Niemedyczne forum zdrowia
29-04-2024, 01:01 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 [2] 3 4   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Sceptycy Nurtu Hipokratesa  (Przeczytany 48844 razy)
Lilijka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 47
MO: 22.09.2009
Wiadomości: 371

« Odpowiedz #20 : 30-09-2009, 17:35 »

Czytam i widzę, że nie jestem sama. Ja też dość szybko przekonałam się, że nie ma sensu przekonywać na siłę. Tylko serce mi pęka... Mój mąż, mama, teściowa, ciocia..Ciągle rozmawiają o lekarzach, dobrych lekach i ich zbawiennym działaniu...Ja już sie nie odzywam, bo gdy próbowałam, posądzana byłam o przynależność do sekty. Z dziwnym uśmieszkiem patrzą na moje mikstury i przyrządzanie koktaili. Nie wierzą, gdy nie mam ochoty na świeżutki chlebek, makaroniki itp. Musiałam obiecać, że będę brała leki, które zapisał mi lekarz ( o moich dolegliwościach, piszę w innych wątkach) , a gdy trzeba będzie- poddam się operacji. Źle mi z tym- bo to nie są głupi ludzie, a nawet książek nie chcą przeczytać. Mówią, że to niemożliwe, żeby wszyscy byli ogłupieni- przynajmniej większość. Oraz, gdyby to było "takie proste" - to wszyscy byliby zdrowi. Owszem- brak przetworzonej żywności itp -bo to jest "niezdrowe". Ale stosują wyrywkowo jakieś informacje- bez spójnej całości. I jak mama narzeka na to czy tamto- a ja mówię- "Jak dbasz- tak masz" - to jestem posądzana o znieczulicę itp.
Zapisane
Marita03
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-07-2007
Skąd: Sosnowiec
Wiadomości: 202

« Odpowiedz #21 : 30-09-2009, 18:54 »

Czytam i czytam i przeszłam przez to również. Jakich argumentów używałam, gdy mąż uważał, że skoro to taka skuteczna droga do zdrowia, to dlaczego ludzie tego nie stosują? Otóż - LUDZIE NIE CZYTAJĄ I NIE WIEDZĄ !Podawałam analogiczne przykłady z innych dziedzin, też brak wiedzy i przyzwyczajenia. Czytając Wasze posty, to tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że tak jest. Powiedziałam,że nie wszyscy chcą wiedzieć, nie każdy umie szukać, a on ma żonę, która odnalazła to forum i stara się to wszystko pojąć i powoli zaczynam rozumieć ideę dojścia do zdrowia, choć jeszcze niedawno było to poddawane w wątpliwość. Tak nie do końca było, ale jak czytam swoje pierwsze posty to się rumienię. Teraz mąż nie zażywa leków, bez MO nie potrafi się obejść. Pije zioła oczyszczające drogi moczowe. I co najważniejsze mimo paniki teściwej, gdy dowiedziała się, że nie łyka chemii, nie wrócił do nich. Jednak droga była mozolna i dwa podejścia do MO, gdyż przy pierwszych oznakach oczyszczania zażywał aspirynkę i in. paścidła.
Zapisane

marita
Lilijka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 47
MO: 22.09.2009
Wiadomości: 371

« Odpowiedz #22 : 26-11-2009, 20:22 »

