Niemedyczne forum zdrowia
25-04-2024, 16:34 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 [2]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Monella - zaburzenia hormonalne i psychiczne, ZA  (Przeczytany 36136 razy)
Bromba
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 46
MO: 24.09.2009
Skąd: stadnina stołeczna
Wiadomości: 63

Bromby, jak wiadomo, są skłonne do refleksji...

« Odpowiedz #20 : 09-11-2009, 00:07 »

Witaj, Monello!
Ciekawi mnie jak sobie radzisz z dietą, z jedzeniem, z nieobjadaniem się...Mało Cię było ostatnio na forum. Ja też wpadam w między - czasie, bo mam wiele innych spraw, ale u mnie ogólnie dobrze. Nadal popełniam błędy w żywieniu, ale jakichś większych uchybień nie zrobiłam (pominę fakt, że parę dni temu zjadłam czekoladę, sama, w ukryciu przed dziećmi   - po kilku miesiącach niejedzenia).
Męczyły mnie przez trzy tygodnie biegunki, miałam częste rewolucje w jelitach i moja kupa jest nadal dziwnie jasna, ale w ostatnim tygodniu biegunek nie było.
Powiem ci jeszcze coś strasznego: ja też nadal nie mam blendera i nie piję koktajli...Bardzo mnie to przygnębia, ale na razie nie mam ruchu w tej kwestii. Może coś się ruszy w przyszłym tygodniu. Będzie wypłata i wiadomo, nowe możliwości smile .
Co do przyrządzania posiłków mam i sukcesy i wpadki. Sukcesem jest to, że ani razu się nie poddałam i nie kupiłam chleba. Jemy kasze, ryż i zupy. Dużo jajek i kiełbasa, gdy chce się czegoś "na ząb". Ale słabą stroną jest to, że znudziły mi się warzywa i  surówki, ostatni tydzień pod tym względem był kiepski. Szczególnie mój mąż i dzieci mają już dość diety, ale prawda jest taka, że mają dość mojej kuchni Smutny . Córka w weekend przechodziła kryzys i śniła (we śnie i na jawie) o gofrach z marmoladą. Płakała, że nie możemy tego jeść. Ja wobec córki mam mieszana uczucia, bo ona naprawdę nie cierpi kasz i wytrzymać jej w tych ograniczeniach jest trudno. Trochę schudła i wydaje mi się niekiedy, że robię coś niezbyt dobrze. Ulegam myśli, że robię jej krzywdę. Poza tym spotykam się z ogromną krytyką. Nie mówię już o obcych osobach, bo na to nie zwracam uwagi, ale stało się tak, że z powodu diety jestem niejako odrzucona przez rodzinę. Teściowa bardzo mi dokucza, że "zmarnuję dzieci" i "wprowadzę w anemię". Jasne, że nie boję się tych "pogróżek" ale jest mi bardzo ciężko.
Ja z moją rodzinką zaczęliśmy DP 1 października, więc w tym tygodniu weszliśmy w II etap. Po sobie widzę, że DP bardzo mi służy, więc mam zamiar wytrwać. Ale nie jest łatwo. Szczególnie, że nie piję koktajli i odczuwam głód komórkowy. Ale już zbliża się 10 - ty msn-wink .
Napisz co u Ciebie. Pozdrawiam. B.  heart .
Zapisane

Bo rzeczywiście, jak się dobrze pomyśli, to każda awantura, walka, pojedynek okazują się zajęciem ponurym, dość monotonnym, a nawet wręcz nudnym dla umysłu naprawdę dociekliwego.
Grazyna
« Odpowiedz #21 : 09-11-2009, 10:08 »

