Niemedyczne forum zdrowia
28-03-2024, 22:16 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1] 2   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Odporność organizmu  (Przeczytany 31662 razy)
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« : 08-09-2009, 12:47 »

Co do salonellozy, to nawet gdyby mi się trafiła to chyba nic strasznego by nie zrobiła. Podobno obawiać się jej mogą tylko osoby o mocno obniżonej odporności, starsze.
Ja tu muszę zaprotestować! Obniżenie odporności nie ma nic wspólnego z wiekiem. U osób starszych osłabienie odporności jest wynikiem relatywnie długiego czasu kumulacji złogów toksycznych w ich organizmach, tudzież działań medycznych, popularnych szczególnie u dzieci i osób starszych, więc nieprzypadkowo te dwie grupy wiekowe są narażone na zatrucie salmonellą. Jak widzimy - w naturze nie ma przypadków. Ona po prostu nie znosi próżni.
« Ostatnia zmiana: 08-09-2009, 13:57 wysłane przez Rysiek » Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Heniek
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 14-05-2008
Wiadomości: 853

« Odpowiedz #1 : 08-09-2009, 13:10 »

Dlatego właśnie użyłem słowka "podobno" na początku tego zdania. Wikipedia oprócz starców i osób o obniżonej odporności wymienia (po przecinku) także dzieci, w grupie ryzyka.

"Choroba może być niebezpieczna dla dzieci, osób w starszym wieku oraz osób z zaburzeniami odporności."

http://pl.wikipedia.org/wiki/Salmonelloza

Wiemy, że z Wikipedią jako źródłem informacji jest różnie. Często ułatwia nam życie, porządkuje informacje, ale często też znajdujemy w niej niedokładności, uproszczenia, przeinaczenia etc.

W zupełności zgadzam się z tezą, że odporność i wiek osobnika (mały bądź zaawansowany) to są różne pojęcia. Są osoby w sile wieku śmiertelnie chore i zupełnie zdrowe starsze osoby, które według statystyk powinny zdychać. Np. na własne oczy na pokazie Masters of Shaolin w Kielcach widziałem dziadka w wieku 96 lat, który na powitanie w pozycji stojąc dotknął głową kolan, a potem zrobił kilka szpagatów i kilka innnych akrobacji.

Poza tym wiadomo, że medycyna i nauki biologiczne nią zainfekowane potrafią agresywną odpowiedź immunologiczną (np. na bakterie salmonelli) zinterpretować jako słabość, a nie siłę ... Zwyczajne odwracanie kota ogonem. Idealny system immunologiczny w myśl tej wypaczonej idei to taki, który się nie broni i pozwala wchodzić sobie na głowę dla wygody lekarzy i ich teorii.

Jeśli jednak ktoś nie dba o zdrowie (albo tylko myśli, że dba) to wiadomo, że mu odporność spada wraz z upływem czasu, kolejnymi latami życia.
« Ostatnia zmiana: 08-09-2009, 13:20 wysłane przez Heniek » Zapisane

Nadciąga noc komety \ Ognistych meteorów deszcz \ Nie dowiesz się z gazety \ Kto przeżyje swoją śmierć
Stańczyk
« Odpowiedz #2 : 08-09-2009, 13:23 »

Jeśli jednak ktoś nie dba o zdrowie (albo tylko myśli, że dba) to wiadomo, że mu odporność spada wraz z upływem czasu, kolejnymi latami życia.
No właśnie nie do końca wiadomo. Bo co to znaczy, że mu spada odporność? Częściej choruje? Rzadziej choruje? W ogóle nie choruje?
Co to właściwie znaczy, ze komuś spada odporność?
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #3 : 08-09-2009, 13:45 »

Że spada odporność to znaczy, iż cieszy się brakiem objawów chorób infekcyjnych, ale stosuje mnóstwo leków podtrzymujących funkcjonowanie zdegradowanych organów i układów.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Heniek
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 14-05-2008
Wiadomości: 853

« Odpowiedz #4 : 08-09-2009, 13:48 »

