Niemedyczne forum zdrowia
28-04-2024, 19:56 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 2 [3] 4   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Sceptycy Nurtu Hipokratesa  (Przeczytany 48831 razy)
Lilijka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 47
MO: 22.09.2009
Wiadomości: 371

« Odpowiedz #40 : 27-11-2009, 14:38 »

Cytat
Kobieto, żebyś ty wiedziała, w jakich błachych sprawach ludzie potrafią dzwonić na pogotowie
Wiem. Z jakich błahych (nie "błachych", Machos smile ) powodów "ludzie" dzwonią na pogotowie i wiem też z jakich poważnych powodów "ludzie" nie dzwonią na pogotowie. Ale co to ma do rzeczy?
Cytat
Oczywiście ratownictwa nie neguję.
No właśnie to nie było dla mnie "oczywiste" w Twoim przypadku, Machos - dlatego wyraziłam swoją opinię.
« Ostatnia zmiana: 27-11-2009, 15:40 wysłane przez Lilijka » Zapisane
Machos
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 01-04-2007
Skąd: Skierniewice
Wiadomości: 2.302

WWW
« Odpowiedz #41 : 27-11-2009, 14:38 »

Dodatkowo bardzo zmieniłam swoje zdanie o mężu. Nie zależy mi już na jego zdrowiu.
Iris, mąż nie skorupka już, tylko skorupa, czyli typowy konserwatysta. Prawdziwe małżeństwo powinno polegać na prawdzie, a nie na zakłamaniu. Ty właśnie robisz coś wielkiego w twoim życiu. Uważam, że dla małżeństwa też. Zawsze miej argument dla męża taki: "Ja chcę tylko zdrowia dla nas wszystkich i nie przestanę walczyć o zdrowie. Nie chcę rozbić naszego małżeństwa, ale nie chcę żyć w społecznym matriksie." Pojęłaś już prawdę o zdrowiu i każde działanie przeciw tej prawdzie, będzie raniło twoje serce. Wiem, bo ja też taki jestem. Kiedy w domu nie miałem argumentów na to, że żona "napasła" chlebem dzieci, zacisnąłem zęby, a wewnątrz, aż mnie nosiło, ale nie chciałem kolejnej awantury. Najbardziej na lektyny reagował syn, w nocy ataki suchego kaszlu. Po tygodniu poprosiłem: "Po co prawoślaz?", jak wkółko był chleb- "Nie rozwalaj mu zdrowia, bo to jest kręcenie się wkoło". Spokojnie powiedziałem, żeby spróbować bez chleba, bez słodyczy. Kolejne noce były spokojne, Damian spał, a żona nie "latała" z prawoślazem, córka mogła tylko korzystać z przykładu brata. Wreszcie żona zauważyła moje walenie głową w mur. Oj tak było u mnie. Pamiętaj, już robisz coś wielkiego i tego nie odwrócisz.
« Ostatnia zmiana: 27-11-2009, 14:44 wysłane przez Mistrz » Zapisane

Zamiast się badać, lepiej wypić miksturę oczyszczającą, najlepsze świadectwo badania organizmu, które w przypadku istniejących chorób widać po objawach. Machos.
Ell_anna
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01.02.2009
Skąd: okolice Warszawy
Wiadomości: 114

« Odpowiedz #42 : 27-11-2009, 14:43 »

Chodzi mi tylko o to, że jak spotykamy się to dają dzieciom podczas tych spotkań słodycze, czipsy, coca-colę (to normalne) dają również mojemu synowi. Nie przyszło by nikomu do głowy, aby spytać. Syn nie odmówi oczywiście.

Niestety, zakazany owoc smakuje najlepiej. Ja swoim dzieciom w ogóle nie kupuję chipsów, słodyczy itp. Nie zabraniam jednak zjeść w małych ilościach na urodzinach u koleżanki czy na jakimś spotkaniu. Moja sześciolatka (do pewnego czasu maniak słodyczowy) potrafi się ograniczyć i bardzo mnie to cieszy.