Dużo jajek i kiełbasa, gdy chce się czegoś "na ząb". Ale słabą stroną jest to, że znudziły mi się warzywa i  surówki, ostatni tydzień pod tym względem był kiepski. Szczególnie mój mąż i dzieci mają już dość diety, ale prawda jest taka, że mają dość mojej kuchni Smutny . Córka w weekend przechodziła kryzys i śniła (we śnie i na jawie) o gofrach z marmoladą. Płakała, że nie możemy tego jeść. Ja wobec córki mam mieszana uczucia, bo ona naprawdę nie cierpi kasz i wytrzymać jej w tych ograniczeniach jest trudno. Trochę schudła i wydaje mi się niekiedy, że robię coś niezbyt dobrze. Ulegam myśli, że robię jej krzywdę. Poza tym spotykam się z ogromną krytyką.
Na krytykę - stosując metody Biosłone - musisz się stać odporna. Koniecznie jednak trzeba się wysilić w kuchni. Jedzenie kiełbasy to nie jest racjonalne odżywianie. Należy skorzystać z przepisów Działu kulinarnego i przygotowywać mięso w domu, zasadniczo po uzdatnieniu. Możemy ten temat poruszyć w Twoim wątku.
    Dołączam się do apelu Bromby. Monello, napisz, jak Ci idzie! Jakie metody już wdrożyłaś, jak Ci idzie z  Dietą prozdrowotną i Koktajlami błonnikowymi?
Zapisane
Monella
« Odpowiedz #22 : 10-11-2009, 21:36 »

Witajcie ponownie,

Wycofałam się z uczestnictwa w forum, a nawet samego programu, gdyż zniechęciłam się brakiem odzewu na moje dość liczne posty. Prawdę powiedziawszy, miałam do samej siebie wyrzuty, że znów nie zapanowałam nad pototkiem słów i przekroczyłam jakąś granicę, za którą jest już tylko milczenie.

Ale wasze posty, Brombo i Grażyno, pomagają mi wrócić na łono Biosłone. Już tak mam - szybko się zapalam, ale też i zniechęcam. I tak na przemian, góra dół, góra dół....Już dość mam tego diabelskiego młyna, ale póki co nie umiem jeszcze z niego wysiąść.

Jeśli chodzi o moje postępy, to jestem wciąż na etapie zerowym (nawet nie pierwszym). Codziennie zmagam się z tymi samymi oporami, ale mam wrażenie, że stają się one z każdym dniem coraz mniejsze i słabsze, więc jestem dobrej myśli. Im mniej na siebie naciskam i coś wymuszam czy narzucam, tym mniejszy opór stawiają moje ciało i umysł.

Sporym ułatwieniem jest to, że moja siostra też przeszła na diete prozdrowotną i mobilizuje mnie, oraz że cała rodzina pije miskturę, więc ja siłą rzeczy też, bo pewnie sama bym jej nie przyrządzała. Ale mimo całego tego wsparcia i dobrodziejstwa inwentarza, ciągle jestem na etapie pierwszego kroku. Pociągnijcie mnie please!!!!
Zapisane
Grazyna
« Odpowiedz #23 : 10-11-2009, 21:51 »

Rzeczywiście, paradoks. Ty  boksujesz się na zmianę ze swoimi nadziejami i zwątpieniami, a Twoja rodzina połknęła bakcyla Biosłone. Więc cała Two ja rodzina pije Miksturę oczyszczającą! Poczytaj wątek Propagowanie idei Biosłone i popatrz na Machosa, na innych. Doświadcz i daj świadectwo!
   Powiedz, jak mam Ci pomóc, a zrobię to.
Zapisane
Bromba
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 46
MO: 24.09.2009
Skąd: stadnina stołeczna
Wiadomości: 63

Bromby, jak wiadomo, są skłonne do refleksji...

« Odpowiedz #24 : 11-11-2009, 19:15 »

Cytat
zniechęciłam się brakiem odzewu na moje dość liczne posty. Prawdę powiedziawszy, miałam do samej siebie wyrzuty, że znów nie zapanowałam nad pototkiem słów i przekroczyłam jakąś granicę, za którą jest już tylko milczenie.
Monello, niepotrzebnie się zniechęciłaś. Sama zobacz na spokojnie, na każdy Twój post są odpowiedzi. Naprawdę się Tobą interesujemy. Natomiast jeśli chodzi o dbanie o zdrowie, to Twój wkład musi być największy. Wszak to właśnie Twoje zdrowie, nikogo innego. Napisałaś, że całą rodziną pijecie MO i powoli wdrażasz DP. W moich oczach to sukces, to na pewno pierwszy krok, nie zerowy.
Jeszcze raz napiszę: nie ma co się zniechęcać, całe życie przed Tobą! Warto o nie dbać. O jego jakość.
Zapisane

Bo rzeczywiście, jak się dobrze pomyśli, to każda awantura, walka, pojedynek okazują się zajęciem ponurym, dość monotonnym, a nawet wręcz nudnym dla umysłu naprawdę dociekliwego.
Zazula
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 22-08-2008
Skąd: Łódź
Wiadomości: 221

Myślę, więc jestem samotna...