Odporność to taka niezatapialność organizmu. Jest to umiejętność, zdolność (cecha) organizmu do neutralizowania szkodliwych czynników (zewnętrznych i wewnętrznych). Spadek odporności to szeroki zakres zmian w funkcjonowaniu organizmu, które utrudniają obronę przez tymi czynnikami, a te zmiany to np.: rozszczelnienia różnych powłok zewnętrznych i wewnętrznych, gorsze funkcjonowanie mózgu (świadomości, instynktu samozachowczego), który przecież też bierze udział w obronie (od rozsądku właściciela zależy czy podejmie właściwe decyzje w trosce o zachowanie swojego życia i zdrowia), gorsze funkcjonowanie dowolnych innych tkanek. Co do chorowania to odporny organizm choruje od czasu do czasu na lekkie, niegroźne krótkotrwałe choroby, łata wszelkie dziury w zdrowiu od ręki, a nie odkłada konserwacji, remontu na później i jeszcze później. Im więcej zdrowych komórek i mniej protez, śmieci tym większa odporność.
« Ostatnia zmiana: 08-09-2009, 14:22 wysłane przez Heniek » Zapisane

Nadciąga noc komety \ Ognistych meteorów deszcz \ Nie dowiesz się z gazety \ Kto przeżyje swoją śmierć
tomurbanowicz
« Odpowiedz #5 : 08-09-2009, 13:51 »

To ja jeszcze trochę OT (jak o odporności mowa). Mówi się obiegowo, że AIDS jest chorobą z brakiem odporności i byle katar potrafi zabić. A skoro katar potrafi zabić, to chyba układ odpornościowy działa ponad normę. Czyż nie? (Wiem, bardzo spłaszczyłem temat AIDS).
« Ostatnia zmiana: 08-09-2009, 13:54 wysłane przez Tomasz Urbanowicz » Zapisane
Heniek
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 14-05-2008
Wiadomości: 853

« Odpowiedz #6 : 08-09-2009, 14:06 »

Możemy spojrzeć na tę kwestię w skali mikro/makro. Jeśli komórka organizmu źle działa to prędzej czy później zostaje wyeliminowana (np. w drodze apoptozy). Na miejsce wadliwej komórki wchodzi nowa, potencjalnie zdrowa, o ile oczywiście organizm nie wyczerpał swoich możliwości regeneracyjnych. Człowiek składa się z komórek, ale sam jest odrębnym bytem, a jednocześnie komórką składową społeczeństwa. Jeśli organizm ludzki jest już tak zniszczony chorobą, że nie ma już czego wymieniać bo jest to biologicznie (też społecznie) nieopłacalne, gdyż konkurencja innych żywych organizmów jest zbyt duża, a odpowiedniego pożywienia, miejsca mniej to wtedy pod wpływem jakiegoś impulsu (kropli, która przechyla szalę) dochodzi do apoptozy całego organizmu ludzkiego. Ale wtedy ze społeczństwa zostaje wyeliminowana ta słabsza jednostka i jednorodność, czystość genetyczna grupy zostaje zachowana. Prawa przyrody są takie, że najsłabsze jednostki "w stadzie", "w tkance", "w narodzie" są eliminowane.

W przyrodzie odporność jednego organizmu ciągle musi konkurować z odpornością innych organizmów np. bakterii, robaków, drapieżników, współplemieńców, lekarzy ;-). Kto ma lepszą odporność ten się utrzymuje na powierzchni.
« Ostatnia zmiana: 08-09-2009, 14:14 wysłane przez Heniek » Zapisane

Nadciąga noc komety \ Ognistych meteorów deszcz \ Nie dowiesz się z gazety \ Kto przeżyje swoją śmierć
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #7 : 08-09-2009, 14:50 »