« Ostatnia zmiana: 03-12-2009, 12:19 wysłane przez Solan » Zapisane
Iris
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: obecnie nie stosuję
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 52

« Odpowiedz #43 : 27-11-2009, 14:59 »

Dodatkowo bardzo zmieniłam swoje zdanie o mężu. Nie zależy mi już na jego zdrowiu.
Iris, mąż nie skorupka już, tylko skorupa, czyli typowy konserwatysta. Prawdziwe małżeństwo powinno polegać na prawdzie, a nie na zakłamaniu. \..
 Kiedy w domu nie miałem argumentów na to, że żona "napasła" chlebem dzieci, zacisnąłem zęby, a wewnątrz, aż mnie nosiło, ale nie chciałem kolejnej awantury. Najbardziej na lektyny reagował syn, w nocy ataki suchego kaszlu. Po tygodniu poprosiłem: "Po co prawoślaz?", jak wkółko był chleb- "Nie rozwalaj mu zdrowia, bo to jest kręcenie się wkoło". Spokojnie powiedziałem, żeby spróbować bez chleba, bez słodyczy.
To, co napisałeś wyżej, mogłabym sama napisać  smile
Mój mąż nie rozumie dlaczego nie można podawać chleba, słodyczy. Nie widzi związku między kaszlem a dietą. Myśli, że winne są bakterie... Choć przecież tłumaczę. Może nie potrafię mu tego dobrze przekazać. Dyskusje są już bardziej emocjonalne niż rzeczowe. To chyba jest błąd. Może to spróbuję zmienić. Książek nie chce przeczytać. On w ogóle niewiele czyta.
« Ostatnia zmiana: 03-12-2009, 12:19 wysłane przez Solan » Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #44 : 27-11-2009, 15:02 »

Po otwarciu mojego gabinetu, niektórzy sceptycy, czytając treść certyfikatu, naklejonego na drzwiach wejściowych z klatki schodowej bloku do mojego gabinetu, pukają się po czole, a inni coś komentują pod nosem, że to kolejna jakaś ściema szarlatanerska itp. A także mówią, że kiedyś wygłupiałem się z ruchem A/A (tam mityng wygląda rzekomo jak na zborze sekty, palą się świeczki, odmawiają jakieś modlitwy, itd.). Potem, że byłem w sekcie Kwaśniewskiego i tam zalewałem się tłuszczem. Byli tacy, którzy mi próbowali zrywać ten certyfikat, który jest zarazem gadżetem reklamowym. U mojej żony w pracy, również musiała wysłuchiwać różnych dla siebie nieprzyjemnych tekstów na powyższy temat, i tak to jest... Ale nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Ważne, że w rodzinie brat i żona już kumają w czjom dzjeła msn-wink.
  
Jestem przekonany, że jakieś 90 % tych sceptyków, przyjdzie do mnie, do nas - po łaskę. Przyjdą, kiedy zobaczą, że medycyna klasyczna to wielka blaga, a tzw. alternatywna to blaga do kwadratu, prócz oczywiście medycyny ludowej.
« Ostatnia zmiana: 15-12-2011, 15:50 wysłane przez Zibi » Zapisane
Eti
Częsty gość
**

Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 2007
Skąd: małopolska
Wiadomości: 65

« Odpowiedz #45 : 27-11-2009, 15:31 »