Dwa moje miesiące minęły. Uspokoiłam się. Zrozumiałam, że im bardziej mi zależy na tym, by ktoś zrozumiał zasady Nurtu Hipokratesa, im bardziej emocjonalnie podchodzę do tego zagadnienia - skutek jest odwrotny. Trudno - świat nie jest idealny - każdy ma prawo się mylić, nie dla każdego zdrowie jest najważniejsze, nie każdy musi rozumieć reakcje swojego organizmu. Obserwuję siebie. Swoje reakcje. Spływa mi codziennie flegma w tylnej części gardła - co nie jest uciążliwe - wręcz już cieszy, niekiedy pojawia się ból głowy - ale już coraz rzadziej. Przebyłam jedno przeziębienie (grypę, tylko gorączkę - kto to wie), bez żadnej tabletki (trwało 4 dni). Jakież było zaskoczenie mojego Męża (jego odpowiedź - dość mętna - "no, ale ty zawsze szybko wychodziłaś z chorób" , no tak szybko - ale jako kobieta aktywna "dzieki" aspirynce, pylargince, ferwexowi i milionem innych "wspomagaczy", na myśl o których mnie teraz odrzuca), który wróżył mi rychłą śmierć, bez medycyny.
Obecnie najbardziej dokucza mi "przełyk" ( http://bioslone.pl/forum/index.php?topic=10512.0) oraz od wczoraj kolano (http://bioslone.pl/forum/index.php?topic=8804.0) - ale aż tak, że niestety nie mogę chodzić. Co do problemów ginekologicznych (http://bioslone.pl/forum/index.php?topic=8761.0) - nie wiem czy lepiej czy gorzej - bo odrzuciłam na razie kolejne wizyty u lekarzy i badania. Stosowałam tamponowanie - wydawało mi się, że zgodnie z zaleceniami - jednak nie doczytałam, że konieczne jest stosowanie odpowiednich tamponów (bez powłoki silk). Gdyby nie jedna, wspomagająca mnie uczestniczka tego forum, do tej pory błędnie stosowałabym tamponowanie - być może i nie szkodząc sobie - ale też na pewno nie pomagając.
W ciągu trzech miesięcy zmieniłam nieco swój styl życia i odżywiania, ale przede wszystkim myślenia. W życiu nie chodzi o skrajności ale o równowagę. Człowiek mądry potrafi ją zachować we wszystkich dziedzinach życia. Postrzegam swój organizm jako całość , tak samo jak moje życie. Gdy psuje się jakiś jeden element - ma on wpływ na tę całość, a ja muszę wyeliminować przyczyny.
Nie jestem perfekcyjna, jestem przecież człowiekiem i do tego kobietą smile. Bezapelacyjnie wprowadziłam MO oraz koktaile. Na DP organizm sam się zdecydował ( np. kochałam pomidory i czerwoną cebulę - która jest niedozwolona w I etapie DP - i jakoś tak samoistnie odechciało mi się czerwonych warzyw. Nie mam już na nie ochoty - wolę zjeść brokuły. Ale jak kiedyś poczuję, że "muszę" zjeść pomidora - to go po prostu zjem ), tak samo jak na odrzucenie mleka. Dziwią mnie pytania w stylu "co zrobić gdy muszę zjeść zjeść chleb, albo jestem na weselu gdzie są ciastka itp". Tu nie chodzi o jednorazowe akcje - naprawdę, gdy masz na coś ochotę - zrób to. Tu chodzi o generalne postępowanie w ciągu całego swojego życia. I właśnie dlatego, nie ma sensu zmuszanie siebie (bądź o zgrozo innych) do jakiś działań wbrew sobie. Trzeba stworzyć podwaliny i dać szansę organizmowi- on na pewno zapragnie w końcu dobrych dla niego rzeczy.
Moje pierwsze posty były nafaszerowane emocjami, gdyż zachwyciłam się Bioslone. Teraz mam dowody na prawdę, która jest tu głoszona.
Nie rozumiałam też puryzmu językowego, który jest tu propagowany. Teraz wiem, że wszystko ma wpływ na jakość naszego życia. Tekst bez błędów po prostu sprawia, że jest piękniej.
Sceptycy niech będą sceptykami, krytycy niech będą krytykami, mądrzy niech będą zdrowi a głupi niech będą pacjentami. Świat nie jest idealny ani też sprawiedliwy. To też nie jest równanie matematyczne - zrób tak a tak, dodaj to a wyjdzie ci tamto. Podstawowym warunkiem szczęścia - jest wolny wybór. Do momentu zetknięcia się z Nurtem - byłam tylko trybikiem w systemie, z ogromu którego mało kto zdaje sobie w ogóle sprawę. Uważam, że rozwój Bioslone będzie w przyszłości bardzo duży. Nie ma innego wyjścia. Zauważam luki, które z pewnością zostaną wypełnione. To też jest organizm, który można postrzegać tylko i wyłącznie jako całość. To nie jest jedna osoba, to nie są standardowe przypadki, Bioslone (tak jak my) nie może być od razu perfekcyjne.
« Ostatnia zmiana: 02-06-2012, 18:21 wysłane przez Mistrz » Zapisane
Iza38K
« Odpowiedz #23 : 26-11-2009, 20:42 »