« Odpowiedz #25 : 12-11-2009, 19:38 »

Już tak mam - szybko się zapalam, ale też i zniechęcam. I tak na przemian, góra dół, góra dół....Już dość mam tego diabelskiego młyna, ale póki co nie umiem jeszcze z niego wysiąść.

Pociągnijcie mnie please!!!!

Monella, jesteś WIELKA!!!
Piszę to świadomie i wiem, co mówię. Wiem jaką walkę w sobie toczysz i doskonale rozumiem Twoje zmagania. Też mam taką niestałą naturę - można nauczyć się z tym żyć - to mnie tylko wzmacnia, bo wymaga większego wysiłku woli, niż od przeciętniaka msn-wink

Podziwiam Cię w Twojej otwartości, że tak pięknie umiesz i chcesz pisać nam o Swoich uczuciach. Naprawdę jesteś WIELKA. Bo wielkość człowieka jest w jego wnętrzu. Piszesz, że Twoja rodzina pije miksturę, a Ty się zastanawiasz. Bo w Tobie jest MOC! Bo Twoje decyzje mają być tylko i wyłącznie Twoje, nie jesteś owieczką w stadzie, masz własne zdanie! Bo jesteś Wielka!

Niewielu takich spotykałam w życiu, no, najwięcej właśnie tu na Biosłone smile
« Ostatnia zmiana: 12-11-2009, 19:41 wysłane przez Zazula » Zapisane

uśmiech to połowa pocałunku smile
Monella
« Odpowiedz #26 : 13-11-2009, 00:25 »

Dziękuję z całego serca za te słowa, zwłaszcza Tobie, Zazula. Jestem naprawdę głęboko poruszona i na pewno da mi to pozytywnego kopa do dalszych zmagań z sobą i z losem.

Cieszę się, że tak wiele osób rozumie i zna z autopsji proces, przez który przechodzę. Gdy się zagłębiłam w forum, odszukałam podobne doświadczenia  nie tylko u Bromby, ale także Kubaszki, Violentynki, Kasi, Laokona, Zazuli.  Nic tak do mnie nie przemawia, jak to, że tylu osobom udało się pokonać własną słabość i wyzwolić się z niewoli złych nawyków żywieniowych, prowadzących w linii prostej do objadania się, nadwagi i uzależnienia.

 Pewnie jest jeszcze więcej krzepiących przykładów, ale z powodu "mgły mózgowej" objawiającej się m.in. dysleksją, mam duże opory w czytaniu i ogrom tekstu mnie przerasta. Wiem jednak, że nie musi tak być, że to nie jest wyrok dożywotni, że były okresy gdy nie miałam z tym problemu, pokrywające się z okresami detoksykacji. Cóż za zrządzenie losu, czyż nie? msn-wink

Rzeczywiście cała moja rodzina jest bardziej lub mniej zaangażowana w Biosłone. W sumie to pomysł wyszedł ode mnie, ale inicjatywa do wdrażania ze strony mojej siostry. Ja to się do wszystkiego zapalam i mam tysiące pomysłów, ale to trochę słomiany zapał. Tak więc z siostrą doskonale się uzupełniamy. Jest ona już w 3 tyg I etapu diety i ma zamiar niedługo otworzyć swój wątek. Żeby było ciekawiej, studiuje medycynę. Ale nie będę zdradzać więcej szczegółów msn-wink