Mój mąż też wątpi w niektóre rzeczy, które mu opowiadam. Ostatnio chorowaliśmy na grypę razem i w przypływie czasu czytałam mu Niezbędnik (urywki), bo go to ciekawiło. Powiedział, że chce pić MO - tak więc jeden sukces. Dostał też od lekarza receptę na antybiotyk i inne medykamenty, jak poszedł po zwolnienie. Zadzwonił wtedy do mnie i zapytał, co ja na to, i nie wykupił jak radziłam. Potem jednak poszedł robić sobie mleko z czosnkiem i miodem i ręce załamałam, że nie wszystko zrozumiał i musiałam znów tłumaczyć. Tylko u nas jest tak, że mojego męża bardzo to wszystko ciekawi co mówię i choć krzywi się na KB to jednak dopytuje, docieka. Nie mamy konfliktów w tym temacie, tylko czasami mąż przewraca oczami na to, że nie jem chleba, że jem tak dużo jajek. Jak pyta - odpowiadam, jak przewraca oczami - nie zwracam uwagi. W żywieniu dziecka mnie wspiera, oboje pijemy wodę i córka też tak nauczona i wszyscy w około podziwiają naszą małą - jak na pytanie czego się napije (kompociku, soczku, pepsi) mała krzyczy, że wody! Pepsi to w ogóle nie pozwalam i wszyscy o tym wiedzą, a jak nie wiedzą to się dowiadują. Tak jak Iris,  nie znoszę jak ktoś coś daje mojemu dziecku i nie pyta mnie o zdanie.  

Są osoby w rodzinie, które nazywają mnie sadystką itp., bo moje dziecko nie napycha się słodyczami i nie je wszystkiego co wokoło dostępne. Mam to gdzieś. Przyznam, że też przydała by mi się taka przyjazna, niewirtualna dusza do "kawowego" spotkania.  msn-wink
« Ostatnia zmiana: 27-11-2009, 15:40 wysłane przez Grażyna » Zapisane

Od 02.11.2009r.DP
Zuza
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-07-2008
Wiedza:
Skąd: Podkarpacie
Wiadomości: 683

« Odpowiedz #46 : 27-11-2009, 15:35 »

Przyznam, że też przydała by mi się taka przyjazna, niewirtualna dusza do "kawowego" spotkania.  msn-wink

Nie tylko Tobie confused
Zapisane

Iris
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: obecnie nie stosuję
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 52

« Odpowiedz #47 : 27-11-2009, 21:34 »

Cytat
Niestety, zakazany owoc smakuje najbardziej.Ja swoim dzieciom w ogóle nie kupuję chipsów, słodyczy itp. Nie zabraniam jednak zjeść w małych ilościach na urodzinach u koleżanki czy na jakimś spotkaniu. Moja sześciolatka (do pewnego czasu maniak słodyczowy) potrafi się ograniczyć i to mnie bardzo cieszy.

Ja też nie kupuję, ale mąż tak. W weeckend pije 2 x dziennie kawę i zajada słodycze to rytuał, syn już się do niego przyzwyczaił. Jedyne co udało mi się zdziałać to to że syn dostaje wtedy gorzką czekoladę. A i chipsy mąż je tylko jak syn śpi.
Nie mamy konfliktów w tym temacie, tylko czasami mąż przewraca oczami na to, że nie jem chleba, że jem tak dużo jajek. Jak pyta - odpowiadam, jak przewraca oczami - nie zwracam uwagi. W żywieniu dziecka mnie wspiera, oboje pijemy wodę i córka też tak nauczona i wszyscy w około podziwiają naszą małą - jak na pytanie czego się napije (kompociku, soczku, pepsi) mała krzyczy, że wody! Pepsi to w ogóle nie pozwalam i wszyscy o tym wiedzą, a jak nie wiedzą to się dowiadują. Tak jak Iris,  nie znoszę jak ktoś coś daje mojemu dziecku i nie pyta mnie o zdanie.  