Cytat
Sceptycy niech będą sceptykami, krytycy niech będą krytykami, mądrzy niech będą zdrowi a głupi niech będą pacjentami. Świat nie jest idealny ani też sprawiedliwy.
. Amen !
Zapisane
Novalijka
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 05-01-2008
Wiedza:
Skąd: Śląsk
Wiadomości: 371

« Odpowiedz #24 : 26-11-2009, 21:37 »

Cytat
Sceptycy niech będą sceptykami, krytycy niech będą krytykami, mądrzy niech będą zdrowi a głupi niech będą pacjentami. Świat nie jest idealny ani też sprawiedliwy. To też nie jest równanie matematyczne - zrób tak a tak, dodaj to a wyjdzie ci tamto. Podstawowym warunkiem szczęścia - jest wolny wybór. Do momentu zetknięcia się z Nurtem - byłam tylko trybikiem w systemie, z ogromu którego mało kto zdaje sobie w ogóle sprawę. Uważam, że rozwój Bioslone będzie w przyszłości bardzo duży. Nie ma innego wyjścia. Zauważam luki, które z pewnością zostaną wypełnione. To też jest organizm, który można postrzegać tylko i wyłącznie jako całość. To nie jest jedna osoba, to nie są standardowe przypadki, Bioslone (tak jak my) nie może być od razu perfekcyjne.

Lilijko bardzo ładnie podsumowałaś ten temat, w pełni się z Tobą zgadzam. Rozwój Biosłone to jest piękna sprawa, cieszmy się, że możemy być członkami takiego ruchu, skoro  tutaj jesteśmy to nie dlatego, że ktoś nas do tego namówił tylko same znalazłyśmy tę jedyną drogę do zdrowia, długo wcześniej błądząc ale w końcu się udało. Myślę, że każdy kto jest uparty i szuka prawdy o zdrowiu w końcu i tak sam trafi na to forum smile
Zapisane

Wczoraj to już historia, jutro to tajemnica, a dziś to dar losu, z darów należy się cieszyć smile
Machos
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 01-04-2007
Skąd: Skierniewice
Wiadomości: 2.302

WWW
« Odpowiedz #25 : 27-11-2009, 09:37 »


1. jeżeli to jest tak jak mówi Mistrz- i jest to takie proste- dlaczego w ogóle to nie jest znane i rozpowszechnione a sam Mistrz nie ma np. nagrody Nobla? ( argumenty, że przemysł medyczny jest drugi po wojennym itp- że Mistrz nie jest przyjmowany w audycjach i drukowany w poszechnyc gazetach ze wzgledu np. na reklamy lekow- On uwaza za smieszne (teorie spiskowe do Niego nie przemawiają).
Swego czasu jedna z firm motoryzacyjnych wypuściła na rynek elektryczne samochody. Rzecz miała miejsce w Anglii, jak dobrze pamiętam. Zainteresowanie duże, ekologia itd. Sprzedali sporo samochodów. Firma konkurencyjna produkująca benzyniaki, diesle, zapłaciła tej małej firmie potężne pieniądze, wykupiła ją. Mało tego, wykupiła wszystkie pojazdy elektryczne od ich właścicieli, oddając im większe pieniądze za samochód, niż wynosiła jego wartość. Tradycyjny truciciel pozbył się konkurencji, bardzo groźnej zresztą, bo po co jakaś mała firma, za jakiś czas pewnie ogromna, popularna, miałaby popsuć to, co wdraża się na rynek już od wielu lat.  Tak się niszczy szczytne idee. Przełóż sobie to na nasze Biosłone. Wystarczy, że jakiś popapraniec, dr, czy prof, czy jak mu tam, powie w tv, że jest tam ów jakieś Biosłone, ale trzeba uważać na ich idee, bo nie ma żadnych BADAŃ, czy ich metody są skuteczne. W taki oto sposób niszczy się, to co czyste, niewinne, szczytne itd. Teraz do twojego męża: "Jest Pan na błędnej drodze życia i szkoda mi tylko, że nie potrafi Pan zadbać, wziąć we własne ręce zdrowia, bo wygodniej pójść do służby chorób, gdzie procedura jest prosta, recepta, leki a dalej oszukiwanie się, że Pana, czy Pańskie dziecko wyleczą. Szkoda tylko, że Pan będąc pacjentem teraźniejszym, przyszłym, przy okazji popsuje zdrowie własnemu dziecku. Ja swoje dzieci uratowałem z alergii rzekomo nieuleczalnych wg tzw. medycyny. Już miały być testy,leki itd. Na szczęście w porę ocknęła mnie moja choroba. Trafiłem po długim poszukiwaniu zdrowia na Biosłone. Nie choruję ja, nie chorują dzieci na poważne tzw. choroby cywilizacyjne, tak nazywane przez służbę chorób. Tylko trzeba trochę chcieć poczytać, zaznajomić się z wiedzą o zdrowiu, a nie tą błędną o chorobach w poradnikach, gdzie za artykuł płaci się dziennikarzom a za statystykę czy badania ogromne pieniądze do siedziby EU. Osobiście współczuję Panu, Pana żonie i przede wszystkim dziecku, bo boi się Pan odchorowania prze dziecko choroby infekcyjnej, która jest niczym innym, jak pozbywaniem się z pomocą bakterii, wirusów wadliwych komórek m.in.rakowych".
« Ostatnia zmiana: 27-11-2009, 09:39 wysłane przez Machos » Zapisane

