było. Ciężko mi na żołądku, czasem boli głowa, odbija mi się nim przez wiele godzin. Dlatego raczej go nie jem. Moja najstarsza córka toleruje go dobrze, lubi. Natomiast młodsza ma takie reakcje jak ja. (i nie mówię tu o reakcjach w czasie choroby a takich zwykłych, na ryż w normalny dzień do np do obiadu).
Dlatego małemu tez nie daję, wogóle ryżu w domu nie ma.

Natomiast robię taki kleik z kaszy jaglanej i też jest świetny. Dzieci go uwielbiają, sama też jem. Rozgotowana kasza jaglana, z gotowaną marchewką i pieruszką - jedzą to chetnie nawet w czasie choroby. Nie wiem czy to zatrzymuje biegunkę, chyba nie. Ale działa jak balsam na skołowany żołądek i jelita.
Obie córki bardzo lubią też "kisiel" z siemienia lnianego. Młodsza mogłaby to jeść codziennie. Łyżkę siemienia zalewam gorącą przegotowaną wodą, przykrywam. Po jakim czasie powstaje coś o konsystencji kisielu. Zjada, jak tylko ostygnie na tyle, że da się zjeść, czyli nawet nie letnie a jeszcze porządnie ciepłe.



Autyzm to stan kiedy toksyny (a czasami bakterie lub wirusy w osłabionych organizmach) przełamują barierę krew - mózg. Wtedy organizm zostaje oszołomiony. (coś jak uderzenie boksera kiedy traci kontrole nad sobą). Po rozłożeniu toksyn organizm zaczyna się ratować chorobami które mają na celu usunięcie toksyn i zniszczonych komórek. W pierwszej kolejności próbuje załatać jelita aby nowe toksyny nie wnikały do krwioobiegu i nie trafiały do mózgu. Potem zaczyna czyścić to co się zaległo dalej.


...


Na tej teorii swoje leczenie autyzmu opierają lekarze DAN.
Oczywiście stosują metody zupełnie inne, niż te proponowane tutaj, zalecają dietę na jelita, preparaty (nazywają je chelatorami), które mają pomóc oczyścić organizm (ale nie mózg) i dopiero na końcu takie, które przechodzą przez barierę krew-mózg, żeby go oczyścić.
(opisałam to bardzo skrótowo). To bardzo długotrwała i kosztowna i skomplikowana procedura)
Bywa, że są świetne efekty, bywa, że zupełnie żadne, wielu próbowało, niektórym pomogło znacznie, innym nieznacznie a są tacy, którym zaszkodziło.

Na pewno masz rację z tymi toksynami w mózgu. W bardzo wielu przypadkach może tak własnie być.
Ja jednak byłabym skłonna uważać to za jedną z przyczyn "autyzmu" a nie za jedyną.
Inną mogłoby być np poważne niedotlenienie podczas porodu.
Są przypadki "autyzmu" po wypadkach różnego rodzaju.

"Autyzm" wydaje mi się za bardzo logiczny, uporządkowany,  żeby mógł być tylko stanem podobnym do oszołomienia.

Np biorąc pod uwagę dzieci, które rozwijały się prawidłowo do jakiegoś wieku. Wszystkie etapy prawidłoowo, mowa, rozumienie, kontakty społecznie, komunikacja, zdolnosci poznawcze itd.
To, w jaki sposób organizm stopniuje sobie "autyzm" w zalezności od swoich potrzeb.
Odcina sobie "obwód zewnętrzyny" (taka moja prywatna nazwa, nie znam terminologii medycznej) - czyli odbiór bodżców. Dziecko ma słuch dobry a wydaje się, że nie słyszy.
Ma dobry wzrok (w sensie zbadany jako dobry) a wydaje się , że nie widzi. Skóra wygląda normalnie ale oczuwanie jest zaburzone. Reaguje na bodżce zbyt mocno lub zbyt słabo w różnym zakresie. Czasem te dzieci zasłaniają uszy przed dżwiękami, płaczą jakby je dżwięk bolał, czasem tylko nie są w stanie selekcjonowac dżwięków, oddzielac istotnych od nieistotnych (coś jakby na tym samym poziomie głośności właczyć wjednym pokoju wszystkie radia i telewizory, każdy na innej fali, do tego kilka osób rozmawiających, jakies urządzenia itd - trudno to wytrzymać, nie da się tego zrozumiec). itd itd
Sytuacja, jakby ktoś odłaczył wtyczkę od procesora, który zajmuje się prawidłowym odbiorem bodżców. Stopień oczywiście może być bardzo rózny.
Nazywają to zaburzeniami integracji sensorycznej. (ustępuje najczęściej po leczeniu jelit i diecie smile ), chociaż stosuje sie też specjalne terapie )
W tym czasie reszta organizmu funkcjonuje "nieautystycznie". Można to zaobserwować stwarzając dziecku optymalne warunki (np cisza, stonowane światło, niedrażniące faktury).
Wtedy wydaje się, że wszystko jest ok - chociaż oczywiście nie jest.