Są osoby w rodzinie, które nazywają mnie sadystką itp., bo moje dziecko nie napycha się słodyczami i nie je wszystkiego co wokoło dostępne. Mam to gdzieś. Przyznam, że też przydała by mi się taka przyjazna, niewirtualna dusza do "kawowego" spotkania.  msn-wink
O tak, ja też jestem sadystką w sprawie tych słodyczy a u mojego syna odstawienie powinno być radykalne, bo ciągle prosi o coś słodkiego. Mój mąż pytał nawet lekarki czy aby brak słodyczy nie zaszkodzi dziecku  lol
Przyznam, że też przydała by mi się taka przyjazna, niewirtualna dusza do "kawowego" spotkania.  msn-wink

Nie tylko Tobie confused
O jest nas więcej...
« Ostatnia zmiana: 27-11-2009, 21:38 wysłane przez Rysiek » Zapisane
Piotrb111
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 45
MO: 2007-03-06
Wiedza:
Wiadomości: 569

« Odpowiedz #48 : 29-11-2009, 18:16 »

Iris, co do wizyt u znajomych to chyba trzeba przeżyć. Mam podobnie. Najpierw dzieci się najedzą słodkiego, a potem wmuszają im kolację, bo nie chcą jeść. Moje dzieci na szczęście wiedzą, że ewentualne słodki mogą dostać w ograniczonej ilości po głównych posiłkach. Dlatego nie mamy już aż takiego problemu u znajomych. Poza tym się nie martw, jednorazowy wyskok im aż tak bardzo nie zaszkodzi. Poradzą sobie. Ważne, że w pozostałe dni tygodnia dbasz o ich zdrowie. Świat nie jest idealny i nie odgrodzisz dzieci w 100% od wszystkich szkodliwości tego świata. A tumany nie zrozumieją pewnych rzeczy, a trudno się zamknąć w domu i nie utrzymywać kontaktu z ludźmi.
Ciekawi mnie tylko jedna rzecz: czy tylko ja, Zibi i Machos przekonywaliśmy swoje żony i połowę rodziny?
Rozumiem, że większość facetów to ci mniej kumaci i kobiety muszą nam wpychać do głowy rozsądną wiedzę?
« Ostatnia zmiana: 03-12-2009, 12:15 wysłane przez Solan » Zapisane
Piotr
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: nie stosuję
Wiedza:
Wiadomości: 1.359

« Odpowiedz #49 : 29-11-2009, 18:39 »

Ciekawi mnie tylko jedna rzecz czy tylko ja, Zibi i Machos przekonywaliśmy swoje żony i połowę rodziny?

Ja też przekonuję moją żonę do wiedzy. Nie przyjmujemy żadnych lekarstw i nie chodzimy z dzieckiem do lekarza. Nie mogę natomiast przekonać jej do normalnego odżywiania. Cały czas karmi dziecko śmieciami.

Rozumiem, że większość facetów to ci mniej kumaci i kobiety muszą nam wpychać do głowy rozsądną wiedzę?
To nie tak. Kobiety zajmują się od wieków robieniem posiłków i dbaniem o dzieci. Mężczyźni takimi rzeczami się po prostu nie zajmowali. Czasy się zmieniają, medycyna niszczy ludziom zdrowie, przemysł spożywczy również, dlatego myślący ludzie muszą reagować.
Zapisane
Iris
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: obecnie nie stosuję
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 52

« Odpowiedz #50 : 29-11-2009, 18:55 »

Cytat
Ja też przekonuję moją żonę do wiedzy. Nie przyjmujemy żadnych lekarstw i nie chodzimy z dzieckiem do lekarza. Nie mogę natomiast przekonać jej do normalnego odżywiania. Cały czas karmi dziecko śmieciami.

Mój mąż nie oponuje już tak jeśli chodzi o MO, niepodawanie leków też bardzo powoli po trosze udaje się wyegzekwować, nawet jeden koktajl dziennie też przechodzi. Ale uparcie broni słodyczy, chleba, nabiału - "bo wszyscy to jedzą i żyją a nawet mają się całkiem nieźle i nie chorują". Najgorsza u niego jest do zaakceptowania ta inność - "sądzisz, że wszyscy są głupi" to jego argument.