Tak jest. Ten wywód uzupełniłbym jeszcze o rolę drapieżników w utrzymaniu kondycji stada. Wiadomo, że bez nich każda populacja zwierząt ulega degeneracji. Drapieżniki zatem dbają o wyeliminowanie linii osobnika słabego, by nie mógł wadliwego kodu genetycznego przekazać potomstwu. Rolę drapieżników w stadzie komórek organizmu pełnią zarazki, a najważniejszym z nich jest wirus grypy.
    Często na forum Ener-Medu pan Janus, udając lekarza, przewrotnie tłumaczy swoim pacjentom, że przyczyną chorób jest wadliwie działający system odpornościowy, ale nie dawajcie temu wiary, gdyż takim sposobem zapędzicie się w prawdziwe kłopoty zdrowotne. Dziecko, by oczyścić swój organizm, a więc przygotować go na długie lata życia bez chorowania, przed ukończeniem trzynastego roku życia powinno zachorować na choroby infekcyjne około 50 razy, bowiem tylko w ten sposób nabędzie odporność na zarazki. Ważne jest tylko, by w tym naturalnym procesie nie przeszkadzać próbując go "leczyć", a wówczas przebieg chorób infekcyjnych będzie łagodny, nierzadko wręcz niezauważalny.
    Przypomnijmy sobie, co o objawach chorobowych mówi Hipokrates: "Choroby są procesem pozbywania się toksyn z organizmu. Objawy są naturalną ochroną organizmu. Nazywamy je chorobami, lecz w rzeczywistości one leczą choroby. Wszystkie choroby mają jedną przyczynę, choć objawiają się w różny sposób, w zależności od miejsca, w którym występują."
« Ostatnia zmiana: 08-09-2009, 15:50 wysłane przez Rysiek » Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Zazula
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 22-08-2008
Skąd: Łódź
Wiadomości: 221

Myślę, więc jestem samotna...

« Odpowiedz #8 : 08-09-2009, 19:09 »

"Odporność to łatwość zapadania na choroby i łatwość wychodzenia z nich"
Zapisane

uśmiech to połowa pocałunku smile
Lenka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 48
MO: 01.07.09
Skąd: Bydgoszcz
Wiadomości: 567

« Odpowiedz #9 : 08-09-2009, 22:16 »

A jeśli ktoś porządnie gdzieś przemarznie lub zgrzany wyjdzie na chłodne powietrze i go owieje i po 3 dniach pojawia sie katar ( w nastepstwie często straszny kaszel), drapanie gardła i lekki stan podgorączkowy np. 37,5.? Lub napije się zimnej coca-coli lub czegoś innego zimnego i po 3 dniach angina ropna? Czy to jest dobra czy zła odporność organizmu? Czy to też efekt usuwania toksyn? Tak się często zdarza u mnie i 5-letniej córki. Bardzo szybko chwytamy wszelkie infekcje. Boję się tej nowej grypy Smutny. Nie chcę się szczepić , bo od września z reguły mam już katar, a słyszałam że trzeba być zupełnie zdrowym. Kiedyś po 2 tygodniach po szczepieniu przeciwko grypie miałam okropną anginę ropną ze strasznym bólem gardła, która po kolejnych dwóch tygodniach powróciła z taką samą siłą. Kilka miesięcy później zrobiłam wymaz gardła i wyszedł gronkowiec złocisty. U dzieci nie wyszedł w wymazie. Dodam że od dziecka byłam delkatna. Mama wołała: jedz powoli lody, zamnknij buzię bo duży wiatr. itd. A jak miałam 17 lat zatrułam się salmonellą od koglu-muglu i wylądowałam w szpitalu w stanie ciężkim. Od urodzenia Hanii co roku wakacje albo nad morzem ( około 2 tyg.) albo góry (Rabka) w tym roku jezioro i hartowanie w zimnej wodzie. I znów katar i drapanie w gardle. Czy to brak odporności? Z reguły gdy czuję się okropnie chora to i tak temperatura u mnie najwyżej 37,8 lub rzadko 38,2. Czy mikstura jest w stanie nam pomóc?
Zapisane
Mimik
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 52
MO: 01-03-2008, PMO 04-09-2008, MO 15-10-2008
Skąd: Małopolska
Wiadomości: 59

« Odpowiedz #10 : 09-09-2009, 12:56 »

Infekcja Cię dopada, bo organizm chce posprzątać paskudztwa, które sobie sama zaaplikowałaś, a szczepienie nie jest w żadnym razie rozwiązaniem, a wydaje mi się ze wręcz przeciwnie.
"Odporność to łatwość zapadania na choroby i łatwość wychodzenia z nich"

 
Cytat
Kiedyś po 2 tygodniach po szczepieniu przeciwko grypie miałam okropną anginę ropną ze strasznym bólem gardła, która po kolejnych dwóch tygodniach powróciła z taką samą siłą. Kilka miesięcy później zrobiłam wymaz gardła i wyszedł gronkowiec złocisty.