Zamiast się badać, lepiej wypić miksturę oczyszczającą, najlepsze świadectwo badania organizmu, które w przypadku istniejących chorób widać po objawach. Machos.
Ell_anna
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01.02.2009
Skąd: okolice Warszawy
Wiadomości: 114

« Odpowiedz #26 : 27-11-2009, 09:49 »

LUDZIE NIE CZYTAJĄ I NIE WIEDZĄ!Powiedziałam,że nie wszyscy chcą wiedzieć, nie każdy umie szukać

Ja, moi drodzy, przez długi czas byłam sceptykiem. Żałuję teraz kilku straconych lat. Moja teściowa podsuwała nam książki, prosiła "przeczytajcie, przekonajcie się sami". Byłam strasznie oporna na wiedzę, tym bardziej, że przekazywaną przez teściową. Wkurzałam się za każdym razem, gdy słyszałam o dobroczynnym działaniu mikstury oczyszczającej. Matka mojego męża, prosta kobieta, znacznie szybciej pojęła o co w tym wszystkim chodzi.

Dzisiaj we dwie (we troje, bo mąż również) stajemy w opozycji do całej rodziny i wyobraźcie sobie, że teściowa nie może wpłynąć na własną córkę, a ja synowa, zostałam przekonana smile
Bardzo się cieszę z tego wsparcia, bo jak czytam o Waszych ciężkich przejściach to nie wiem czy ja byłabym tak wytrwała...
Zapisane
Machos
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 01-04-2007
Skąd: Skierniewice
Wiadomości: 2.302

WWW
« Odpowiedz #27 : 27-11-2009, 09:59 »

Jak tylko nadarzy się okazja, zaczynam swoją przemowę,(...)
(mąż twierdzi, że ześwirowałam).
Przyznam, że relacje między nami znacznie się pogorszyły,(...)
przeszkadza mi we wprowadzeniu na drogę zdrowia naszego syna i tu nie popuszczę.
Proszę też forumowiczów o podpowiedzi jak przekonują sceptycznych bliskich
Powiem ci tak: jesteś na najlepszej drodze do rozbicia małżeństwa. Chcesz tego?
Wyluzuj, nie walcz z mężem. Delikatnie dotrzyj do syna (nie piszesz ile ma lat), aby sam chciał pić chociaż MO.
Dbaj o zdrowie. Czas pokaże, kto miał rację
Nie walcz  z mężem, tylko pozwól na systematyczne trucie dziecka. Jak dotrzeć masz do syna, kiedy ignorant zdrowia w osobie twojego męża, teraz właśnie na przekór może wynajdywać pretekst do biegania do lekarza z byle czym. Ja to przerobiłem w swojej rodzinie. Walka, tłumaczenie,kłótnie, ciche dni itd. Wygrywam i jest zdecydowanie lepiej. Postawiłem wszystko na jedną kartę. Powiedziałem:"Jeżeli kochasz dzieci, ich własne zdrowie, to pozwól mi działać dla ich zdrowia, pozwól, żebym nie biegał do szpitala, dzwonił na pogotowie, bał się, że kiedyś dziecku stanie się jakaś krzywda." U mnie były interwencje moich rodziców, teściowej, bo teścia nie mam. Ale zawziąłem się jak nigdy dotąd, bo "waliłem" argumentami. Mówiłem, że ja robię to właśnie z miłości do ciebie żono i z miłości do dzieci. Mamom i tacie powiedziałem, że rodzic wychowuje swoje dziecko. Dziś żona mówi: "Zobacz jakiego astmatyka wychowują nasi znajomi, zobacz tamtemu dziecku wycięli wszystkie migdały". Ona to widzi wkoło razem ze mną i jesteśmy zatrwożeni jak ładuje się w dzieci chemię z byle katarku, czy z byle kaszelku. Nie muszę mówić, jak dumnie czuję się, że  moje dzieci są, tak są okazami zdrowia, rosną, myślą, dobrze się uczą, nie są marudne, płaczliwe. U ciebie w życiu, być może najważniejszy egzamin, no i zobaczysz jaką wartość ma twoje małżeństwo.
Zapisane

