Niemedyczne forum zdrowia
26-04-2024, 18:18 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1] 2   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Rak tarczycy - pomyłka - wycięto organ niedotknięty rakiem  (Przeczytany 24789 razy)
Martka
« : 17-03-2010, 16:32 »

Temat został zmieniony - patrz post nr 16 http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=13067.msg107428#msg107428 - gdy Martka zaczynała wątek, nie było wiadomo czy to jest rak.

Potrzebuję Waszej porady...

Dziś niestety potwierdziła się diagnoza postawiona 2 tygodnie temu u mojej mamy - nowotwór złośliwy tarczycy (podtyp prawdopodobnie - pęcherzykowy/brodawkowaty). Podstawą diagnozy było kolejno: USG na którym wyszedł otorbiony guz ok 10mm w jednym płacie; biopsja cienkoigłowa - opis wskazujący na nowotwór j/w z zaznaczeniem, że nie spełnia wszystkich kryteriów (więc jakiś znak zapytania...). Następnie skierowano mamę do innego ośrodka - tam również biopsja (podwójna). Dziś usłyszała, że wyniki potwierdzają diagnozę (zaznaczając, że nie na 100%) i trzeba wyciąć CAŁĄ tarczycę ze wskazaniem, że nie wiadomo czy nie wytną też węzłów chłonnych szyjnych. Jestem załamana. confused Wiem, że to nie jest najgorszy typ i że jest dosyć duża wyleczalność, ale człowiek bez tarczycy skazany jest do końca życia na leki hormonalne, a wcześniej jeszcze terapia jodem radioaktywnym (szok). Nie rozumiem dlaczego akurat chcą wyciąć całą, przecież zawsze jest jakieś prawdopodobieństwo (niewielkie, ale jest), że po badaniu hispat danego guza po wycięciu okaże się, że to nic złośliwego. Jeśli jednak diagnoza by się potwierdziła, to zawsze można wyciąć drugi płat. Nie wiem co o tym myśleć... Ja bym chyba podjęła ryzyko podwójnej operacji, ale takiej możliwości pewnie nie będzie (nie wiem czy oszczędzają na zabiegach, czy może nie chcą zbytnio obciążać organizmu). Wg mnie po prostu idą na łatwiznę - wycinać wszystko jak leci. Poza tym do leczenia jodem również konieczne jest wycięcie całej tarczycy ponoć. Jutro mama jedzie na konsultacje i dalsze badania. Jadę z nią licząc, że uda mi się wejść razem z nią. Chcę patrzeć lekarzom na ręce bo nie mam najmniejszego zaufania.

Załamałam się, bo mama jest osobą dbającą o siebie, pogodną. Ostatnio zaczęła pić ze mną MO (miesiąc kuracji ma za sobą) i KB. Jedyne co przychodzi mi na myśl to stres i życie w biegu (związane z pracą). Gdzieś słyszałam, że to wina Czarnobyla i dopiero teraz czeka nas wysyp efektów w postaci nowotworów. Nie dowiemy się już co zawiniło akurat w tym przypadku.

Co do mojego podejścia - to ja osobiście nie decydowałabym się już na biopsję, ale nie do mnie należała decyzja. Guz nie był wcześniej obserwowany (było to pierwsze badanie tarczycy w ogóle) - nie wiemy czy rosnął czy malał. W przeciągu dwóch tygodni zrobiono 3 biopsje, po których mama średnio się czuła... Ale to są moje rozmyślania, które teraz nie mają zbytniego sensu.

Piszę, bo chciałam się Was poradzić, drodzy Eksperci - co w takiej sytuacji robić jeśli chodzi o MO czy KB (w końcu mama to Biosłoniak)? Może czymś powinna się wspierać dodatkowo? Może powinna przerwać? W końcu jest teraz w okresie mocnego oczyszczania (dosyć kiepsko się czuła w ostatnim tygodniu). Czy oczyszczanie przy pomocy MO jej za bardzo nie obciąża obecnie?
Jak jej jeszcze mogę pomóc? Zwłaszcza w okresie pooperacyjnym, w którym, jak twierdzą lekarze, na pewno będzie ogromne spowolnienie wszystkich procesów i w związku z tym okropne samopoczucie.