Sama zresztą widzisz, że szczepienia nic nie dają. W Twoim wypadku organizm wyciągnął ciężką artylerię w postaci gronkowca, żeby zrobić gruntowny porządek, ale czy dostał szansę i nie zablokowałaś go antybiotykiem?
« Ostatnia zmiana: 11-09-2009, 09:35 wysłane przez Grażyna » Zapisane
Zazula
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 22-08-2008
Skąd: Łódź
Wiadomości: 221

Myślę, więc jestem samotna...

« Odpowiedz #11 : 09-09-2009, 16:54 »

Lenka, każda infekcja jest dla organizmu okazją i sposobem na pozbycie się starych zniszczonych toksynami komórek. Nie ważne w jaki sposób i kiedy się zaczyna, oznacza, że organizm ma sporo śmieci do pozamiatania i lepiej nie wmiatać ich pod dywan tylko pozwolić naturze zrobić swoje.
Każda taka infekcja jest ogromnym krokiem w kierunku zdrowia. Z taką myślą pozwól sobie i dziecku odchorować, wyleżeć, wypocić, wysmarkać, wykaszleć i co tam jeszcze będzie potrzeba. Do oporu, spokojnie i powoli, w takim tempie, w jakim Wasze organizmy same będą dyktowały. W czasie infekcji można odstawić picie MO - aby nie wzmacniać dodatkowo objawów oczyszczania, ale nie trzeba.
Nie ma się czego bać - takie chorowanie to samo zdrowie!  naughty

Są tacy "szaleńcy", którzy specjalnie jedzą lody, dają się "przewiać" lub jeszcze jakoś kombinują, żeby złapać taką uzdrawiającą infekcję.
« Ostatnia zmiana: 09-09-2009, 16:56 wysłane przez Zazula » Zapisane

uśmiech to połowa pocałunku smile
Laokoon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510

« Odpowiedz #12 : 09-09-2009, 17:05 »

Są tacy "szaleńcy", którzy specjalnie jedzą lody, dają się "przewiać" lub jeszcze jakoś kombinują, żeby złapać taką uzdrawiającą infekcję.

Ja ostatnio tak postąpiłem trochę. No może nie lody bo te na mnie nie działają, a poza tym są raczej niezbyt zdrowotne same w sobie.

No więc niedawno poczułem się słabiej, z dnia na dzień zacząłem na nowo odczuwać dyskomfort przy polewaniach zimną wodą. Bardzo mnie to zmartwiło ale jednocześnie czułem że ręce odmawiają mi posłuszeństwa. Zdecydowałem więc wbrew temu jak reagowało moje ciało moczyć dłonie w zimnej wodzie. Dziwne było to doświadczenie, wydawało się że już na tym etapie nie tylko nie odczuję przenikającego zimna ale żę nigdy nie będę się już zimnej wodzie opierał. Tymczasem zanurzałem ręce w misce z zimną wodą z dużą niechęcią i poczułem jak zimno przeszywa dłonie docierając do kości. Już wtedy poczułem że ten pozornie błahy zabieg może wywołać infekcję. Zrobiłem trzy razy zanurzenie i w sumie poczułem ulgę a jednocześnie czułem się jak schorowany. Do tego za jakiś czas zrobiłem sobie kąpiel głowy w ciepłej (bardzo) wodzie z dodatkiem siana. Już podczas robienia kąpieli poczułem że coś mnie łapie. No i nie pomyliłem się następnego dnia rano miałem lekką chrypę i zatkany nos. Niestety objawy minęły bardzo szybko bo już następnego wieczora.

Ja czuję się już lepiej chociaż teraz męczą mnie inne dolegliwości ale zimna woda znowu nie jest moim wrogiem i nie czuję już tak przenikliwego zimna.

Trudno tutaj ocenić ale wydaje mi się że wywołując infekcję organizm pozbył się objawów chorobowych, natomiast szybko też wyszedł z niej ponieważ objawy szybko ustąpiły.
« Ostatnia zmiana: 09-09-2009, 17:08 wysłane przez Laokoon » Zapisane
Heniek
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 14-05-2008
Wiadomości: 853

« Odpowiedz #13 : 09-09-2009, 19:55 »

Są różne sposoby zapatrywania się na organizm ludzki. Wiele osób swój/cudzy organizm (system odpornościowy) personifikuje tzn. przyjmuje taką konstrukcję logiczną jakby organizm miał własną odrębną wolę (odrębną od woli właściciela), odrębną możliwość wysyłania i odbierania sygnałów (do "właściciela" i nie tylko), podejmowania decyzji (jakby to był odrębny byt).