To, że mi nie idzie na razie, to nie kwestia zastanawiania się, bo jestem już na milion procent przekonana o skuteczności i sensowności metod Bisołone, zarówno intelektualnie, jak i intuicyjnie. Czuję się, jakbym dotarła do długo poszukiwanego domu i utknęła na progu, a jak już, to na korytarzu. Candida zabrała mi tak wiele energii, że brak siły na otworzenie drzwi i przejście przez nie. Gdy już jestem jedną nogą w środku i czuję to ciepło, błogość, bezpieczeństwo, to za chwilę znów coś mnie wypycha na zewnątrz. I tak stoję jak taka  dziewczynka z zapałkami, patrzę tęsknie przez okna , gdzie widzę wasze przykłady i wizje swego życia na DP. Zesztywniała z zimna, bólu i zmęczenia, ledwo stoję i drepczę w miejscu. Ale nie poddaję się, bo towarzyszy mi zdanie; "pukajcie, a będzie wam otworzone". Czuję, że niczego nie przyspieszę na siłę i jedyne, co mogę zrobić, to poddać się temu procesowi, który i tak się toczy w moim wnętrzu, czy tego chce czy nie.  Zdaje się powoli na zdanie swojego organizmu, a nie widzimisię mojego umysłu opanowanego przez drożdżaki, którym wcale nie w smak wyprowadzka i starają się ze wszystkich sił do tego nie dopuścić  smile

No to znów sobie trochę pofolgowałam twórczo, ale zachęciłam się znów pozytywnymi słowami:

Cytat
Podziwiam Cię w Twojej otwartości, że tak pięknie umiesz i chcesz pisać nam o Swoich uczuciach

Nic nie działa na mnie tak dobrze, jak takie autorefleksje. Może to zbytnie "rozkminianie" na tle innych postów na forum, ale nie chodzę już na mitingi AŻ, więc muszę się tym gdzieś podzielić.
« Ostatnia zmiana: 13-11-2009, 00:31 wysłane przez Monella » Zapisane
Isa
« Odpowiedz #27 : 13-11-2009, 08:51 »

Cytat
Czuję się, jakbym dotarła do długo poszukiwanego domu i utknęła na progu, a jak już, to na korytarzu.
No widzisz, to już sukces. To powinno Cię napawać spokojem. Reszta sama przyjdzie, zaufaj.
Zbierzesz siły i pójdziesz dalej. Jesteś wbrew pozorom silną osobą. Ja też w Ciebie wierzę. Widać w Tobie ducha walki, to dobry objaw. Jak będziesz potrzebować wsparcia pisz. Posyłam Ci ciepłe myśli smile
« Ostatnia zmiana: 13-11-2009, 08:54 wysłane przez Isa » Zapisane
Grazyna
« Odpowiedz #28 : 13-11-2009, 09:26 »

Cytat
No to znów sobie trochę pofolgowałam twórczo
Rzeczywiście, masz talent literacki, tym cenniejszy, że bierze się z autentycznych przeżyć. Może masz przed sobą karierę w tej dziedzinie...
Cytat
Candida zabrała mi tak wiele energii
Nie zapominaj, że przyczyną są toksyny, przez nieszczelne jelita przenikające w nadmiarze do wnętrza organizmu i z powodu nadmiaru niemożliwe do sprawnego wydalenia. Candida to tylko objaw. Dieta prozdrowotna to sposób na jelita (wraz z MO i KB pozwala na ich uszczelnienie) i na niedostarczanie nadmiaru toksyn. Sięganie po jedzenie, które służy człowiekowi, które Tobie służy, ma ogromny wpływ na wyeliminowanie mgły mózgowej. Bądź wytrwała, stosuj DP, a zobaczysz efekty.
Póki co nie mam jeszcze blendera, a moja rodzina uważa, że wydziwiam, a jak już, to do zrobienia koktajlu wystarczy mikser, więc na kupno na razie się nie zanosi....
Czy w domu jest już odpowiedni sprzęt do robienia koktajli, czy zasmakowaliście w koktajlach?
W ogóle to mam wrażenie, że trochę za bardzo skupiam się na warstwie emocjonalnej i psychicznej tego całego procesu, a za mało na stronie praktycznej.
 
Mam pytanie - jak Ci idzie robienie okładów z soli i polewań wodą, które wskazał Ci Mistrz jako sposób na usunięcie objawu marznięcia stóp. Chcielibyśmy, abyś relacjonowała swoje osiągnięcia w stosowaniu tych metod, a przez to pamiętała o ich wykonywaniu i miała impuls do systematyczności.
Zapisane
Monella
« Odpowiedz #29 : 13-11-2009, 12:00 »

Dzięki Grażyna, potraktuję to jako dobrą wróżbę, by odczarować dzisiejszy piątek trzynastego msn-wink Rzeczywiście mówiono mi od małego, że mam dobre pióro, ale niestety zamiast rozwijać talent, biję się z własnymi myślami i blokuje swój potencjał. Ale może nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo dzięki temu doświadczeniu pustki, zwątpienia, desperacji i "zamglenia", mam inne spojrzenie na rzeczywistość. Więc chyba powinnam być sobie wdzięczna za to, że przetrwałam taki trudny okres, bo stanowi on w sumie  niezły kapitał mądrości życiowej, której nie da się zdobyć inaczej niż na własnej skórze...