Schemat postępowania jest taki: po świętach wycinają jej tarczycę bo pewnie nie będzie mowy o wycięciu płata:/, następnie w stanie niedoczynności robią naświetlanie jodem radioaktywnym (który oczywiście ma też zły wpływ na organizm) i dochodzenie do siebie przy pomocy leków.

Dziękuję z góry za jakąkolwiek pomoc.
« Ostatnia zmiana: 11-08-2010, 15:31 wysłane przez Grażyna » Zapisane
Grazyna
« Odpowiedz #1 : 17-03-2010, 17:02 »

Ja bym się w ogóle wstrzymała z operacją, ale przede wszystkim ja bym także wcześniej nie robiła biopsji. Piszę to nie jako Ekspert a jako ja. Nie ma takiej kategorii ekspertów, którzy mogliby wypowiadać się w tak trudnych kwestiach, w kwestiach życia i śmierci. Często jest jednak tak, że w organizmie pojawiają się komórki nowotworowe, a zdrowy organizm sobie z nimi radzi. Usuwa je.
Cytat
Dziś niestety potwierdziła się diagnoza postawiona 2 tygodnie temu u mojej mamy - nowotwór złośliwy tarczycy
Nie znalazłam Twojego poprzedniego wpisu, więc nie wiem, dlaczego w ogóle mama poddała się badaniom.
Zapisane
Martka
« Odpowiedz #2 : 17-03-2010, 18:18 »

No właśnie - nie poddałabym się biopsji, zwłaszcza, że nie wiemy czy guz rósł czy malał i jak długo siedzi i czy w ogóle to to, bo podobno nawet po wycięciu nie ma 100% pewności. Teraz tak myślę, ale mama miała pierwszą zrobioną praktycznie od strzału, po USG. Pytała lekarza o ewentualne rozsiewanie itd - uspokoili ją i nakłuli. Oczywiście miała wątpliwości, ale zdecydowała się, że sprawdzi (liczyła na to, że to jednak nic takiego i się uspokoi...). No niestety taką decyzję podjęła.

Mama poddała się ogólnym badaniom ze względu na odczuwany przez nią ucisk w szyi, problemy z przełykaniem. Ale prawdopodobnie te objawy nie łączą się z guzem, bo guz jest stosunkowo mały jak na takie dolegliwości. NA USG wyszedł guz otorbiony z jakimś zwapnieniem wokół.
Wszystkie wyniki krwi są prawidłowe.

Badania szyi (chyba rezonans) wykazały zdegradowane kręgi szyjne (tragedia - jak to określiła lekarka). Badania były robione z powodu cierpnięcia rąk. Mama podjęła rehabilitację (1 wizyta), ale w międzyczasie dowiedziała się o nowotworze i po konsultacji z lekarzem przerwała zabiegi do czasu załatwienia spraw związanych z tarczycą.

Z innych problemów to odnowiły się ostatnio drobne kamienie nerkowe (kiedyś operacja nerki z powodu zastoju). Dosyć źle wyszły wyniki moczu (robione w tym samym czasie jak badała szyję) - białko, liczne bakterie - z powodu kamieni. Posiew jednak nie wyszedł bardzo źle. Otrzymała furaginum. Obecnie już nie bierze.
Od jakiegoś tygodnia ból w okolicy jajnika (po prawej stronie) - chce zrobić USG żeby się upewnić, że to nie wyrostek, a ja podejrzewam, że schodzi jej kamień.

Ma te denerwujące cierpnięcia rąk, trochę kicha, prycha i ma typowe efekty oczyszczania organizmu.

Ogólne samopoczucie raczej dobre. Kiedyś leczyła nadciśnienie, po leczeniu ziołami odstawiła powolnie leki i obecnie ciśnienie jej mieści się w normie.

Teraz, po biopsjach, nie wiem czy faktycznie nie wskazane byłoby wycięcie - bo może coś rozsiali. Trudno mi coś radzić mamie. Z jednej strony, może by sobie organizm poradził z wchłonięciem guza... Z drugiej strony teraz czytam różne wpisy na różnych forach i wiele pań pisze, że tarczyca im odrasta po całkowitym usunięciu (pozostawia się kikuty ponoć). Jest więc jakaś nadzieja, że wdrażając na całego zasady profilaktyki zdrowotnej odrośnie jej zdrowa, czy choć część i będzie mogła po pewnym czasie obyć się bez leków... Będzie musiała podjąć jakąś decyzję.
 