Kilka cytatów z forum prezentujących taki podmiotowe ujęcie:
"Warto mieć to na uwadze i faktycznie zaufać organizmowi."
"pozostawić to organizmowi, który najlepiej wie, jak to zrobić w naturalny sposób. Nie zamierzam być mądrzejszy od niego, ani bardziej naturalny."
"Niestety mój uciemiężony organizm domaga się rozłożenia cierpień na raty."


Ja ostatnio taką personifikacyjną (podmiotową) próbę logicznego zrozumienia siebie (m.in. "własnego organizmu") zacząłem uzupełniać ujęciem przedmiotowym. To znaczy zacząłem zapatrywać się na swój organizm/system odpornościowy jak na przedmiot (skomplikowane urządzenie czy potężny obiekt, nawet siłę natury). W tym przedmiotowym (częściowo zdepersonifikowanym) ujęciu (tu różna od personifikacji figura retoryczna tj. porównanie) wyobrażam np. swój organizm jako okręt. To wyobrażenie dobrze obrazuje pojęcie odporności organizmu tj. swoistej niezatapialności. Jeśli drewno nie jest zbutwiałe, przyrządy nawigacyjne sprawne, oprzyrządowanie nie skorodowało, żagle solidne, nie ma dziur, a załoga włącznie z kapitanem nie jest pijana to taki okręt (organizm) ma wysoką odporność (też wyporność). Kapitan (lub armator) o ile jest mądry nie nadużywa jednak swojej władzy tzn. dba o swój okręt, załogę. Okręt jest potężnym przedmiotem, ale władza kapitana nad nim nie jest absolutna, bo mimo najlepszych chęci taki okręt nie zacznie latać (a nawet gdyby można to było zrobić to teoretycznie zrobić, to zostałoby to zaniechane jako oczywiście nieopłacalne). Poza tym organizm/okręt jako przedmiot cechuje się pewną bezwładnością tj. jeśli obraliśmy zły kurs (ku chorobie) to od momentu podjęcia decyzji o obraniu kursu na zdrowie (Wyspa Skarbów) okręt jeszcze parę mil morskich popłynie w złym kierunku zanim zawróci i wejdzie na właściwy szlak. Nie jest to jednak całkiem zdepersonifikowana wizja okrętu (organizmu) bo przecież okręty podobno mają duszę i często nadawane im są ludzkie nazwy.

Żeby dotrzeć do celu musimy mieć sprawny okręt tj. funkcjonalny okręt, działa na pokładzie aby dać odpór piratom, aktualną i kompletną mapę, kompetentną załogę i oczywiście wiatr w żagle smile

PS. Ludzie personifikują nie tylko organizm, ale też jego poszczególne organy ("Już w porządku mój żołądku") i także poszczególne zagrożenia dla organizmu (np. "dołożyć candidzie", "rozprawić się z gronkowcem", "wygrać z rakiem").
« Ostatnia zmiana: 09-09-2009, 21:05 wysłane przez Heniek » Zapisane

Nadciąga noc komety \ Ognistych meteorów deszcz \ Nie dowiesz się z gazety \ Kto przeżyje swoją śmierć
Lacky
« Odpowiedz #14 : 10-09-2009, 23:36 »

Po odchorowanych infekcjach moje podejście do rozumienia odporności coraz bardziej ewoluuje i jest inne od tego, które prezentuje medycyna i wcześniej przez nas.

Ja odporność widzę następująco.
Zdolność do wykorzystywania chorób w celu oczyszczania nie wynika z tego czy organizm jest silny czy słaby. Organizm zawsze dąży do tego, aby wykorzystać wirusa do celów oczyszczanie. Dlaczego tego nie robi u ludzi z dużą ilością toksyn tzw. pseudo zdrowych. My mówimy, że organizm jest słaby i nie będzie mógł zapanować nad wirusem i dopiero po wzmocnieniu zacznie chorować.

Ja się coraz bardziej skłaniam do innego podejścia. Organizm chciałby wykorzystać wirusa do oczyszczania, ale nie może, bo jest zakonserwowany. Nieszczelne jelita przepuszczają toksyny, konserwanty, które są odkładane w płynach międzykomórkowych powodując konserwowanie organizmu. Czyli blokują dostęp bakteriom, pleśniom, wirusom dostęp do chorych komórek a jednocześnie powodują, że takie komórki nie umierają i żyją z defektami.  