Inna, mało istotna i bardzo zewnetrzna sprawa - rozumienie abstrakcji. Są dzieci, które mówią świetnie, jednak nie rozumieją intencji innych ludzi, dwuznaczności, uczuć, dowcipów, wogóle nie mają poczucia humoru itd. Na czyjś płacz mogą reagować śmiechem, zachowują się w sposób społecznie nieakceptowany i nie czują tego zupełnie. Często nie patrzą innym ludziom w oczy. To niby drobiazg ale istotny. Nie patrzą, bo nie dostają z mózgu sygnału, że nalezy tam odczytywać komunikaty. Oczy są dla nich czymś równie nieistotnym w  przekazie jak nos czy włosy.

Mogłabym tu długo pisac o podobnych rzeczach, książka to byłoby mało. Podobne problemy dotyczą zdolności (i chęci) poznawczych, naśladowania, udawania, rozumienia mowy ciała, intuicji społecznej wogóle, wyobrażni (stąd tak wazny jest czas pzry "autyzmie", niektóre rzeczy bardzo trudno nadrobić pózniej, kiedy połączenia w mózgu nie tworzą się już tak lawinowo).
To wszystko może występować razem (i to jest istny koszmar) albo mogą być tylko niektóre problemy. mogą być bardzo nasilone albo ledwo zauważalne. Zresztą u ludzi/dzieci bez "autyzmu" też się zdarzają.
Są jednak bardzo charakterystyczne i powtarzalne wśród "autystów".

Gdyby to była reakcja mózgu typu
" ...organizm zostaje oszołomiony. (coś jak uderzenie boksera kiedy traci kontrole nad sobą)..."
to pewnie tak by właśnie było, jak po uderzeniu - oszołonienie, utrata przytomności, totalna dezorientacja, może utrata oddechu, może zatrzymanie akcji serca - co pewnie przy toksynach w mózgu może się zdarzyć ale nie jest charakterystyczne dla "autyzmu".

Co ciekawe dla mnie, te dość typowe i regularne "objawy autyzmu" , ten mój tryb awaryjny, kojarzą mi się z warstwami cebuli lub czymś podobnym, co tworzy całość  a jednak jest wyrażnie oddzielone. Np zauważyłam, ze jeśli wystepują tylko te sensoryczne ( bardzo nasilone czy całkiem subtelne), to po wyleczeniu organizmu znikają najpózniej, chociaż pojawiły się najprędzej.
Np matki mówią opisując poczatki "autyzmu" - najpierw zaczął mrużyc oczy, oglądać wszystko do góry nogami, ogladac TV z nosem na ekranie,  puszczać bardzo głośno muzykę, piszczeć, krzyczeć albo przeciwnie - ciekac pod stół, zamykac się w pokoju. Zaczął się wciskać w ciasne miejsca, albo nie pozwalał się dotykać, przytulać itd. Wybierał potrawy tylko o takiej  a nie innej konsystencji, władał ręke do bardzo gorącej wody i nie czuł tego, skaleczył się i wogóle nie płakał itd itd
A dopiero potem w relacjach pojawia się przestał się do nas odzywać, znikały kolejne słowa, przestał na nas patrzeć, było mu obojetne czy jestesmy czy nas nie ma itd.
(to tak w skrócie i po łebkach).
Natomiast, kiedy dzieci "wracają"  najpierw słyszy się  w relacjach - zaczął nas zauważać, zareagował na swoje imię, popatrzył mi dzisiaj w oczy, powiedział proste słowo.
Potem dopiero - przytulił się, przewrócił się i rozpłakał albo przeciwnie - delitaknie sie otarł i nie było histerii. Nie mruży już oczu, nie piszczy już tak, nie krzyczy
itd itd

Czyli jakby te zewnetrzne "warstwy cebuli" psują się pierwsze ale ostatnie naprawiają.

To chyba nie może być przypadek.