Zamiast się badać, lepiej wypić miksturę oczyszczającą, najlepsze świadectwo badania organizmu, które w przypadku istniejących chorób widać po objawach. Machos.
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #28 : 27-11-2009, 10:10 »

U ciebie w życiu, być może najważniejszy egzamin, no i zobaczysz jaką wartość ma twoje małżeństwo.
Tak. Z gównianego męża żadnego pożytku nie ma. Jedynie sztuka.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Lilijka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 47
MO: 22.09.2009
Wiadomości: 371

« Odpowiedz #29 : 27-11-2009, 10:11 »

Cytat
Jeżeli kochasz dzieci, ich własne zdrowie, to pozwól mi działać dla ich zdrowia, pozwól, żebym nie biegał do szpitala, dzwonił na pogotowie

No, bez skrajności.. Czasem - niestety - i na pogotowie trzeba zadzwonić. Lekarze "pourazowi" i ratujący życie - są nam we współczesnym życiu - niezbędni.
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #30 : 27-11-2009, 10:12 »

No, bez skrajności.. Czasem - niestety - i na pogotowie trzeba zadzwonić. Lekarze "pourazowi" i ratujący życie - są nam we współczesnym życiu - niezbędni.
A Pani co, z choinki się urwała?
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Lilijka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 47
MO: 22.09.2009
Wiadomości: 371

« Odpowiedz #31 : 27-11-2009, 10:33 »

Cytat
A Pani co, z choinki się urwała?

Czasem warto się urwać z choinki, Mistrzu. Dziękuję za wsparcie.
Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #32 : 27-11-2009, 11:01 »

Ja tych sceptyków traktuję jak uzależnionych od substancji chemicznych, zmieniających świadomość. Dokładnie tak samo postępuję z nimi, jak postępują osoby współuzależnione, ale zdrowiejące, czyli wychodzące ze współuzależnienia od nałogowca i jego nałogów. Największym błędem jest zmienianie kogoś na siłę. Hajdi ma rację, że to prowadzi do jeszcze większej toksyczności w relacjach rodzinnych. Takie kazania, przekonywania kogoś do swojego światopoglądu mają odwrotny skutek. Przykładowo - alkoholikowi, poprzez prawienie komunałów, tylko się go bardziej pogłębia w chorobie. Należy interweniować, ale bez interwencji. Raczej przez zaniechanie działania, a tylko baczna obserwacja z boku delikwenta. Wręcz przeciwnie należy mu pozwalać na tyle, aby sam dochodził do swojego dna alkoholowego, a jak mu to nie będzie wychodziło, to należy brutalnie mu w tym pomóc. Jeśli przywali "mordą" o dno, to istnieją tylko dwa wyjścia: albo się od niego odbije i będzie trzeźwiał, albo zachla się na śmierć. Nie ma żadnych pośrednich rozwiązań problemu. To dno będzie dla każdego inaczej wyglądało. Jednego - trzeba będzie pogonić z domu; innego - zamknąć w "pierdlu"; a jeszcze innego - zwolnić z pracy; przeprowadzić rozwód i eksmisję jegomościa z domu; zamknąć w szpitalu dla czubków czy w innym szpitalu; odebrać mu prawa opiekuńcze nad dzieckiem; a nawet nasłać bandziorów, żeby mu miskę sklepali, ale tak, żeby go pozostawili przy życiu...
  