Dzięki też za sprostowanie, że candida to objaw, a nie przyczyna moich problemów. Zdaję się o tym zapominać, bo przywykłam do myślenia o drożdżakach jako o zbirach siejących spustoszenie w moim organizmie za moim niemym przyzwoleniem mimo dramatycznej walki. Jak to jest, że negatywne skojarzenia wchodzą nam do głowy o wiele silniej niż te pozytywne...

Staram się wprowadzić taka zasadę poleconą mi przez koleżankę, dzięki której trafiłam na Biosłone. Jeśli mam tzw "głoda" -  ochotę na "małe co nieco", staram się sięgać po coś z diety prozdrowotnej, a nie z moich dawnych przysmaków. I tak powoli przestawiam się na marchewki jak słone paluszki, poszatkowaną kapustę jak czipsy, zielony groszek jak cukierki - i nawet działa ! A jak to jest z warzywami strączkowymi? Chyba nie są za bardzo mile widziane na DP, przynajmniej na początku...A szkoda, bo przepadam na ich punkcie...

Co do koktajli, to radzimy sobie za pomocą młynka do kawy (nasiona) i miksera. Tyle że nie robimy KB regularnie. Jeszcze nie mam tego nawyku, by jak poczuję "chętkę słodyczową", pobiec sobie zrobić koktajl, ale do tego zmierzam. Tyle że często takie napady zdarzają mi się na mieście i wtedy jestem skłonna wejść jak w transie do pierwszego z brzegu sklepu i zapchać się czymś, by podnieść poziom cukru i endorfin. Co byście mi radzili nosić w zanadrzu, by zapobiec takim sytuacjom? Zwłaszcza na pierwszym etapie...

Okładów z soli nie robię, ale polewanie wodą - owszem, ale od czasu do czasu. Trochę sobie odpuściłam w ostatnich tygodniach, gdy nie było mnie na forum. Straciłam początkowy zapał, ale teraz po okresie przejściowym znów go odzyskuje i mam nadzieję, że tym razem utrzymam go na w miarę stałym poziomie. Z chęcią będę relacjonować nie tylko moje stany duchowe, ale też postępy w sferze praktycznej. Ale ciężko jest zejść na ziemie, kiedy tak przyjemnie się buja tam w obłokach ....msn-wink
Zapisane
Grazyna
« Odpowiedz #30 : 13-11-2009, 12:51 »

Z chęcią będę relacjonować nie tylko moje stany duchowe, ale też postępy w sferze praktycznej. Ale ciężko jest zejść na ziemie, kiedy tak przyjemnie się buja tam w obłokach ....msn-wink
Fakt, coś o tym wiem 
Cytat
Tyle że często takie napady zdarzają mi się na mieście i wtedy jestem skłonna wejść jak w transie do pierwszego z brzegu sklepu i zapchać się czymś, by podnieść poziom cukru i endorfin. Co byście mi radzili nosić w zanadrzu, by zapobiec takim sytuacjom?
Po pierwsze - zapewnić stały poziom cukru w podstawowych posiłkach.
Po drugie - wprowadzić sobie zakaz takich niekontrolowanych zakupów - zakupy robić według kartki, na podstawie wcześniejszych planów, i tylko takie. Poza tym do sklepu spożywczego nie wchodzić.
Po trzecie - nosić pojemniczek z legalną przegryzką, a jeśli już jeść na mieście, to w barze, gdzie można wrzucić na ruszt coś konkretnego.
Zapisane
Isa
« Odpowiedz #31 : 19-11-2009, 11:41 »

Monella, jak się czujesz, jak postępy z dietą? Czy udało sie przekroczyć próg, a może zaraz się uda? Napisz jak sobie radzisz smile. Pamiętaj! Jesteś silna!
Zapisane
Monella
« Odpowiedz #32 : 24-11-2009, 10:55 »