To szczególnie widać u palaczy z nieszczelnym układem oddechowych i pokarmowym, u których nikotyna i związki z dymu rozprowadzane są po całym organizmie tworząc barierę ochronną dla komórek przed patogenami tj. bakterie, pleśni, wirusy.

U palaczy oprócz tego, że nie chorują występuję tzw. wilczy głód, który wnika również z tego, że komórki zakonserwowane są słabo odżywiane, przez co nie mogą się najeść. Związki z dymu mogą również ograniczać wchłanialność jelit i zalepiać nieszczelności, co by tłumaczyło że te osoby okresowo nie grubną do czasu aż im nie pojawią się duże nadżerki.

To jest tak samo jak z konserwantami, którymi pokrywa się owoce. Owoce dalej dojrzewają a nic ich nie może zaatakować. Drugim przykładem jest zabieg gazowania spalinami pomidorów. Po zagazowaniu spalinami pomidorów pomidory ładnie dojrzewają i żaden patogen nie może ich zniszczyć.

Takie owoce nie gniją tylko wysychają od środka (po tym łatwo poznać czy owoc był pokryty konserwantem). Prawdopodobnie tak samo będzie z komórkami ludzkimi, które umierają nienaturalnie i nie są likwidowane przez system odpornościowy. Większa ilość dopiero takich wyschniętych komórek powoduje, że odpadnięcie dużej ilości tkanki uruchamia rozpoczęcie chorowania, które my nazywamy chorowaniem, nad którym organizm nie panuje. Zamiast wysychania tkanki powstają patologie.

Pod wpływem MO następuje uszczelnienie jelit a to powoduje, że do organizmu trafia mniej zanieczyszczeń. Te, które są w organizmie zaczynają być wydalane a to powoduje, że polepsza się dostęp do komórek. Wtedy organizm zaczyna chorować, bo wirusy nie są blokowane przez zanieczyszczenia i konserwanty. My to nazywamy wzmocnieniem organizmu a tak naprawdę organizm jeszcze się nie wzmocnił a tylko oczyścił.

Tą zależność widać przy zabiegach wodnych i infekcjach. Infekcje są odczuwalne najbardziej tam gdzie się prowadziło zabiegi wodne i gdzie oprócz zanieczyszczeń były chore komórki. Czyli tam gdzie nastąpiło oczyszczenie przestrzeni międzykomórkowej.

Podsumowując zdolność organizmu do łapania infekcji nie wynika z siły organizmu a z stopnie zakonserwowania organizmu. Oczyszczanie jest tym mocniejsze im łatwiejszy jest dostęp do chorych komórek i im jest ich więcej. Oczyszczanie jest słabe, jeżeli organizm jest mocno zanieczyszczony lub dobrze oczyszczony z chorych komórek i z toksyn.

Dzieci więcej chorują bo są mniej zakonserwowane niż dorośli ale wraz z wiekiem in stopień zanieczyszczenia wzrasta przez to coraz mniej chorują. I wyglądają na zdrowe i tak się czują dzięki blokadzie przez zakonserwowanie dostępu do komórek.

Dlatego każde wychłodzenie gardła, przewianie, ochłodzenie zimnym napojem powoduje że po ogrzaniu komórki są podawane reakcją które je niszczą i zaczynają umierać a to wywołuje infekcje u organizmów bardzo zanieczyszczonych.

Prawdopodobnie candida jako jedyny patogen nie jest blokowany przez zanieczyszczenia i rozrasta się na takiej "uschniętej tkance".
« Ostatnia zmiana: 10-09-2009, 23:42 wysłane przez Lacky » Zapisane
Mariam_38
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 06-06-2009
Skąd: Kaszuby
Wiadomości: 224

« Odpowiedz #15 : 11-09-2009, 10:30 »