Rozumiem, że większość facetów to ci mniej kumaci i kobiety muszą nam wpychać do głowy rozsądną wiedzę?
Cytat
To nie tak. Kobiety zajmują się od wieków robieniem posiłków i dbaniem o dzieci. Mężczyźni takimi rzeczami się po prostu nie zajmowali. Czasy się zmieniają, medycyna niszczy ludziom zdrowie, przemysł spożywczy również, dlatego myślący ludzie muszą reagować.

Właśnie tak, choć mężczyźni coraz częściej się w to włączają - u nas tak jest, bo oboje pracujemy - wychodzimy o 7.00 z domu i jesteśmy około 17.00 w domu, więc aby znaleźć czas dla syna proszę męża o pomoc także w przygotowywaniu posiłków, zakupach. Gdybym zawsze wszystko robiła sama może nie byłoby aż takich kłopotów, ale czy o to chodzi?
« Ostatnia zmiana: 03-12-2009, 20:15 wysłane przez Grażyna » Zapisane
Biedrona
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 42
MO: 2 lata - przerwa 2 lata - teraz znów :)
Wiadomości: 978

« Odpowiedz #51 : 29-11-2009, 19:36 »

Iris cieszę się, że pojawiają się światełka w tunelu. Jeśli chodzi o nabiał, to może jakiś artykuł w necie, dlaczego nie należy pić mleka, o zawartości kazeiny, od której cielaczkom rosną rogi, a dzieci raczej ich nie mają... msn-wink
Zapisane

Biedronka w trzech zielonych listkach msn-wink
MarekS
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 53
MO: 07.08.2008
Skąd: Gdynia
Wiadomości: 108

« Odpowiedz #52 : 03-12-2009, 02:26 »

Mili Państwo. Opowiem Wam w jaki sposób przeprowadzam odgłupianie.
Najpierw opowiadam o co chodzi w idei Biosłone, na czym polega zdrowie i z czym to się je.
Oczywiście tego typu dyskusje mają swoje podłoże i wynikają z problemów zdrowotnych dotyczących zainteresowanych.
Reakcje są: wiemy jakie. Argumenty: wiadomo.
    Po czym przystępuję do gry na inteligencję.
Zadaję pytanie: czy 10 ml oleju spożytego rano może ci w czymś zaszkodzić?
Odpowiedź każdym przypadku brzmi: no nie.
Zadaję kolejne pytanie: czy 10ml aloesu zmieszanego z wodą + 10ml soku z cytryny może ci w czymś zaszkodzić? Odpowiedź: no nie.
 To wniosek jest jeden. Jeśli nie pomoże, to na pewno nie zaszkodzi.
To dlaczego, durniu jeden, wzbraniasz się, skoro mnie i mojej rodzinie pomaga? Co ci szkodzi spróbować?
Skuteczność 90%. W praktyce największym problemem okazuję się zakup komponentów. Jak już zaczną pić MO to potem z górki.
Póki co jestem konsultantem. Namówiłem w ten sposób jak na razie 12 osób.
Pozostali okazali się odpornymi na intelekt i szkoda na nich czasu. Dotyczy to małżonków, teściów i wszelkich innych. Nie marnujmy energii na idiotów. Zdrowie rozumnych jest ważniejsze, bo to oni decydują o ciągłości naszego gatunku.
« Ostatnia zmiana: 03-12-2009, 12:10 wysłane przez Solan » Zapisane
Machos
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 01-04-2007
Skąd: Skierniewice
Wiadomości: 2.302

WWW
« Odpowiedz #53 : 03-12-2009, 10:20 »

I chwała ci za to MarkuS.
Zapisane

Zamiast się badać, lepiej wypić miksturę oczyszczającą, najlepsze świadectwo badania organizmu, które w przypadku istniejących chorób widać po objawach. Machos.
MarekS
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 53
MO: 07.08.2008
Skąd: Gdynia
Wiadomości: 108

« Odpowiedz #54 : 03-12-2009, 14:20 »

Dziękuję za miłe słowa, ale chwała to się tu innym należy.