Póki co nie piszę, bo nie mam się czym pochwalić Smutny Wciąż balansuję na krawędzi. Moja psychika mocno się broni przed wprowadzaniem zmian. Najgorzej, że wracają mi myśli dziwnej treści, typu głodówka albo jakaś monodieta, np jeść tylko jajka albo tylko kaszę.  Nie potrafię sobie poradzić ze zróżnicowaniem diety, bo wtedy od razu poszerzam zakres różnorodności o różne zakazane produkty. A potem pojawia się od razu głód komórkowy w postaci obsesyjnych myśli o jedzeniu, bo mój organizm nie ma jak tego strawić. I koło się zamyka.

Myślę, że zmiany zachodzą, ale baaaardzo powoli. Ostatnio przez 2 tygodnie dosładzałam sobie życie miodem, choć wiem, że jest zakazany w pierwszym etapie. Ale na sezon grypowy w sam raz. Wszyscy wokoło chorzy, a ja się trzymam...Zauważyłam, że łyżka miodu tak mnie zasładza, że nie mam ochoty na więcej, choć jest to dość ryzykowna gra na dłuższa metę, bo przyzwyczajam się do pewnego stężenia cukru, a powinnam się raczej odzwyczajać od słodkiego i starać się go wyeliminować.

Byłam też u ginekologa i przepisał mi leki na drożdżaki w pochwie, Ginalgin i Trioxal, ale tego nie biorę....Poszłam za radą mamy i siostry, które obawiały się, że upławy są spowodowane czymś poważniejszym, jakąś nadżerką czy coś. Uważam, że usunięcie grzybów z układu pokarmowego wyprosi od razu nieproszonych gości z całego organizmu, czyż nie?
Zapisane
Monella
« Odpowiedz #33 : 24-11-2009, 11:06 »

A wracając jeszcze do cukru, to co miałaś na myśli Grażyna poprzez:

Cytat
Po pierwsze - zapewnić stały poziom cukru w podstawowych posiłkach.

Chodzi o kaszę? Jakie inne źródła cukru są dla mnie dozwolone w pierwszym etapie, by uniknąć napadów apetytu na słodkie?

Cytat
nosić pojemniczek z legalną przegryzką

Jaka może być ta przegryzka? Bo próbowałam parę razy surówkę na bazie kiszonej kapusty, ale potem miałam problemy z gazami na mieście, więc wolę nie ryzykować. Nosiłam ze sobą też jaja na twardo. Czy to dobry pomysł? Co jeszcze można mieć? Byle nie mięso na zimno, bo mi nie służy...A kasza na zimno jest zbrylona i też mi nie smakuje. Może pestki dyni w razie chęci poskubania czegoś i uspokojenia się - bo taką funkcję spełnia moje podjadanie na mieście.

W ogóle to inspiruję się zasadami Ayurvedy. Jestem typem Vata, a zatem:

http://www.mantra.pl/styl-zycia/dla-kazdego-cos-innego-jak-odzywiac-sie-wedlug-zasad-ajurwedy.html

Czy ktoś z was również wprowadza te zasady w życie i żywi się według tego klucza?



Zapisane
Grazyna
« Odpowiedz #34 : 24-11-2009, 15:29 »

Cytat
Chodzi o kaszę?
Tak - o kaszę, o warzywa, a także koktajl błonnikowy -warzywny i owocowy. Uwierz w koktajl. To działa! Wygoisz i przywrócisz homeostazę w jelitach, to i w pochwie grzybica zniknie. Radziłam to dzisiaj Kroko na chory żołądek jak również Kasi.

Cytat
Jaka może być ta przegryzka?
Mamusiu! No każde jedzenie dozwolone, sycące, plaster pieczonego lub gotowanego mięsa, pasztetu, kawałki jakieś z obiadu, sałatki - nie odpowiedziałaś mi, czy zajrzałaś do moich przyklejonych przepisów w kulinarnym.
Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #35 : 25-11-2009, 11:01 »

Z braku czasu i trochę z niedbalstwa nie zaglądałem do tego działu, gdzie panuje raczej babiniec.
  