Pozwólcie, że zabiorę głos w tej dyskusji, jako że u mnie stwierdzono "brak odporności" czyli hypogammaglobulinemię. W moim przypadku chodzi o to, że produkuję zbyt małą ilość przewciał czyli gammaglobulin. Gammaglobuliny odpowiedzialne są za rozpoznawanie antygenów, są produkowane przez limfocyty B. Na limfocytach B oparta jest odporność humoralna. Odporność komórkowa jest związana z wytwarzaniem wyspecjalizowanych krwinek białych - limfocytów T.
W badaniach laboratoryjnych, które przeprowadzałam w Akademii Medycznej w Gdańsku, limfocyty T działają dobrze, natomiast są nieznaczne niedobory w limfocytach B. Ten nieznaczny niedobór daje jednak fatalne skutki w postaci nieoznaczalnych IgA i IgM. Poziom IgG jest co prawda oznaczalny, ale bardzo zaniżony.
Teraz napiszę jakie to ma przełożenie w praktyce.
Przed piciem mikstury miałam permamentne zapalenie zatok, zdarzały się ostre stany zapalne jelita grubego, zapalenia płuc i ucha środkowego. Nie miewałam gorączek, nie chorowałam na grypy. Wszystkich kosiło a ja byłam w pracy. Tak było przez 5 lat. W tym czasie starałam się nie brać antybiotyków, tylko w sytuacjach wyjątkowych.
 Po tym czasie zdiagnozowano u mnie hypogammaglobulinemię, potem pospolity zmienny niedobór odporności(już wiem, że go nie mam). Od tego czasu dostawałam dożylnie immunoglobuliny a w razie infekcji antybiotyki - najbardziej pomagał biseptol i cipronex. Na początku było super! Nie chorowałam przez pół roku. Mój wycieńczony, wychudzony i wybiedzony organizm znacznie się wzmocnił. Potem zauważyłam stopniowo jak kroplówki przestają mi pomagać. Coraz częściej musiałam sięgać po antybiotyki, aż doszło do tego, że jeden na miesiąc to było mało.
Na szczęście trafiłam tutaj. Miałam fajną konwersację z Mistrzem, który wkurzywszy się na mnie, zablokował mi konto. Zdziwiło mnie to, że ma do mnie pretensje, bo napisałam, że mam chorobę genetyczną. Nie wyobrażałam sobie życia bez kroplówek i antybiotyków. Byłam zła na Pana Słoneckiego i z tej złości wypróbowałam na sobie miksturę. O dziwo, minął tydzień bez antybiotyków, drugi, trzeci, czwarty....trzeci miesiąc! Ostatnią kroplówkę miałam 14 maja. Mam katar, zapalenie spojówek, ale stany te nie są tak ciężkie i mogę normalnie chodzić do pracy. Mistrz obiecał mi kilka lat "niezłej jazdy". Jak na razie czekam na tę jazdę. Ta jazda, którą mam obecnie, nie robi na mnie wrażenia, wiele już przeszłam i jestem uodporniona.
Mam wrażenie, że brak odporności manifestuje się u mnie tym, że organizm nie dopuszcza do infekcji grypy i  gorączki. Pozostałe objawy to chyba oczyszczanie, już sama nie wiem.
Zapisane

Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać. Cyceron
Laokoon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510

« Odpowiedz #16 : 11-09-2009, 10:33 »

Ciekawe, sam nie jestem palaczem ale mniej więcej rozumiem i zaobserwowałem że często ludzie którzy mają skłonność do przybierania na wadze palą między innymi dlatego aby nie tyć. Kiedy rzucają palenie tyją. Na pewno wiąże się to z zaburzeniami przemiany materii i zbyt dużą ilością pokarmu ale nie pasuje mi to do końca do tego co napisałeś Lacky.

Lacky jak zwykle dajesz do myślenia, trudno jest od razu się do tego ustosunkować, ale po przeczytaniu czuję że jest tu trochę nowego powietrza. Na chwilę obecną nie zgodzę się w 100% ale myślenie jest moim zdaniem prawidłowe.


Pozwólcie, że zabiorę głos w tej dyskusji, jako że u mnie stwierdzono "brak odporności" czyli hypogammaglobulinemię.

Sęk w tym że medycyna zajmuje się zagłębianiem w szczegóły, stawianiem diagnoz i leczeniem. Natomiast w przypadku chęci wyleczenia chodzi nie tyle o postawienie diagnozy co doprowadzenie organizmu do porządku.

