Ja się coraz bardziej skłaniam do innego podejścia. Organizm chciałby wykorzystać wirusa do oczyszczania, ale nie może, bo jest zakonserwowany. Nieszczelne jelita przepuszczają toksyny, konserwanty, które są odkładane w płynach międzykomórkowych powodując konserwowanie organizmu. Czyli blokują dostęp bakteriom, pleśniom, wirusom dostęp do chorych komórek a jednocześnie powodują, że takie komórki nie umierają i żyją z defektami.
To szczególnie widać u palaczy z nieszczelnym układem oddechowych i pokarmowym, u których nikotyna i związki z dymu rozprowadzane są po całym organizmie tworząc barierę ochronną dla komórek przed patogenami tj. bakterie, pleśni, wirusy.
U palaczy oprócz tego, że nie chorują występuję tzw. wilczy głód, który wnika również z tego, że komórki zakonserwowane są słabo odżywiane, przez co nie mogą się najeść. Związki z dymu mogą również ograniczać wchłanialność jelit i zalepiać nieszczelności, co by tłumaczyło że te osoby okresowo nie grubną do czasu aż im nie pojawią się duże nadżerki.
To jest tak samo jak z konserwantami, którymi pokrywa się owoce. Owoce dalej dojrzewają a nic ich nie może zaatakować. Drugim przykładem jest zabieg gazowania spalinami pomidorów. Po zagazowaniu spalinami pomidorów pomidory ładnie dojrzewają i żaden patogen nie może ich zniszczyć.
Ostatnio Mistrz określił takie zakonserwowanie toksynami organizmu słowem 'mumifikacja'. Jest to niestety mumifikacja za życia. Organizm nie choruje, nie psuje się, ale pełni życia i zdrowia w nim nie ma.
Leki zwane suplementami diety mają w stosunku do organizmu działanie konserwujące, podobne do mumifikacji. Taka mumia nie psuje się, ale życia w niej nie ma.
Natomiast w innym miejscu Zibi pisał ironicznie o medycznym podejściu do życia pacjentów właśnie w kontekście takiej mumifikacji za życia.
A w wieku dorosłym powinien zjadać około 1300 g różnych kolorowych kapsułek tzw. suplementów diety, dodatkowo - do trzech podstawowych posiłków. A, i dodatkowo jeden "słojeczek" żelku/dżemu z Flavonu. Wszystko razem, aby zabalsamować/zmumifikować się już za życia. Nie dziwota, że w USA, po odkopaniu grobów i wyjęciu z nich piętnastoletnich zwłok, świeciły one, jak Lenin w Mauzoleum. Musiały też ładnie wyglądać w trumnie, zaraz po śmierci (jak gadają płaczki pogrzebowe). Za życia zwłoki te były chirurgiem (średnia wieku - 48 lat). A ile zwłoki za życia wydoiły hektolitrów coli (każdy robak ucieka) i zjadły konserwantów w puszkach...
Faktem jest, że dzięki medycynie, farmacji coraz więcej istot typu zombie chodzi (i kuleje) po tym świecie.