Iris. Przeczytałem Twoje posty i doszedłem do wniosku, że Twój mąż jest jak dziecko i jest jeszcze dzieckiem. Zauważ - czego broni najbardziej? Słodyczy. Chłopczyk boi się, że jak syn nie będzie ich jadł, to obecność słodyczy w domu stanie pod znakiem zapytania. Poza tym szuka usprawiedliwienia dla siebie, no i fajnie mieć kompana do słodkości. Dlatego używa takich argumentów. Może zapewnij go, że nigdy nie będziesz wtrącać się w jego upodobania, ale dziecku niech pozwoli samemu wybrać co chce jeść. I przede wszystkim niech go nie zachęca do tych śmieci. Mój syn, lat 5, na imprezkach w przedszkolu świadomie wybiera do picia wodę. Kolorowe są dla niego za słodkie, w domu też pije tylko wodę, sam tak chce.
Jest jeszcze jeden problem. Dobrze by było, gdyby mąż potrafił odciąć pępowinę.
Życzę cierpliwości i wytrwania. Taka matka jak Ty to skarb.
« Ostatnia zmiana: 03-12-2009, 15:08 wysłane przez Solan » Zapisane
Iris
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: obecnie nie stosuję
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 52

« Odpowiedz #55 : 04-12-2009, 12:57 »


Iris. Przeczytałem Twoje posty i doszedłem do wniosku, że Twój mąż jest jak dziecko i jest jeszcze dzieckiem. Zauważ - czego broni najbardziej? Słodyczy. Chłopczyk boi się, że jak syn nie będzie ich jadł, to obecność słodyczy w domu stanie pod znakiem zapytania.
MarkuS, dziękuje za zainteresowanie.
    Właśnie mam czasem wrażenie, że zachowuje się na przekór mnie, bez rzeczowych argumentów, bo inni jedzą i są zdrowi i nasz syn również (w jego przekonaniu). Słodycze mąż sam kupuje i przynosi do domu. A co najgorsze, dyskutuje przy dziecku, często zwracając się do dziecka słowami, które kieruje do mnie - to wyraz jego bezsilności w dyskusji ze mną. Syn jest skołowany, niestety jeśli chodzi o słodycze bierze stronę ojca i to ja jestem ta zła. Ale jak się mąż na jakiś czas w jakiejś kwestii nie wtrąca lub już udało mi się coś wprowadzić na jakiś czas to syn nie robi problemów i raczej łatwo się do tego przyzwyczaja np. pije koktajle błonnikowe, pije wodę i nie słodzoną herbatę (jak mu mąż nie dosłodzi  thumbdown ) kąpie się w oleju (choćż go podjudza - dziecko powinno mieć radość i kąpać się w pianie, zabierasz mu dzieciństwo  hammer  )

Cytat
Życzę cierpliwości i wytrwania.

O tak cierpliwość i wytrwałość są mi bardzo potrzebne

Cytat
Taka matka jak Ty to skarb.

i takie słowa także....


Iris, do cytowania stosuj ikonkę Cytat z cytowanego postu (najlepiej), kasując następnie część cytatu, której nie chcesz wykorzystać, bądź ikonkę Umieść cytat z podglądu.
« Ostatnia zmiana: 04-12-2009, 16:50 wysłane przez Grażyna » Zapisane
Iza38K
« Odpowiedz #56 : 04-12-2009, 14:28 »

Tak Cię czytam Iris i Ci współczuję. Mój mąż podchodzi sceptycznie do MO - z cyklu - "mi nie potrzeba - ja jestem zdrowy " ale w kwestii zdrowia i odżywiania dzieci trzyma ze mną sztamę.
Zapisane
Iris
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: obecnie nie stosuję
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 52

« Odpowiedz #57 : 04-12-2009, 14:51 »

Tak Cię czytam Iris i Ci współczuję. Mój mąż podchodzi sceptycznie do MO - z cyklu - "mi nie potrzeba - ja jestem zdrowy " ale w kwestii zdrowia i odżywiania dzieci trzyma ze mną sztamę.