Wcześniej nie pisałam tu o tym - wszystko się dzieje bardzo szybko, w ostatnich tygodniach.

Rozumiem, że niezależnie od jej decyzji z MO działamy dalej? Nie wiem, może polecić mamie wprowadzenie DP? Mogłabym jej przygotowywać jedzenie bo sama ma mało czasu na to... No i oczywiście - musi zwolnić tempo... Jak myślisz Grażyno, co jeszcze mogę dla niej zrobić?
« Ostatnia zmiana: 17-03-2010, 18:28 wysłane przez Martka » Zapisane
Grazyna
« Odpowiedz #3 : 17-03-2010, 21:18 »

Lekka korekta diety w kierunku zdrowszego odżywiania na pewno przyniesie większą odporność na ewentualne zabiegi. To zależy, co mama jadała do tej pory. Jakieś rewolucje (w sensie ograniczenia ważnych składników pożywienia) nie są wskazane, ale wykluczenie glutenu, mleka i słodyczy oraz zredukowanie węglowodanów, którymi żywią się guzy - jak najbardziej. Ograniczenie mięsa (puryn) na rzecz składników pożywienia o odczynie zasadowym także. Lekarze lekceważą zalecenia dietetyczne w chorobach nowotworowych, bo się nie znają, zresztą uważają, że wytną, zastosują chemię i po kłopocie. Trzeba samemu do wszystkiego dochodzić. Na razie MO+KB są wskazane, ale przy jakichkolwiek objawach oczyszczania korzystna jest przerwa, a następnie wznowienie od 1/4 dawki. Zwolnienie tempa to w tej chwili priorytet. Siły należy teraz oszczędzać na jeden nadrzędny cel, a nie trwonić na to, żeby zrobić przyjemność szefowi w pracy.
Zapisane
Martka
« Odpowiedz #4 : 17-03-2010, 21:47 »

Dziękuję, zatem będziemy walczyć i stosować powyższe zalecenia. Napiszę relację z jutrzejszych konsultacji. Pozostawię mamę przy MO i KB.
Dietę prozdrowotną wprowadzimy, z naciskiem na kasze, warzywa i białe mięso oraz ryby. Zresztą zacznę razem z nią żeby było nam raźniej. Odżywiała się na co dzień raczej zdrowo. Czasami w weekendy przesadzała z czekoladą z orzechami (ta z okienkiem) i chlebem robionym w domu.smile
Być może jej zmorą jest nieregularność posiłków, ale jak będę przygotowywać jedzenie to będzie mogła odżywiać się w miarę regularnie.

Uciekam spać przed jutrem.
Zapisane
Grazyna
« Odpowiedz #5 : 17-03-2010, 21:59 »

Cytat
Dziękuję, zatem będziemy walczyć i stosować powyższe zalecenia.
Nie traktuj moich słów jako zalecenia. Jak już pisałam, nie jestem ekspertem od postępowania w chorobach nowotworowych. Tu Ci nikt nie doradzi, gdyż nikt nie będzie się czuł do tego powołany. Jak wiesz, zajmujemy się zdrowiem, póki ono jest. Gdy toksemia przekracza możliwości naszego oddziaływania metodami profilaktycznymi, zachowawczymi, domowymi, możemy tylko powiedzieć, że to już wychodzi poza ramy naszego niemedycznego forum.

Nie wiem, jak bym postępowała na miejscu Twoim czy Twojej mamy (niektóre rzeczy mogę przewidzieć, ale nie wszystko). Odezwałam się raczej po to, byś miała z kim porozmawiać i dzięki temu lepiej uporządkować swoje myśli i ukierunkować poszukiwania.
Zapisane
Martka
« Odpowiedz #6 : 17-03-2010, 22:15 »

Wiem jakie są Twoje intencje i traktuję to właśnie tak jak piszesz i co najważniejsze spełnia to rolę opisaną przez Ciebie.smile Nie mam jakichś wielkich oczekiwań w stosunku do tego forum w tym przypadku - chciałam rozwiać wątpliwości i ewentualnie znaleźć osoby, które zderzyły się z podobnymi problemami.
I też trochę wygadać/pobiadolić. Ufff, uciekam spać, bo ciężki dzień to był - trzeba się regenerować.
Zapisane
Martka
« Odpowiedz #7 : 19-03-2010, 17:35 »

No mama po konsultacjach i...
po tych wizytach zaczęła przebąkiwać, że nie podda się operacji. Że spróbuje powalczyć naturalnie itd...