Jak postępujemy w sprawie dojścia do zdrowia, wg Naszej idei... czy intensywnie się leczymy metodami medycyny, czy też tak postępujemy, aby stworzyć organizmowi warunki do samonaprawy... Jest to sztuka leczenie bez leczenia.
  
Ja wiem, że to jest ciężko patrzeć jak ktoś bliski się zabija na raty, ale niestety trzeba mu pozwolić płynąć do jego dna, aby się dobrze sparzył na zaleceniach medycyny.
  
W moim przypadku było tak, że moje wojny prywatne z żoną, mało doprowadziłyby do rozkładu małżeństwa. Obecnie, kiedy pozwoliłem żonie "płynąć" do jej dna w postaci zniszczenia sobie zdrowia, a ja w tym czasie zadbałem mocno o swoje zdrowie, i zacząłem z dnia na dzień zdrowieć w oczach swoich i żony, to doczekałem się wreszcie momentu, gdzie mnie zaczęła prosić o pomoc.
  
Mądra i cały czas żywa jest dla mnie treść modlitwy do Św. Franciszka:
" Boże użycz mi pogody ducha, abym nie musiał zmieniać tego, czego nie mogę zmienić;
  odwagi, abym zmieniał to co mogę zmienić;
  mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego".
« Ostatnia zmiana: 15-12-2011, 16:00 wysłane przez Zibi » Zapisane
Lilijka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 47
MO: 22.09.2009
Wiadomości: 371

« Odpowiedz #33 : 27-11-2009, 11:16 »

Skomentowałam tylko słowa Machos, z których wynika, że "jeżeli kochasz dzieci to ... nie dzwonisz na pogotowie". Oczywiście wiem, że nie miał tego "na myśli", ale jednak dokładnie to napisał. Wypowiedzi w tym stylu stają się szybko "pożywką" dla rzeszy przeciwników i sceptyków, którzy tylko czyhają na takie "rodzynki", by móc zaliczać Bioslone do sekty. Oczywiście nic nas to nie interesuje, niech nas pacjenci zaliczają do czego tylko sobie chcą. Poczułam się jednak w obowiązku zareagować truizmem na to zdanie.

Zapisane
Iris
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: obecnie nie stosuję
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 52

« Odpowiedz #34 : 27-11-2009, 13:31 »