Monello! Faktycznie, wielki szacun dla Ciebie. Pomimo młodego wieku, a jaka dojrzałość życiowa...  
  
Już wiesz, co jest dla Ciebie najistotniejsze w życiu, i tą drogą krocz do celu. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Osiągnięcie celu składa się z drobnych sukcesów. Brak przywiązywania wagi do drobiazgów, które są pewnymi składowymi, przyczyniającymi się do osiągnięcia głównego celu jest nieracjonalne. W Twoim przypadku, te drobne sukcesy na drodze dochodzenia do zdrowia powinny być przez Ciebie również jakoś uczczone. Ale nie tak, że popadniesz w samozachwyt i zaczniesz się wynagradzać (np. śliwkami kalifornijskimi w czekoladzie), a potem znów będziesz "chlać". Nie jest sztuką przestać żreć, ale sztuką jest nie zaczynać żreć od nowa. Może dobrze zrobiłoby Tobie ponowne odwiedziny grupy ażowskiej, i odgadanie (podzielenie się) przez Ciebie z innymi Twoimi radościami, czyli korzyściami, tymi drobnymi sukcesikami, odniesionymi na drodze dochodzenia do zdrowia...
    
Kiedyś słyszałem taką opowieść o drzewie, o starym silnym dębie, który rósł sobie gdzieś nad brzegiem zatoki morskiej. Ów dąb był tak silny, że potrafił przetrwać dziesiątki lat, przy silnych nawałnicach, burzach, wiatrach, gradobiciach, uderzeniach piorunów, itp. ciężkich warunkach. Pewnego razu, stary silny dąb rozsypał się na drobne drzazgi. Okazało się, że malutkie, niewinne mrówki go rozpracowały od środka... Cieszmy się więc drobnymi sukcesami, ale i uważajmy na składowe drobne czynniki, które mogą być przyczyną naszej porażki życiowej. My wiemy, że chodzi tutaj o toksemię. Przy czym nie chodzi tutaj o jakiś skrajny estetyzm psycho-fizyczny, ale o odpowiednie nabycie wiedzy, jak dojść do zdrowia i jak to zdrowie potem utrzymać.
« Ostatnia zmiana: 15-12-2011, 15:45 wysłane przez Zibi » Zapisane
Monella
« Odpowiedz #36 : 29-11-2009, 18:52 »

Wielkie dzięki Zibi za te słowa. Właśnie na to czekałam smile Musze się pochwalić wszem i wobec że wytrzymuję już czwarty dzień na zaleceniach I etapu! Nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca, ale coś czuję, że nastąpił w końcu długo oczekiwany przełom. Złożyło się na niego wiele czynników, ale chyba przede wszystkim czas. Czasami trzeba dać czas czasowi msn-wink
Tak się składa, że to nie ja wróciłam do AŻ, ale AŻ samo upomniało się o mnie msn-wink Więc wróciłam trochę jak córka marnotrawna, ale tez bogatsza o nową wiedzę i doświadczenie. Już wiem że napady obżarstwa nie są tylko sprawą ducha i umysłu, ale też organizmu (toksemia).

Póki co jeszcze trudno cieszyć mi się z małych sukcesów, bo wciąż niedowierzam, że mi się udało, a skoro tak, to zaraz musi się  popsuć. No i ten lęk wywołuje to, czego się obawiam, czyli załamanie. Ale wiem że i to przyjdzie z czasem, więc nie tupię już nóżką i zgadzam się, że ten proces musi trwać aż tak długo....Cena zdrowia jest wysoka, ale jego braku jeszcze wyższa...
Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #37 : 29-11-2009, 19:10 »

Tak, trzeba dać czas czasowi! Święte słowa.
Zapisane
Monella
« Odpowiedz #38 : 29-11-2009, 21:11 »

Tak - święte. Zarazem w przenośni jak  i  dosłownie smile Jak mówi biblijna Księga Koheleta:

 "Wszystko ma swój czas,
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem [...]"

Żeby nie było, że to jakaś indoktrynacja. Po prostu miałam świetną polonistkę w liceum i dużo pamiętam z zajęć msn-wink


 thumbsup Wiem!//Zibi
« Ostatnia zmiana: 29-11-2009, 21:24 wysłane przez Zibi » Zapisane
Strony: 1 [2]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!