Nie dziwię jej się (sama widziałam co tam wyprawiają z pacjentami), ale równocześnie zaczynam się strasznie bać. Nie wiadomo jak postąpić.

Może najpierw powinna spróbować to poobserwować realizując założenia prozdrowotne.
Zapisane
Martka
« Odpowiedz #8 : 22-03-2010, 16:08 »

Mama obok MO i KB zaczyna od dziś DP, z zaznaczeniem, że jakichś specjalnych rewolucji nie robi. Będę gotować dla wszystkich więc o to zadbam. W sumie nie powinna to być dla niej rewolucja, bo chleba i słodyczy po prostu dużo nigdy nie jadła na co dzień.
Operacji się chyba podda...
Ja osobiście chyba się pogodziłam z tym że to nieuniknione, chyba też dlatego, że czytałam trochę na ten temat i bądź co bądź to nowotwór złośliwy. Na szczęście rokuje szczególnie dobrze przy podjęciu radykalnego działania. Tym bardziej rokuje dobrze gdy nie ma przerzutów do węzłów chłonnych, a to okaże się już w badaniu podczas operacji, więc trzymam kciuki i myślę pozytywnie. Jeżeli chodzi o naświetlanie jodem to lekarka wspomniała, że być może (ze względu np na małe ognisko zapalne) nie będzie to potrzebne - wszystko okaże się po badaniu hispat po operacji.
Po operacji musimy zrobić wszystko aby ten skurczybyk nigdy już nie powrócił.
Zapisane
Martka
« Odpowiedz #9 : 09-04-2010, 22:33 »

Piszę małą relacyjkę, bo część osób jest ciekawa co i jak u mojej mamy (wnioskuję po priw;)). W skrócie, bo weny mi brak na szersze opisy.

Mama jest po operacji wycięcia całkowitego tarczycy. Operacja przebiegła bez powikłań. Węzły chłonne boczne nie zostały wycięte gdyż były wolne od nowotworu, co cieszy i dobrze rokuje  biggrin. Ranka zewnętrzna jest więc w zasadzie niewielka (ok 4cm u podstawy szyi). Jedyne co nas niepokoi to poziom wapnia i parathormonu po operacji (zawsze jest niski, ale tu szczególnie). Dlatego pozostała jeszcze w szpitalu podczas gdy inne operowane w tym dniu dziewczyny opuściły szpital (jeszcze to chyba złe słowo ale niestety przemiał na chirurgii jest okropny - jak w tartaku jak to określiła jedna z pacjentek...).
Co do wapnia to ma podawane końskie dawki aby to wszystko wyrównać i trzymam kciuki za to, żeby jej przytarczyce powróciły do normalnego funkcjonowania (ponoć posiniały trochę przy operacji, która trwała ok godziny  Smutny.
Jutro powinno być lepiej, ale nie ma gwarancji bo obecnie z dnia na dzień spada poziom wapnia.
No nic staram się myśleć pozytywnie - że to chwilowe, bo na cholerę jej jakieś tężyczki.
Po powrocie do domu (mam nadzieję, że to będzie poniedziałek) powrót do MO, KB i może diety smile, choć moja mama obecnie nie je glutenu w ogóle, cukier i słodycze też odstawiła. Owoce je bo ma ochotę.
Oczywiście ma przepisany Euthyrox 150mg, Calperos, alfadiol, magnez i środki przeciwbólowe.

I taka anegdotka ze szpitala: lekarze przypisali dietę bez produktów mlecznych, po czym dostała jogurt naturalny do obiadu i ser żółty na kolację  biggrin, choć była niby na liście specjalnej. Zwróciłam to salowej a ona, że taka dietetyczka dziwna musi być ...
Zresztą to nie jedyny przykład na to, że trzeba tam naprawdę o siebie dbać i pilnować wszystkiego, bo inni tego nie zrobią.

Czekamy na wypis i dalszy schemat postępowania.