Nie wiem czy jasno to napisałam ? Rozumiesz co miałam na myśli ?
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #37 : 24-08-2009, 02:39 »

Cytat
Na pewno masz rację z tymi toksynami w mózgu. W bardzo wielu przypadkach może tak właśnie być. Ja jednak byłabym skłonna uważać to za jedną z przyczyn "autyzmu" a nie za jedyną.
Inną mogłoby być np poważne niedotlenienie podczas porodu.
Są przypadki "autyzmu" po wypadkach różnego rodzaju.
Zarówno niedotlenienie podczas porodu, jak i "wypadki różnego rodzaju", w konsekwencji powodują uszkodzenie komórek, a - co za tym idzie - także ważnych dla funkcjonowania organizmu organów. A czymże są uszkodzone komórki, jak nie toksynami (endotoksynami). My w usuwaniu przyczyny chorób (wszystkich chorób) stosujemy brzytwę Ockhama i skupiamy się na jednej - toksemii, bo innych po prostu nie ma. Reszta to zwykłe spekulacje.

Oczywiście, że w indywidualnych przypadkach chorobowych należy postawić prawidłową diagnozę i podjąć adekwatne leczenie, lecz bez usunięcia przyczyny te działania będą li tylko objawowe, czyli medyczne; robota głupiego. Stan naszego zdrowia zależy bezpośrednio od zdrowia poszczególnych komórek, z których jesteśmy zbudowani. Nie ma komórek zdrowszych lub chorszych - komórki są albo prawidłowe, tj. realizujące funkcję tkanki, albo nieprawidłowe, które, dla prostoty, można zakwalifikować jako endotoksyny. Im więcej w naszym organizmie jest komórek pełnosprawnych, tym jesteśmy zdrowsi, i odwrotnie. A pozostałe toksyny, czymże one są? Są po prostu czynnikami szkodliwymi uszkadzającymi zdrowe komórki. I tutaj powracamy do punktu wyjścia.

Do regeneracji uszkodzonych komórek potrzeba ponad 60 substancji odżywczych, a co jak co, ale kleiki z pewnością ich organizmowi nie dostarczą. A w ogóle - co to za jedzenie? Jeżeli istnieją zaburzenia w trawieniu i wchłanianiu, to w pierwszej kolejności należy je usunąć, bowiem to jest warunkiem sine qua non zdrowia. Pani wciąż postrzega zdrowie przez pryzmat medyczny, my zaś prezentujemy nurt antymedyczny, i dlatego nie możemy znaleźć wspólnego języka; Pani uważa, że postępuje słusznie, bo naczytała się medycznych książek, a my pytamy: jak można dojść do celu? - błądząc...
« Ostatnia zmiana: 24-08-2009, 02:45 wysłane przez Mistrz » Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Zosia_
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: nie stosuję ze względu na reakcje
Wiedza:
Wiadomości: 1.049

« Odpowiedz #38 : 24-08-2009, 09:31 »

Błądzę, szukam, badam, dyskutuję - to mi pomaga zrozumieć wiele spraw. Dziękuję Wam za cierpliwość smile
Nie uważam, że postepuję słusznie. Gdybym tak sądziła, nie byłoby mnie tutaj.

Moje dziecko ma "autyzm" - bo ma uszkodzone komórki. Proste, oczywiste, prawdziwe.
Czyli co, "autyzmem"  się nie zajmować jako jakimś szczególnie ważnym problemem ? Podawać miksturę, koktaile, zwykłą,  w miarę dostępną i czystą żywność i czekać ?
A co z czasem ? Jeśli się uda i za kilka lat dojdzie do pełnego zdrowia ? Zdąży wtedy nadrobić stracony czas intensywnego rozwoju ? Nadrobi braki ? Nauczy się żyć ? Stosować terapię czy nie ? To jest też ingerencja zewnętrzna  w organizm. Zmusza go do aktywności  w tych dziedzinach, w  których nie chce być aktywny bo ma inne zajęcia. Czyli w  sumie hamuje proces samonaprawy i zdrowienia ?

A tak na weselej, to nie przeczytałam nigdy żadnej książki medycznej. Ale chyba powinnam msn-wink
Nie istniało by Forum Antymedyczne, gdyby nie było medycyny.
Nie można być antyklerykałem nie wiedząc nic o działaniu kleru, antysemitą nie znając zasad działania syjonistów itd. Żeby stanąć w opozycji trzeba znać "wroga" msn-wink I chociaż nie jestem przekonana, czy opieranie jakiejkolwiek  postawy na - anty- ma  jakiś szczegóny sens, to jednak tak to chyba działa.

Nie przez przypadek to forum nazywa się Antymedyczne a nie na przykład Prozdrowotne msn-wink
Zapisane
Aggula
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 46
MO: 28-05-2009
Wiadomości: 465

« Odpowiedz #39 : 24-08-2009, 12:39 »

Zosiu - polecam; http://bioslone.pl/forum/index.php?topic=5774.0
Sporo informacji i wymiana doświadczeń rodziców ( szczególnie Abi ), mających autystyczne dzieci.
« Ostatnia zmiana: 02-06-2012, 18:33 wysłane przez Mistrz » Zapisane
Strony: 1 [2] 3   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!