Jak tylko nadarzy się okazja, zaczynam swoją przemowę,(...)
(mąż twierdzi, że ześwirowałam).
Przyznam, że relacje między nami znacznie się pogorszyły,(...)
przeszkadza mi we wprowadzeniu na drogę zdrowia naszego syna i tu nie popuszczę.
Proszę też forumowiczów o podpowiedzi jak przekonują sceptycznych bliskich
Powiem ci tak: jesteś na najlepszej drodze do rozbicia małżeństwa. Chcesz tego?
Wyluzuj, nie walcz z mężem. Delikatnie dotrzyj do syna (nie piszesz ile ma lat), aby sam chciał pić chociaż MO.
Dbaj o zdrowie. Czas pokaże, kto miał rację
Nie walcz  z mężem, tylko pozwól na systematyczne trucie dziecka. Jak dotrzeć masz do syna, kiedy ignorant zdrowia w osobie twojego męża, teraz właśnie na przekór może wynajdywać pretekst do biegania do lekarza z byle czym. Ja to przerobiłem w swojej rodzinie. Walka, tłumaczenie,kłótnie, ciche dni itd. Wygrywam i jest zdecydowanie lepiej. Postawiłem wszystko na jedną kartę. Powiedziałem:"Jeżeli kochasz dzieci, ich własne zdrowie, to pozwól mi działać dla ich zdrowia, pozwól, żebym nie biegał do szpitala, dzwonił na pogotowie, bał się, że kiedyś dziecku stanie się jakaś krzywda." U mnie były interwencje moich rodziców, teściowej, bo teścia nie mam. Ale zawziąłem się jak nigdy dotąd, bo "waliłem" argumentami. Mówiłem, że ja robię to właśnie z miłości do ciebie żono i z miłości do dzieci. Mamom i tacie powiedziałem, że rodzic wychowuje swoje dziecko. Dziś żona mówi: "Zobacz jakiego astmatyka wychowują nasi znajomi, zobacz tamtemu dziecku wycięli wszystkie migdały". Ona to widzi wkoło razem ze mną i jesteśmy zatrwożeni jak ładuje się w dzieci chemię z byle katarku, czy z byle kaszelku. Nie muszę mówić, jak dumnie czuję się, że  moje dzieci są, tak są okazami zdrowia, rosną, myślą, dobrze się uczą, nie są marudne, płaczliwe. U ciebie w życiu, być może najważniejszy egzamin, no i zobaczysz jaką wartość ma twoje małżeństwo.
Tak, ile osób tyle zdań.
Ja walczę, i między nami jest źle, czasem trochę odpuszczam, aby złapać oddech.
Ale nie chodzi tu o mnie i o to, że można sie obejść bez "gównianego" męża, bo to też wiem. Chodzi o to, że syn przebywa stale w tej atmosferze sporu, wiem, że to wpływa żle na jego zdrowie (na moje zresztą też), ale ja odpuszczając całekiem działałabym wbrew sobie. Nie chce też, aby syn wychowywał sie bez ojca. Chcę zrobić tylko tak, aby syn na tym nie cierpiał. Walka moja jednak coś daje jeśli chodzi o syna bo,
1. pije MO
2. pije koktajle codziennie
3. odchorowuje niektóre choroby
np. od lipca trzyma go kaszel, oprócz parodniowego podania leku przeciwalergicznego - wywalczone przeze mnie odstawienie- nie podajemy nic prócz mieszanki na drogi oddechowe, w przerwach prawoślaz, ale mąż już znów zatargał syna do lekarza, bo Babcia boi sie, że "przejdzie na oskrzela". Na szczęście byłam przy wizycie i nie podajemy leków. Ale wymaga to ciągłej dyskusji. Ciągłego pilnowania, nie oddawania pod opiekę babć.Tak nie da się ciągle- nie da się złapać dwóch srok za ogon.
Dodatkowo bardzo zmieniłam swoje zdanie o mężu. Nie zależy mi już na jego zdrowiu. On sam faszeruje się lekami. Nie będę go już przekonywać. Chcę tylko walczyć o syna - teraz chcę jakoś przeforsować, aby nie jadł słodyczy. Następnie dieta - na ile da się przeprowadzić przy chodzeniu do przedszkola - bo aby nie jadł mleka musze mieć zaświadczenie od lekarza, o nie podawaniu glutenu nie ma nawet mowy.
Jak wspominałam nie mam nikogo "niewirtualnego" (jak twierdzi mąż- bo przecież w internecie każdy może pisac co chce) po swojej stronie. Mam nawet problem spotkać sie ze znajomymi, bo oni futruja swoje dzieci podczas spotkań słodyczami, czipsami itd. "nic nim nie jest" . A ja "jestem szurnięta i nikt mnie nie lubi".  crybaby
« Ostatnia zmiana: 27-11-2009, 13:39 wysłane przez Iris » Zapisane
Iza38K
« Odpowiedz #35 : 27-11-2009, 13:37 »

Ja od czasu do czasu wpadam na wrocławski Rynek na kawę. Nie jestem wirtualna. Kiedyś się spotkamy. A o dziecko walcz ! Moj syn nienawidził kaszy, bigosu, fasoli. Jest na DP i od trzech miesięcy wsuwa to czego nigdy tknąć nie chciał aż miło ( dzisiaj nawet salceson z chrzanem ). Ze słodyczy to kogel - mogel z minimalną ilością miodu  smile. Czasem czekolada -z zawartością co najmniej 70% kakao. I żyje !
Zapisane
Machos
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 01-04-2007
Skąd: Skierniewice
Wiadomości: 2.302

WWW
« Odpowiedz #36 : 27-11-2009, 13:44 »

Skomentowałam tylko słowa Machos, z których wynika, że "jeżeli kochasz dzieci to ... nie dzwonisz na pogotowie". Oczywiście wiem, że nie miał tego "na myśli", ale jednak dokładnie to napisał. Wypowiedzi w tym stylu stają się szybko "pożywką" dla rzeszy przeciwników i sceptyków, którzy tylko czyhają na takie "rodzynki", by móc zaliczać Bioslone do sekty. Oczywiście nic nas to nie interesuje, niech nas pacjenci zaliczają do czego tylko sobie chcą. Poczułam się jednak w obowiązku zareagować truizmem na to zdanie.