No i wyszła dłuższa relacja msn-wink.

P.s. Na oddziale większość kobiet w moim, lub podobnym wieku... Tak logicznie myśląc to szczególnie zagrożone jest pokolenie 80-86 r. oraz ich matki, które wtedy będąc w ciąży narażone były na większe ryzyko niedoboru jodu. 80-86 bierze się z tego, że w tym czasie była przerwa w jodowaniu soli (wdrożonego od lat '30), a w 86 na domiar złego był wybuch w Czarnobylu...
To wszystko składa się na pewien obraz czegoś, co możemy nazwać czynnikami zwiększonego ryzyka i nie należy tego bagatelizować.
Ja w każdym razie USG tarczycy zrobię choćby po to, by później mieć jakieś odniesienie w obserwacji.
« Ostatnia zmiana: 07-05-2010, 16:04 wysłane przez Lilijka » Zapisane
paulinek85
« Odpowiedz #10 : 07-05-2010, 13:50 »

Martka, nie wiem jak Cię wesprzeć, mogę tylko powiedzieć Ci, że moja mama po chemii i operacji (łykała i nadal to robi) beta glukan, taka pani u nas żyje 10 lat po operacji i brała (nie wiem czy nadal bierze) vilcacore. Sam Mistrz pisał na forum, że postawiłby na MO, KB, DP i vilcacore. Spróbujcie, może nie jest za późno.

Ja też pochodzę z zagrożonego pokolenia, tym bardziej, że wtedy byłam na spacerku z rodzicami nad Odrą, a spory kawałek mieliśmy do domku.    

Może powinniśmy brać profilaktycznie kelp?? Ewentualnie przeprowadzić się nad morze.
« Ostatnia zmiana: 07-05-2010, 16:01 wysłane przez Lilijka » Zapisane
Machos
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 01-04-2007
Skąd: Skierniewice
Wiadomości: 2.302

WWW
« Odpowiedz #11 : 10-05-2010, 20:58 »

P.s. Na oddziale większość kobiet w moim, lub podobnym wieku... Tak logicznie myśląc to szczególnie zagrożone jest pokolenie 80-86 r. oraz ich matki, które wtedy będąc w ciąży narażone były na większe ryzyko niedoboru jodu. 80-86 bierze się z tego, że w tym czasie była przerwa w jodowaniu soli (wdrożonego od lat '30), a w 86 na domiar złego był wybuch w Czarnobylu...
To wszystko składa się na pewien obraz czegoś, co możemy nazwać czynnikami zwiększonego ryzyka i nie należy tego bagatelizować.
Ja w każdym razie USG tarczycy zrobię choćby po to, by później mieć jakieś odniesienie w obserwacji.
To co z tego wynika? Że kazdy musi się bać? To ja może zaproponuję to http://pl.wikipedia.org/wiki/Pr%C3%B3bne_wybuchy_j%C4%85drowe, że już nie wspomnę, co ostatnio robi Korea Północna. I co, bać się? Jak ktoś chce być pacjentem, to niech się boi i wierzy w Czarnobyl. Ja tam postawiłem na zdrowie, zamiast pójść na USG, nasłuchać się durnot, narobić w majtki ze strachu i latać znowu na badania, wreszcie liczyć dni życia, bo mi konowały nareszcie coś wykryły.

Martka, współczuję i Tobie i mamie, bo przykre to Wasze cierpienie, ale chciej zauważyć, że ten Czarnobyl, to kropla w morzu, czy nawet w oceanie, jako przyczyna choroby Twojej mamy. My niestety bagatelizujemy, co na co dzień pijemy, czy jemy, a później próbujemny zwalać winę na Czarnobyl. No i niestety mamy za dogmat wiedzę sralnych.
« Ostatnia zmiana: 10-05-2010, 21:01 wysłane przez Machos » Zapisane

Zamiast się badać, lepiej wypić miksturę oczyszczającą, najlepsze świadectwo badania organizmu, które w przypadku istniejących chorób widać po objawach. Machos.
tomurbanowicz
« Odpowiedz #12 : 11-05-2010, 06:22 »

Dietę prozdrowotną wprowadzimy, z naciskiem na kasze, warzywa i białe mięso oraz ryby. Zresztą zacznę razem z nią żeby było nam raźniej.
Ja bym nacisk obok kasz i warzyw postawił na jaja/żółtka.
« Ostatnia zmiana: 11-05-2010, 06:25 wysłane przez Tomasz Urbanowicz » Zapisane
Grazyna
« Odpowiedz #13 : 12-05-2010, 10:11 »

Posty na temat Czarnobyla wydzieliłam http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=14010.0
Zapisane
Martka
« Odpowiedz #14 : 23-05-2010, 21:22 »

Kurczę nie włączyłam powiadomień chyba:/...