Właśnie tylko o to mi chodzi, bo jak sam chce się leczyć, przyjmować leki itd. to jego wybór, ale nasz syn potrzebuje "pełnego programu" powrotu do zdrowia (mąż tego nie widzi bo dla niego wszystko jest ok tak jak wtedy, gdy syn jako niemowlę musiał być rehabilitowany) a mąż w tym przeszkadza. I gdyby choć poświęcił czas, poczytał, można by było podyskutować rzeczowo. A tak to nie bo: "inni tak nie robią, zabierasz dziecku dzieciństwo, męczysz go (nie dając słodyczy i in.)
Czasem posłucha jak mu przeczytam coś z artykułów Mistrza, ale ja mam wrażenie, że on tego nie rozumie.
Zapisane
Emisia
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 50
MO: 01-12-2006
Skąd: Italia
Wiadomości: 612

« Odpowiedz #58 : 04-12-2009, 16:42 »

Cytat
bo jak sam chce się leczyć, przyjmować leki itd. to jego wybór
Nie do konca sie z tym zgadzam, bo przeciez jak kiedys bedzie schorowanym i byc moze przyklutym do lozka starcem, to wtedy wlasnie ty bedziesz sie nim zajmowac i uwierz mi,  bedzie to tak ciezkie, ze az Tobie samej odechce sie zycia. Widzialam juz wiele takich przypadkow. Moze w ten sposob wytlumacz to mezowi!
Zapisane
Klara
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 17.07.2009.
Skąd: łódzkie
Wiadomości: 101

« Odpowiedz #59 : 05-12-2009, 00:16 »

Emisiu, z jednej strony masz rację. Ja już mam przedsmak takiej sytuacji, o jakiej piszesz. Jednak z drugiej strony prawda jest taka, że dorosłego człowieka do niczego się nie zmusi. Jak sam nie zechce zadbać o zdrowie to tego nie zrobi i już.

Mój mąż, zdeklarowany pacjent, hipichondryk i, prawdopodobnie, lekoman ma zdrowie zniszczone na własne życzenie. Gdy przed laty próbowałam z nim na ten temat rozmawiać to co słyszałam? "To moje zdrowie i moja sprawa", "to ja będę chory, nie ty", "nic ci do tego" i temu podobne bzdury. Dziś jest wrakiem człowieka, mam wrażenie, że jest ode mnie starszy 20 lat choć naprawdę jest starszy tylko o 3 lata. Nie wymaga jeszcze całkowitej opieki ale to pewnie tylko kwestia czasu. Ma ogromne problemy z chodzeniem (miażdżyca) więc nawet na spacer nie możemy razem pójść, nie wspominając już o przydżwiganiu cięższych zakupów. Wszystkie domowe obowiązki są oczywiście na mojej głowie bo on przecież chory. Na okrągło słyszę tylko stękanie, kwękanie, narzekanie, że boli to czy tamto. Mam już tego serdecznie dosyć, ale co mam zrobić? Mam do niego ogromny żal, bo przecież można było tego uniknąć. Trzeba było tylko chcieć, a on nie chciał. Teraz za to uważa, że mu się wszystko ode mnie należy. Mimo, że jestem tylko o 3 lata młodsza i też mam swoje dolegliwości, to w porównaniu z nim jestem okazem zdrowia. Tylko, że ja zawsze, lepiej lub gorzej, starałam się dbać o zdrowie, a on nie. I nigdy nie udało mi się niczego mu w tej kwestii przetłumaczyć, a konsekwencje jego głupoty ponosimy, niestety, oboje..
Zapisane
Strony: 1 2 [3] 4   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!