Z tego co wiem to w takich przypadkach bardzo dobre efekty dają głodówki lecznicze. Natomiast terapia MO i DP ma na celu to samo - wyregulowanie organizmu tylko nie tak drastycznymi środkami.
« Ostatnia zmiana: 11-09-2009, 10:45 wysłane przez Laokoon » Zapisane
Piotr
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: nie stosuję
Wiedza:
Wiadomości: 1.354

« Odpowiedz #17 : 11-09-2009, 12:36 »

Cytat
Dzieci więcej chorują bo są mniej zakonserwowane niż dorośli ale wraz z wiekiem in stopień zanieczyszczenia wzrasta przez to coraz mniej chorują. I wyglądają na zdrowe i tak się czują dzięki blokadzie przez zakonserwowanie dostępu do komórek.

To może być prawdą, bo też mi nie bardzo pasowała teoria, że dziecko musi chorować kilkadziesiąt razy a potem już jako dorosły człowiek niekoniecznie.
Zapisane
Heniek
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 14-05-2008
Wiadomości: 853

« Odpowiedz #18 : 11-09-2009, 15:21 »

Lacky kolejny raz podsunął nam ciekawy trop do zrozumienia siebie samych. Oczywiście ten trop wymaga solidnego przemyślenia i zweryfikowania na drodze empirycznej.

Jeśli dobrze się zastanowić to człowiek jest organizmem, który od zawsze składał się z konserwantów. W końcu człowiek jest kwaśny, słony. Na początku były to naturalne konserwanty, a z czasem doszły konserwanty nienaturalne (także promieniowanie jonizujące, m.in. rtęć ze szczepionek, rybek itd.).

Ciekawy jestem tej zależności tj. kwestii w jakim stopniu "zakonserwowanie" organizmu chroni organizm a w jakim mu szkodzi (np. blokuje objawy). Palenia papierosów nie można jednoznacznie ocenić jako tylko złego konserwowania, bo ludzie którzy w późnym wieku odstawiają papierosy niejednokrotnie szybko odchodzą (do Abrahama na piwo). Obstawiam, że rola nienaturalnych konserwantów w organizmie jest przynajmniej podwójna tzn. z jednej strony nie pozwalają, żeby zakonserwowane tkanki zaatakowały patogeny, a z drugiej strony nie pozwalają na oczyszczenie, pełną cyrkulację krwi i ogólnie pełną funkcjonalność i wydolność zakonserwowanej vel zatoksycznionej tkanki. To jest swego rodzaju impas, klincz. Jest zbyt dobrze aby zakonserwowana toksynami tkanka zdechła, ale też zbyt źle żeby w pełni żyć. Przypomina mi to po części produkty roślinne poddawane konserwacji przy pomocy np. promieniowania przenikliwego. Taki produkt leży sobie w sklepie, wygląda jak świeżo zerwany, długo się nie psuje, ale też nie zakiełkuje ... Podobnie jest ludźmi zakonserwowanymi chemią, lekami, promieniowaniem też (ze względu na wszechobecny smog m.in. elektromagnetyczny). To takie życie na pół gwizdka ...

Poza tym można poza tym przyjąć, że człowiek żyje na określonej "częstotliwości". Są pewne przedziały temperatur, kwasowości, zasolenia, różnorakich ciśnień (atmosferycznych, osmotycznych) i setek innych czynników w których człowiek funkcjonuje najlepiej. Trzeba złapać tę sprawdzoną w toku ewolucji "częstotliwość" i trzymać się jej.
« Ostatnia zmiana: 11-09-2009, 16:18 wysłane przez Heniek » Zapisane

Nadciąga noc komety \ Ognistych meteorów deszcz \ Nie dowiesz się z gazety \ Kto przeżyje swoją śmierć
Mariam_38
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 06-06-2009
Skąd: Kaszuby
Wiadomości: 224

« Odpowiedz #19 : 13-09-2009, 17:51 »

Cytat
Z tego co wiem to w takich przypadkach bardzo dobre efekty dają głodówki lecznicze. Natomiast terapia MO i DP ma na celu to samo - wyregulowanie organizmu tylko nie tak drastycznymi środkami.

Zdecydowanie wolę mniej drastyczne środki. Dość się w życiu nakatowałam dietami! Nigdy nie miałam nadwagi, żeby głodować. Dziurawe jelita, jak sam wiesz, to już w pewnym sensie głodowanie.
« Ostatnia zmiana: 13-09-2009, 18:22 wysłane przez Rysiek » Zapisane

Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać. Cyceron
Strony: [1] 2   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!