Co do mojej mamy to wyobraźcie sobie, że po pierwszych wynikach histopatologicznych okazuje się, że prawdopodobnie resekcja całej tarczycy nie była konieczna. Na początku czerwca dowiemy się czy to było ratowanie życia czy okaleczenie (będą bardziej szczegółowe badania).

Nie pisze nic więcej na ten temat na razie - zobaczymy jak będzie reszta wyników...
Wapń uregulowany.

Machos to nie jest tak jak piszesz, że przez to należy się bać itp - nic takiego nie napisałam... Ale mieć to wszystko pod kontrolą tak, aby w pewnym momencie nie ulegac presji lekarzy właśnie. Zwłaszcza kobiety lubią mieć wszystko pod kontrolą. smile To znaczy - gdyby mama miała robione USG tarczycy wcześniej to miałaby jakiś punkt odniesienia - czy to rośnie, czy maleje itp, w ogóle może byłaby bardziej świadoma funkcjonowania swojego organizmu.

Jak już pisałam na początku mama dbała o siebie, dlatego też nie mogliśmy za bardzo uwierzyć w to co się stało.
I paradoksalnie - z niepokojem oczekujemy na ostateczny wynik badania histopatologicznego bo są poważne przypuszczenia, że resekcja tarczycy nie była potrzebna. To oczywiście przemawiałoby za tym o czym piszesz, że należy badania olać, choć bądźmy ostrożni na razie w ocenie tego konkretnego przypadku, póki się wszystko nie wyjaśni.

Co do mojej tarczycy - zrobiłam USG - jest wszystko ok, hormony w porządku.
Pozostałe wyniki też dobre... jeno cholesterol śmieszny jakiś (a pierwszy raz robię) - 214 całkowity (norma <200) ale HDL aż 91 (czyli dobrze), LDL w normie i Triglicerydy poniżej normy (co jest największą ciekawostką dla mnie;))
« Ostatnia zmiana: 23-05-2010, 21:31 wysłane przez Martka » Zapisane
Grazyna
« Odpowiedz #15 : 30-05-2010, 23:13 »

Zawsze radzę, żeby wobec perspektywy operacji konsultować u różnych lekarzy. Ludziom, którzy operację zaliczają do profilaktyki nie można ufać.
Triglicerydy poniżej normy prawdopodobnie świadczą o ograniczeniu spożycia węglowodanów.
Zapisane
Martka
« Odpowiedz #16 : 17-06-2010, 17:36 »

Nie był to rak. Wycięto zdrową tarczycę... porażka.
A konsultacje były. Dwa badania histopatologiczne w dwóch szpitalach były robione, tylko, że oba były niejednoznaczne, a lekarz operujący stwierdził, że jest to bez wątpliwości rak brodawkowaty tarczycy.

Myślę, że mój komentarz jest tu zbędny...
Zapisane
Szpilka
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 6.06.2007
Wiadomości: 171

« Odpowiedz #17 : 17-06-2010, 17:41 »

Macie zamiar coś z tym zrobić? Powiem szczerze, że ja bym się naprawdę wkurzyła i o odszkodowanie walczyła.
Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #18 : 17-06-2010, 17:43 »

No to ścigaj konowałów, najpierw w prokuraturze. Jeśli nie dopatrzą się przestępstwa, to jedź z nimi do sądu cywilnego.
Każdy jest teraz ubezpieczony indywidualnie od tych przypadków, więc instytucje (pracodawcy) nie będą skore brać ich w obronę.
« Ostatnia zmiana: 17-06-2010, 17:47 wysłane przez Zibi » Zapisane
tomurbanowicz
« Odpowiedz #19 : 17-06-2010, 18:22 »

Nie mam pytań... Ot cała medycyna.


Zapisane
Strony: [1] 2   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!