Kobieto, żebyś ty wiedziała, w jakich błachych sprawach ludzie potrafią dzwonić na pogotowie, bo nie mają podstawowej wiedzy o zdrowiu. Przyjeżdża pogotowie, no i szprycują delikwenta. Efekt placebo robi swoje, a delikwent w błogiej nieświadomości jest jeszcze bardziej nafaszerowany chemią. Dziękuję za takie pogotowie. Oczywiście ratownictwa nie neguję.
Zapisane

Zamiast się badać, lepiej wypić miksturę oczyszczającą, najlepsze świadectwo badania organizmu, które w przypadku istniejących chorób widać po objawach. Machos.
Lilijka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 47
MO: 22.09.2009
Wiadomości: 371

« Odpowiedz #37 : 27-11-2009, 13:46 »

Również piszę się na "kaffkę" na wrocławskim Rynku. Stąd pochodzę. I jestem jak najbardziej rzeczywista.
Zapisane
Ell_anna
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01.02.2009
Skąd: okolice Warszawy
Wiadomości: 114

« Odpowiedz #38 : 27-11-2009, 13:56 »

A ja jestem szurnięta i nikt mnie nie lubi.

Iris odpuść znajomym. Ja już dawno stwierdziłam, że to nie mam sensu. Najbardziej zależy mi na mojej najbliższej rodzinie i bardzo Ci współczuję, że nie masz wsparcia męża. Początkowo przekonywałam kogo tylko mogłam, ale ludzie zachowują się jak to ktoś zauważył jak nałogowcy. Nic do nich nie trafia, żadna logiczna argumentacja. Ja już nie przekonuję, mówię oczywiście jakie mam poglądy, ale nikogo nie namawiam.
Zapisane
Iris
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: obecnie nie stosuję
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 52

« Odpowiedz #39 : 27-11-2009, 14:14 »

A ja jestem szurnięta i nikt mnie nie lubi.

Iris odpuść znajomym. Ja już dawno stwierdziłam, że to nie mam sensu. Najbardziej zależy mi na mojej najbliższej rodzinie i bardzo Ci współczuję, że nie masz wsparcia męża. Początkowo przekonywałam kogo tylko mogłam, ale ludzie zachowują się jak to ktoś zauważył jak nałogowcy. Nic do nich nie trafia, żadna logiczna argumentacja. Ja już nie przekonuję, mówię oczywiście jakie mam poglądy, ale nikogo nie namawiam.
Również już nie dyskutuję na ten temat.
Chodzi mi tylko o to, że jak spotykamy się to dają dzieciom podczas tych spotkań słodycze, czipsy, coca-colę (to normalne) dają również mojemu synowi. Nie przyszło by nikomu do głowy, aby spytać. Syn nie odmówi oczywiście. Jak sie sprzeciwię to robią wielkie oczy  eek mój mąż wyzywa mnie na to wszystko przy nich od wariatek a syn histeryzuje i pożera wszystko aż do ostatniego okruszka. To powoli rezygnuję ze spotkań. Jakoś nie mogę znaleźć pokrewnych dusz. A rezygnacja ze słodyczy to przecież tylko maleńki drobiazg w tym naszym podejściu do zdrowia. A gdzie reszta. Co byłoby gdybyśmy byli na diecie prozdrowotnej, gdyby usłyszeli o koktajlach. Nawet moja własna mama reaguje paraliżem i nic nie mówi jak zaczynam jej tylko opowiadać jak sie lepiej czuję i że już nie biore żadnych tabletek od prawie roku również przeciwbólowych (w odpowiedzi na jej narzekania jak jej coś dolega).
« Ostatnia zmiana: 27-11-2009, 14:22 wysłane przez Iris » Zapisane
Strony: 1 [2] 3 4   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!